pieniądze szczęścia nie dają

A Raskolnikowski

Rankiem, gdy kupowałem wodę, by złagodzić kaca, na pierwszych stronach gazet zobaczyłem krzyczące tytuły "Zbrodnia!!!", "Kolejne morderstwo!" pod tytułami były zdjęcia, na nich zmasakrowane zwłoki, odzież, jeden but, czapka i bukiecik. Proszą o pomoc przy identyfikacji.
Kupiłem dziennik i udałem się do domu, przed wejściem dopadł mnie Kacperski spod trójki.
- Słyszał sąsiad, co to się wyrabia? Z domu się człowiek boi wyjść, podobno to jakieś jechowe, czy jakaś inna cholera, no sąsiad wie z tych sektów. Tyle tego tera, że trudno zapamiętać, ale żeby tak człowieka pokaleczyć, że to się Boga nie boją — Boga właśnie, składkę robiliśmy, klatkę trzeba przed kolędą odnowić a sąsiad, jak nie w pracy, to znowu gdzieś łazi po nocach, mi tam nic do tego, ale przyszedłby sąsiad na kołko różańcowe, zapozna se sąsiad jaką...
- Ile?
- Broń Boże, tam same porządne kobity.
- Pytam, ile się należy za odnowienie klatki... to przyniosę
- A... (spojrzał w niebo jak wilk, który ma zawyć) to będzie 150zł... Sąsiad zostawi dziennik, totolotka sprawdzę a, jak zejdzie z pieniędzmi, to oddam... Oj... Jak ja bym wygrał, to... To ja bym sąsiadowi... A zresztą, nie ma co obiecywać, ale jakbym wygrał, to sąsiad wie... Oj to by było... To by się działo...
Za pół godziny, Kacperskiego wynosili na noszach z gazetą zaciśniętą w dłoniach. Jak się później okazało
trawił czwórkę, do wypłaty 950zł, minus podatek i spadkowe, nie pokryło to wydatków związanych z pochowkiem, ale wystarczyło na "żeby się działo".

 
Cdmn.

 

A Raskolnikowski
A Raskolnikowski
Opowiadanie · 11 grudnia 2020
anonim