***
Zasnąłem i zobaczyłem jakąś nieznaną ulicę, była bardzo piękna, dużo budynków ze szła, czysto, schludnie, mało ludzi, kilka osób, a wyglądała jak arteria wielkiego miasta. Nie wiedziałem co jest dokoła, ulica całkiem żyła swoim życiem. Nagle zaczęło mnie gonić kilku ludzi uciekałem i w pewnym momencie ukląkłem pod murem, przed jakimś obrazem, zawieszony na ścianie frontowej kamienicy. Zobaczyłem przed sobą jakąś tiarę, jaką noszą biskupi czy arcybiskupi, z napisem IHS, ale tiara ta była obrócona, tak, że widziałem napis `SHI`, co mi się bardzo nie spodobało, więc zacząłem modlić się i wtedy za mną poczułem, jak ktoś staje za mną klęczącym, kładzie obie ręce na mojej głowie, i zaczyna odmawiać modlitwy. Początkowo się boję, wiercę, nie widzę, kto stoi nade mną i się modli, ale poczułem, że to ktoś dobry, chyba nieznany ksiądz. Kiedy już nie pokój minął poczułem jak coś schodzi mi z ciężaru serca i uwalnia się głowa. Zaraz kiedy jeszcze trwała scena, wziąłem odwróconą tiarę i chciałem ją postawić normalnie, bo stała do góry nogami, ale minęło kilka chwil, zanim się udało. Z tyłu usłyszałem głos wielu osób, których nie widziałem:
- Co on robi? - pytali zgodnie, a ja wtedy pełen niepokoju, czy dobrze ustawiłem tiarę mimo to odwróciłem, jednak nadal napis był zakryty fałdem tiary. Kiedy chciałem sprawdzić, czy napis IHS jest już na swoim miejscu, poczułem oczekiwanie ludzi z tyłu, napięcie i strach, czy dobrze robię.Wtedy podniosłem ręką fałd materiału, o kolorze złotym, i pełen niepokoju spojrzałem na napis: był na swoim miejscu, ujrzałem z bliska wyraźnie trzy litery `IHS` i wtedy wszyscy za mną i ja sam poczułem ulgę i radość, a wszystko inne gdzieś prysło. Zaraz po chwili sen się skończył, a po przebudzeniu czułem się lżej.
/r.sulikowski/