Korytarz

STORMBRINGER76

Jakby szpitalny korytarz. Długi, dobrze oświetlony rzędem lamp jarzeniowych, niektóre z nich mrugały- jakby miały zgasnąć. Ściany korytarza pokryte naciekami ciągnącymi się między ścianą a sufitem. Nacieki spływają aż do podłogi, błyszczą w świetle lamp. Nienaturalna grubość zacieków mająca może ok. 1 cm, jakby tworzyły się od bardzo dawna.
Po obu stronach drzwi ulokowane co kilka metrów ciągną się przez cały korytarz.
Z jednych z drzwi wylania się łysy starzec. Twarz ma pokrytą białymi plamami jakby narośl, grzyb. Starzec coś mówi. Mówię coś do niego. Ten nagle wydobywa z siebie, spod nóg coś w rodzaju przezroczystego jaja, pęcherza lub kokona. Pęcherz pęka, a jego zawartość rozlewa się na podłodze. Podłoga korytarza jest czarna, po niej rozlewa się żółta- przezroczysta ciecz, która samoczynnie podąża w głąb korytarza. Zjawiają się „pielęgniarki”, wrzeszczą coś i za ręce wciągają starca do pokoju po prawej stronie. Ten jeszcze coś krzyczy.
Dalej po prawej przez lekko uchylone drzwi jakby szpitalnej sali kobieta rodzi, z jej łona wynurza się coś w rodzaju potwora o ludzkich kształtach, mocno zdeformowanej twarzy. Łóżko pokrywa krew, która ma kolor ciemnego błękitu niemal granatu. Drzwi się zamykają.
Uciekam, szukam drogi wyjścia z tego „szpitala”. Właściwie to nie jest pewne czy to był szpital.
Wchodzę do kolejnego pokoju. Dziecko na podłodze głaszcze leżącego na kolanach kota. Dziewczynka, może siedmioletna ma jakby oparzana twarz. Czerwone pęcherze, niektóre wydzielają z siebie wodę lub ropę. Kot okazuje się też jakby poparzony, jego ciało też pokrywają identyczne bąble. Ktoś każe mi zostać w tym pokoju. Słyszę jakiś nakazujący głos za plecami, nie odwracam się. Nie wiem, czy głos męski, czy kobiecy.
Wychodzę z pokoju, idę dalej w głąb korytarza, tak jakbym chciał uciec. Szukam wyjścia. Wchodzę do następnego pokoju, w którym stare kobiety na łóżkach mówią coś o mnie, nie . Otwieram szufladę szafki w tym pokoju. Wyjmuję czarną książkę, otwieram ją, jest zapisana jakimś dziwnym alfabetem. Zamykam książkę i zabieram ją, wychodzę na korytarz. 
Koniec.

https://3po3dotblog.wordpress.com/

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
STORMBRINGER76
STORMBRINGER76
Opowiadanie · 13 kwietnia 2019
anonim
  • STORMBRINGER76
    Właściwie to był sen , pisany prawie na żywo , bez poprawek i dla siebie.

    · Zgłoś · 5 lat temu
  • Konrad Koper
    Jest to najlepszy przykład, pięknej prozy !!

    · Zgłoś · 5 lat temu
  • Konrad Koper
    Szczegółowo napisany- naocznie ! Niestety pustosłowie !!
    Możemy nawzajem się uczyć- ja też napisałem kilka pros- zajrzyj proszę.

    · Zgłoś · 5 lat temu