Z Grafolandii, odkrytej krainy bełkotu.

Cytra

 

Autor: cytra - Lyssa

 

Jestem cytra, za kotarą na tej scenie, wystawię moja ostatnią sztukę. Będzie to przedstawienie z udziałem wielu znanych wam autorów – amatorów, w krótkich epizodach. Będzie to sztuka wielowątkowa. Kolaż, trochę kronika, pamiętnik. Będzie trochę recytacji, coś z moich wspomnień, obserwacji. Muszę kończyć bo za kotarą już tupią debiutanci. Trochę to jeszcze potrwa, dopiero zaczynamy pierwsze próby. Jak to będzie wyglądało? Wystawiam przedwstęp:

 

Teatr portali literackich

 

przymknij na moment oczy

słuchaj słów

bo tu one są główną atrakcją

autorzy za kulisami już mają dreszcze

scena jest mała

a między wierszami jeszcze ciągle

szurają wspomnienia

w starych w kapciach

 

teraz przyszła kolej na kłębek nieszczęść

zablokowane uczucia

rozkładają swobodnie swoje wnętrza

owrzodzone żołądki jelita

i poranione serca

a za kurtyną

niecierpliwi się już kilka zdań blondyny

to dla nich

składa usta jak do nałożenia szminki

 

tłum fanów szykuje kwiaty

 

czasem jakiś autor

traci część swojej wypowiedzi

gdy słowa pływają w niej jak odpadki

topiono je kiedyś krytyką

postrzeganą jak męska brutalność

 

lecz krytykę zabito

krytyką krytyki

 

opada kurtyna

oklaski

tak w przyjaznej aprobacie

codziennie podziwiamy wzajemnie

swoje niezręczności

 

Prolog

 

Kiedyś wszystkie drogi się kończą. Ostatni przystanek emerytura, czas wysiadać. Za horyzontem widać koniec, chociaż tam może być też nowy początek o którym nie wiemy.

 

Tylko którędy iść dalej, kiedy coraz częściej jest już wszystko jedno, byle z twarzą. Można dziwnym przypadkiem trafić na portal literacki. Kiedy porządkowałam przeszłość /albumy, dokumenty/, przypadkiem natrafiłam na stary zeszyt, chyba

najstarszy, który jakimś cudem przeżył przeprowadzki i gruntowne sprzątania, podniszczony zwykły gruby zeszyt z zapiskami.

Czytałam z ciekawością były w nim różne drogi, które przebiegłam, i te o których kiedyś marzyłam ale z rozpędu minęłam.

Odkopałam w nim swoje stare wiersze. 

Ech dziewczyno

 

ech dziewczyno

ech ty romantyczna istoto

ciebie nic nie przekona

nikt nie ściągnie z obłoków

każde słowo każdy gest

inaczej rozumiesz niż trzeba.

 

ech dziewczyno

szkoda słów dla ciebie

ty się musisz przekonać

zrobić sto błędów i jeszcze

potknięć drugie tyle a nie wiesz o tym

że teraz są najpiękniejsze

w twoim życiu chwile

 

jeszcze z głową w chmurach

taka nieuważna

chociaż niby dorosła

i bardzo odważna

śmiej się i baw się

twój wdzięk wabi jak motyle

podpatruj życie z bliska

na latanie czasu tyle

 

dziewczyno

nie goń za szybko swój los

 

Tyle lat… I przypomniały mi się słowa Norwida :

 

„Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie,

Dwie tylko:

poezja i dobroć… i więcej nic…

Umiejętność nawet bez dwóch onych zblednieje w papier”

 

Jak się znalazłam na portalu literackim?.

Miałam dużo wolnego czasu. Krzyżówki mi się znudziły, potrzebowałam nowego zajęcia na wieczory, bo dzień spędzałam jeszcze na działce. Teraz trochę przynudzę, bo kim ja jestem, kobietą która spełniła swoje obowiązki.

