Siedział przy barze, gapiąc się na dno swojego kufla, i myślał o tym, co może jej powiedzieć.
Mógłby jej powiedzieć, że widuje dzieci tylko kiedy śpią, bo tak wcześnie wychodzi i tak późno wraca. Że pracuje całymi dniami, będąc na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego. A wszystko po to, żeby prezes jego firmy mógł znowu przyznać sobie wyższą premię. Mógłby jej powiedzieć, że tęskni za nią, mimo że sypiają w jednym łóżku, bo nie ma czasu, by zamienić choć słowo.
Mógłby to wszystko zrobić, gdyby nie to, że siedział przy barze i od kwadransa był martwy. Sam jeszcze nie zauważył.