Byłem kapitanem statku. Ponieważ panował sztorm, przycumowaliśmy do wyspy. Mieliśmy wkrótce, wyruszyć dalej.
Brzeg był piaszczysty. Gdy poszliśmy w głąb lądu, zobaczyliśmy egzotyczne drzewa, ich owoce były słodkie i odżywcze. Zbieraliśmy je do koszy.
Uwagę naszą przykuł orzeł polujący na myszy. Gdy odleciał, spostrzegliśmy gigantyczną modliszkę zjadającą samca. Byliśmy zafascynowani.
Kiedy szykowaliśmy się do powrotu, zaszliśmy nad strumień, który wymieniał nasze życzenia. Straciliśmy rachubę czasu.
Zza drzew usłyszeliśmy hałas i poczuliśmy drażniący zapach. Po chwili spotkaliśmy małpoludy, które biegły w naszym kierunku z pałkami, uciekaliśmy. Na szczęście spadający konar, odstraszył je. Podczas ucieczki zgubiliśmy owoce.
Wróciliśmy do miejsca postoju. Okazało się, że morze porwało statek. Nasze dni są policzone…
Rozwinęłabym wątek orła, który zapewne kołując nad jakąś przestrzenią (pole, łąka, pagórek itp.), wypatruje z góry swoich ofiar. Dodałabym jakąś myśl do tego, a potem pozwoliłabym mu odlecieć.
Orli lot odbywa się wysoko, natomiast modliszka to owad bytujący na źdźbłach, krzewach, czasami na liściach drzew.
Co ze strumieniem? Jak rozumieć, że "...wymieniał nasze życzenia"?
Tekst jest dobrym szkicem, który może posłużyć do rozbudowy tekstu. Więcej opisów.