 

Z pamiętnika

 

ssałam mleko spracowanej na tułaczce matki

i chłonęłam strach ojca z oksywskiego piekła

rosłam wśród kwiatów kwitnących jeszcze krwią

moim szczęściem była pajda chleba ze smalcem

i ciepło w zagęszczonym łóżku – rósł już wyż…

 

historia była ciągłym wiatrem

szeptano ją jak modlitwę

dopiero w szkole wciśnięta w czerwony mundurek

obca – parzyła kłamstwem

w uszach szumiało radio bum bum

 

kiedy zagrała miłość śpiewał Niemen Bitelsi

zaszalało wnętrze i przestała uwierać kula

która dosięgła młodziutkiego brata matki

mniej krwawił Katyń

 

i znowu wiatr

tym razem przywiódł zapach wolności

urodziła się nagle z porywu odwagi

pierwsza moja duma i wysoka poprzeczka

do nowej cywilizacji

 

miałam słabą odporność

zakrztusiłam się powietrzem

które powiało z nowej perspektywy

i dotąd kaszlę

 

Urodziłam dwójkę dzieci, wychowałam trójkę. Pracowałam trzydzieści pięć lat jako chemik. Po przejściu na emeryturę, chwytałam się jeszcze różnych prac fizycznych przez cztery lata aż organizm powiedział stop. Nagle zdałam sobie sprawę że to już boczny tor z ograniczoną szybkością ruchu. Przysiadłam.

 

Pułapka

 

to nie boli

gdy czas orze twarz

 

to nie boli

gdy sukienki dziwnie się kurczą

 

ani to

że obcasy się całkiem zdeptały

 

boli tylko młoda dusza

która uwięzła w pułapce

 

boli wzrok politowania

gdy się wychyla poza

 

już nie wypada

 

Polubiłam komputer. Najczęściej wchodziłam do kurnika w gry. W mojej rodzinie lubiliśmy się bawić, przy każdym spotkaniu jakieś gry, karty, szachy, zawody wędkarskie, rzuty lotkami, lubiliśmy takie rodzinne potyczki Dzieci też się w to wciągnęły. Było gwarno i wesoło.

W kurniku najbardziej lubiłam grać w szachy. Nie byłam za dobra w tej grze ale i nie najgorsza zależało od dnia.

Tam, pierwszy raz zalogowałam się jako cytra.

 

Tak miała na imię nasza kochana psina, którą przytargała do domu córka, mieliśmy już kota Filipa. Gdy mąż dowiedział się, że to będzie duży pies, myślałam że dostanie apopleksji, /kot też/, Cytra była mieszańcem długowłosego wilka i kaukaza. Szybko rosła. Była przesympatyczna.

Na spacerach, każdy chciał ją głaskać a ona szczęśliwa gapiła się ludziom w oczy.

Marta, tak ma na imię córka, bardzo dużo się nią zajmowała. Szkoliła ją, a ta słuchała i reagowała na każdy jej gest. Nauczyła się nosić w pysku siatkę. Nie znosiła odmowy, szczególnie gdy wyczuła, że idzie na działkę, sięgała po reklamówkę z napojem. Wszyscy ją pokochaliśmy. Mąż też zabierał ją na spacery i był dumny, gdy koledzy podziwiali tak dobrze ułożonego i pięknego psa. Cytra skończyła dwa lata.

 

I wtedy nadeszły złe czasy.

Zachorowała na padaczkę. Marta jeździła z nią do klinik weterynaryjnych, wydała wszystkie oszczędności, ale ci nie poradzili sobie z tą chorobą. Było coraz gorzej. Atak za atakiem. Męczyła się, nie mogła ani na chwilę zasnąć, nawet po garści luminalu. W którymś ataku oślepła. Marta rozpaczała, a ja z bólem serca musiałam ją przekonać by przerwała psu tą męczarnię. Wiem ile ją to kosztowało ale w końcu dała się przekonać. Płakaliśmy wszyscy, została pochowana na działce, tam gdzie była szczęśliwa.

 

Potem Filip. Nie chorował, a kiedy źle się poczuł schował się, gdy go znaleźliśmy, było już za późno by go uratować. Pochowaliśmy go w pobliżu Cytry. To była czarna seria złych wydarzeń.

