Dwaj panowie w średnim wieku przybyli do bunkra. Zenek (odkrywca) oraz Michał (towarzysz przygody) zeszli pod ziemię oświetlając sobie drogę latarkami. Wnętrze budowli stanowiło potężną konstrukcję betonową, nie mogła być to produkcja krajowa. Bardzo mocne, solidne ściany, w ogóle nie naruszone jakimikolwiek uszkodzeniami. Odkrywca tego tajemniczego schronu ostrzegł towarzysza, aby uważał pod nogi. ‘Jak pierwszy raz tu wlazłem to kilka razy wpadłem w doły. Miejscami można nogi połamać!’ Zatem podążali przed siebie powoli patrząc na podłoże. Co chwilę kierowali światło na ściany i sufit, obaj wypatrywali czy nie ma jakiś śladów współczesności. Na próżno, tylko beton ‘ozdobiony roślinnością. Zmierzali w tempie spacerowym do końca tunelu. W końcu, po około półtorej godziny, dotarli przed drzwi zamknięte kłódką. Zenek wyciągnął łom, a Michałowi powiedział aby poświecił mu dokładnie na skobel. Widząc dokładnie swój cel mężczyzna uderzył. Nie trafił… ponowił atak, tym razem skutecznie. Kłódka roztrzaskała się, zatem można zajrzeć do środka. Tamże jest równie ciemno jak podczas wędrówki przez bunkier. Oświetlali pomieszczenie latarkami i pierwsze co zobaczyli to schody prowadzące w dół. Nie czekając dłużej podążyli nimi, cały czas rozglądając się dookoła. Jednak dostrzegali wyłącznie pustą przestrzeń, nic szczególnego poza tym. Dotarli do końca schodów… Pełno prześcieradeł skrywających nieznane obiekty. Meble? Po ściągnięciu białych płócien obaj mężczyźni stanęli osłupieni, nie mogli uwierzyć własnym oczom. W zasięgu wzroku mieli liczne skarby, wartościowe kosztowności, kufry wypełnione złotem oraz diamentami. Prócz tego posągi dawnych władców, insygnia królewskie, dzieła sztuki, stare księgi. Odkrywcy oniemieli z zachwytu, każdy z nich podbiegł do skarbów by je podziwiać z bliska i ocenić potencjalną wartość.
- Michał, patrz! Tyle złota, kamieni szlachetnych!
- Oj Zenek! Tym razem rozbiłeś bank! Serio, co to za miejsce?
- Czy to ważne?
- Ktoś tutaj się zjawi, nie wierzę że nikt tego nie pilnuje. Zgłośmy to!
- Ochujałeś?! Zabiorą wszystko i nic nam nie skapnie!
- Przestań! Na pewno odpalą nam znaleźne, zaufaj mi.
- Nie! Podzielimy się po połowie…
- Zenek!
- …
- Jakby nie mój łom to w życiu byś się tutaj nie znalazł! Dobrze mówię, zgłośmy to znalezisko, a nagroda nas nie minie!
- No ale…
- Żadne ale! Wolę nie ryzykować, jak zaraz ktoś tu wpadnie i zobaczy co tu robimy to z życiem nie ujdziemy. Patrz ile tego jest! Raz zachowajmy się jak uczciwi obywatele. Zobaczysz, mam rację.
- Niech ci będzie, aby tylko nie dojebali nam grzywny za samowolę budowlaną za odkopanie tego bunkra!
‘Witam państwa w serwisie informacyjnym, Mamy wiadomość z ostatniej chwili! W szczecińskiej Puszczy Bukowej dwóch mężczyzn znalazło okazały skarb. Zlokalizowany wewnątrz bunkra z czasów pierwszej wojny światowej stanowi dziedzictwo kultury germańskiej. Na razie nie wiadomo kto, ani dlaczego zadał sobie trud ukrycia tych niezwykłych kosztowności. Więcej opowie państwu nasza reporterka, która jest na miejscu. Halo czy mamy połączenie? (…) Spróbujemy ponownie za chwilę… - Tak już jestem! - Świetnie, więc Aniu powiedz naszym widzom jak wygląda sytuacja. - Na miejscu przebywają służby odpowiedzialne za zabezpieczenie znalezionych przedmiotów. Od rzecznika policji dowiedziałam się, że mamy do czynienia z bardzo dużą ilością zabytków. Są to złote monety, diamenty, insygnia królewskie, posągi z brązu, przybyły konserwator zabytków rozpoznał także diadem podobny do tego jaki cesarz Otton włożył Bolesławowi Chrobremu na skroń podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego. Trwa wydobywanie całości i wydaje się, iż operacja potrwa jeszcze jakiś czas. Do akcji zaangażowano niemal wszystkich lokalnych policjantów, a mi udało się ustalić że dołączą kolejni. Wspierani są leśnikami, strażakami oraz żołnierzami z pobliskiej jednostki wojskowej. Operacja logistyczna powinna potrwać jeszcze około godziny. Ja natomiast będę w centrum wydarzeń tak aby państwo otrzymali relację z pierwszej ręki. Dla… - Aniu, halo… hm… utraciliśmy połączenie. Cóż kiedy tylko dowiemy się czegoś nowego to natychmiast nawiążemy połączenie z naszą wysłanniczką. A teraz pozostałe tematy…
Hugo aż poczerwieniał ze złości, zaś Daniel obserwował ekran telewizora z nieukrywanym rozbawieniem. Miliarder cały kipiał, bo wiedział doskonale co się stało. Dwóch kretynów odnalazło pilnie strzeżoną przez ponad 1000 lat tajemnicę. Z wiadomości wynikało jedno - niekończące się kosztowności, to nie przypadek. Pamiętał jeszcze z dzieciństwa jak ojciec pokazał mu diadem królewski. Ten sam co w relacji reporterki, niemal identyczny ze Zjazdu Gnieźnieńskiego. Wszyscy dowiedzą się o skarbcu, trafi do rąk władzy, a w konsekwencji zapewne do spadkobierców na zachodzie. Daniel spoglądając na Dobrowolskiego miał wrażenie, iż za chwilę krew go zaleje. Staruszek odzyskał nieco dobry humor, ale nadal. Miał w pamięci położenie Zuzi oraz Janka.
