1 marca 2006
Po wystawie obrazów Zdzisława Beksińskiego w oliwskim Pałacu Opatów: Drzewość w sobie silna. Małość okamgnienna. Złote okienko dla poczwary suchej. Czerwone oczy ważki liściennej. Bladość lic urzędnika czerni.
2 marca
Zasłyszane w Pośredniaku: „Ty jesteś młody, możesz rozłożyć śmierć na raty”.
Rozproszenie; jestem w każdym dźwięku z holu, w momentalnym zauroczeniu, w chaotycznych rozmowach.
Spotkanie z przyjacielem lat dziecinnych – w przeciągu, pomiędzy pociągami. Uścisk suchej, jak papier, dłoni, nie dosłyszane pozdrowienie. Twardy ciężar peronu cisnącego w stopy.
14 marca
Lęk wysuwa poznokcie ze ścian.
8 kwietnia
Roboczy dzień poczęcia nowego pomysłu. Śmiecie w sośniaku niczym przebiśniegi. Tęskność.
30 kwietnia
Deszcz. Deszcz jest przychylnością niebios, wtedy bogowie przyglądają nam się z bliska i ... płaczą.
wrzesień 2006
Włóczę się ostatnio trochę po cmentarzach Trójmiasta. Cmentarz, jego aura i klimat pozwalają zdystansować się od krzątaniny codzienności – i tak wszyscy tu trafimy. Kiedy po pięciu godzinach przesiadywania wśród grobów wkraczam znów w miasto, inaczej widzę ludzi w ich doczesnej krzątaninie; bardziej spokojnie patrzę na ogolonych samców Alfa w kapsułach błyszczących samochodów; inaczej widzę wściekłość bliźnich, agresję wylewającą się z Rzeczywistości – bo, w sumie, to bezsilność wobec entropii, w obliczu nieuniknionego, wobec przemijalności; bezradność wobec cyklu istnienia, dla którego całe ludzkie generacje są zaledwie mgnieniem, chwilką wobec eonów Uniwersum.
12 luty 2007
Odwrócony cykl dobowy. Wicher smaga uliczki Przymorza. W Sopocie na ścianie bloku Maxa sentencja: Życie to opór.
13 luty 2007
Mgła i wieczna zmarzlina we mnie.
16 luty 2007
Pesymistyczny układ okien w wieżowcu.
18 luty
Marskość Gdańska.
22 luty
Spacer. Wieczna wietrzność drzew.
25 luty
Okrążenie widnokręgu. Parkingowe cerbery wietrzą intruza. A jeśli intruz jest we mnie...?
3, 4 marca
Wyburzanie nieczynnej kotłowni na osiedlu Przymorze; niegdysiejszy plac zabaw moich pacholęcych lat.
6 marca
Stetryczały tumult jaźni... krucze lica wyobraźni...
11 marca
Radość, która patrzy spode łba.