Coraz częściej siadałam przy komputerze.

Dziwne było to, że gdy logowałam się jako cytra, odzywali się do mnie gracze. Przy innym logo milczeli. Zaczęłam z nimi rozmawiać, tak poznałam Natuskę, Nataszę, Rosjankę mieszkającą w Norwegii. Kibicowała mi w grach przez dwa lata. Mąż kupił mi słowniki i rozmawiałyśmy, ja łamaną angielszczyną, trochę po rosyjsku, ona trochę po polsku. Rozumiałyśmy się i było zabawnie. Ustawiała mi gry z mistrzami najczęściej w nocy. Uczyłam się grać i przegrywać.

 

Niespodzianie Marta, dostała propozycję wyjazdu za granicę, stwierdziła, że chce spróbować, tu miała niskopłatną pracę a tam dobrą propozycję. Nie cieszyłam się, bałam się o nią, ale nie zatrzymywałam.

W 2005 roku wyjechała do Irlandii.

 

Po krótkim czasie dowiedzieliśmy się, że zabierają nam działkę. Miasto nie wyraziło zgody na dalszą dzierżawę. Czarna seria nie miała końca.

Miałam tam swój raj. Działka była na skraju parku i wszyscy znajomi kończyli spacery u nas, gdzie często dymił grill i zawsze było gwarno.

Ogród ciągle się zmieniał. Miałam dużo pomysłów, nasadziłam mnóstwo wiosennych roślin.

Zima strasznie mi się dłużyła, wszyscy śmiali się ze mnie, pytali czy już grabiłam śnieg, bo widzieli przebiśniegi.

Kiedy zaczynały kwitnąć pierwsze kwiaty na skarpie, nauczycielki z pobliskiej szkoły przychodziły z dziećmi na ogród, na lekcję przyrody. Z żalem go likwidowaliśmy.

 

Nie napisany wiersz

 

chciałaś napisać wiersz

mówiłaś jutro najdalej we wtorek

albo w marcu kiedy kwiaty zakwitną

bo teraz miłość cudowna jedyna

 

popatrz

pierwiosnki już wychyliły głowy

a ty nie piszesz

krokusy wyszły z rozgrzanej ziemi

 

wiem ale jeszcze nie teraz

 

napiszę kiedy wszystkie kwiaty zakwitną

kiedy będę leżała na zielonej łące

odurzona zapachem trawy

 

wiersz kwiatami ułożę, miłością oplotę

będą w nim stokrotki słodkie pachnące maciejki

żółte mlecze i deszczyk majowy

i będzie to wiersz o miłości najczystszej

 

już lato przeszło nie piszesz

 

napiszę jesienią, z liści spadających

dywan kolorowych słów ułożę

z suszonych kwiatów płatki na nim rozsypię

i cały będzie oddechem jesiennej miłości

dojrzałej jak jabłka w sadzie

 

śnieg przykrył liście

 

przykrył też moje marzenia

 

 

Kiedyś w Kurniku na szachach poznałam Pawła,

chłopaka w wieku mojej córki. Lubił ze mną rozmawiać. Wchodziliśmy na szachownicę, ustawialiśmy czas gry na godzinę i rozmawialiśmy

a gra była mało ważna.

Kiedy rozmowy zaczęły schodzić na różne wynurzenia, doszłam do wniosku, że muszę mu powiedzieć o swoim wieku.

Dobrze mi się z nim rozmawiało, nie chciałam tego kończyć.

Był zaskoczony, ale po chwili stwierdził, że te rozmowy są mu potrzebne. Tak przegadaliśmydwa i pół roku. Paweł poszedł do szkoły filmowej,

ożenił się i już nie potrzebował nocnych rozmów. Ale to on popchnął mnie do pisania.

Dowiedziałam się, że jego pasją są filmy.

Nakręcił już kilka, za dwa filmy krótkometrażowe zdobył nagrody. Jedna to wycieczka do Hollywood. Rozmawialiśmy o wierze, o literaturze o filmach. Rozmowy były bardzo szczere. Pokazał mi swoje filmy, miał talent.

