Marzenia

Adam Hrebeniak

 

                                               M a r z e n i a

               Dzisiaj szedłem, rozkoszując się rześkim powietrzem i nie spieszyłem się,

            żeby otworzyć swoje stanowisko w hali targowej, gdyż nie liczyłem w ten pogodny

            poniedziałkowy dzień na wielu kupujących. Na miejscu, krocząc drogą przylegającą

            do hali z oddalenia dostrzegłem, że mój sąsiad z prawej sprzedający wyroby

            skórzane, jak zwykle przed czasem otworzył swój kram.

-Cześć Antoni! – powitałem go, jak tylko dostrzegłem, że wychylił głowę.

   Z miejsca swoim zwyczajem przygadał mi – poruszasz się ospale, bez ikry,

zachowując się tak nie wiele sprzedasz ze swoich skarbów.

-Doskonale wiesz, jaki dzisiaj mamy dzień.

   Rozmowę przerwaliśmy na widok śpieszącej się, zdyszanej Beaty, mającej

stanowisko po mojej lewej stronie. Głośno nas pozdrowiła – Witam Panowie!

-Zawsze się zastanawiam, czy kiedyś przyjdziesz nie śpiesząc się! – jej także

przygadał nasz sąsiad, wyszedłszy na zewnątrz. Uznawał, że do tego upoważnia

go wiek.

-Po co mam wcześniej przychodzić, jeszcze się nie zdarzyło, żeby zaraz z samego

rana przybiegła babka po halkę, stanik czy majtki. A ty mógłbyś zrezygnować z

wiecznego przygadywania, weź przykład z Kuby.

   Już chciałem się włączyć do tej rozmowy, ale zrezygnowałem, widząc w

porannych promieniach słońca zbliżających się pierwszych klientów. Szybko

wszedłem za swoją długą, przeszkloną ladę i z miejsca zaniepokoiły mnie osiadłe

na niej drobne, szare pyłki kurzu. Szybko je starłem, żeby nie rozpraszały widoku

moich skarbów, z maestrią oprawionych wartych zachwytu dzieł sztuki, mieniących

się wszystkimi kolorami tęczy bursztynów, kamieni szlachetnych, kryształów.

Zamyśliłem się, mego spokoju nie zakłócali klienci, naszły mnie wspomnienia. Już

jako nastolatek natknąłem się na legendy i mity o kamieniach szlachetnych i na

zafascynowanie nimi ludzi w starożytności i średniowieczu. Czytając stopniowo

urzekały mnie ich barwy, twardość, połysk i właściwości załamywania światła.

Porwała pasja zgłębiania przypisywanych im wyjątkowych tajemniczych, magicznych

właściwości wnikających z zgromadzonej w nich energii. Z młodzieńczym zapałem

z trudem starałem się zgłębić część wiedzy przekazanej przez magów, teologów,

filozofów, pisarzy i odkrywców. Te przekazy płynące z głębi dziejów skłoniły

 

                                                            -   2   -

mnie, pomimo obaw, do podjęcia własnej przygody z tymi magicznymi kamieniami.

Nabyte okruchy wiedzy i skromne własne oszczędności  pozwoliły otwarcie na

targowisku stoiska z biżuterią.

   Ocknąłem się ze wspomnień i teraz w pełnej gotowości oczekiwałem, żeby

mijający moje stanowisko klienci dostrzegli dzieła sztuki jubilerskiej w ułożonych

w idealnym porządku pierścionkach, kolczykach, wisiorkach, naszyjnikach i

bransoletkach. Wykonanych przez artystów natchnionych motywami zaczerpniętymi

z przebogatego świata roślin, niewiarygodnych wręcz kształtów owadów, czy też

z płynnych wzorów geometrycznych. Tak jak podczas minionych dni i teraz

przyglądałem się wędrującym między stoiskami ludziom robiącym zakupy.

   Moje przyglądanie się przerwały dwie kobiety, które przystanęły i dokładnie

rozpoczęły lustrować zawartość mojej lady. Z miejsca przywołując uśmiech na

twarz, spytałem – w czym mogę paniom pomóc?

-Na razie oglądamy i się zastanawiamy – odpowiedziała starsza z kobiet i dalej

przystąpiła do wymieniania cicho uwag z towarzyszką.

-Jestem, żeby doradzać – ponownie zaoferowałem swoje usługi.

   Po długiej minucie obserwacje lady przerwała młodsza z kobiet – skorzystam z

pana pomocy, będę drużką u przyjaciółki i zależy mi bardzo, żeby na uroczystości

zachwycić toaletą swego drużbę.

