Fiodor i Anastazy wywołują zdjęcia

suicidalmaniac

- Jestes ordynarny...- rzekł Anaztazy gdy zobaczył Fiodora samotnie wykończającego drugie pifko z czteropaku który miał być główną atrakcją na ponury sobotni wieczór.

- Anatku drogi .. po prostu niezbędnie szybko trzeba było opróżnić puszeczki ze względu na wątpliwą datę przydatności do spozycia.. chciałem sprawdzić czy nam nie zaszkodzi na wieczór... a wiesz że jednym pifkiem to ja sobie mogę tylko sprawdzić tylko tętno .. bo się smaku niedoszukam...- przepraszające oczy Fiodora rzeczywiście biły najszczerszą prawdą i takim przekonaniem słuszności, że Anastazy jakby nawet aureolkę dostrzegł ale nie był pewien do końca.... Anastazy nie chcąc narazić przyjaciela na ewentualne strucie zgarnoł pozostałą parkę puszek i skrył w miejscu znanym tylko sobie.... zostawiając Fiodora i jego aureolkę w niebezpiecznej odległości 2 metrów od niewinnej lodówki z drugim zeszytem Kajko i Kokosza – Szkoła Czarownic.....częśc 2

.....

Anastazy już uspokojony logistycznym posunięciem, spokojnie zabrał się za przeglądanie zdjęć z wspólnych wypadów z Fiodorem to nad morze , to nad zalew, to znowu z gór. Popadł w zadumę zatrzymając wzrok na zdjęciu na którym wspięci z Fiodorem na stodołę babci anastazego stoją na głowie i nikt nie mógł się domyślać wspomnień czaru który ogarnął Anastazego w tej fotowędrówce w przeszłość, posegregował nowe zdjęcia, popodpisywał je, ułożył w porządku alfabetycznym, poczynając od zdjęcia na którym z Fiodorem pili ajerkoniak a kończąc na wspólnym portrecie z żubrówką....... cóż za podręcznik dla pokoleń i badaczy przeszłości....

tu spojrzenie padło na pudło niewywołanych jeszcze filmów sprzed lat czarnobiałych gdyż ceny te zwyczajowo przerastają ceny wywoływań kolorowych.... nad czym Anastazy wielce ubolewał... nagle dotknięty światłem Dobrego I jedynie Słusznego Pomysłu pobiegł kuchni gdzie dziwnie cicho zachowywał się Fiodor.

...

- Fiooooodor... przestań wgapiać gały w te plamki atramentowe w te cherlawe pedalskie postacie które walczą z drugim gangiem pedałów.. nie zauważyłeś że oni wszyscy w rajtuzach? -

z obrzydzeniem fuknoł Anastazy wbiegając do kuchni i zamarł widząc Fiodorka który właśnie pośpiesznie starał się ukryć że korzystając z sentymentalnej podróży w przeszłosć Anastazego spokojnie usmażył sobie jajecznicę z 6 jajek na skwareczkach . Lecz przyzwyczajony do łasowania kuchennego Fiodorka machnął ręką i szybko powiedział:

- ....mam pomysł jak brzytwa.... jak żyletka.. pomysł prosty i genialny jak ogórek konserwowy – wiedział jak rozmawiać z Fiodorem – zrobimy sobie ciemnię fotograficzną, w piwnicy...u mnie.. będziemy sobie wywoływać powiększać utrwalać wspominać, wydobywać, retuszować, wybielać, wyławiać, ..... mając przeszłość postarajmy się zrobić jej miejsce w naszej pamięci...... - tu kończąc wziosłym tonem zwrócił uwage na genialnośc pomysłu. Fiodor mrużąc oczka przeleciał swym rozumkiem po problemach jak automat do liczenia pieniędzy w oddziałach PKO BP.......

- W bloku? Przecież tam jest metr na metr i wszystko wypełnione gtraatami jeszcze po twojej kolejce piko i całe pudło tygrysków ty maniaku .. Jak ty sobie wyobrażasz tam nas jeszcze?..... - tu kurtuazyjnie Fiodor powiedział nas, ale myślał szczególnie w tym momencie o swojej fizyczności i słusznie gdyż był to problemik dość znaczny w tym szczególnym przypadku..

- Nie o tej piwniczce mówię, jak spółdzielnia powiedziała że mam sobie sam zająć piwniczkę poszedłem na dół i mając dwie kłodki, nie wiedziałem którą wybrać pwniczkę więc zajołem dwie od końca, od roku nikt się niedopytywał więc mam teraz dwie piwniczki... jedną pustą .. - tu chytrym uśmieszkiem Anastazy dał odczuć poczuciu sprytu jaki przez swoją zaradność dał wyobrażenie Anastazego Wielce Zapobiegliwego....

...

- Idziemy sprzątać i postawimy bibeloty, parę plakatów, stary powiekszalnik, a ty się zajmiesz chemią kupisz kuwety i odczynniki... - Anastazy tu spojrzał na Fiodora który po krótkim namyśle rozbłysł zrozumieniem genialności pomysłu, przyklasnął i powiedział że trzeba kupić i wywoływacz i utrwalacz a kuwety to on z domku weźmie........ i puścił oko do Anastazego ..

- byle się nam tylko te filmy niepourywały....- Fiodor po wcześniejszym umówieniu się na wieczór na 20.00 wybiegł rozprawić się z zapotrzebowaniem na chemię.....

...