Spisywał swoje sny, przesłał mi kilka.

Były jak współczesne bajki, bardzo obrazowe i poetyckie.

Wtedy, wygadałam się, że ja też kiedyś próbowałam pisać, ale głównie wiersze. Nalegał bym je pokazała. Podobały mu się, tak mówił.

Teraz wiem, że to z grzeczności, wtedy nie był szczery.

 

Marzenia i poezja – taka inna wolność,

pióro dla mojego „ja”.

Może warto spróbować, podyskutować sama ze sobą, jak kiedyś,

gdy miałam … naście lat.

 

Paweł podsunął mi poemę ale ostrzegł, że mogę spotkać się z ostrą krytyką.

Pamiętaj:

 

- takie portale uzależniają, gdy poznasz tamtą społeczność i polubisz pisanie.

 

Miałam tyle wątpliwości

 

- czy potrafię jeszcze uwierzyć w siebie

- czy potrafię napisać wiersz

- czy potrafię dogonić to co uciekło

- czy potrafię stać się mądrą

….porywasz się z motyką na słońce – Kim ty jesteś kobieto?

________________________________________

jestem aktorką od dramatu do groteski

w krzywym lustrze cieniem

charakterem w masce

śmiechem zastygłym w przerażeniu

sercem drgającym w twej ręce

pięknem

zwykłym człowiekiem z błędami

 

Zalogowałam się na Poemę, oczywiście jako cytra, awatar szary wróbelek.

 

KURTYNA W GÓRĘ

 

Na scenę wypchnęłam pierwsze stare wiersze. Stałam za kulisami stremowana i obserwowałam widownię.

Była dziwne podzielona, wrogo do siebie nastawiona, trafiłam na jakąś wojenkę.

 

Pierwszy poklaskał Wojtek Michalec, bardzo zachęcał do pisania, lecz lojalnie zaznaczył

że nie jest żadnym autorytetem.

 

po nim jakiś Rebilk z kocim awatarem burknął:

 

- koszmar i to tak okropny, że nawet nie ma po co uzasadniać.

 

Emałgorzata spytała….to jakaś terapia po traumie poemowej? ….bardzo niedojrzałe….proszę skupić się na czytaniu…pisanie odłożyć na później.

 

I tak się zaczęło…

 

- weteranie poemy daj spokój, pisał Wojtek do Rebilka….

Cytra pisz i pisz, tylko nie pisz jak Rebilk, bo to by było idiotyczne…to ty będziesz na Olimpie albo nie a nie on, to masz być ty.

 

Milczałam stremowana, kim oni są i dlaczego tak się nie lubią. W pierwszym odruchu chciałam uciec, ale zaczęłam się rozglądać. Wchodziłam do bibliotek, czytałam. Bez przymusu szkolnego, inaczej odbiera się poezję, chyba otwierało mi się jakieś trzecie oko. To było coś nowego. Poezja skłoniła mnie, bym zajrzała do swojego wnętrza, chociaż to nie był miły widok. Moje ja siedziało skulone w kuckach. Potrząsnęłam nim i pokazałam maskę. Nikt mnie nie zna. Postanowiłam napisać coś nowego i zmierzyć się z nimi.

Wystawiłam kilka tekstów.

 

Też nijakie bajdurzenia, stwierdził Rebilk

 

Pisz, pisz, za kulisami szeptał Wojtek,

słuchaj nawet Rebilka, czasem i on ma rację.

 

- A co to ma znaczyć, słuchaj nawet Rebilka? –wracał zaraz Rebilk.

Głupie to i niesmaczne

zrodzone chyba z jakichś kompleksów a już na pewno nie w tym miejscu

– bo tu ocenia się wiersze, ale z otwartą przyłbicą.

Rad natomiast piszącym raczej niech Wojtuś nie udziela…Dużo na to za wcześnie. Oj dużo.

 

- Piszę, odpowiedziałam, bo Wojtek mnie zachęcił swoimi komentarzami i za to mu dziękuję. Pisanie sprawia mi przyjemność, może nieudolne, ale próbuję.

