Tak sobie myślę... 3. Czas na upgrade
enikita
3. Czas na upgrade
Tak sobie myślę, że warto czasem sprawdzić warunki umowy, zanim dokona się zakupu, bo można się naciąć.
Ja tak miałam, jak zgodziłam się na instalacje ICD (kardiowerter-defibrylator) tzw. puszki. Reklama obiecująca. Że ci się przyda, że będziesz mieć własną zawsze przy sobie, poprawi komfort twojego życia i w ogóle same achy i ochy. A tu takie rozczarowanie. Nie dość, że to małe, ale drogie jak cholera, to jeszcze sporo nasmarowane drobnym druczkiem, że z tym to nie wolno tego, i tamtego. Człowiek zaczyna żałować, że się zgodził na taki upgrade. Jakby tego było mało. Niby działa, ale coś przecieka i trzeba swoje w szpitalu wyleżeć, żeby się zagoiło. Jak tak sobie leżałam i się goiłam, to sobie poczytałam o tych puszkach. I się zmartwiłam. I jeszcze 'Anioł Śmierci', jak zwykł nazywać jedna z pielęgniarek mój mąż, dodała swoje trzy grosze odnośnie puszki. “Że o koniach to mogę zapomnieć i o pływaniu na plecach też.” Ale się wtedy we mnie zagotowało. Marzenia o Olimpiadzie odeszły w zapomnienie. Tu nie ma nic do śmiania. Ja naprawdę czułam, że to już koniec. Że jak nie wsiądę na konia, to życie nie będzie miało sensu. No i to pływanie na plecach (jak ja, bym w ogóle uwielbiała pływać na plecach). Ale był to pewien moment, który uświadomił mi, że nie odrobiłam lekcji z wiedzy o puszkach. Czy podjęłabym inną decyzję wiedząc o tym? Pewnie nie, ale czułam gdzieś głęboko, że pewnie jest jeszcze kilka takich rzeczy, które mnie zaskoczą.
Wiedząc jak ważne były dla mnie konie, to jej zdanie naprawdę sprawiło mi smutek. Ale jak to każdy wie, po burzy zawsze przychodzi tęcza, biegają jednorożce i jest tak milutko. Pani Anioł Śmierci troszkę się za bardzo wczuła w swoją rolę i po krótkiej rozmowie z jej szefem, doktorem Who, otrzymałam zapewnienie, że konie tak, tylko bez szaleństw. Panie doktorze, już pana kocham !
Zatem puszka zainstalowana. Krwiak zatamowany. Koń osiodłany.