Marzec. Na dworze śnieg topnieje. Słońce wszystko dookoła ogrzewa.
Słychać wdzięczny śpiew ptaków. Na wierzbach zaczynają pojawiać się biało -szare bazie, miękkie, puchate kotki.
W niektórych ogródkach kwitną przebiśniegi, krokusy. Przyroda czuje wiosnę, zaczyna budzić się do życia. Zapewne zastanawiacie się co słychać u naszych bohaterów Marysi, Wojtka i Natalki.
Dzieci pożegnały zimę wynosząc ocieplane kurtki, czapki, szaliki, rękawice do garderoby, która mieści się pod schodami prowadzącymi na strych. Schowały sanki, narty, niech czekają do następnej zimy. Marysia rozmarzyła się o weekendowych spacerach, kiedy to całą rodzinką wyruszały do lasu na poszukiwanie oznak wiosny, zaś Wojtek z uśmiechem i zadowoleniem wyprowadził swój rower. Najwyższy czas odświeżyć niezbędny pojazd – pomyślał.
Była sobota tydzień przed Świętami Wielkanocnymi.
Kolejna niedziela to Niedziela Palmowa. Święcenie palm to bardzo charakterystyczny obrzęd niedzieli poprzedzającej Wielkanoc.
Palma wielkanocna jest symbolem Zmartwychwstania Pańskiego.
Jak mówi nam tradycja to właśnie gałązkami trzciny witał tłum ludzi Jezusa wjeżdżającego do Jerozolimy.
– Mamo, czy będziemy robić palmę czy kupimy na rynku gotową? -zapytała Natalka.
– Córeczko będziemy robić naturalną, tradycyjną taką jak w ubiegłym roku. Pamiętasz zimowy dzień,
którego to zrywaliśmy trzcinę i natknęliśmy się na ranną sarenkę?
– Tak, tak pamiętam mamo…więc te puchate trawki będą główną ozdobą naszej palmy? – pytała dalej.
Nie tylko Natalko musimy poszukać wierzbowych bazi i innych roślin, żeby nasza palma stała się symbolem życia.
Jutro pójdziemy na obrzeża lasu, zerwiemy bazie, poszukamy zieleniny i zabierzemy się do dzieła – poinformowała dziewczynkę mama.
Po przespanej nocy, ubarwionej pięknymi snami z samego rana Natalka wstała jako pierwsza, budząc resztę rodzeństwa.
Nie mogła się doczekać kiedy pójdą zrywać bazie. Zaraz po śniadaniu mama wraz z dziećmi wybrała się w stronę lasu.
Trzeba było ubrać kalosze gdyż grunt pod nogami był bardzo miękki, to winna wsiąkającego w ziemię śniegu.
Kiedy dotarli na miejsce ich oczom ukazał się cudny widok. Wierzba udekorowana puchatymi kotkami wyglądała uroczo.
Natalka jak i pozostałe rodzeństwo nie mogło powstrzymać się od wyrażenia zachwytu. – Łał…coś wspaniałego – wykrzyknęła Marysia. Dzieci zaczęły zrywać puchate gałązki. Gdy zerwały już tyle ile będzie potrzeba w kolejnej kolejności nadszedł czas na poszukanie zieleniny. – Chodźcie dzieci – zaniesiemy bazie do domu i pojedziemy do babci Ireny, o ile pamiętam babcia miała za domem krzak bukszpanu. Poprosimy o kilka gałązek – powiedziała mama. Babcia widząc wnuki bardzo się uradowała. Wszyscy poszli za dom gdzie rósł zielony, okazały krzak bukszpanu. Mama delikatnie za pomocą specjalnych nożyczek ścięła kilka gałązek. Rozglądając się po babcinym ogrodzie zauważa jeszcze inne rośliny. Babcia bez wahania, pozwoliła wnukom zrywać wszystko co będzie im potrzebne. Nieopodal rósł podłużny, dosyć wysoki jałowiec.
– O jej pokłułam się – krzyknęła Natalka. Okazało się, że dziewczynka chciała zerwać gałązkę jałowca, który ma kłujące igiełki. Potrzebna była pomoc mamy by utulić córeczkę i ściąć gałązki nożyczkami. W ogrodzie również rósł cis, barwinek żółte żonkile, krokusy. Jednym słowem rodzinka nagromadziła sporo roślin, w końcu palma miała być żywa. Babcia Irena zaprosiła wszystkich na herbatkę i pyszne ciasteczko. Przypomniała sobie, że na strychu ma różne suszone trawy, kwiaty, kłosy, które mogą posłużyć jako dekoracyjna ozdoba. Podekscytowane dzieci kiedy wróciły do domu od razu zabrały się do pracy. Jednak główną instruktorką była mama mówiąc, co po kolei się robi.
Kuchenny stół wygląda jakoś inaczej niż zwykle. Nie stoją na nim talerze sztućce tylko leży rozłożony materiał na niedzielną palmę.
Wojtek po instrukcji pobiegł na podwórko poszukać patyków, które stanowić miały konstrukcję bukietu. Ciekawe co robią dziewczyny?
Siostry segregują przyniesione rośliny. Będzie łatwiej dobierać do palmy.
Kiedy chłopiec wyszukał odpowiednich patyków praca nabrała owocnego tempa.
Wierzchołek z bazi i puchatych trzcin następnie bukszpan, jałowiec i inne rośliny zgrabnie związywane. Dzieci wzajemnie sobie pomagaly. Marysia zauważyła że po dodaniu suszonych traw i kwiatów palma nabierze cudnego uroku. Toteż pomiędzy bazie i zieleń zaczęła wtykac różne kolorowe suszki. Biorąc przykład ze starszej siostry Natalka i Wojtek również ozdabiały swoje dzieła suszonymi dodatkami.
Tak więc powstawały trzy naturalne palmy. Mama była bardzo dumna ze swoich pociech, a szczególnie z pracy jaką wykonały. - Kiedy tato wróci z delegacji to oniemieje z wrażenia. Myślę, że będzie z nas bardzo dumy tak jak ty mamo - wyszeptała Marysia.