- Nauczysz mnie czarować? - spytała
- To nie takie proste – już chciał zacząć wykład o trudnościach, które napotyka się podczas nauki, gdy ona mu perfidnie przerwała.
- Ale ja chcę czarować.
- Zachowujesz się jak małe dziecko. - burknął - To, że chcesz nie oznacza, iż będziesz to potrafiła. Sztuka jest tajemna, znana tylko niewielu osobom, do tego bardzo trudno ją sprecyzować, bo uzupełnia się z wieloma dziedzinami.
-I co z tego? Nauczę się to robić choćbym miała, nie wiem, zmienić się w tego – wskazała wijący się po ziemi oślizgły, różowy twór – okropnego robaka. - po czym energicznie rozdeptała.
-No dobrze, sama tego chciałaś. - Oczy jej zapłonęły, ręce z zaczęły nerwowo obrywać źdźbła trawy, i czekała na reakcję mistrza.
Uważnie rozejrzał się po najbliższej okolicy szukając intruzów, szpiegów i nieudaczników. Zlustrował wzrokiem każdy krzak, drzewo i wgłębienia w terenie. Czysto? Nie, trzeba sprawdzić dokładnie. Chwycił ją za rękę, wspólnie zrobili obchód okolicy – przeszli kilka razy identyczne trasy, aby się upewnić, że sytuacja nie zmieniła się, aż w końcu mistrz był pewien: nikt nie zakłóci jego wykładu, nikt też nie wyniesie niewłaściwej wiedzy i nie zacznie się nią niepotrzebnie dzielić.
- Wszystko co mam zawdzięczam tylko jednemu rodzajowi magii. Jest ona bardzo niebezpieczna, ale też jedyna, jakiej istnienia jestem pewien i skuteczności. Bo owszem istnieją magie wody, ziemi, ognia czy powietrza, ale żadna nich nigdy nie dawała nawet malutkiej skuteczności.
Kiedyś gdy ludzie byli głupsi (aż trudno uwierzyć, ale mogli być głupsi), istnieli tak zwani arcymagowie, którym płacono za przysyłanie deszczu, znajdowanie złóż minerałów i proszenie słońca o pogodę. Zbierali oni ogromne pieniądze za swoje czyny, których powodzenie zależało wyłącznie od przypadku. Kiedy się nie udawało wezwać opadów, wymyślali historię o złych bogach czy innych siłach. Ale ludzie i tak im dawali pieniądze – za fuszerkę, tak za totalną fuszerkę.
Na nieszczęście dla nich, ktoś przypadkowo odkrył prawdziwą magię, która była skuteczna i mogła zwalczać te fałszywe twory. Dobrzy czarodzieje podążali śladami tych nieuczciwych, i gdy w końcu ich spotykali, na oczach ludu wyzywali na pojedynek. Każdy przyjmował wyzwanie, żaden nie wyszedł zwycięsko i przegrywał z tymi, co posiadali prawdziwą moc.
- Co to była za moc? - palnęła, nie mogąc powstrzymać ciekawości .
- Spokojnie, zaraz się dowiesz. A teraz pozwól mi dokończyć opowieść.
- Dobrze, będę siedziała cicho.
- Po pewnym czasie już nikt nie słuchał magów żywiołów i istnieli tylko ci prawdziwi. Wydawało się, że świat już będzie idealny – ludzie nie będą wydawać pieniędzy na szarlatanów. Niestety na wielu spośród dobrych czarodziejów padł cień – zaczęli odczuwać pokusę zarobku przy pomocy własnych czarów. Niestety jest to magia, która może jedynie i aż zniewalać osobowości, więc zachowywali się nawet gorzej niż ich pokonani wrogowie. A że potrafili się wybronić przed czarami dobrych magów, wielu było niezwyciężonych. I jest nimi do dzisiaj.
-Ta magia, którą chcę cie nauczyć nazywa się retoryka. Polega wyłącznie na operowaniu słowem i zdaniami. Jak je odpowiednio połączysz tworzysz potężne zaklęcia zmieniające ludzi, ich czyny i w końcu świat – oczywiście jak bardzo tego chcesz. To jak tego użyjesz zależy wyłącznie od ciebie. Możesz komuś zniszczyć życie, możesz zadbać o swoje szczęście – możesz niemal wszystko. Uprzedzam – jak się nauczysz, możesz zostać znienawidzona przez cały świat. Naprawdę tego chcesz?
Spojrzała się na niego, jej twarz wydawała się wytwarzać własne wewnętrzne światło, którego promienie zmieniały kolory na cieplejsze. Trawa stawała się jasno zielona, ziemia jasno brązowa a niebo wręcz porażało swoim błękitem. Odpowiedziała:
- Oczywiście, że chcę