Droga Ewo!
Gdy gondolierzy ze swoją forcolą wracają do domów, cichną śpiewy na wodzie, a ostatnia zakochana para schodzi po scalettach, myślę o Tobie. Każde oddalenie jest nieznośną tęsknotą, tyle miłosnych wyznań, tyle czułych objęć. Jestem niemym świadkiem tych scen wśród wąskich kamienic przeglądających się w wodzie. Wenecja bez Ciebie nie ma dla mnie uroku. Jeszcze tydzień, kilka spraw nie cierpiących zwłoki, i będę z Tobą. Tak chciałbym tulić Cię w ramionach, tęsknię za zapachem Twojej skóry, delikatną pieszczotą pięknych dłoni, kuszącym spojrzeniem, ustami w kolorze kwiatu chińskiej róży. Kocham Cię i nie dbam o to, że miłość zwą chorobą.
Pewien prf. T. Bilikiewicz stwierdził : ,, Miłość jest to stan, w którym zawęża się pole świadomości, pojawia się chwiejność emocjonalna i upośledzenie władzy umysłowej, które między innymi zakłóca naturalny proces przewidywania.”
Kochanie, wybacz, że cytuję Ci te słowa, wszak jestem w tej chwili ,,chory" z miłości. Wiem, co mogłoby sprzyjać rozwojowi tego stanu, Twój terapeutyczny głos, wspólna kąpiel, hm... Chcę, żebyś założyła tę ciemnozieloną sukienkę, aby jak najszybciej pozbawić Cię tej jedwabnej materii, co skrywa tak przecudne kształty...
PS Po moim sympozjum wyjedźmy razem, wybierz miejsce.
Do zobaczenia, tęsknię.
,, Czasami mojej ślepej posłuszny ochocie
Pragnę w tobie mieć czujną na byle skinienie
Sługę, co pieszczotami gasi me pragnienie,
A ty jesteś tak zmyślna i zwinna w pieszczocie!” B. Leśmian
Anno!
W powietrzu unosi się zapach herbacianych róż, które tak lubisz, i mogę patrzeć jak muskasz dłonią brzeg kieliszka, w którym uwięzione aromatyczne wino kusi pełnym bukietem.. Twoja sukienka koloru świeżej bazylii - dodana w ostatniej chwili do czerwieni warzyw. Korale w barwie zielonego pieprzu luźno oplatają Twoją nagą szyję. Nawet nie wiesz, że zerkam na Ciebie ukradkiem, gdy co tydzień jesz sama kolację. Patrzysz zamyślona w płomienie tańczące zmysłowo na polanach w kominku. Czasem coś czytasz lub piszesz. Chciałbym wtedy dotknąć czule Twojego ramienia, pocałunkami pieścić odsłonięte ucho, odsłonić włosy z pięknie wyrzeźbionego czoła. Potem unieść w ramionach do mego pokoju na poddaszu, byś tańczyła w promieniach słońca.
Przyrządzam dla Ciebie potrawy, szukam wyrafinowanego smaku, bo jesteś doskonała. Zawsze odkryjesz w nich coś nowego. Delektujesz się tak zmysłowo, że czuję drżenie na całym ciele. Gdy srebrny widelec trzymasz w dłoni, a ostrzem noża tniesz delikatnie soczyste bakłażany lub czerwienią nasycone owoce truskawek znikają w Twoich zmysłowych ustach, rodzi się we mnie namiętność, której już nie potrafię trzymać na uwięzi. Byli malarze co jedli potrawy na nagich ciałach swych modelek. Ach, móc słodkie owoce dłońmi układać w egzotyczne wzory od pięknie zarysowanych piersi po miejsce niespełnionych rozkoszy.
Dziś pragnę się odważyć i list położyć na stole obok serwetki z łabędzia. Czy mogę Cię zaprosić na wspólną kolację ?
Pamiętam minione lato. Trzymałem dla Ciebie słodkie winogrona, kieliszek wina, a Ty uśmiechem zatrzymałaś moją myśl. Odgadłaś wszystkie pragnienia: na tarasie widok na ocean, przysłonił mi posągowe piękno Twoich nagich kształtów. Gdybym był rzeźbiarzem, zamknąłbym je w białym marmurze. Wtedy mogłem sycić się do woli szczęściem, które było tak blisko. Wyjechałaś bez słowa, nie zostawiłaś listu, ni adresu, telefonu. Poruszyłem niebo i ziemię, by Cię odnaleźć...
PS ,, Od jej spojrzeń, od rumieńca
Zajaśniała świateł zorza,
A gdy pierwsze rzekła słowo,
Ziemia wyszła z głębi morza." A. Asnyk
Nieznajoma!
Gdym przechadzał się po mym ogrodzie, ujrzałem zjawiskowo piękną postać za cienistym żywopłotem.
Kiedy pielęgnuje Pani kwiaty, sadzi nowe krzewy z takim zamiłowaniem, mógłbym godzinami patrzeć na nią. Zauważyłem, że mieszka Pani sama, proszę wybaczyć nadmierną ciekawość, ale tak miło jest co rano widzieć Panią. Czekam każdego dnia na pierwszy promień słońca, budzę się z nadzieją, że ujrzę jej smukłą postać. Pani pije kawę z rana, a przy tym czyta prasę, Grechuty słucha czasem. Nie mam śmiałości ten rytuał zakłócić swym – dzień dobry, co za nędzne stwierdzenie, dzień wspaniały - rzec mógłbym do Pani.
PS Do zobaczenia.
Tutaj jawi mi się obraz Casanovy, który uwodzi liczne kobiety pięknymi słówkami pełnymi zamaszystych liter. One lubią listy miłosne! One wszystkie są zdobywane! I wszystkie totalnie się wkurzą na wieść o tym, że każda z nich nie jest tą jedyną. Oj, czuję fluidy zemsty wiedźm....