Kąpiel

xminutka

 

 

Po porannym raporcie wszystkie wstały i szykowały się do wyjścia z socjalnego, gdy oddziałowa powiedziała:

 

 Ewa, ty do mnie.

– Jasne szefowo. Bez słowa obie przeszły do gabinetu obok, a gdy usiadły, dziewczyna zapytała – No co tam?

– Miałaś wolne po nocce, wiec pewnie nie wiesz, choć może się domyślasz, że babunia z dwunastki na całej prawej stronie ma początki odleżyny. Kostka i biodro wyglądają najgorzej. To po Twojej nocce. Możesz mi powiedzieć, dlaczego tak się stało?

 

Dziewczyna głośno wciągnęła powietrze nosem i wypuściła ustami, jakby chcąc się uspokoić. Bardzo źle znosiła krytykę swojej pracy i pewnie dlatego szefowa nie odezwała się przy innych. Gdy o złą pracę dziewczyny oskarżały ją wprost, darła się i wyzywała je, szukając jednocześnie stronników. Zwykle to szefowa była po jej stronie. Pewnie myślała o swoim średnim wykształceniu, gdy tymczasem pracownica robiła studia i miała duże szanse zostać w przyszłości jej szefową. To pewnie dlatego Ewka miała specjalne względy.

 

– Co mam ci powiedzieć, Anka? Tak jak napisałam w raporcie, całą noc odwracałam ją co około dwie i pół godziny, tak samo jak innych na oddziale. Tylko ona ma odleżyny, więc mówiąc najprościej, to nie moja wina.

– Ewa, przestań. Nie kompromituj się. Wiesz, że ona jest odbiałczona. To ciężki stan, ale stabilny. Gdybyś ją obracała tak, jak mówisz, nic by się nie stało. W sali nie było żadnych udogodnień, żadnych podpór, klinów, poduszek, kółek, niczego. Nawet nie przyniosłaś sobie alibi!

– Przyniosłam, ale po sobie posprzątałam!

– Tak? To gdzie je odłożyłeś?

– Tam gdzie zawsze, do magazynu.

– Kłamiesz Ewa. Ja poszłam to sprawdzić z dziewczynami. Jedyną rzeczą, jaką odniosłaś do magazynu był koc do spania na fotelu, a sprzęt do udogodnień był, delikatnie rzecz ujmując, nie do wyciągnięcia dla jednej osoby, bo został w dzień zastawiony pudłami z dwoma nowymi łóżkami dla oddziału.

– Dobra. Poniosła mnie fantazja z tymi udogodnieniami, ale Anka, ja naprawdę ich obracałam.

– Kogo?

– Facetów z dwójki i trójki, babki z siedemnastki i babunię w dwunastce. Szkoda, że ona nigdy nie mówiła, bo sama by ci o tym powiedziała.

– Kiedy to było?

– Koło jedenastej, a potem po powtórce serialu, nie wiem, która była godzina i... jeszcze koło czwartej.

– Ewa, nie wierzę w ani jedno twoje słowo.

– Jak uważasz. wzruszyła ramionami.  Nic na to nie poradzę. Zrobiłam, co musiałam. To niczyja wina, że babunia jest odbiałczona, a nogę i tak ma uschłą i przykurczoną, więc mniej tkanek, bliżej kość i łatwiej o odleżyny.

– Nie musisz mi tego tłumaczyć. Wytłumacz mi to, dlaczego przez dwie kolejne doby nie nabawiła się kolejnych odleżyn? Jak sądzisz? Bo ja myślę, że gdy personel na swojej zmianie robi co, do niego należy, takie rzeczy się nie dzieją. Ewa, to jest dom tych ludzi, a ty kompletnie o tym nie pamiętasz. Dom, rozumiesz?

– To nie fair.

– Nie fair jest to, że gdy dziewczyny zdążą we dwie zrobić trzy dwuosobowe pokoje z kąpielami, ty robisz jeden, a powinnaś półtora i zawsze masz to samo tłumaczenie, że ktoś się ofajdał, a przecież one mają to samo. Pracujesz wolniej, śpisz na nockach...

– Anka  przewróciła oczami  wszyscy śpią na nockach, o co ci chodzi?