   Przyjrzałem się uważnie mówiącej szczupłej, średniego wzrostu dziewczynie,

ubranej w beżowe wąskie spodnie i białą z dużym dekoltem bluzkę, podkreślającą

jej opaleniznę. Mówiąc patrzyła na mnie dużymi brązowymi oczami, osadzonymi

na ładnej, regularnej twarzy. Natychmiast też zauważyłem, że nie włożyła żadnych

ozdób.

-   W jakim kolorze sukni pani wystąpi?

-W długiej błękitnej z dużym dekoltem karo.

   Sięgnąłem po tacę, na której układałem oferowaną biżuterię, jednocześnie 

oznajmiłem – zaprezentuję pani dwa komplety, żeby pani mogła wybrać.

Wyraźnie się zastanawiałem nad wyborem wykładanych ozdób, pragnąłem ją

zaskoczyć. Sięgnąłem wpierw po pomarańczową kolię z kamieni księżycowych,

obok ułożyłem pierścionek z czerwonym karmeolem, a następnie długie kolczyki

 

 

                                                                        -   3   -

z topazem błyszczące różowo. Zawahałem się przez moment, nim zdecydowałem

się wyjąć szeroki naszyjnik z białych kryształów, do niego dołożyłem z takimi

kamieniami pierścionek i kolczyki.

   Podałem do przymierzenia kolię z mieniących się kamieni księżycowych,

jednocześnie wydobywając z zakamarków pamięci – energia tych kamieni przyciąga

kochanków i pobudza zmysłowość. Z nich wykonanych jest wiele przepięknych

dzieł jubilerskich eksponowanych w muzeach świata. Ma bardzo wygodne zapięcie

co podnosi komfort noszenia.

   Zauważyłem z jak napiętą uwagą przygląda się kolii matka, by za chwilę stwierdzić

-Danusiu, kolia jest rzeczywiście piękna! Załóż jeszcze kolczyki i pierścionek.

-Zaraz mamo. Wpierw powiedz, uważasz, że zabłysnę przed Andrzejem, zrobię

na nim wrażenie? – spytała z niepokojem w głosie.

   Słysząc jej rozterkę, natychmiast podałem prostokątne lusterko i wyprzedzając

matkę zdobyłem się na komplement – wręcz niewiarygodne jak kolia podkreśliła

pani urodę! Dziewczyna w odpowiedzi, szerokim uśmiechem zadowolenia

przyoblekła twarz. Ja natomiast szybko dodałem –  pani zachwyca!

-Mamo naprawdę tak ładnie wyglądam, jak pan mówi? – upewniała się, nie

odkładając lusterka.

-Rzeczywiście bardzo dobrze wyglądasz.

   Podałem do przymierzenia pierścionek. Włożyła na lewą rękę opleciony misternie

w koszyczku srebrnymi pręcikami i listkami czerwony karmeol, ozdobił jej całą

dłoń. Ja nie odmówiłem sobie komentarza – działanie kamienia pozwala się

otworzyć na zmysłowość. W starożytności był uznawany za potężny talizman

przynoszący szczęście jego posiadaczowi. Pani ten pierścionek dodaje widocznego

szyku i elegancji.

   Zaśmiała się w głos – nie przesadza pan?

-Ani o jotę!

-Proszę podać kolczyki.

   Patrząc jak zawieszała je błyszczące różowo topazem, nie powstrzymałem się od

stosownej uwagi -  są wykonane z jednych najbardziej pożądanych przez kobiety

kamieni, bowiem przyciągają uwagę otoczenia swym niespotykanym blaskiem.

 

 

                                                                        -   4   -

-Wyśmienicie, o takich ozdobach marzyłam, pomogą go zdobyć – całkowicie

odsłoniła władające nią uczucia.

   Nie musiałem się niczego domyślać, dlatego z miejsca złożyłem jeszcze jedną

propozycję – uważam, że pani się przyda także bransoletka z ametystów w kolorze

pani sukni, dających siłę i zapewniających spokój w każdych warunkach.

   Spojrzała na mnie uważnie, widać, że rozważała moje słowa i spytała – mamo

a ty jak myślisz?

-Nie zaszkodzi, a dodatkowo cię ozdobi.

   Odpowiedziała krótko – poproszę! Pakując wybraną biżuterię zdobyłem się jeszcze

na krótki manifest – ze znawstwem oszlifowane i oprawione kamienie szlachetne

tworzą jedyną w swoim rodzaju aurę dodającą widocznego blasku urodzie kobiet.

-Jeśli ma pan rację, to będę bardzo szczęśliwa! – odchodząc pożegnała mnie

dziewczyna.

   Po raz kolejny się przekonałem, że magia kamieni i mity mogą wpływać na decyzje

współczesnych ludzi.

           

 

 

 

          

 

 

 

 

             

   

          

          

Adam Hrebeniak
Adam Hrebeniak
Opowiadanie · 8 listopada 2016
anonim