To tylko jedno cyberpióro w tłumie debiutów, daj się ptakowi opierzyć, pomyślałam.

Oj Rebilku, jesteś jak czarny król na szachownicy, włączę się do twojej gry i kiedyś doczekam się od ciebie zielonej pochwały. Dojdę do tego bo jestem uparta.

 

Pisałam i wstawiałam, zaczynało mi się to podobać, ten dreszczyk co napiszą.

Niestety wciąż to samo, Wojtek chwalił, Rebilk krytykował

zjawiali się jak automaty, nie byłam znana, więc mało osób czytało moje teksty. Oni prowadzili swoją wojenkę a ja pisałam głupawe teksty.

 

wynędzniałe moje ja

podparło się literaturą

moja radosna twórczość

grzecznie prosi krytyka

niech paluchami tak nie przebiera

nie dotyka

bo obnaża moje słabości

w końcu

skrywany wstyd

będę musiała okryć złością

wrzucę słowa bezmyślne

i ruszy

ekspres bez hamulców

który nie ma szans

chyba że

semafory uśmiechami zaświecą

stacje przepraszam minie

 

kopniaka mojemu ja

czy ironii dać w zęby trzeba

 

Pod którymś, kolejnym tekstem Wojtek napisał:

Nie pisz pod kota on to na zielono robi tylko pod siebie. Wiersz jest dość uroczo poetycki – jak dla mnie bomba, pisz i pisz.

 

Pod kota nie pisz,

pod nikogo nie pisz, odpowiedział Rebilk.

 

A jeśli Twoja przygoda ze słowem pisanym nie jest żartem tylko autentyczną potrzebą (w co nie mam prawa wątpić), to szukaj pomocy w czytaniu prawdziwej, dobrej poezji. Nie muszę chyba, w kontekście zaistniałej sytuacji odradzać Ci sugerowanie się radami bezradnych całkowicie w radzeniu sobie ze słowem bezradnych. Do tego dorosłych a jednak dzieciaków.

 

A jednak wątpił i miał rację. Kocim węchem wyczuwał grafomana.

 

Lubiłam Wojtka, ale już coraz bardziej lubiłam Rebilka. Był uparty jak ja. Nie wiedziałam jak mam reagować na ich komentarze, Śnili mi się po nocach. Po kolejnej krytyce Rebilka opisałam w komentarzu mój autentyczny sen…

 

Śniły mi się wiersze wasze, schodziły ze sceny, smutne, czarne. Bałam się ich,

uciekałam a one jak muszki mnie obsiadały. Oblepiały oczy, usta i wołały:

- winna, kochałem

- winna, zostawiła

- winna, winna

Przekrzykiwały się, a każdy ziajał jakimś żalem. Bałam się strasznie, bo nie dawały się odrzucić. Krzyczałam bezgłośnie. A one

dotykały mnie, przyklejały się do rąk i ust.

Z bezsilności, zaśmiałam się histerycznie.

Zamarły strwożone, patrzyły na mnie i ruszały swoimi mackami przenośni, ale patrzyły zdziwione.

Roześmiałam się znowu, bo miały takie zaskoczone gęby.

Nie wytrzymały, uciekły.

Wtedy zobaczyłam że jeden został

Przyglądał mi się uważnie, był taki mały ale bardzo przepełniony goryczą, że wyglądał jak balonik.

Mrugnęłam do niego - podskoczył.

Pomachałam ręką.

Pokazałam, że ma podskoczyć wyżej, podfrunąć - kiwał głową że nie.

Otworzyłam okno.

I wtedy wiatr porwał go ku niebu.

 

 

Wtedy poznałam Milo70 …zaśmiał się

….szanowni poemowicze z przymrużeniem oka i przytupem proszę, choć na chwilę….

 

Milo wpadł mi w oko, dowcipny, pewny siebie, budził respekt. Ciekawe kim jest. Pisze ładne wiersze.