- Panie Hugo… coś mi się wydaje…
- Niech pan nic nie mówi!
- …
- Jebani złodzieje kabli, pewnie to oni trafili na kryjówkę.
- Może… to chyba rozwiązuje nasz problem, co?
- …
- Skoro majątek mają w garści, to co mi do tego? Nie przekonam władzy, aż tak wielkiej mocy nie posiadam.
- Profesorze… przepraszam za kłopot. Oczywiście, zaszły nowe okoliczności. Przykro mi z powodu córki, ale proszę się nie martwić. Za chwilę wyślę po nią transport. Zabiorą ją do prywatnej kliniki, gdzie zaopiekują się nią jak należy. Tyle mogę zrobić.
- Dziękuję, choć w sumie… Nie ma za co, przecież stara się pan naprawić to co zepsuł. Żeby strzelać do niewinnej dziewczyny, posuwać się do szantażu…
- Wiem, rozumiem pańskie pretensje. Kierowała mną chciwość, nic więcej. Ma pan rację, na takie postępowanie nie ma usprawiedliwienia. Mam nadzieję, że chociaż częściowo odkupię winy.
- Dobrze… mogę już wracać do domu?
- Jasne, mój człowiek odwiezie pana, profesorze. Jeszcze jedno…
Hugo Dobrowolski wstał i podał Danielowi walizkę, zaskoczony staruszek zrobił wielkie oczy z zaskoczenia. Nie rozumiał co to ma znaczyć.
- To dla pana, dziesięć baniek.
- Ale… ja nic…
- Proszę nic nie mówić, weźmie pan gotówkę i wręczy córce, z przeprosinami ode mnie.
- Przecież….
- Ani słowa więcej, może wynagrodzi to ból jaki odczuwa. Ode mnie tyle, mam nadzieję na spotkanie, lecz w bardziej przyjaznych okolicznościach. Do widzenia!
Zakłócenia przez które transmisja ze Szczecina to nie zwykłe usterki techniczne. Ludzie przebywający przy bunkrze zostali uśpieni przez oddział komandosów. Pozostali w środku zostali zatrzymani przez dowódcę formacji i otrzymali propozycję: ‘Pomagacie nam lub zginiecie’. Wśród policjantów, żołnierzy oraz innych konsternacja. Niektórzy podjęli próbę otwarcia ognia, lecz zostali skarceni przypłacając własną nadgorliwość życiem. Na resztę podziałało to jak wyraźne ostrzeżenie, stali się posłuszni wypełniając rozkazy. Nowy przywódca mówiący o sobie per komandor udał się do pomieszczenia gdzie leżał skarb. Stanął obok ściany i uderzył trzy razy w beton, przerwał, następnie klepnął jeszcze pięciokrotnie. Ku zdumieniu obecnych ściana rozsunęła się na boki. ‘Całość przenieść przez to wyjście, składować na samym końcu.’ Okazało się iż konstrukcja bunkra jest bardziej zaawansowana. Posiadał on jakby drugie dno, czyli kolejny tunel prowadzący kilometr dalej. Tuż za nim wielka sala o powierzchni dwóch piłkarskich boisk. Przenoszono kosztowności przy pomocy specjalnych wózków oraz własnymi siłami, zajęło to półtorej godziny. Po wykonanej pracy komandor podziękował za współpracę ludziom w typowy sposób - zamordował ich. Ciała zostały złożone w pierwszym pomieszczeniu, zaś kilku komandosów wyszło na zewnątrz. Tam wysadzili owy bunkier, co przysypało budowlę kryjąc ją szczelnie. Dowódca wraz z oddziałem przeszedł do drugiej sali, po czym zaspawano wejście. Opuścili obiekt innym wyjściem, a później ślad po nich zaginął.
