Fragment "Podróży do rzeki Doll"

Fuzia

Więź

Saj wymachiwał pochodnią, próbując odgonić stworki kłębiące się wokół nich. Gdy ogień zbliżał się do zwierzątek, te syczały wściekle i odskakiwały do tyłu. Jednak po kilku sekundach wracały na swoje miejsca i próbowały podejść bliżej do nich. Futrzak siedzący na ramieniu Sonii warczał ostrzegawczo.

-Nie mamy szans! – Jęknął Solandres, rozglądając się wokoło – Jest ich za dużo!

Wtem jeden ze stworków zbliżył się dość blisko i rzucił się na Saja. Chłopak krzyknął przerażony i upuścił pochodnię. Korrin uderzył pięścią w zwierzaczka który z piskiem uciekł w cień. Tymczasem Gork rzucił się po gasnącą na ziemi pochodnie. Ogień znacznie przygasł a snop światła wokół nich zmalał tak, że nie widzieli już prawie niczego. Stworki ściaśniły krąg wokół nich. Ich żółte oczy lśniły w ciemności, jaką zalana była jaskinia. Nie mieli już żadnych szans! Jeszcze chwila i te zwierzaczki, których było w jaskini tysiące, pożrą ich świadomość i po grupie odważnych ludzi zostanie garstka prochu.

-Głodne - Szeptały mrożącymi krew w żyłach głosami potworki. – Bardzo głodne.

Gork jęknął słysząc te szepty. Korrina przeszedł zimny dreszcz.

-Wszyscy umrzemy!- Jęczał rycerz Gork.- O wielka Nando, zlituj się nad moją duszą!

Wtem oczy futrzaka zapaliły się niebieskim światłem. Zwierzak wydał z siebie dziwny dźwięk podobny do mruczenia. Najeżył się i obnażył zęby, które błyszczały w swietle gasnącej pochodni. Sonia jęknęła głośno i upadła na ziemię. Korrin rzucił się żeby jej pomóc.

-Sonia!- Krzyknął trzęsąc nią lekko. –Co się dzieje!?

Z tym zwrócił się już do Solandresa który tylko bezradnie machał głową. Tymczasem końcówka ogona futrzaka zapaliła się jasnym błękitnym światłem. Potworki zaczęły z sykiem cofać się przestraszone niezidentyfikowaną poświatą.

-Myślę, że nawiązała z futrzakiem jakąś więź i on czerpie z niej magiczną energie!- Krzyknął histerycznie Solandres.

Skórę Sonii pokryła niebieska siateczka, przypominająca żyły. Dziewczyna jęknęła głośno. Wokół grupki ludzi zaczęło formować się coś w rodzaju bombla energii, którego potworki nie mogły przkroczyć. Jaskinie wypełniła niebieska poświata.

-Zrób coś z tym!- Wrzasnął Korrin w stronę czarodzieja.

Solandres poprawił okulary i ukląkł obok Sonii. Przyjżał jej się dokładnie.

-Obawiam się, że jedyne co mogę zrobić to uciekać stąd póki ta zapora działa!- Powiedział czarodziej stanowczo.

-Dobra!- Krzyknął Gork. – Korrin weź Sonie na ręce, ja z Sajem będziemy was prowadzić!

Zakrzyknął rycerz. Korrin ostrożnie podniósł dziewczynę z ziemi. Wciąż najerzony futrzak przeniósł się na jej  głowę.

-A co ja mam robić!?- Spytał Solandres rozglądając się w około.

-Ty siedź cicho i staraj się nie przeszkadzać!- Warknął Gork.

Ruszyli naprzód po nierównej, kamiennej ziemi. Morze stworków rozstępowało się przd nimi z sykiem. Saj co chwila rzucał wściekłe spojrzenia w stronę Korrina, niosącego Sonie na rękach. Tamten patzrył się na niego tryumfalnie. Prześcigali się o względy Sonii w każdej chwili. Nawet gdy była nieprzytomna.

                W końcu dotarli do kamiennych schodów. Niebieski bombel w okół nich słabł coraz bardziej. Potworki zauważyły to, jednak bały się wejść na pierwszy stopień kamiennych schodów. Syczały tylko wściekle i szeptały pełnymi jadu głosami:

-Jeszcze głodne!- Syczały.- Nie odchodźcie! Jeszcze głodne!

Ale oni nie mieli zamiaru tam wracać. Żadne z nich nigdy by tam nie wróciło! Solandres ostatni raz odwrócił się i spojrzał na ginące w mroku cmentarzysko.

-Ej ty! Idziesz z nami czy mam cię tu zostawić!?- Krzyknął do niego Gork.

