Panie Bruno Gandi czy woli pan barszcz czy naleśniki
niekiedy zachowuje pan się jak świnia dosłownie
bo aby mlaskać jakby pan jadł trufle mości panie
to pan nie jest w pięciogwiazdkowym Hiltonie
tylko to jest mleczny bar więc proszę przystopować
niech pan nie oblizuje talerzy mamy zmywarkę
rachunek i tak trzeba będzie zapłacić w całości
to nic że pan zamówił barszcz bez buraków
trzeba odliczyć za gaz i czas naszej kucharki
po wodę do studni musiała iść ponad dwieście metrów
a długodystansowcem nie jest i pękła jej gumka w majtkach
jak napełniała do wiadra i ostatnio była susza więc musiała
mocno się napiąć więc gacie się rozpruły i doszły jeszcze
koszty krawcowej i nici podrożały więc rachunek wyszedł spory
więc niech pan wyłoży na stół osiem dwadzieścia w gotówce
i poleci naszą stołówkę wśród swoich bliskich znajomych
przy następnej wizycie buraki dostanie pan gratis do zupy
niech pan tylko oduczy się mlaskać bo jak grzmotnę pana w pysk
to za gibis pan zapłaci dwieście złotych albo będzie pan pił przez słomkę
więc niech pan przemyśli to dokładnie i zapraszam do kolejnego razu
bar otwieramy już o szóstej rano więc może pan wpaść z samego rana
na jajecznicę z boczkiem a jak będą braki to na wodziankę do zobaczenia.
Nie ma co narzekać, buraki i kucharka to smaczne połączenie. ;) Oj, niezła relacja.