Zima

Cyjanek Z.W.C. vel En.El

    Stali w kościele, stali ubrani, stali obok siebie. Ludzie milczeli, ksiądz mówił, dzieci zachodziły w głowę, jak to możliwe, że po wrzucenia pieniążka szopka nabiera życia. Śnieg topił się na podłodze, świeciły świece, dzwoniły dzwony. Było tak malowniczo, jakby w najpiękniejszym zakątku Świata. Pomarańczowe światło reflektorów padało na ołtarz, zdradzając kurz. A oni stali obok siebie, i choć tak stali, nie znali się wcale. On doszedł tu za nią, nie wiedzieć czemu, ona doszła tu za głosem serca. Ksiądz na koniec mszy udzielił błogosławieństwa, a on położył jej swoją dłoń na policzku, objął ramieniem i rzekł : Pani, mogę cię tak trzymać w nieskończoność.  Spojrzeli sobie głęboko w oczy, i w tej samej chwili.. zasnęła w jego objęciu. Wziął ją na ręce, i skierował kroki ku swojemu domowi. Gdyby mógł,  pobiegłby, jednak wątłość jego mięśni nie pozwalała mu na to. Ręce i nogi, jak z papieru, uginały się, mimo niewielkiego ciężaru kobiety. To była wyjątkowa mroźna noc. Mroźna i groźna. Gdyby człowiek pomylił drogę, postawił but nie tam gdzie trzeba, spojrzał w złą stronę, ujrzałby prawdziwą twarz zimy, twarz, której nie poznamy siedząc w ciepłym pokoju, ani też nie poznamy trzymając w dłoniach gorący kubek czekolady.

 

    Czytał wiele na temat zimy, lecz zawsze w łóżku, nigdy spacerując nocą bez ubrania. Znany był z tego, że lubi poznawać nowe, lecz  nie ryzykując. I tym razem, jak po nitce do kłębka trzymał się ulic, które znał. Świadomość tego faktu bolała go niezmiernie. Kiedy znalazł się przed domem, raptownie zawrócił. Zarzucił na plecy wyślizgującą mu się z rąk kobietę, jednak ciężyła mu za bardzo. Znajdując klucze wszedł z nią do domu, położył ją na łóżku, ubrał w swoją piżamę, nie naruszając przy tym prywatności i przykrył kołdrą. Chciał Wyjść z powrotem w objęcia zimy, usłyszał jednak :

- Nie Zostawiaj mnie, dziś jestem senna szczególnie, musisz poznać moją przypadłość.

- Co ci jest Pani ?

- To zima tak na mnie działa. Przez cały jej okres czuję straszne zmożenie.

- Ale jak to możliwe ? - Zaaferował się całą tą sytuacją, jednak w odpowiedzi usłyszał tylko chrapanie.Wyciągnąwszy z szafy pistolet, wybiegł.

 

Nad ranem, ociekając śniegiem, trzęsąc się straszliwie, z krwią na rękach, czytał kartkę, położoną na stole "Mój nieznany ukochańcze, nie zdążyłam Ci opowiedzieć historii mojego życia. Teraz za późno, odchodzę, znikam w tunelach kołdry. Nie szukaj mnie więcej." W telewizji leciał na żywo wywiad, z jedynym naocznym świadkiem zastrzelenia zimy.

Cyjanek Z.W.C. vel En.El
Cyjanek Z.W.C. vel En.El
Opowiadanie · 6 sierpnia 2014
anonim