Solandres potrząsnął głową i pobiegł za nimi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Władca pajęczaków

                -Nigdy stąd nie wyjdziemy!- Jęknął zrezygnowany Saj.

 Jego głos odbił się echem od kamiennych ścian korytarza .Gork uniósł wyżej pochodnie. Utknęli w niekończoncym się labiryncie.

-Solandres możesz zrobić coś, żebyśmy chociaż trochę zbliżyli się do wyjścia?- Spytał Korrin nieco poirytowany.

-Raczej nie - Pokręcił głową czarodziej. – Mógłbym spróbować, ale to by i tak niczego nie dało. Jesteśmy za nisko pod ziemią do tego, nad nami jest pustynia bez żywej duszy. Mósiałbym się połączyć albo z jakąś rośliną, albo zwierzęciem. A tu nie ma nawet cholernego mchu!

Przeklął.  Korrin przytaknął powoli. Nagle Saj zatrzymał się przestraszony.

-Słyszeliście to?- wyjąkał nie ruszając się z miejsca.

Grupka zatrzymała się i zaczęła  nasłuchiwać. Teraz wszyscy to usłyszeli. Mnóstwo cichych kroczków. Jakby wielka grupa pająków podążała w ich stronę.

-Nie chcę wszczynać paniki, ale wydaje mi się, że wiem co tu idzie - Wydukał  Solandres. – I z przykrością stwierdzam, że w starciu z tym czymś nie mamy szans.

Kroczki stawały się coraz głośniejsze i po chwili przemieniły się w jednostajny szum. Gork wręczył Sajowi pochodnię i wyciągnął miecz. O mało go nie upuścił gdy zobaczył co takiego się do nich zbliża.

-Pajęczaki!- Krzyknął przestraszony.- Uciekajcie!

Wszystkie ściany, łącznie z sufitem, pokryły się małymi stworkami wyglądem przypominającymi pająki. Pajęczki miały osiem nóg i długie, opancerzone tłowia. Wytwarzały niezwykły szum włochatymi czułkami na ich głowach. Wszyscy rzucili się do ucieczki, przed gigantyczną falą stworzonek. Stanęli jak wryci gdy zobaczyli, że korytarz przed nimi również pokrywa się pajęczakami. Byli w pułapce! Stworków było coraz więcej, zaczęły otaczać ich ciasnym krągiem. Gork ciął mieczem na ślepo, lecz nic to nie dawało. Na miejsce zabitych pajęczaków pojawiały się nowe, i tak w kółko.

-To bez sensu!- Głos rycerza niemal zlał się z szumem który teraz był tak głośny, że żaden inny dźwięk nie był w stanie go przebić.

Stworki zaczęły zacieśniać krąg wokół nich, zmuszając ich do przybliżenie się do siebie. Futrzak który dotychczas był nieprzytomny, powoli otworzył oczka i zaczął cicho warczeć. Wtem usłyszeli niezwykle głośny gwizd, który odbił się echem od kamiennych ścian tunelu. Szum zniknął w jednej chwili. Pajęczaki nie ważyły się choćby ruszyć, jakby bały się tego co wydało dźwięk. Gapiły się na nich czarnymi oczkami, co chwila przekręcając główki. Teraz jedynym dźwiękiem w korytarzu były powolne kroki i cichutkie warczenie futrzaka. Kroki stawały się coraz głośniejsze. Usłyszeli cichy, szyderczy śmiech.

-Jeden, dwa, dwóch amantów, szpetnych frantów – Usłyszeli cichy głos dochodzący z głębi korytarza.- trzy, cztery, mężów para, dość stara.

Z cienia wynużył się wielki szczur. A przynajmniej coś co go przypominało. Na sobie miał bordową kamizelę i brązowe spodnie, które były o dużo za długie. Patrzył na nich czarnymi oczami. Z jego pyszczka zwisały dwa pożółkłe zęby.

- Pięć, sześć, dziewczyna słodka i jej maskotka –Kontynuował swoją wyliczankę szczur.- Siedem, osiem, bestii krąg… Znacie dalszy ciąg?

Morze pajęczaków rozstępowało się przed nim gdy do nich podchodził. Jego długi, różowy ogon sunął po ziemi wydając cichy szum.

- Kim jesteś?!- Spytał ostro Gork nie chowając miecza.

Szczur zaśmiał się krótko.

-Jestem Folk, władcą pajęczaków nazywany. Przez moje potworki zostałem wezwany – Powiedział szczur piskliwym głosem. – Do wyjścia droga jest długa, lecz na pustyni czeka was zguba. Pełzająca śmierć swe łowy zaczęła, takich smacznych kąsków jak wy jej potrzeba.