W domu Daniela człowiek na usługach Hugo skończył rozmawiać przez telefon.
- Okej młodzi, uwolnię was! Tylko bez paniki, nie zgrywać bohaterów.
Marcin odkuł oboje więźniów zachowując czujność. Zuzia nawet gdyby chciała zemścić się za rany postrzałowe to i tak nie była w stanie. Zbyt wielki ból jej dokuczał, dlatego jedynie zbluzgała tyrana. Za to Janek postanowił pokazać męstwo chcąc zaimponować cioci. Kiedy stał się wolny z całej siły kopnął napastnika w krocze. Podziałało zgodnie z planowanym zamiarem, Marcin odruchowo chwycił boląc miejsce, padł na kolana i jęknął niczym kastrat. Zuzia była pod wrażeniem toteż dodała coś od siebie. Złapała talerz ze stołu i uderzyła go w głowę. Padł jak rażony piorunem, absolutnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Janek usiadł na ‘porywaczu’, a Zuzia skuła mu rękę, następnie przykuła Marcina do kaloryfera. Tym razem pamiętała o rozbrojeniu jeńca, zabrała kluczyki, telefon, broń. W międzyczasie w domu pojawił się Daniel, dzieciaki od razu przywitały staruszka ze łzami w oczach, on także się wzruszył. Po tym jak nacieszyli się sobą wzajemnie dziadek powiedział córce, aby pojechała w karetce do kliniki, gdzie czeka na nią lekarz. Obiecał później wszystko wyjaśnić. Dostrzegając więźnia staruszek się roześmiał, lecz uwolnił mężczyznę zwracając mu również zarekwirowane przedmioty. Ten opuścił nie odzywając się ani jednym słowem. Dziadek wraz z wnukiem zostali sami, więc Daniel rozpoczął opowieść o tym co się działo.
Bractwo Piastów zebrało się w posiadłości Hugo Dobrowolskiego. Pułkownik Maciej Zamoyski jako brat Senior wyjaśnił obecny stan faktyczny. Podległy mu oddział komandosów unieszkodliwił wszystkich zamieszanych w wydobycie skarbu. Zmieniono jego lokalizację, która ponownie jest ściśle tajna. W niedługim czasie sporządzi się nową mapę, trafi ona do dwóch nowych członków Bractwa. Sam Hugo był bardzo niepocieszony z takiego rozwoju sytuacji, ale nie dawał nic po sobie poznać. Jeśli chodzi o ludzi uśpionych to oczywiście ocknęli się, lecz nie wiedzieli co się stało. Szumiało im w głowie i nie rozumieli skąd usypana góra ziemi, jak po wybuchu. Władze przeprowadziła dogłębne śledztwo ws. Zaginięcia skarbu. Jednak postępowanie nic nie wykazało, żadnych poszlak, świadków, niczego konkretnego nie ustalono, nawet kamera ekipy TV zniknęła. W kolejnych tygodniach odkopano bunkier znajdując ciała zabitych, żadnych kosztowności. Całe wydarzenia spowiły się mgłą powszechnej niewiedzy.
Zuzia po opatrzeniu przez lekarza, który nie pytał skąd rany, dowiedziała się o co chodziło w zajściach z soboty. Hugo Dobrowolski uparł się na jedną z książek Daniela. Koniecznie chciał ją mieć, ale staruszek nie miał zamiaru się pozbywać księgi. Dlatego młodzi zostali zakładnikami, co finalnie przekonało profesora do sprzedania woluminu za sto tysięcy dolarów. Pieniądze wręczył Zuzi jako rekompensatę za krzywdy, zaś 900,000 trafiło na konto miejscowego domu dziecka. 9,000,000 dolarów zapisane zostało przez Daniela w spadku do podziału dla Zuzi i Cezarego. Po tym zwariowanym weekendzie wszystko wróciło do normy, nie wracano więcej do sprawy. Czas spędzano typowo wakacyjnie, tzn. spacery, wędkowanie, zwiedzanie, itp. Zgodnie z zapowiedzią dołączyli rodzice Janka, co także dało mnóstwo fajnej atmosfery. Kiedy okres urlopu dobiegał końca Daniel na osobności powiedział wnukowi:
- Janek, byłeś dzielny i wykazałeś się wielką odwagą. Dam ci pamiątkę, oto Order Orła Białego, najważniejsze cywilne odznaczenie w Polsce. Chcę abyś to wziął i zatrzymał, zasłużyłeś sobie. Ciesz się nim i pamiętaj, że dostajesz coś wyjątkowego. Szanuj order, a jak uznasz za stosowne wręcz go wyjątkowej osobie. Naprawdę szczególnej, znajdź własnego…
- Białego kruka?
Proponuję przysyłanie innych opowiadań, jestem ciekawa czy będą odmienne, czy też w tym samym tonie.
Proszę o inne teksty, bardziej przemyślane, głębsze i zmuszające do refleksji. Czy jest to możliwe? Spróbujmy!