Zima coraz zimniejsza, coraz bardziej śnieżna i mroźna.
Do domu, w którym mieszkały Marysia, Wojtek, Natalka i rodzice, podchodziły przeróżne zwierzęta.
Poniekąd nie powinien ten fakt wzbudzać żadnego zdziwienia, gdyż dom usytuowany był pod lasem.
Tam, gdzie las, tam też leśna zwierzyna. Po drugie zima dla leśnych zwierząt niesie pewną niepewność, nawet litość ze strony człowieka.
Drzewa, krzewy, trawy, które wiosną czy latem rażą zielenią, teraz śpią głębokim snem.
Prawie codziennie można było ujrzeć przechadzające się sarny, bażanty czy nawet kicającego zająca.
Leśna aura ma pewną niepowtarzalną magię.
Był piątek. Dzieci wraz z mamą postanowiły wybrać się na skraj lasu, po rosnące tam piękne o tej porze roku trzciny.
W końcu zima minie przyjdzie wiosna i kolejna Wielkanoc.
- Mamusiu — czy będziemy robić taką palmę jak w tamtym roku? - zapytała Natalka.
- Zobaczymy córeczko — zależy od naszych pomysłów — odpowiedziała mama.
Dzieci zrywały długie łodygi trzciny. Nagle z gąszczu wysokich traw, dolatywał dziwny odgłos.
Jakby jakiś delikatny skowyt jakby specyficzny pisk pojękiwania.
Cóż to mogłoby być. Wszyscy nasłuchują.
Wreszcie Wojtek najodważniejszy wyszeptał - zagłębię się w trzcinę i zorientuję się skąd nadchodzi ów głos i do kogo należy.
Jak powiedział tak też zrobił.
Chłopiec nasłuchując szedł w stronę przedziwnego głosu. Odchylał łodygi długich traw. Po chwili znieruchomiał, wytrzeszczył oczy.
Pewnie zastanawiacie się co takiego Wojtek zobaczył w trzcinie.
Bez chwili zastanowienia chłopiec, czym prędzej zrobił odwrót pobiegł do mamy i sióstr.
Był ostrożny nie chciał wypłoszyć biednego zwierzątka, które na widok człowieka
przykuliło się i jeszcze bardziej płakało.
- Mamo, mamo — tam jest malutka sarenka, leży na ziemi...
Mama i siostry, szły za Wojtkiem. Kiedy wszyscy znaleźli się na miejscu, sarenka leżała nadal.
Była bardzo przestraszona.
Dziewczynki o mało co nie krzyknęły z radości, w porę Wojtek je powstrzymał.
Żadne z dzieci nie odważyło się pogłaskać leśnego zwierzątka, czy nawet bardziej się zbliżyć.
Rodzice często powtarzali, że dzikie zwierzęta, chociaż są piękne, mogą być bardzo niebezpieczne.
- Coś mi wydaje się moje dzieciaczki, że ta malutka sarenka ma coś z nóżkami — stwierdziła mama.
- Biedna sarenka — powiedziała Natalka...patrzcie chce się podnieść, a nie może...tak bardzo mi jej szkoda.
- Mamo i co teraz zrobimy...- dzieci patrzyły miłosiernie na mamę.
Mama wyciągnęła z kurtki telefon, wykręciła numer i powiedziała: Dzień dobry! Znalazłam, ranną małą sarenkę...proszę o pomoc...
Ranne zwierzątko (opowiadanie dla dzieci)
Jola
Jola
Opowiadanie
·
30 stycznia 2018