Miłość

Kajka

I

„Jam jest Pan, Bóg Twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli”

Usłyszałem dziś te dziwne słowa. Zwyczajnie, wracałem do domu z mojej nudnej pracy, a na ulicy stał jeden z tych kaznodziejów - pobożnych wariatów - i, jak oni

to nazywają, „głosił Słowo”. Podobno „Słowo” powinno się pisać wielką literą, diabli wiedzą, czemu. Stał więc sobie i gadał, jak najęty – taki śmieszny, mały człowieczek… Nie, nie zatrzymałem się, ale jeden z jego pomocników wcisnął mi do ręki ulotkę. Wcale jej nie chciałem… Przecież już dawno postanowiłem, że w Boga i inne bzdury wierzyć nie będę!

Po co mi to? Bawią mnie ci wszyscy chrześcijanie, którzy co tydzień biegają do kościoła i są na każde zawołanie księdza, czy pastora… Gdyby czasem na siebie spojrzeli! I na ich zabawną książeczkę, czczoną, jak jakąś relikwię – Biblię…

II

„Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”

To również było na tej ulotce. W sumie to nie takie głupie wierzyć tylko w jednego Boga (pod warunkiem, że w ogóle się go uznaje). W końcu tak jest dużo łatwiej wyobrazić sobie tego, jak mu tam… Stwórcę… Siedzi facet w „niebie” i gapi się na nas… no i się śmieje. Ja bym się śmiał! Bezkształtna masa – człowiek – przez kilka lat swojego marnego życia ciągle zabiegany, smutny (bo z czego tu się cieszyć?) i taki… bezbarwny! To właśnie moje życie: w ciągłym pośpiechu miotam się po naszym nieszczęsnym, szarym świecie… I co ja mam z tego, że mnie stworzyłeś?! Jestem samotny i głupi! Głupi, bo nie potrafię odpowiedzieć nawet na najprostsze pytanie: czy ty w ogóle istniejesz…?! Boże, czy ty tam

w ogóle jesteś?!

III

„Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno”

Czy żyć według jakichkolwiek spisanych zasad jest łatwiej? Czemu ci chrześcijanie

są tacy szczęśliwi? Może tu chodzi po prostu o to, że oni mają swoje 10 przykazań

i wypełniają je, stosują w życiu. Tylko, czy to jest w ogóle możliwe? Jeżeli kiedykolwiek jeszcze spotkam kaznodzieję, zapytam go. Wydaje mi się jednak, że ludzie, którzy tak głęboko wierzą, idą trochę na łatwiznę. Wszystkie ruchy religijne twierdzą, iż wiedzą najlepiej, jak postępować, czego w żadnym wypadku nie czynić, co robić koniecznie, co jeść, a czego nie… Należy jedynie wybrać sobie wyznanie, a potem nie trzeba już myśleć, wystarczy zapamiętać zakazy oraz nakazy i przestrzegać ich. Mimo wszystko robię się coraz ciekawszy, jak to jest być w zgodzie z Bogiem. I im dłużej się zastanawiam, tym bardziej interesujące wydaje mi się życie z jego prawami… Z drugiej strony mógłbym przecież zostać wyznawcą judaizmu tylko dlatego, że lubię koszerne dania. Lub muzułmaninem, bo sprawia mi przyjemność widok kobiet z zakrytymi twarzami. Dobrać religię do swoich potrzeb… Nie, to zły pomysł.

IV

„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”

Dziś niedziela. Wyszedłem na spacer i znów rozmyślałem o Nim. I, co za ironia,

na ulicy spotkałem ludzi kościoła! Tym razem, z czystej ciekawości, zatrzymałem się obok nich. Zacząłem słuchać. Tamten człowiek mówił całkiem zajmujące rzeczy. Na przykład,

że Bóg nas kocha, że każdy może zwrócić się do Niego, kiedy tylko zechce, że nigdy nie jest za późno. Spytałem go, czy od zawsze wierzy. Byłem przekonany, że powie „tak”. Bardzo fascynowało go to, co mówił, tak przepełniała go miłość do Pana, że nie spodziewałem

się innej odpowiedzi. Okazało się jednak, ze miał bardzo burzliwą przeszłość… Opowiedział mi o sobie. Jest pastorem dopiero od 10 lat (a ma już 62!). Zaprosił mnie do zboru. Dzisiaj

o 17:00. Jest 17:47… Jestem tchórzem…

V

„Czcij ojca swego i matkę swoją”

Postanowiłem, że jutro, choćby nie wiem co, pójdę do kościoła. Moi rodzice to bardzo wierzący ludzie. Odciąłem się od nich, bo zmuszali mnie do wielu rzeczy, między innymi

do wiary w Boga. Może gdyby stosowali inne metody, to ja głosiłbym dziś ewangelię

na ulicach? Dlatego chcę spróbować „dogadać się” z Nim. Możliwe przecież, że Pan pomoże mi pojednać się z rodzicami? Mam w końcu dopiero 34 lata, a moje życie już uważam

za przegrane… A jeśli nie musi tak być?