 

Powoli miałam dosyć, ale nie chciałam ustąpić, musiałam napisać ten głupi wiersz. Wiedziałam już, że nie wolno mi głaskać kota pod włos,

tak kota, bo tak na niego mówili, przez awatar z kotem.

Ciekawe ile ma lat. Początkowo myślałam, że to jakiś studenciak ale w miarę czytania jego komentarzy doszłam do wniosku, że to jest dojrzały facet.

 

Napisałam mruczankę

 

zamknij oczy kocie

wolno mi chcieć pisać

długopis krwią kocią czerwony

narzędzie tortur okrutne układał

języki klaskania poobcina

 

niech gapi się Wenus

z tramwaju 10

i naga miłość

która po dotknięciu

zapada się w wieczność

gap się i ty z wichru wytańczony

wiem że zaglądasz tu po kryjomu

 

deszcz monotonnie padał za oknem

ukołysał zielone latarenki

mruczącej białej poduszeczki

akurat napiszesz pomruczał

 

Wojtek pochwalił, Rebilk nie skomentował.

 

Napisałam wiersz o młodzieży. Ledwie wstawiłam, napisał – okropna jest ta współczesna młodzież, prawie tak samo jak wierszyki o niej.

 

Odpisałam – szybki jesteś kocie

Zaśmiał się – wolny kot zdechłby z głodu

 

Kiedy napisałam w którymś wierszu:

 

.nie wiedziałam że muzyka cytry

niesie nadzieję lub chaos

zależnie od tego kto na niej gra

nie jestem bardem

nie powinnam na niej grać

 

oczywiście….zgadzał się z puentą

 

Wiersz „Nowe babcie” już pochwaliły trzy osoby. Nie wiem, czy to te ich potyczki sprawiły, że miałam coraz więcej czytelników i komentujących a może zaciekawiały już teksty, opinie były różne.

W kolejnym dniu Wojtek napisał mi w profilu:

 

- Po pierwsze pisz,

- po drugie po trzecie olej krytykę,

- po czwarte nie skupiaj się by było jak u innych

Ty szukaj własnej formy wypowiedzi a własny styl sam przyjdzie … Pamiętaj że nie jest ważne co Ci wszyscy niby „poeci” piszą o Tobie i Twoim poetyckim talencie — ważne że piszą ——- czyli działasz zajmująco na nich

- ale nie pisz jak oni !!!

 

Pocieszał, zachęcał i drażnił kota.

 

- Pisz szukaj i pisz – nic nie tracisz a raczej będziesz się rozwijać . Przed ironią cynizmem i zwykłą ludzką podłością się nie ucieknie, dlatego tym dziwadłom należy współczuć. Odrobina komplementów:

Twoje wiersze są lepsze od Rebilkowych

bo są bardziej szczere, mniej udawane, mniej w nich jakiegoś fałszywego intelektualizmu – więc pisz , pisz a szufladę zapełniaj wierszami innych.

 

A ten wkurzony :

 

No i ulżył se Wojtuś-”poeta”. A Ty nie pisz, a już na pewno nie publikuj… długo jeszcze. Pozdrawiam serdecznie. Krzysztof.

 

A to serdecznie aż syczało.

Spasowałam.

 

Masz rację Rebilk, to moje pisanie dalekie jest od poezji, dziękuję że mi to uświadomiłeś, drażniłeś mnie sposobem krytyki, czasem złościłeś, ale naprawdę cię lubię i lubię twojego kota. Pisać już nie będę ale na poemie zostanę.

 

Zaczęłam komentować wiersze, ale tylko treść, bo o prawidłowej budowie wiersza nie miałam pojęcia. Niewiele wiedziałam o poezji, Czasem, przeczytałam jakiś tomik. Wszystko można nadrobić, wmawiałam sobie.

Jedyna poezja w moim domu to Kwiaty Polskie Tuwima, które czytałam wiele razy, niektóre fragmenty znałam na pamięć.

 

….Poezjo! jakie twoje imię? Tworząca?

Cóż ty tworzysz?

Siebie.

Krzesiwem jesteś…i pieśnią pijaną jednocześnie.

