Było to chłodne, wietrzne popołudnie. Podeszłam do okna, otworzyłam je i zaczęłam przyglądać się temu, co dzieje się za nim.
Z perspektywy parteru doskonałe było można obserwować osiedlowe życie.
Na ławce i wokoło niej, dostrzegłam dziesięciu łysych chłopaków. Rozmawiali za pomocą swoich głośnych, basowych głosów i głupkwato się śmiali.
W pewnym momencie na niebie pojawiła się nad nimi armia gołębi i niczym naloty, w kierunku łysych głów poleciał deszcz gołębich ekstrementów. Zachowanie łysych stało się wtedy bardzo burzliwe, krzyczeli i klnęli.
Po chwili, gdy sytuacja się uspokoiła, łysi zaczęli oglądać efekt gołębiego ataku. Jeden z nich, z głęboko zamyślonym wyrazem twarzy oznajmił:
"Wiem czyja to sprawka! To wszystko to jest brudne, te kupy są brudne, czyli to na pewno sprawka brudasów!"
Z dedukcją kolegi zgodziła się reszta. "Czas na odwet!" wykrzykną jeden z nich.
Nagle stanęła przed nimi mroczna, niska, zakapturzona postać. Łysi zamarli, wpatrując się w nią.
Postać zapytała: "Któż taki, wyrządził wam to zło?" "Brudasy!" Odrzekli chóralnie. "I co teraz?" zapytała zakapturzona postać. "Czas na zemstę!" Odkrzyknęli chóralnie.
Zakapturzona postać wyglądała magicznie i równie magicznie zabrzmiały jej słowa:
"Zapach kebaba wskaże wam drogę", wypowiadając te słowa zniknęła w kłębie dymu.
"W okolicy jest tylko jedna budka z kebabem, za chwile może zdarzyć się tam nieszczęście!" stwierdziłam z przerażeniem, założyłam prędko buty i płaszcz i pobiegłam do tej budki.
Budka ta była cała przeszklona, tak, że można było przejrzeć się w niej jak w lustrze.
Otworzyłam drzwi i krzyknęłam do turka, stojącego przy ladzie żeby uciekał, bo banda łysoli się zbliża.
Turek uśmiechnął się i ze spokojem wyciągnął spod lady dziwną, kryształową butelkę a następnie jej dziwaczną zawartość rozlał przed budką.
"Co robisz?" zapytałam, w tej też chwili przechodni znieruchomieli, auta stanęły a wiatr przestał wiać. Wszystko wskazywało na to, że zatrzymał się czas.
Turek się uśmiechnął i zwrócił się do mnie: "Obserwuj to, co teraz się stanie".
Dostrzegłam w oddali nadbiegających łysoli, biegli w naszą stronę niczym barbarzyńcy. Już dobiegali do budki, zatrzymała ich jednak kałuża, którą zrobił wcześniej turek.
Chwilę później, gdy już wyszli z kałuży, wyglądali inaczej. Wyrosły im ciemne włosy a karnacja skóry pociemniała.
Zamurowało ich gdy zobaczyli swoje odbicia na ścianach budki. Po chwili czas ruszył. Wiatr znów zaczął wiać a ludzie i auta ponownie zaczęli się ruszać.
Niegdyś łysi, teraz ciapaci, odwrócili się i zobaczyli, nadbiegających łysych którzy wyglądali jak oni sami przed przemianą.
"O co tu chodzi, co tu się dzieje?" zapytałam zdziwiona.
"Jak widzisz, zmieniłem tych łysych w ciapatych i cofnąłem czas tak, że właściwie to pobiją sami siebie.
"Piękny widok." Westchnął turek.