Szachy

Konrad Koper

Spotkałem piękną kobietę przed kościołem.

Zaprosiłem ją na partię szachów.

Chętnie się zgodziła.

 

Zaproponowała grę białymi.

Odwróciłem wzrok i skupiłem się.

Pochłonęła mnie ambicja.

 

Gdy po ciężkiej walce zdobyłem przewagę,

przeciwniczka nieszczerze się uśmiechnęła.

 

Bierki białe przemieniły się w czarne,

a czarne w białe.

Tajemnicza pani wciąż się śmiała.

 

Gdy otrząsnąłem się,  byłem zafrasowany.  

Przeciwniczka zniknęła.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Konrad Koper
Konrad Koper
Opowiadanie · 21 listopada 2020
anonim