Kuba stracił kontrolę nad swoim ciałem. Nie mógł kierować się tam gdzie chciał. Nieznana siła przeniosła go przez drzwi. Chłopiec został wrzucony do małego pomieszczenia. Wewnątrz ciemność, żadnych okien czy innych źródeł światła. Dopiero po chwili doszedł do wniosku, że mężczyzna potężnych rozmiarów stojący w otwartych drzwiach stał się przyczyną obecnego problemu. Kiedy ‘wrota ciemności’ zatrzasnęły się Kuba spanikował:
- Aaaaaaaaa! Wypuść mnie! Błagam nie rób mi nic!
- Milcz! Natychmiast się zamknij, to krzywda cię nie spotka!
- Czemu mnie porwałeś?!
- To nie porwanie. Zadam ci pytanie. Zależnie od udzielonej odpowiedzi zdecyduję co dalej.
- …
- Kilka dni temu zniknął mi portfel. Jego zawartość ma drugorzędne znaczenie. To tylko forsa, rzecz nabyta. Portfel natomiast to wyjątkowy prezent od mojej córki. Tandetny, mogę to przyznać, ale posiada wartość sentymentalną. Poza tym, że dostałem go od mojego aniołka istotna jest jeszcze jedna rzecz. Chodzi o fakt oszczędzania na ten podarunek. Ona odmawiała sobie drobnych przyjemności… Wiesz co to znaczy dla dziewczynki, która uwielbia słodycze?! Chciała sprawić mi radość i udało się. A teraz przemyśl odpowiedź. Co się stało z czarnym portfelem ozdobionym zieloną trzylistną koniczynką?
- Yh… jaki portfel… o co panu chodzi?! Nie jestem złodziejem! Proszę mnie uwolnić…
- Przestań mnie oszukiwać! Obrażasz mnie, bo ja wiem! Ty też to wiesz - jesteś kieszonkowcem. Nie pytaj w jaki sposób się dowiedziałem. Mam swoje źródła. Powiedz w końcu prawdę, bo inaczej…
- Eeeeee… Na pomo…
Próba wezwania pomocy została brutalnie przerwana. Kuba poczuł wielką dłoń zaciskającą się na swoim gardle. Jednak ten dyskomfort to najmniejsze zmartwienie. Prawdziwy kłopot stanowił brak tlenu. Kiedyś już to przeżył kąpiąc się w Bałtyku. Wtedy wyciągnął go ojciec ratując mu życie. Tym razem mógł liczyć wyłącznie na siebie. Jedyne słuszne rozwiązanie to kapitulacja. Klepnął w przedramię potężnego dusiciela dając wyraz(podobnie jak zawodnicy sportów walki) poddania się. Prośba została zrozumiana, więc uścisk został zwolniony. Kuba głośno dysząc chciał nadrobić czas, w którym nie oddychał. Oparł się o ścianę z ulgą.
- Okej, mam nadzieję że powiesz jak było.
- Tak, tak… przyznaję się… zwinąłem ten portfel.
- Robimy postępy młody. Masz go przy sobie?
- Moment, sprawdzę… Mógłby pan zapalić światło? Łatwiej dałoby się wtedy go znaleźć.
- Nie!
- No dobra, dobra. Chwilę… mam. Proszę oto on.
W ciemności wyciągnął dłoń przed siebie. Obcy uczynił to samo odbierając ‘zgubiony’ portfel.
- Okej młody. Odzyskałem co straciłem. Jesteś wolny. Zajmij się lepiej czymś innym, bo trafisz kiedyś na kogoś kto nie będzie tak miły jak ja.
- Aha, jasne. To idę.
- No trzymaj się!
Drzwi się otworzyły, a Kuba bez wahania wybiegł za zewnątrz. Nie oglądał się za siebie, pędził jak najszybciej potrafił. Pomyślał, iż mimo wszystko miał szczęście. Gdyby gość nie był sentymentalny cała sytuacja skończyłaby się tragicznie.
