W czasie powodzi, wszystko się dzieje. Przekazem
wielu dopływów.
Pochodzi z niczego i od tego momentu następuje
nieodwracalny chaos.
Żagle w ciągłym ruchu podnosi różnorodność, osadzona w
życiu zawziętą energią, stworzoną przez samego
(boskiego) człowieka.
Ucieleśnienie staje się wiarą, jak i wątpliwością, co
po śmierci. Dla nieśmiertelności powstaje szybciej,
inaczej mówiąc — energia ginie w ciemnościach rzeki,
konkurując z jej prądem.
Śmierć jest ostatnią istotną reakcją biochemiczną.
Nieuniknionym wyznaczonym szlakiem metabolicznym.
Przez potwierdzenie zdarzenia, które się przyjmuje
bądź od niego ucieka.
Zmysły w locie są nostalgicznie wyważone łańcuchy
reakcji,
a odwrotna entropia wszechpotężnym złudzeniem.
Tęsknota za przeszłością, nieistotna w wielkiej rzece
ogólnych rozkojarzeń.
Żyć — to zbierać się przypadkowo i pływać w wirach,
ryzykując bytem, niekiedy młodym i silnym. Bez próby
kontrolowania płynąć.
Żyć, umrzeć staro. Z każdym namiętnym oddechem,
płonącym w żagle nad falami energii.
Spójrz — twoja rzeka jest piękna, tylko dlatego, że
umiera i jest częścią czegoś większego. Wszystko w
końcu płynie bezładnie, bez czasu, przestrzeni,
dźwięku. Tylko gordyjska rzeka, toczy na twoim ciele
śliskie, jak muślin i jedwab, bale miłości. Ponad
widnokrąg.
Sznur na gałęzi istnienia. Ostatni przebłysk — gorąca
śmierć”.