Zaśmiał się ponownie.

- Znasz drogę do wyjścia?- Spytał z nadzieją Saj.

Szczur przytaknął.

- Zaprowadzę was do wyjścia jeśli prosicie, lecz zaufać mi musicie – Powiedział stanowczo. – Droga wiedzie poprzez korytarze ciemne i złe, jeśli chcecie żyć trzymajcie się mnie.

Odwrócił się szybko i ruszył przed siebie. Gork pierwszy ruszył za nim. Gdy zobaczył, że pajęczaki nic im nie zrobią skinął ręką żeby ruszyli za nim. Morze stworków rozstępowało się przed nimi z cichym szelestem. Solandres patrzył na to oniemiały.

- Jak udało ci się nad nimi zapanować?- Spytał szczura.

- Łatwo zapanować nad biednym ludem, żyjącym Nandy cudem. Uratować trzeba lud przed śmiercią, a wtedy oddani ci będą – Powiedział Folks nawet się nie odwracając.

- Musisz mówić wierszem?- Spytał poirytowany Gork.

Szczur nieco zwolnił kroku.

- Klątwa na mnie nałożona została, czarownica zła mi rymów klątwe dała – Westchnął ciężko.- Teraz mówić wierszem musze bo stracę duszę.

Znów przyśpieszył. Gork powoli przytaknął. Nagle usłyszeli cichy jęk.

- Sonia się budzi! – Powiedział Korrin radośnie.

Saj podbiegł do niego najszybciej. Reszta podeszła już wolniej. Sonia powoli otworzyła oczy i  zamrugała kilka razy.

- Co się stało? – Spytała słabo.  – Gdzie jestem?

Rozejżała się powoli. Spojrazła na Korrina który wciąż trzymał ją na rękach.

- Straciłaś przytomność – Powiedział Solandres szybko.

Sonia przytaknęła bardzo powoli.

- Dasz radę iść? – Spytał Saj udając troskliwość.

Wzruszyła ramionami i spojrzała na Korrina, który powoli odstawił ją na ziemię. Stanęła ostrożnie na  kamiennej podłodze i zachwiała się lekko. Zrobiła krok i upadła, Korrin złapał ją w ostatniej chwili.

- Chyba nie – Pokręciła głową. – Ktoś będzie musiał mi pomóc.

Uśmiechnęła się delikatnie do Korrina. Chłopak odwzajemnił ten uśmiech. Saj patrzył na to wściekły. Zacisnął pięści.

- Ja ci pomogę – Zadeklarował szybko.

Podszedł do Sonii i pozwolił  jej  się na nim oprzeć. Uśmiechnął się do niej szarmancko. Odwzajemniła się uśmiechem.

- Jak dzieci – mruknął pod nosem Gork.

- Szybko, szybko czas ucieka. Przecież wyjście na was czeka! – Pognalił ich szczur.

- Kto to? – Spytała Sonia niepewnie.

- To długa historia – Powiedział z tryumfalnym uśmiechem Saj.- Ale w sumie to mamy czas.

Fuzia
Fuzia
Opowiadanie · 24 czerwca 2013
anonim
  • Fuzia
    WSYZSTKO NAPISANE JEST PREZE MNIE!

    · Zgłoś · 11 lat
  • Mithril
    widać - zacznij od wyeliminowania ortów, lyterufek........................popraw spacje oraz interpunkcję

    · Zgłoś · 11 lat
  • Ir
    ...rozejżała / rozejrzała/...ściaśniły krąg / zacieśniły krąg/...bombla energii / bąbla/...
    Tamten patzrył się na niego tryumfalnie../Tamten patrzył na niego tryumfalnie/... najerzony / najeżony/...Mósiałbym się /musiałbym się/......i tak dalej i tak dalej.
    Nie przepadam za tego rodzaju opowieściami, na temat treści wiec nic nie powiem.
    Tekst napisany niechlujnie, błędy ortograficzne, literówki i składniowo też nieporadnie.
    Próbuj, ale nim opublikujesz sprawdzaj kilka razy jak to jest napisane.

    · Zgłoś · 11 lat
  • Ir
    ...a jeszcze zapomniałam dodać: zwróć uwagę na interpunkcję.

    · Zgłoś · 11 lat
  • Łukasz Sroczyński
    Zdaje się, że tekst był pisany pośpiesznie. Stąd niedbałość i masa błędów. Narracja pędzi i przez to nie ma rytmu. Musisz spokojnie przysiąść nad tym tekstem i zdecydowanie go dopracować. Przeanalizuj wszelkie możliwe warianty i wybierz te najlepsze.

    · Zgłoś · 11 lat