Pierwsza zasada samotnika:
nie mów o sobie prawdy nikomu.
Prawda w tych czasach jest częściej subiektywnym odczuciem, niż faktem. W słowach najłatwiej jest się pogubić. Dlatego najlepiej mówić niewiele. Czy niemówienie prawdy to kłamstwo? Osób, które mało mówią, albo zręcznie potrafią zmienić temat, sprawa nie dotyczy. A o nich właśnie tutaj piszę.
Niemówienie prawdy celowo oddzielam od kłamstwa. Nie chodzi o wymyślanie historyjek o miłosnych podbojach, czy o dość poważnym w skutkach efekcie Diogenesa. Poza tym... wszyscy kłamią. Jak odpowiadasz staremu znajomemu, gdy spotykacie się na ulicy, a on pyta co u ciebie? "Przemęczony jestem, dzieciak zagrożony z dwóch przedmiotów, łysieję od kłótni z żoną, ale w domu dziś pomidorowa, więc się śpieszę"? Nie. Zazwyczaj odpowiadamy zdawkowo, choć często mija się to z faktycznym stanem rzeczy. Mało tego, osoby z depresyjną osobowością potrafią być duszą towarzystwa, choć tracą przez to siły, regenerując je w samotności. Robią to w pewnym sensie mechanicznie, choć wbrew sobie.
Słowo "kłamstwo" zawsze wiąże się ze strachem. Boimy się powiedzieć prawdę, bo inni nie zrozumieją. Faktem jest, że mało kto podejmie próbę zrozumienia. Boimy się ich reakcji. A dlaczego nie powinno się kłamać? Bo strach łamania reguł zagląda w szczere oczy. A to swędzi nas od środka. Dlatego sprawę kłamstwa zostawiam na inny czas. Zajmuję się niemówieniem prawdy. Każdy człowiek ma prawo do własnych tajemnic. Myślisz sobie, że niektórzy po prostu nie zasługują na Twoje zaufanie? Nie do nas należy osąd. Najlepiej nie robić różnic. Ile spotkaliśmy osób, które miały się okazać takimi na całe życie?
Podobno zaufanie to cecha rodzaju ludzkiego, a jego brak nas w pewnym sensie odczłowiecza. Samotnik nie musi być jednak mizantropem. To prawda, że nieprzewidywalne umysły potrafią odpychać otoczenia falą aspołeczności. Może i ciebie spotkało takie tsunami arogancji. Ale samotnik też potrafi uśmiechnąć się do pani kasjerki w sklepie. I wcale nie jest to przejaw manipulacji, która często jest przypisywana takim osobom. Chodzi o to, że prawda przywiązuje bezpowrotnie. Pokazując przestronność serca w szczerych rozmowach, wzrasta uzależnienie od osoby, której ufasz. A żaden samotnik z zasady nie przywiązuje się na supeł.
Nazwijmy sprawy po imieniu. Czy w dobrej, czy w złej wierze... kłamstwo to kłamstwo. Półprawda to też kłamstwo. Nie jest jednak kłamstwem szczere, otwarte stwierdzenie: "Nie chcę o tym rozmawiać". Otwierajmy więc umysł na tak proste rozwiązania.
Samotnik trzyma się zasad. Napisałam o pierwszej, ale nie ostatniej. Wnioski są twoje...
masła roślinnego, byleby uniknąć karczemnej awantury, zatai prawdę choćby to było 50groszy, dla ocalenia resztek zdrowia psychicznego. I w takich częstych codziennych scenach, ukrytych w czterech ścianach, mówienie prawdy wysoce szkodzi. I nie zawsze musi dojść do patologii, najgorsze rzeczy zdarzają się w ''porządnych domach- dodam katolickich'' .