on
sciągnął mi ze stołu ostatni kawałek szarlotki
rzucił mi jakiś stęchlizną zalatujący niezidentyfikowany celulozowy przedmiot na stolik i sypiąc kruszonką na świerzutki obrusik w kaczuszki (specjalnie na święta go kupiłem)
powiedział:
- w zasadzie nie robimy wyjątków ale chciałbym być zobaczył swój scenopis, szczególnie zakończenie... zrobiłem to tylko dla ciebie
- ale... ja? Jakie zakończenie..... ja nie gram..... ja...
- nie marudź, możesz podszkicować nieco, masz przeczytaj uwagi rób ołówkiem na marginesie.. jutro jest Rada może się coś uda przepchnąć ... mój stary jest w komisji...
- yyy ale....
nie słyszał już mojego yyyyyy ale szybciutko wyciągnął nogi na moim ulubionym w fotelu wciągając resztki kalifornijskiego wina.... fotel myślnik go nazwałek bo jak nic nadawał się do ciężaru kontemplacji podprtej pifkiwm z nieśmiertelną porcją orzeszków w polewie miodowej.....
przyjrzałem się uważnie: cienki zapisany zeszycik w kratkę, śmierdzący zwilgoceniem... leżał pewnie na dnie długo... na co mu moje zakończenie? Co on do mnie ma? Dlaczego to dla mnie zrobił? Fucha mu się kończyła i się przeraził skubaniec? Zaparzyłem herbatę z nieśmiertelnym słońcem cytryny.. i we flanelę się wbiłem czekając na długie wgryzanie się w tex....
....
szybciej poszło niż myślałem z tym przeczytaniem, rola jakaś dziwna nawet nie dziwna tylko jakaś taka statystaczna pełno od czasowników: stoi, sapie , rozmyśla, kręci oczami, wzdycha, prycha, macha rękami......................
nuda.. jak można coś takiego napisać w ogóle
i te zakończenie.... żadne zakończenie
jedno zdanie
- wzioł i umarł
to wszystko, a nic tu nie pisze kiedy, jak , co osiągnął, stan kąta, ile samochodów ile panienek i czy lakier metalik... nic
tylko sterta sapań, stań, wzdychań i na koniec wzioł i umarł... żadnego napięcia, żadnej finezji, bez polotu.. co za kretyn to pisał, bez wyobraźni bez duszny typ... i jeszcze że to niby ja? Ja który co dzień walczę z moimi schizofreniami, załamaniami, upadkami i wzlotami? Ja który walczę o zrozumienie tego świata?
Wziołem mazak...
Uwagi ?
Uwagi jakie by tu uwagi? To prowokacja tego popapranego stróża Anioła, skrzydła mu się wytarly w zaglądaniu do mojej lodówki, gęba umazana wiecznie powidłami ze śliwkami...
- co bosy z kółkiem źle miałeś? Nie musiałeś mnie przeprowadzać przez jednnie, nie musiałeś mnie po pijaku odprowadzać z baru, źle ci było?
Nawet się nieodwrócił jebaniec dupa wielka jak szafa ledwo się mieściła w przejściu pomiędzy szafką z napojami a blatem.
Dopisałem:
Wzioł i umarł szczęsliwie parę lat później....
Szybko to zamazałem.....
nieeee mój drogi ty byś chciał żebym trzema dopiskami przedłóżył sobie żywocik co by ci sięokrutnie podoboło.....
(tu jego tyłek zadrgał potakująco, widocznie dotarł do schowanej w dolnych szufladach czekolady orzechowej)
nie stary koniec tego.... napiszemy nowy zeszycik
calkiem nowy zeszsycik, mocny twarde okładki kaligrafia i niech pachnie damskimi perfumami... schudniesz stary..... bierzemy się do roboty....będą paralotnie, dyskoteki, nurkowania, i te urocze zawały serca co noc to z inną blądyną
tu wbiłem się szybko w dresik, wybiegłem z domku powitałem grzecznie sąsiada na co zareagował dość dziwnie..w sumie mu się nie dziwię od trzech lat nikomu nie mówiłem dzień dobry..... oj przepedze cię Pierzasty Sierściuchu... trzymaj się aureolki......
- hahahaha co nie nadąrzasz grubasie?... skrzydełka ci się skleiły miodem ... oj przegonię cię zobaczysz oj przeeee..... (pisk opon)
Kronika Wypadków
Wczoraj w godzinach popołudniowych na warszawskiej Woli , przy ulicy Miedzianej zdarzył się wypadek , Jan B. będąc prawdopodobnie w stanie upojenia alkocholowego kierując samochodem marki Żuk przejechał na pasach pieszego Zenona C. który to właśnie nieoczekiwanie wbiegł na jezdnię. Poszkodowany poniósł śmierć na miejscu....