Święta przebiegły w spokoju, jak zwykle choinka, wieczerza. Wszystko odbębnione wzorcowo tak jak ma być. Dziś przybyła najbliższa rodzina na wizytację która przeminęła w miłej atmosferze. Wiadomo dzieci otrzymały prezenty zrobiono kilka fotografii pamiątkowych. I mimo wszystko nadal zastanawiam się czy wszystko w porządku. Ciasto przecież ponoć było przepyszne tak samo jak makówki, dekoracje też się wszystkim podobały. Dzieci również były zadowolone z prezentów. Rozmowa szybko uciekła na boczny tor spraw codziennych(nieuczciwi telemarketerzy którzy naciągają ludzi na pieniądze). Nic nadzwyczajnego i nic szczególnego. Wydawało się że wszystko toczy się gładko ale dziwne uczucie że coś jest nie tak mnie nie opuszczało. Na szczęście gdy wszyscy wyszli zrozumiałem że to tęsknota. Tęsknota za pustką dzięki której znów wróciłem do hibernacji.
Interpunkcja? A, na co tutaj ona, skoro jest spłycona do: trzech przecinków, dwunastu kropek i nawiasu? Treść, jak przeważająca liczba relacji, skupiona, tylko
na egocentrycznym odbiorze, zmuszonego do celebracji nieszczęśnika...