Literatura

Dziennik 2006/2007 (opowiadanie)

Marek Kielgrzymski

1 marca 2006

 Po wystawie obrazów Zdzisława Beksińskiego w oliwskim Pałacu Opatów: Drzewość w sobie silna. Małość okamgnienna. Złote okienko dla poczwary suchej. Czerwone oczy ważki liściennej. Bladość lic urzędnika czerni.

 

2 marca

Zasłyszane w  Pośredniaku: „Ty jesteś młody, możesz rozłożyć śmierć na raty”.

 Rozproszenie; jestem w każdym dźwięku z holu, w momentalnym zauroczeniu, w chaotycznych rozmowach.

 Spotkanie z przyjacielem lat dziecinnych – w przeciągu, pomiędzy pociągami. Uścisk suchej, jak papier, dłoni, nie dosłyszane pozdrowienie. Twardy ciężar peronu cisnącego w stopy.

 

14 marca

  Lęk wysuwa poznokcie ze ścian.

 

 

8 kwietnia

 Roboczy dzień poczęcia nowego pomysłu. Śmiecie w sośniaku niczym przebiśniegi. Tęskność.

 

30 kwietnia

 Deszcz. Deszcz jest przychylnością niebios, wtedy bogowie przyglądają nam się z bliska i ... płaczą.

 

wrzesień 2006

 Włóczę się ostatnio trochę po cmentarzach Trójmiasta. Cmentarz, jego aura i klimat pozwalają zdystansować się od krzątaniny codzienności – i tak wszyscy tu trafimy. Kiedy    po pięciu godzinach przesiadywania wśród grobów wkraczam znów w miasto, inaczej widzę ludzi w ich doczesnej krzątaninie;  bardziej spokojnie patrzę na ogolonych samców Alfa w kapsułach błyszczących samochodów; inaczej widzę wściekłość bliźnich, agresję wylewającą się z Rzeczywistości – bo, w sumie, to bezsilność wobec entropii, w obliczu nieuniknionego, wobec przemijalności; bezradność wobec cyklu istnienia, dla którego całe ludzkie generacje są zaledwie mgnieniem, chwilką wobec eonów Uniwersum.

 

12 luty 2007

 Odwrócony cykl dobowy. Wicher smaga uliczki Przymorza. W Sopocie na ścianie bloku Maxa sentencja: Życie to opór.

 

13 luty 2007

 Mgła i wieczna zmarzlina we mnie.

 

16 luty 2007

  Pesymistyczny układ okien w wieżowcu.

 

18 luty

  Marskość Gdańska.

 

22 luty

  Spacer. Wieczna wietrzność drzew.

 

25 luty

  Okrążenie widnokręgu. Parkingowe cerbery wietrzą intruza. A jeśli intruz jest we mnie...?

 

3, 4 marca

  Wyburzanie nieczynnej kotłowni na osiedlu Przymorze; niegdysiejszy plac zabaw moich pacholęcych lat.

 

6 marca

  Stetryczały tumult jaźni... krucze lica wyobraźni...

 

11 marca

  Radość, która patrzy spode łba.

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 13 grudnia 2018 (historia)

Inne teksty autora

Dziennik 2018
Marek Kielgrzymski
Sen
Marek Kielgrzymski
Na imię mi Pustka (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
Apokalipsa (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
Wieczorem się żyje (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
Nazajutrz się żyje (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
Na spacerze się żyje (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca