Manekin

Ewelina B.

W co dziś mnie wystroicie? Kolejna nudna mała czarna czy może dżinsy i tiszert z napisem „SALE”. Oby nie, bo naprawdę chciałabym się podobać JEMU. Niech podziwia, tak jak ja podziwiam GO codziennie.

JEGO widzę w każdy dzień prócz niedziel. Wtedy sklepy są zamknięte, a my schowani za żaluzjami. Czekamy na poniedziałek. Dzień, którego inni nienawidzą, a na który ja czekam z utęsknieniem. W każdy dzień od rana do popołudnia patrzę na Niego bez przerwy, nieustannie.

Dzieli nas tylko uliczka wyłożona brukową kostką. Codziennie mijają nas tłumy ludzi. To w końcu najbardziej lubiana ulica w mieście, najdłuższa w całej Europie. Choć całe miasto jest ponoć okrutnie brzydkie, to ta jedna ulica jest taka jego piękną ozdobą. Mi podoba się również. Nieco krzywa, może brudna, ale mająca swój charakter. Na pewno nie komercyjna, taka tylko dla wybranych, jak zresztą całe miasto.

Wiem wszystko. Słucham. Obserwuję. Znam rozliczne historie, szczęśliwe, smutne, tragiczne.

Ale mnie one nie dotyczą. Mnie najbardziej interesuje jedna tylko historia dotycząca sklepu naprzeciwko. Tam zawsze w eleganckim, doskonale skrojonym garniturze stoi ON. Ja patrzę na Niego, On patrzy na mnie. Znam każdy milimetr Jego sylwetki, wszystkie Jego kreacje. Tylko ja wiem, w czym Mu najlepiej. Ale nie mogę Go dotknąć. Widziałam, jak robią to ludzie. Trzymają się za rękę, przytulają się, całują.

Ja i On. Jesteśmy idealni. Świat byłby piękny, perfekcyjny, gdyby wszyscy wyglądali tak jak My. Ci ludzie wokół są tacy brzydcy, krzywi, wstrętni.

O, przyszły te dwie krzywe melepety. Jedna mała, gruba i pryszczata. Wygląda, jakby całe życie obżerała się hot-dogami. Druga trochę lepsza, ładniejsza jakby, ale głupia jak but. Czasem, kiedy słucham ich rozmów, to pragnę zniknąć, wyparować.

(ej, ale spoko ta nowa kolekcja, co nie)

(no, niezła)

(ej, ale se wołają za te ciuchy, co nie? Zoba, ta kiecka 6 stów, a u chińczyka za trzy dychy bym ją wyrwała)

(wiesz no, za metkę płacisz)

(a ten manekin to stary już, co nie?)

JA STARA!!!!! Ja stara? Ty pusta lafiryndo, tandetna małpo!!!!

(sorka, kierowniczka mnie wzywa)

Poszedł grubas i zostałam sama z tym pustakiem, ukwiałem pieprzonym. Nawet warga jej tak opada, że brakuje tylko ściekającej śliny. Zostaw mnie już mały robaku, nałóż już cokolwiek, obyś odeszła jak najdalej i nie dotykała mnie więcej. Tandeto z bałuckiego.

(ej, andżela, kierowniczka kazała zdjąć tego i postawić nowego, to weź zdejmij)

(dobra)

Co ty robisz??? COOO TYYY ROOOBISZZZ? Nie dotykaj!!!

………………..

Ciemno. Cicho. Ciasno. Jakoś dziwnie. Nie czuję nic. Czy ja jestem w kartonowym pudle?

(używany, minus pięćdziesiąt procent, w niezłym stanie, jeszcze postoi)

(dobra, to ten wezmę, na paragon, jeśli można)

………………..

(leginsy 10 zł, bluzki damskie 5 zł, tanio, tanio, zapraszam!!!!)

(noże tanio!!!)

(oryginalne zegarki damskie, męskie tanio!!!!)

(no siema ziom, a na bałuckim jestem)

Nie. To niemożliwe. Nie. NIE!!!!!

 

 

 

Ewelina B.
Ewelina B.
Opowiadanie · 28 września 2016
anonim