A potem samą sobą we śnie.

A potem – o tym śnie wspomnieniem….

 

W swoim otoczeniu nie miałam nikogo o zainteresowaniach literackich.

Kiedyś byłam molem książkowym, pożerałam wszystko co wpadło mi w ręce, dobra czy licha literatura. Nie interesował mnie autor, tylko treść książki. W tym momencie moje komentowanie było zwykłą bezczelnością. Chociaż starałam się wgłębić w wiersz, zrozumieć, słabo mi to szło. Oględnie odnosiłam się do treści. Uchodziło, bo nie byłam tu jedynym laikiem.

 

Kiedy przez dłuższy czas nie wstawiłam żadnego tekstu, Rebilk napisał do mnie na profilu:

 

A Ty, droga Cytro, nie zrażaj się moimi komentarzami. Gdybym miał ochotę wystawiać je sam sobie, byłyby jeszcze bardziej okrutne.

 

Dziękuję, miły jesteś. Tylko po co???.To twoje pytanie./ Pogłaszcz kotka ode mnie/.

 

Może będę pisała, chociaż mi to nie wychodzi, naprawdę nie wiem po co, może to już grafomania.

 

Marzenie co drugiej żony

 

w lustrze greckie bóstwo wewnątrz

zgniły owoc

stanowczo trzeba go ulepić na nowo

z najlepszej gliny formując wnętrze

 

muszę dłońmi wygładzić całą drażliwość

i namalować mu nowy uśmiech

czy mi wybaczy gdy język troszkę przytnę?

i koniecznie muszę rozprasować

wszystkie ostre kanty

 

już nie potrafi studzić wzrokiem kawy

teraz cudowna jest mowa jego oczu

męskie usta są piękne w miękkim uśmiechu

a ręce czułe w dotyku

 

to cud

 

Co nie zmienia faktu, że wiersza o tematyce małużeńskiej (hehehe) wstydzić się raczej trzeba. Słonka. Krzysztof

 

Był ostrym krytykiem, przez to miał wielu wrogów. Kiedyś przeczytałam wszystkie wpisy w jego profilu, niezła lektura.

Dało mi to pewien obraz o nim i o całej tej społeczności.

Miał też swoich wielbicieli, ale większość z nim walczyła, albo kadziła, bo akurat skomentował coś po myśli autora. Zawsze przy nim była Jolla, wyglądało że są parą.

Ceniłam sobie jego krytykę, nawet napisałam mu o tym.

 

Miło mi, że sobie cenisz. A że się nie zacietrzewiasz i używasz rozumu zamiast odwetu, to miło mi tym bardziej. Pozdrawiam serdecznie. Krzysztof

 

Przez cały czas zastanawiałam się, czy oni to wszystko traktują poważnie.

- ale dlaczego niektórzy piszą i piszą, skoro ja, laik widzę jak daleko są od poezji.

Jednym słowem portal literacki to takie duże skupisko grafomanów z których czasem wyłaniają się poeci, czyli, grafomania nie jest zła.

Właściwie było mi to obojętne, ja tylko chciałam się zabawić , więc kiedy Wojtek napisał:

 

- wolałbym byś pisała – bo co to, że to może i marne – ale to Twoje to opisuje świat jaki widzisz i jak go widzisz- na dodatek często u Ciebie klimat nastrój gra rolę. Ty możesz zawsze inspirować innych… Krytykantów olej , oni sami mają jakieś problemy i tak się dowartościowują cudzym kosztem.

 

znowu wstawiłam tekst, ale po krytyce Rebilka wykasowałam.

 

A gdzie się podział komentowany ostatnio przeze mnie wiersz? Już pytał.

Byli tacy, którym się podobał, więc, choćby z uwagi na „gust” sojuszników, nieładnie go usuwać.

 

Komentarze były dla mnie odpowiedziałam.

 

Komentarze dotyczyły nie Ciebie, ale Twojego bełkotu, Twojej grafomanii, a to różnica.

Pora to zrozumieć.