– Tak, ale wstają, gdy trzeba, co dwie godziny obracać mieszkańców, poza tym, co rusz wyskakujesz na fajkę, wiecznie gdzieś giniesz. Jesteś najużyteczniejsza, gdy cię tu nie ma, gdy wyślę cię z mieszkańcem na badania do szpitala. Ewa, nie chcę z tobą pracować, nie chcę cię w moim zespole. Jesteś fajna dziewczyna, ale za młoda do pracy w Domu Opieki, albo za mało odpowiedzialna za samą siebie, żeby jeszcze brać odpowiedzialność za innych. Nie chce ci robić przykrości, ale nie mogę wiecznie usprawiedliwiać cię przed koleżankami. Właśnie to by było nie fair. Porozglądaj się po piętrach, popytaj na innych oddziałach, spróbuj się przenieść w ciągu miesiąca, bo ja nie dam ci rekomendacji na nową umowę. Jeśli gdzieś oddziałowa cię zechce, da ci ją i zostaniesz w DPS -ie. Jesteś studentką, masz gadane. Próbuj. Tylko nie smaruj na oddział, to my nie będziemy mówić o tobie. A teraz wracaj do pracy.

 

Zawzięła się. Widziała, jak dziewczyny gadają po kątach, że w końcu uczciwie się wzięła za robotę. W pracy tylko raz wychodziła na fajkę. Pracowała na wysokich obrotach i czekała na swój dzień, aż nadejdzie, ale Anka tak bardzo pozmieniała grafik, że prawie nie miała nocek. Miała za to czas na szukanie miejsca na piętrach. Znalazła sobie przeniesienie, ale postanowiła dotrwać do swojej ostatniej nocki. Gdy na oddziale zrobiło się cicho, poszła do dwunastki, babunia spała, wyglądała jak wkurzony kurczak z tymi swoimi przykurczami kończyn i resztką białych włosów na czubku głowy. Ewka ściągnęła ją na prześcieradło leżące na podłodze na tyle delikatnie, by się nie potłukła i nie miała sińców, a potem razem z nim pociągnęła ją do łazienki. Odkręciła wodę, początkowo ciepłą i lała nią leżącą na podłodze staruszkę. Potem zaczęła się śmiać.

 

– Fajnie, co? Ciepełko. Ale zaraz koniec ciepełka, szmato. Przez ciebie straciłam pracę, przez ciebie suko i teraz zrozumiesz, że nie ma się co stawiać do mnie. Ja ci odleżyny wybiję z głowy, nauczę cię jak sama masz się obracać, gdy trzeba, ty stara kukło, ty kupo gnoju. Już ja cię nauczę.

 

I odkręcała na przemian lodowatą i gorącą wodę polewając nią z pasją leżącego na podłodze niedołężnego człowieka i szepcząc, i sycząc przekleństwa, i sącząc jad w serce babuni. A potem z mokrym prześcieradłem zawlokła ją, ciągnąc po podłodze do pokoju, a gdy chciała ją przenieść z podłogi na łóżko, poczuła nieznośny ból. Wrzasnęła i szarpnęła się, ale bolało coraz bardziej, więc puściła staruszkę, która upadła tuż obok łóżka łamiąc sobie kości, ale w ostatnich czterech zębach trzymając fragment jej ucha, który wypluła z pogardą i wtedy dopiero z jej ust dobiegł pisk, wysoki przeraźliwy odgłos, jak zwierzęce wycie. Odgłos, który zbudził opiekunki na sąsiednich oddziałach, i zmusił je, by tu przybiegły i zobaczyły, kto odniósł zwycięstwo.

 

 

xminutka
xminutka
Opowiadanie · 10 maja 2014
anonim
  • Sylwia Aszendorf
    ZAGUBIONA W CIEMNOŚCI SWOJEJ DUSZY...

    · Zgłoś · 10 lat
  • Marcin Sierszyński
    Pozwoliłem sobie na małą edycję wizualną, żeby się lepiej czytało.

    Zastanawiam się, czy bez ostatnich słów: "kto odniósł zwycięstwo" nie byłoby mocniej, ciekawiej. Czytelnik musiałby sam sobie dorobić interpretację, tymczasem ociera się to o moralitet.

    Mimo tego jestem ukontentowany lekturą.

    · Zgłoś · 10 lat
  • Jacek Stawarski
    ZAGUBIONA W CIEMNOŚCI SWOJEJ DUSZY...

    · Zgłoś · 10 lat