Chwała jesiennemu słońcu. I chwała wichrowi chłodnemu, co tnie drzewa w ostępach nocy. Chwała. Jak to jest na świecie tym naszym? Wszystko mija, przemija, odpływa, a ludzie, ludzie wciąż tacy sami pozostają. Żyje się i oddycha się, i raduje się, i smuci się, i muzyki słucha się, i dobrze, i żle czuje się, a człowieczeństwo, ludzie, ludzie, tylko ludzie trwonią żywot własny na nienawiść najróżniejszą, i złości dziwne, i jeszcze dziwniejsze.
Jak to jest na świecie tym naszym? Na globalną i podwórkową skalę kwitną, i rozwijają się wspaniale konflikty i niezrozumienia ludzkie, a każdy wszak człowiekiem jest tylko, i nic co ludzkie, obce mu nie jest.
Trudno zbudować, stworzyć, wykreować mikroświat szczęśliwy, przystań jakowąś ciepłą i dotykalną, wnękę w podłożu przytulną i przyjacielską, a tak prosto, łatwo i beztrudnościowo zniszczyć to wszystko raz i nieodwracalnie okrutnie.
Żyje się krótko może jeszcze, ale o wiele za długo, by nie zobaczyć wszystkiego tego i nie otrzeć się o to właśnie. Jakże to jest banalne, zwyczajne i przeciętne, jakże niskie i codzienne. Żyje się i głupio, że cokolwiek odmienić niepodobna, wyhamować niemożebność. Ale tak to już jest.
Żyje się i może zbyt głęboko się żyje. Ale nie potrafi się inaczej i tak właśnie żyć się będzie dalej. Chciałoby się żyć dla KOGOŚ, lecz przecież i tak żyje się dla kogoś. I nieistotne jest, co się ma, ale kim się jest.
Czasami myśli się, że najlepiej byłoby nic nie mieć i o nic głowy nie kłopotać, ale czy byłoby to naprawdę rozsądne? Tego się nie wie i nigdy wiedzieć się pewnie nie będzie. Może to i dobrze.
Chwała jesiennemu wichrowi - on nie musi o nic zabiegać i o niczym rozmyślać. Spać się idzie, choć się wie dobrze, że się tak szybko zasnąć nie da. Wspaniale i cudownie wszak - myśli się - że ma się własne łóżko i ciszę pod dachem nad głową. Własną, choć samotną ciszę.