Biały siedział, widziałam. Kompletnie łysy i nagi całkiem. Pod rynną kulił się w sobie, tulił do siebie, głowę chował w kolanach, kolana oplatał rękoma. Deszcz padał na niego i obaj tak nad nim płakali. Później taki skulony położył się na krawężniku i razem z deszczem zaczął spływać wzdłuż drogi. Rozrzedzone deszczem mleko. I droga niby mleczna.
.............się znaczy ten łysy i ten nagi
"Pod rynną kulił się w sobie, tulił do siebie, głowę chował w kolanach, kolana oplatał rękoma."
.............krochmal by się zdał, bo wtedy jednym słowem określiłoby się jak bardzo podlir się "wstąpił"
"Później taki skulony położył się na krawężniku i razem z deszczem zaczął spływać wzdłuż drogi"
..............i już wiem, to o cyrkowcach, i fakirze, który ze swoim ciałem cudaniewidy robi