Anastazy spokojnie posprzatał piwniczkę, podłączył się do kanalizacji robiąc maleńką dziurkę..sprawdził możliwość awaryjnego opróżnienia pęcherza, Działało ;))). Korzystając z przebiegającego na wierzchu kabla oświetleniowego szybko podłączył rozgałęziacz... umieścił tam adapter marki bambino dwa, starą lampę półkę wiklinową, stary kaseciak kasprzak na którym to pierwszy raz wysłuchał Limahla i jego „Neverending story”, ścianę powyklejał plakatami które skrzętnie jak relikwie przechowywał w starej walizce, były tam kompletne rarytasy: Kim Wilde, Boy George, George Michael (wszystkie zdobyte ze słynnego Dziennika Ludowego) i plakat PCK z napisem nie pij, tabliczka o robotach drogowych, oraz kilka plakatów kinowych zapraszających na japońskie realizacje filmowe......na koniec jeszcze zrobił abażur na czerwonej lampce i wkłuł w sukno wcześniej rozwieszone resztki zdjęć z jeszcze wcześniejszych sesji fotograficznych..... usiadł puszczając kasetę jaka mu jeszcze pozostała z młodości z nagraniami zespołu Czterech Kopniętych i Fred..... i czekał na Fiodora który się spóźniał........ już oczami wyobrażał sobie dwie skupione głowy pochylone nad wywoływaniem czarnobiałej kliszy jeszcze z ich wspólnych wypraw wakacyjnych sprzed 5 lat.........

...

„Opalam się na kreeeeeeeeemmmmm”...skrzeczy miłe dzwięki kaseciak potegując wycieczkę w przeszłość rozmarzonego Anastazego.

...

Fiodor wpadł oczywiście statecznie spóźniony punktualnie 15 minut, ślad na jego koszulce znaczył okrutne rozprawienie się z batonikiem Prince polo, ale zadowolona mina Fiodora oznajmiała że warto było czekać...

....

- oto wywoływacz – tu Fiodorek wyjął dwie połówki siwuchy

- utrwalacz – dwa zgrabne soczki grejfrutowe wyskoczyły z plecaczka

- i kuwety - zgrabne szklaneczki we wzorki świętego Mikołaja na saniach ciągniętego przez renifery podkreślały uroczystość chwili... całości dopełniał filuterno-fraterski uśmiech Fiodorka..

....

Anastazy zbladł... kiedy zbladł na papier, na biel , na wapno tak że bardziej biało być nie mogło już.. zacząl pupurowieć...... to o tym kolorze pewnie myśłał Spielberg kręcąc „Kolor Purpury”..... Nie drgnął nawet.

Chciał wrzasnąć.... chciał przykopać, chciał się rzucić z pięściami na plecy Fiodora który tanecznym ruchem rozstawiał już szklaneczki, a drugą ręką wyjmując wiaderko śledzi po kaszubsku i kawałki chlebka...... Fiodor jeśli chodzi o sprawy kulinarne był estetą i znawcą .. zawsze potrafił dobrać szczegóły w pięknie dobełniającą się soba nawzajem całość...

- Mogę przesunąć to pudło? Nie będę przecież śledzi w ręku trzymał - Rzekl Fiedia wskazując na ustawiony powiększalnik na środku misternego blatu i nawet nie czekawszy na odpowiedź po chamsku wepchnął go pod blat...

....

Anastazy nie wytrzymał....... pierdolnoł.. nie, nie kopnał, nie uderzył, ale właśnie pierdolnoł z całe siły z kopa w adapter bambino II ... puste echo poniosło po piwnicy......

Fiodor odwrócił się , spojrzał na Anastazego......

- Fajnoooooo.. - uśmiechnoł się po czym zgrabnie z czaszki uderzył w plakat rozwieszony na deabinkowych drzwiach Boya Georga.

- Jest rokendrool, jest zabawa, i tak nielubiłem pedała - zawyrokował....

Anastazy widząc że Fiodorowate neurony całkowicie zaprzątnięte organizacja impreski chwycił butlę siwuchy, zrywając lak zębami i przyssał się do szkła......

Fiedia popatrzył na Anastazego...

- nononono bo się porzygasz i znowy będę cię niósł na górę.. Anatku masz kanapeczke... – no z Fiodora to był kompan pierwsz klasa.

.....

tak to zaczął się dzień jak co dzień w życiu Fiodorka i Anastazego, po osuszeniu płowy zawartości zaczeli wywoływać dawne chwile, dawne obrazy, dawne fotki które to już tylko w ich głowach istniały ..Cicho włączona kaseta, ojca Fiodorka która jeszcze zaplątała się przypadkiem szlochała piosenką Laskowika „Świat nie wierzy łzom szkoda naszych łez”.... w szamotaninie dymu nikotyny i w oparach wódki siedziało dwóch facetów pod trzydziestkę, z błyszczącymi jak węgliki oczyma........ ilez w nich życia, wiary, nadziei i miłości....

....

- musimy jesze kiedyś powtórzyć wywoływanie zdjęć.... rzekł Fiodor, na lekko słaniających się nogach, pakując resztkę śmieci do reklamówki....

.....

Anastazy się spojrzał na Fiodorka dość dziwnie teraz..... ale po chwili machnął ręką i po cichutku zamknął piwniczkę na kłódkę typu yeti...

.....

znikneli razem odchodząc w swietle latarni i oparach mgieł: drobna postać nerwowo kroczącego zgarbionego i chudego jak patyk Anastazego i rubaszna wysoka , sobie owszem ale nie gruba postac Fiodora... i zniknęli w krzakach i jak zwykle odlewając się w połowie drogi (piwniczka była w sąsiednim bloku) śpiewali piosenkę De Pres: „wyszedł jo se łączkę kosić słonko świeciło.....”. Na zmianę, jeden wers Fiodor drugi Anastazy......

suicidalmaniac
suicidalmaniac
Opowiadanie · 30 listopada 2001
anonim