Chwilami myśli nic nie znaczą, chodzą po głowie, puk, puk, w lewą skroń, puk, puk, w prawą. Czasami wylatują, przez oczy i usta i śmieją się do przechodniów, wystawiają język, czasami swędzą z tyłu głowy. I szybko, myk i już ich nie ma.
Ty.
Ty jesteś cały czas, ale w mej głowie chwilami Cię nie ma. Wtedy jest drzewo, płot, chmura, dom obrośnięty winoroślą, ale zaraz zjawia się kałuża i tyle. Chlap, jestem w niej i koniec z niezależnością, znów jesteś.
Jak rozmawiamy, to ja:
-C, Cis, A.
Ty:
-D, E, H.
I sądzimy, że rozmawiamy o tym samym, gdy Ty opowiadasz mi o smoku, a ja fałszywie nucę jakąś w sklepie zasłyszaną melodię i wpasowuje ją we wszystko.
Puf, puf, rozumiemy się bez słów.
On.
Nic nie wie. Może czasami zastanawia się, gdy jakaś moja, rozpędzona myśl wypada mi przez ucho i stuka go w czoło. Pewnie skupia się nad tym, co ją tam tak rozpędziło, pewnie jakiś akcelerator i dalej kombinuje już nad myślowym akceleratorem tracąc moją myśl z oczu. A ona spada. Najpierw na ławkę, później na ziemie i miesza się z kamykami, suchą trawą, mrówkami i maleńkimi robaczkami. Jak by się tak przypatrzeć, to pewnie można ją rozpoznać, choć niesamowicie przypomina ten kamyk, który znajduje się czasami pomiędzy ziarenkami kaszy gryczanej. A wszystko to dlatego, że niewiele mu o Tobie wspominałem. Wie, że istniejesz, ale jak myślę przy nim i Ty stajesz obok nas, on sądzi, że te zawirowania w powietrzu to jakiś ptak.
Ona.
A ona chciałaby wiedzieć, bo ją to zastanawia, ale tylko chichot, parsknięcie, poważne wydęcie warg i tyle jej powiedziałem. Chociaż czasami niespodziewanie mówię jej. Opowiadam, niemal rozdzieram wszystko do kości, zastanawiam się, ale ona wtedy zwróci uwagę na sztuczny kwiat na parapecie, kałużę – UWAŻAJ!, lub zacznie coś nucić, co wcale nie pasuje do nastroju. Wtedy klap, koniec, a ona się nawet nie spostrzega, że to było coś takiego. I w jej myślach chyba nigdy Cię nie było.
A ta druga już całkiem sporo wie. Uważa, że jesteś ekstra, że ja, gdy Ty jesteś w mojej głowie, też jestem świetny. Chociaż ostatnio...
Ono...
Nawet nie wiem kim jest ono. Nikt nie wie, ale chciałbym dać onomu lub onojej jakąś swoją myśl. Tak, aby pokotłowała się tam, jeszcze bardziej rozpędziła, wyleciała uchem i tak porządnie walnęła mnie w czoło, że padłbym jak długi na ziemię. Oczywiście razem z nią, pulsującą pod powiekami, rozwalającą czaszkę, jeżącą włosy, rozsadzającą bębenki, waląca przez oczy i gardło na zewnątrz, a ono z miną niewiniątka udawałoby, że nie ma z tym nic wspólnego, że to pewnie jakiś chuligan rzucił kamieniem.
?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?/?