O starych, drewnianych nartach (opowiadanie dla dzieci)

Jola

 

 

Od samego rana mróz rysował na oknach fantazyjne pejzaże. 
Była sobota. Dzieci jeszcze smacznie spały.
Mama krzątała się po kuchni, a tata odrzucał śnieg wokół domu. 
Puszek zaczął szczekać i drapać do drzwi. Znak, że potrzebuje wyjść na zewnątrz. 
Do domu wpłynęło mroźne, orzeźwiające powietrze. 
Pierwsza obudziła się Natalka. 
Nie zastanawiając się chwyciła swoją ulubioną trąbkę i pobiegła wpierw do pokoju Wojtka, potem Marysi. 
Rodzeństwo na przeraźliwy odgłos trąbki, zerwało się jakby było porażone prądem. 

W domu zaczął się gwar. 
Rozmowy, toaleta, śniadanie, porządki. 
Wojtek korzystając z okazji, że tato już uporał się ze śniegiem i spoczywa na kanapie, czym prędzej popędził po rzecz, którą znalazł kilka dni temu na strychu. Przytargał stare, drewniane narty.
Tato - zapytał chłopiec - czy ty kiedyś na takich nartach jeździłeś?.
- Synku, te narty to już zabytek - mówił tata ...jeździł nimi mój tato, obecnie twój dziadzio.
- Niesamowite - westchnął Wojtek...wyglądają jak zwykłe drewniane deski...- ciągnął dalej - i mają chyba ze dwa metry długości, a te obicia i paski przypominające rzemyki to pewnie do zawiązywania stopy.
Wojtek przymierza narty na sobie.
- Szkoda, że są na mnie za duże, chętnie bym na nich pojeździł - oznajmił chłopiec.

- Wojtusiu te stare, drewniane narty będą już tylko pamiątką tamtych czasów - oznajmił tata. Po czym wstał z kanapy mówiąc - chodź synu, idziemy na strych chciałbym ci coś pokazać.
Gdy znaleźli się na strychu, tato z jednego kąta wysunął na środek starą skrzynię. Wojtek patrzył i patrzył...zastanawiał się co tam też może być.
Początkowo ciężko było otworzyć gdyż obicia skrzyni zerdzewiały łącznie z zamkiem i kluczem.
Musiał tato się nieźle przyłożyć...po chwili skrzynia została otwarta.
Wojtek zaglądnął do środka. Ileż tam było fotografii, różnych zapisków przypominających listy.
- Tato, te fotografie są czarno - białe! - wykrzyknął Wojtek.
- To lata dziecięco - młodzieńcze dziadzia Anatola. 
Zobacz - o tutaj, zjeżdża właśnie w tych nartach, które próbujesz przymierzyć.
O, jej ile wtedy było śniegu - dziwił się chłopiec.
Wojtek przeglądał zdjęcia z wielkim zainteresowaniem i zaciekawieniem. 
Poprzez fotografie poznawał, jak dawniej jego dziadzio spędzał czas w zimowej aurze. 
Najbardziej zainteresowała go fotografia, na której był dziadzio Anatol a przed nim ogromna zjeżdżalnia.
- Tato, dziadziu nie bał się zjeżdżać z tak ogromnej góry? - zapytał Wojtek.
- Jutro jest dzień dziadzia - będzie to najlepsza chwila na zapytania i wspomnienia - powiedział tata.

 
 

 

Jola
Jola
Opowiadanie · 21 stycznia 2018