Praktycznie natychmiast zaczęli się świetnie rozumieć. Rozmawiali o sztuce, o nowych horyzontach; i muzyce i literaturze. Nawet nie zauważyła gdy świat za oknami kawiarni pociemniał i otulił się płaszczem nocy i snu. Czuła, że może mu powiedzieć wszystko, wydawało się jakby znała go od lat. Był taki delikatny i czuły. Jeszcze kilka godzin temu zupełnie nieznajomy, a teraz tak bliski.
Szli przez noc wtuleni w siebie. Nie zwracali uwagi, ani na chłód nocy, ani za deszcz, który powoli zaczynał przejmować władzę nad wszystkim wokoło. Na szczęście mieszkał niedaleko.
Przekręcił klucz w zamku i uchylił drzwi. Była już w jego mocy.
Weszli do środka.
Nie zupełnie tego spodziewała się po pracowni artysty. Było tu nadzwyczaj schludnie i porządnie. Nie zauważyła ani jednego płótna, ani jednego obrazu, nawet jednego pędzla albo tubki z farbą. Wszystko wyglądało jak w zwykłym mieszkaniu, zajmowanym przez kawalera. Tyle, że bardzo porządnego kawalera. Jedyną oznaką artyzmu w mieszkaniu był niewielki czerwony obrazek wiszący na ścianie. Jak dla niej to była czysta abstrakcja, jakieś kreski i plamy. Od pierwszego momentu nie spodobał się jej. Było w nim coś odpychającego.
Zapytała go gdzie jego pracownia. Wskazał drzwi na drugim końcu pokoju. Chciała tam iść, ale powiedział, że jeszcze nie czas. Potem zaczął ją rozbierać.
- Co malujesz? - zapytała.
- Ludzi - odparł, a potem ich usta połączyły się ze sobą.
Kochali się długo i namiętnie. Zatopieni w sobie od początku do końca. Gdy już leżeli wtuleni w siebie powiedział zmęczonym ale pełnym energii głosem: "Tej nocy będę Cię malował".
Obudziły go pierwsze jasne promienie słońca na twarzy. Ich ciepło szybko pozwalało się obudzić. Potarł ospale twarz, by pobudzić krążenie i by powieki nie opadały z taką determinacją na dół. Powstał i podszedł do owocu swojej niemal całonocnej pracy. Jeszcze nie było skończone. Jeszcze brakowało mu duszy, brakowało iskry czystego tworzenia. Ale miał wspaniały model więc nie obawiał się o efekt. Spojrzał po swej pracowni z wyraźnym zadowoleniem. Wszędzie, ze ścian spoglądały na niego jego obrazy. Niby podobne, ale jednak każdy z nich miał duszę. Okoliczności powstania każdego z nich stanowiły o jego unikalności. Ten, który teraz malował, też miał być wyjątkowy.
Podszedł do swego modelu. Leżała nieruchomo z otwartymi oczami wpatrzonymi nieruchomo w sufit. Jej klatka piersiowa była rozrąbana. Obok, zakrwawiony leżał kuchenny tasak. Cała tonęła w krwi. Delikatnie końcem pędzla rozgrzebał rozszerzył ogromne cięcie. Popatrzył i uśmiechnął się.
Potem sięgnął po paletę, wycisnął farby i zatopił się w pracy. Utonął w magii malowania ścięgien, mięśni, organów wewnętrznych, krwi i osocza. Właśnie dawał obrazowi duszę.
Widziałeś kiedyś konia w galopie? Mijał cię kiedyś taki? Wykup sobie zatem karnet w stadninie, zobaczysz jak to możliwe ~~. Kobyła [kobylia] to koń w dialekcie kozaków dońskich.
Powtórzę jeszcze raz: jako administrator (czy tam moderator - jeden grzyb) chociażby z czystej uczciwości i szacunku dla samego siebie powinieneś przeszukać garść informacji i notatek, choćby w necie, żeby zrozumieć podstawowe konteksty i nie wyjść na idiotę. Bo udupić tekst opierając się na własnej głupocie i niekompetencji nie trudno.
Delikatnie końcem pędzla rozgrzebał rozszerzył ogromne cięcie. -tu też. niedopasowe do czytania na jednym oddechu.
zakonczenie faktycznie zaskakujace lecz calosc utrzymana w konwencji taniego romansu.
kilka zgrzytow:
"zupełnie niedobrane ze sobą"-jakos mi nie gra.gdyby hmm...do siebie?zle dobrane?tak jakos.
"Szli przez noc wtuleni w siebie. Nie zwracali uwagi, ani na chłód nocy, ani za deszcz,..."-ta noc tu bruzdzi podwojna.
"by powieki nie opadały z taką determinacją na dół."-to "na dół"zdaje sie mi zbednym.skoro opadaly,to chyba nie w gore.
hmmm...lecz to zaskoczenia jakby podwojne.bo oprocz pierwszego,dotyczacego hmm..porannego stanu kobiety,jeszcze nastepne.ostatni akapit.taki spokoj bije z niego.to morderstwo paradoksalnie jawi sie jako potrzebne i nawet hmm...dobre?
to na plus.
nie wyszło Ci, to jest poprostu kiepskie. Lubię takie mięsiste sprawy, ale nie w ten sposób.
Oczywiscie wyczuwam pewne zgrzyty stylistyczne, ale kto ich nie popełnia.
Masz wyobraźnię, a styl można dopracować.
Pozdrawiam i wystawiam wysoką ocenę!
Jest naprawde konkretny....
wroce tu jeszcze :)