Lekko spóźniony dotarł do domu. Zastał w nim mamę, która przywitała go radośnie. Odniósł wrażenie, że przepełniało ją szczęście. Zastanawiał się co mogło być tego powodem. Wtedy uzmysłowił sobie jak to rodzicielka wyjawiła mu fakt spotykania się z pewnym mężczyzną. Trwało to kilka tygodni i Anna ukrywała to przed synem. W końcu jednak należało powiedzieć prawdę. Cierpliwie tłumaczyła mu, iż oprócz matkowania wciąż jest także kobietą. Oboje zaakceptowali sytuację, w której przyszło im żyć bez ojca, męża. Trzeba zatem iść dalej przez życie, dążyć do zaspokajania własnych potrzeb. Chłopiec początkowo stanowczo protestował. Nie był w stanie znieść takiego obrotu spraw. Mimo tego, widząc jak mamie zależy na sprawie, odpuścił. Musiał tak postąpić aby zrewanżować się jej za to, że pozwoliła mu iść do pracy porzucając jednocześnie szkołę. Okazał zrozumienie i cieszył się wraz z mamą. Dlatego dzisiaj Anna zaprosiła gościa na kolację. Przybyszem miał być właśnie Jerzy, mężczyzna z którym matka wiązała nadzieje na kolejne lata życia. Kuba miał mieszane uczucia. Akceptował ten związek, lecz telewizja oraz kino zrobiły swoje. Widział postacie ojczymów, złych facetów. Co prawda to stereotyp, no ale…
Dochodziła godzina dwudziesta. Oboje oczekiwali nadejścia gościa. W końcu dzwonek oznajmił przybycie Jerzego. Anna niczym koń wyścigowy ruszyła z bloków aby otworzyć drzwi. Kuba tymczasem siedział nieco zdenerwowany. Przepełniał go nieopisany lęk przed nieznanym mężczyzną. Za wszelką cenę starał się mimo całej sytuacji zachować spokój. Nadszedł oczekiwany moment. W towarzystwie matki pokazał się facet średniego wzrostu w okularach, ubrany schludnie, chodzący pewnym krokiem. Twarz miał pociągła o męskich rysach, krótkie ciemne włosy. Ręce schowane z tyłu… dziwne. Poza tym żadnych znaków szczególnych.
- Witaj. Miło cię w końcu poznać. Jak to się zwykle mówi: dużo o tobie słyszałem.
Chłopiec wstał i podszedł do Jerzego.
- Niestety o panu nie mogę powiedzieć tego samego. Mama niedawno powiedziała mi, że spotyka się z kimś.
- Mam nadzieję, że to się zmieni. Na przełamanie pierwszych lodów chciałbym ci coś wręczyć.
Ton wypowiedzi był miły, ale Kuba nabierał coraz większych wątpliwości. Po tym zdaniu chłopiec doszedł do wniosku, iż Jerzy chce go przekupić. ‘Czy on ma mnie za idiotę?’ - pomyślał. ‘Wydaje mu się, że jak da mi prezent to zajmę się sobą zapominając o mamie?’ Jerzy, podczas gdy chłopak mierzył go wzrokiem, wyciągnął zza pleców ogromną paczkę, która kryła w sobie mnóstwo słodkości. Kuba oniemiał otwierając szeroko usta. Nigdy wcześniej nie spotkał się z tak okazałą bombonierką. Wielka jak biurko!
- Wow! Bardzo dziękuję panu. Naprawdę… Mama rzeczywiście mnie zna.
- Oj tam, drobiazg. Aha, mów mi Jurek!
Choć Kuba przysiągł sobie: ‘Nie dam się zmanipulować” kompletnie o tym zapomniał. Oddał się rozmowie z mężczyzną i autentycznie polubił go. Trudno było nie czuć sympatii do tego gościa. Złapał dobry kontakt z chłopakiem. Potrafił swobodnie prowadzić dyskusję na temat piłki nożnej, muzyki, filmu. Przytaczał zabawne anegdoty, znał wiele interesujących opowieści, nie zanudzał rozmówcy. Oddziaływał jednoznacznie pozytywnie. Przypominał dawno niewidzianego wujka, a w pewnym momencie Kuba po raz pierwszy nieśmiało odważył się pomyśleć o Jurku jako o nowym tacie. Anna także była zadowolona. Dostrzegła jak tworzy się między nimi nić porozumienia. Serce rosło widząc jak wspólnie śmieją się, trochę przekomarzają. Ona sama również świetnie bawiła się w ich towarzystwie. Atmosfera jak z bajki, jak z bajki… Nieuchronnie zbliżała się północ. Gość podziękował za miło spędzony wieczór zaznaczając, iż liczy na kolejne spotkanie w miłym gronie. Pocałował delikatnie Annę w policzek, zaś z Kubą przybił ‘piątkę’. Wyszedł pozostawiając za sobą dobre wrażenie.
- Mamo, muszę ci przyznać - koleś jest spoko!
- Tak uważasz? To dobrze kochanie, naprawdę dobrze. Obawiałam się twojej reakcji…
- Serio, swój chłop z niego i skąd on wytrzasnął taką wielką bombonierkę? Magik jakiś?
- Ma ważne stanowisko, a takie rzeczy dostaje w dowód wdzięczności od klientów.
- Aha, aha, miły gość. A tak właściwie to nie mówiłaś mi jak się poznaliście, co? Jak to było?
- Oj Kubuś to długa historia. Może opowiem ci jutro?