Literatura

Odwiedziny (opowiadanie)

Witold Szwedkowski

Na dworze panował mróz. Prawdopodobnie wskutek wyżu znad Skandynawii chmury rozpierzchły się, a resztki ciepła, które przytrzymywały przy ziemi, uleciały wraz z nimi. Zamiast ciepła było słońce. Też panowało. Wkrótce na schodach  usłyszałem rodzinę Odrzańskich. Zatrzymali się przy drzwiach, zapukali, a pies wszczął alarm, właściwie suka. Trwało to pół minuty. Gdy przestała szczekać, próbowała przewęszyć drzwi. Wstałem i otworzyłem. Za drzwiami nie było już nikogo, oprócz kawałka gotowanego indyka.

 

"Opowieści, powieści, owieści, wieści..."
4.2.18

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 11 lutego 2018 (historia)

Inne teksty autora

Słowiański przykuc
Witold Szwedkowski
SOR
Witold Szwedkowski
=
Witold Szwedkowski
Żąda dostępu do morza
Witold Szwedkowski
Mentoring
Witold Szwedkowski
Not so blue monday
Witold Szwedkowski
Maszynoznawstwo 2
Witold Szwedkowski
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca