Przy stoliku obok okna, za którym pada deszcz, siedzi mężczyzna z bukiecikiem w dłoni.
Spogląda na zegarek, w okno i znowu na zegarek- ewidentnie czeka.
Automatycznie, czekam razem z nim. Jest siedem po piątej. Możliwe,
że miało się wydarzyć o piątej, ale się spóźnia. Może piętnaście po tylko mężczyzna
nie trzyma ciśnienia. Nie wiem, postanowiłem o tym nie myśleć, tylko cierpliwie czekać.
Powinien wziąć ze mnie przykład, ten ciągły niepokój,
udziela się innym.
Jest! Poderwał się od stolika, ja też a za mną, następny i następny. Efekt domina,
było nas tylu a ona jedna.
Przerażona cofnęła się na zewnątrz. Przywitali się, dał jej bukiecik.
Rozmawiają, ona pod parasolem on na deszczu. Kelnerka, widząc to,
powiedziała: ona go nie kocha - zobaczcie jak on moknie.
Każdy z nas, zamówił coś mocniejszego i rozmawialiśmy tak o miłości z naszymi szklankami, do późnej nocy.