Huś, huś, huś. Deska wytarta, sznur poprzecierany, ale trzyma się mocno. Gałąź jest silna, drzewo zdrowe, sam Pan Bóg przecież powołał je do życia. Szymonowie mieli słupy, ja mam huśtawkę. Huś, huś. Owczarki, byczki moje, biegają wkoło, szczekają na wiatr. Większy wbiegł w kupę liści, mniejszy za nim. Błoto w każdym miejscu. Biorę rozbieg, huuuuuuuś! Butami dotykam skrajnej gałęzi, szampańska zabawa. Taka moja asceza. Wypiłem dziś szklankę herbaty, mocnej czajury jakby zek parzył i zjadłem bułkę. Wszystko, niczego więcej nie trzeba do szczęścia. Herba, bułka, huśtawka, psy. Buuj, buuuuj, bój się Boga! Prawie kopnąłem większego. Huśtam się nad wytartą trawą, pod stopami zdartą do ziemi. Góra, dół, góra, dół, jak w życiu. O czym myślała Hildegarda z Bingen gdy pisała swoje pieśni? Na pewno nie o miss Helsinek. Huuuuuś, wzdych. Słońce, co świeci mi w oczy, nie spala tych myśli, choć tak byłoby lepiej. W wybuchu gazu czy w protuberancji zniknąć. Wiatr słoneczny zmazałby atmosferę i pusty pokój w bloku. Przejeżdża autobus z hukiem. Mam pamięć do dźwięków, tak buduję świat. Szczęknięcie windy gdy zacina się między piątym a szóstym. Melodia na cymbały wileńskie. Szmyk zamka w twojej torbie. Jak opowiadałem ci o płytach Heckera, a ty powiedziałaś: tak? Większy i mniejszy obok siebie, ogrzewają się. Brian Eno zawarł wszystko w trzech akordach, bo płytę zagłuszał deszcz, cóż mogę dodać. Dość zimno, dość daleko do Helsinek twoich. Buuuuuj, w jakiejś protuberancji się spalić, ale to jutro, huuuuś, dziś jeszcze pobujam nad trawą zdartą, nad większym i mniejszym, pod zachodem czerwonym, pod warkoczem twoim z modlitw utkanym.
niezły
Jeśli to wiersz, to może lepiej podzielić na wersy. Jeśli to proza, to trochę mało...
Podejmując współpracę z wywrota.pl miałam nadzieję spotkać tu ambitnych twórców. Czy należysz do takich? Czy piszesz po to, aby przez dyskusję dowiedzieć się i nauczyć czegoś więcej?