Poemat

Konrad Koper

         Wstęp

Mój świat byłby zimny i czarny,

bez gwiazdy noszącej twe imię.

Ranek, południe, wieczór mają urok,

a noc byłaby straszna, gdybym był świadkiem.

 

       Wschód

 

Wschodzi słońce,

jestem zauroczony widokiem…

Zbieram siły, chcę walczyć o szczęście.

( Które czeka za rogiem.)

 

Promienie budzą we mnie pożądanie.

 

       Południe

Na dobre zaczął się dzień,

wiążę z nim plany.

Twoim zadaniem jest świecić,

moim spoglądać.

 

Przyroda jest ożywiona.

 

Miłość w pełni.

   

Wieczór

 

Nastał wieczór,

wspominam gorącą porę

i oddaję siebie.

 

 Wciąż patrzę w słońce,

choć oczy łzawią.

 

Miłość popołudniowa ma urok.

 

  Zakończenie

 

Docieram do kresu,

nie doczekawszy nocy,

której się obawiałem.

 

Nadzieja powiada :

„ słońce świeci dla innych”

 

Jest  dla mnie znieczuleniem.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Konrad Koper
Konrad Koper
Opowiadanie · 16 sierpnia 2020
anonim