VI

„Nie zabijaj”; „Nie cudzołóż”; „Nie kradnij”

Byłem na nabożeństwie! Potem długo rozmawiałem z pastorem. Usłyszałem zdanie, werset z Biblii, który odmienił moje życie: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (Jan 3:16) . Przecież On za mnie umarł! Jak mogłem być tak ślepy i głuchy?!

Jak mogłem stracić tyle lat mojego życia na buntowaniu się przeciw Niemu?! Panie, wybacz mi! Ojcze, zmiłuj się nade mną! Zamieszkaj w moim sercu i pozwól mi radować się Twoją obecnością! Zawsze byłeś ze mną, przez te wszystkie straszne lata… Kocham Cię Boże

i dziękuję za życie! Od dziś stosować będę Twoje przykazania i „choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną…” (Psalm 23:4)

VII

„Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”

Czytałem dziś Biblię. Właściwie czytam ją co dzień. To niesamowita, pełna wspanialych opowieści, księga. Zachwycił mnie psalm 119! „Naucz mnie, Panie, drogi ustaw Twoich, a będę jej strzegł aż do końca” (Psalm 119:33). Zrezygnowałem z pracy. To czysta strata czasu. Wolę chodzić do zboru, modlić się, poznawać Pismo Święte… „Oddal ode mnie drogę kłamstwa, ucz mię łaskawie zakonu swojego” (Psalm 119:29).

VIII

„Nie pożądaj żony bliźniego swego”; „Ani żadnej rzeczy, która jego jest”

Pastor zapytał mnie dziś, czemu nie jestem żonaty. Odpowiedziałem, że jedyną prawdziwą i czystą (jak ta opisana w liście św. Pawła do Koryntian) miłością w moim życiu jest miłość do Boga. On odrzekł, że zaczyna się o mnie martwić i poprosił, żebym przyszedł po południu z nim porozmawiać… Martwić się? O mnie? Ten człowiek nie wie, co mówi! Nie zamierzam do niego iść. W ogóle, nie pokażę się więcej w zborze… „Ale poznałem was, że nie macie w sobie miłości Bożej!” (Jan 5:42). Oni nie wiedzą, jak wierzyć! Nie zdają sobie sprawy, że aby być blisko Niego, czuć jego świętą obecność, trzeba oddać mu całe swe istnienie… Ojcze, pozwól mi jak najszybciej połączyć się z Tobą na wieki!

IX

„A Jezus znowu przemówił do nich tymi słowy: Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” (Jan 8:12)

Panie chwalę imię Twe! Jesteś miłością i prawdą, przyjdź i zabierz mnie do siebie! Nie mogę dłużej żyć na tym bezbożnym świecie… Boże, udaję się do Twego wiecznego Królestwa! Nie opuszczaj mnie, gdy przekraczał będę jego progi…

X

„I wówczas ujrzę Syna Człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą” (Łukasz 21:27)

Chcę już na zawsze trwać u Twego boku! Nie zaznałem nigdy uczucia większego i bardziej szlachetnego, miłości innej niż ta, którą darzę Ciebie, Boże. Tak, widzę już światłość, przyjmij mnie do siebie, Panie! Tak, Ojcze, tego zawsze pragnąłem! „(…) jak szczęśliwy jest ten człek stojący na progu śmierci, gdyż ma właśnie uwieńczyć swoje cnotliwe życie, i wkrótce dołączy do chóru aniołów w weselu, które nigdy już nie ustanie…”*. Odchodzę stąd… „I pokazał mi rzekę wody żywota, czystą jak kryształ, wypływającą

z tronu Boga i Baranka” (Apokalipsa św. Jana 22:1)…

Kajka
Kajka
Opowiadanie · 22 kwietnia 2001
anonim
  • Anonimowy Użytkownik
    JJJAAAAAAAAA
    dajcie mi tekst na temat: "SZLAK CHRYSTUSOWEJ MIŁOŚĆI!"

    · Zgłoś · 17 lat