O przystosowaniu do życia.

wieslaw

Jasiek,takie imę chłopcu nadano przy Chrzcie Świętym w Parafii- Nieznane Drogi.Nawet nie przypuszczał...zresztą o czym mógł myśleć dzieciak w beciku

podczas chrztu.Popłakiwał w kościele,tak jakby ktoś jaką krzywdę chciał

wyrządzić,a gdy mu ksiądz polał czoło wodą święconą-tak się rozryczał,

że ludziska,aże gęby ze zdziwienia pootwierały.Dodrze,że jakieś ptaki

tu nie fruwały,bo pewnikiem powpadałyby im w te rozdziawione gębiska.

A co taki nieborak może myśleć,gdy go polewaja wodą-toć musi beczeć,

jak ta koza kiedy jej żreć nie dadzą.A ksiądz,to nawet pochwalił,że dziecko

takie żywotne i imię ma akuratne,a nie jakieś tam...miastowe wymyślności.

Tylko dziwił się,że drugiego imienia nie dajemy.A po co,przecie przy

bierzmowaniu dostanie.Może i prawda-powiedział ksiądz dobrodziej,niech

tak będzie.Po chrzcie...nie powiem-wszyscy złożyli życzenia.

A najbardziej,to już Jaśkowi życzyli,chociaż on dalej beczał nie bacząc

na uprzejmości.Nawet pan wójt życzył,aby wyrósł na tęgiego chłopa-

widać myślał o parobkowaniu.Ale co ja oplatam-gdzie tam Jaśkowi do parobkowania-przecie musi mieć swoje lata.

Prosto z kościoła pojechaliśmy do chałupy.Chrzestni kupili taką grubaśną

książkę-chyba nazywała się „O przystosowaniu do życia w dobie przemian”.

Mówię wam jaka grubaśna-musi w niej wszystko napisali o tej dobie,

choć nie rozumię,po co taka opasła,skoro doba, to chyba-o ile mnie

pamięć nie myli,od jednego świtu do następnego.Ale niech im tam zdrowie dopisuje,żeby jeszcze tych książek więcej napisali.Chociaż z drugiej strony-

nie wiem,czy nie lepiej,gdyby mu kupili- ze dwie pary portek,bo Antoś,to tak

wszystko drze,że nic dla Jaśka nie zostanie,a skąd tu stale brać i brać.

A Marysia,to już tylko w takich nowoczesnych rajtuzach chce się paradować,

że aż wstyd o tym mówić.Nawt sołtys przebąkiwał,że tym dzieciskom,już się

całkiem we łbach pomieszało.Co to za czasy!Jeno do świetlicy chcą latać

oglądać telewizor,a do roboty nie nagonisz.

Gadają nawet,że od tego telewizora,to same głupoty głowy się trzymają-

do wielkiego świata ich ciągnie.A czy w tym świecie,to jeno same kokosy?

Przecie starczy do miasta pojechać,a już się widzi jakie to różne łażą po ulicach.

A ilu takich młodych się wałęsa.Podobno nawet nie ma roboty dla tych,co wysokie szkoły kończyli...te Uniwersytety,czy jak tam.

Niby pani nauczycielka mówiła,żeby przykładać się do nauki,bo teraz najmądrzejsze dzieciska mają dostać stypendyje,co to otworzą im drogę.

Nawet raz oglądałem telewizor i były pokazane takie dzieciska,

ale one prawie wszystkie z miasta.Jasiek jak będzie chciał wziąść te stypendyja-

nie powiem nie...ale jemu jeszcze trza poczekać!

wieslaw
wieslaw
Opowiadanie · 17 kwietnia 2001
anonim