Letni poranek-chyba to było w czerwcu.Tak,pamiętam,dzieci czekały na autobus,więc trwał jeszcze rok szkolny.Autobus, jak zwykle przyjechał spóźniony.Nie nadążał za uciekającym czasem-stary poczciwy Jelcz.A poza tym...te wiejskie drogi... ale co tam.Ważne,że w ogóle można czymś dojechać do miasta.Lubiłem wyjazdy.Mogłem podziwiać zadbane pola, ułożone w szachownice,tętniące kolorami płodozmianów.Mam pamięć wzrokową,więc przypominamsobie,że w ubiegłym roku-tam pod lasem,gdzie teraz kwitnie rzepak-przebłyskiwał złocistością owies.Tylko podwórka takie rozchełstane,
jakby nikt o nie nie dbał.Prawie wszystkie podobne do siebie...ale jak tu mówić
o biedzie,skoro domy murowane.To prawda,przypominają bunkry-swoim masywnym kształtem betonowych kolosów- pilnujących porządku jednostajności.
Autobus podskakiwał na wybojach, kiwając się jak kaczka,a charkoczący ryk silnika, dawał do zrozumienia,że przed nami wzniesienie,którego w najbliższym
czasie nie będzie w stanie pokonać.A co mi tam.Podobno już nie produkują
takich gratów.Zresztą wszystko się zmienia.Młodzi będą rządzić.To dobrze.
Oni zupełnie inaczej widzą świat. A ilu mamy zdolnych architektów.Już nie projektują takich bunkrów.W miasteczku widziałem nowiusieńki gmach.
Podobno będzie w nim jakiś urząd.Oj, wielgaśny ten gmach,a jak zmyślnie
zaprojektowany.Nawet na poddaszu mają być pokoje.Ale co ja tam jakieś
fanaberyje wymyślam.Nichże będzie wielki,przecież ludziska nie będą
musiały wyczekiwać w kolejkach.A mało to ja się nałaziłem zanim dostałem
zezwolenie na budowę.Żeby to jeszcze jakaś budowa.Zwykły chlewik chciałem
postawić,bo świnie w szopie siedziały.
Oj dobrze,dobrze,że tych młodych dopuszczają do rządów.Chwalić za to
Boga.Żeby tylko im w głowach nie pomieszali.Chociaż ostatnio jak byłem
w gminie...nie powiem-siedział tam taki młody,bardzo układny i grzeczny,
ale kazał mi iść do kierownika,bo on nie od tych papierów co je miałem
do załatwienia.Ale kierownik już za niedługo pójdzie na emeryturę,więc
wszystko będzie po nowemu.