Grafomania to nieszczęście a bełkot może być różny.- jego słowa

 

Wtedy napisałam „bełkocik”

 

myślałam pada, jesienny bełkocik napiszę

zastukały klawisze, z klekotem wychodziły

oczy odwracałam takie durne były

 

do lustra się wdzięczyły czekały

lustereczko widzisz plotły bez końca

ciekawy ładny, ma klimat i miły

 

durnym hałasem kota obudziły

bełkociki oblizał się skoczył napuszony

lustro upolował

siedem lat nieszczęścia

 

rozlazły się po ekranie i poszły

szeptały poezja

 

Oczywiście ocenił negatywnie – czerwień

Doceniam, właściwie powinienem nawet podziękować. A z tytułem nie sposób się nie zgodzić. Constans.

 

Spytałam: czy „bełkocik” to ten ładny bełkot, lepszy od grafomani?

 

Nie.

 

Jeżeli masz wątpliwości czy bełkocik może być ładny, to powinnaś dojrzeć w końcu do prawidłowej odpowiedzi, burknął wkurzony.

 

Czerwień – skoczyła Jolla Zabawa skończona, i dla kogo Ty teraz będziesz pisać???

 

Zdziwiłam się bo jeszcze wczoraj uznawała wiersz za żart. Potem dowiedziałam się że Rebilk odszedł. Miałam wyrzuty sumienia, myślałam że to przeze mnie, do dzisiaj nie wiem dlaczego wtedy odszedł.

 

Potem wierszyk jeszcze skomentował Z.Derda. Zbyszek, już miał wydanych kilka tomików swoich wierszy, napisał mi:

 

Cytra… miałem oglądać film… ale jednak postanowiłem przeczytać na chybił trafił jeden z Twoich tekstów… przeczytałem też komentarze… I SŁUCHAJ DZIEWCZYNO… TEN WIERSZ MA CUDNY KLIMAT… a to w Poezji najważniejsze… w Poezji bo jest tekst i odbiór czytelnika – tym razem pozytywny… pewnie… można byłoby się czepiać jak te stare – może nie wiekiem – komentatorki – niech same tak spróbują…

Cytra – tylko zapamiętaj, że teraz poprzeczka podniesiona jest o wiele wyżej… i postaraj się czasami mniej naiwnie… ale bez patosu i słów worków… całuski… Zbych

 

Nie wiedziałam, czy żartuje sobie ze mnie, czy poważnie tak myślał, chyba to pierwsze. Chociaż…..

Zulaalive też napisał :

 

Podoba mi się zwiewność specyficzna wiersza i jakoś nawet sam „bełkocik” nie przeszkadza, a nawet zostawia pozytywne wrażenie (nie lubię zdrobnień ogólnie —-> przykre doświadczenia z nader całuśnymi ciotkami).

 

Może to był już wiersz, ja do dzisiaj o nim mówię wierszyk.

 

Rebilk dość szybko wrócił, ucieszyłam się, ten portal bez niego był nudny.

 

Napisałam jesienną chandrę.

 

brodzę w opadłych liściach

rozdeptuję głupie przemijanie

złością kopię winne kamienie

pieskie życie chandro jesienna

 

czy ja muszę wciąż pod wiatr

szalikiem dusi mnie przymus

pocieszenie, że wszyscy ,o nie!

ja bardzo stanowczo odmawiam

 

znam malarza poproszę niech

maluje mi drogę krótką i prostą

pójdę nią może nawet pobiegnę

w ten trudny odcinek do końca

 

Dostałam sporo pozytywnych opinii, od Milo, Joli, pielgrzyma88, pochwalił nawet Omir Socha który pisał ciekawe wiersze i Rebilk po raz pierwszy napisał :

 

- Dość ciepło i spokojnie napisane, oprócz środkowej strofki, bardzo poszarpanej. A z zielenią jeszcze trochę poczekam.

 

podziękowałam

- Nie dziękuj, nie dziękuj, bo wiesz… kot się łasi i zaraz potem znów wyciąga pazurki

A poważnie – myślę, że idziesz w dobrym kierunku. Próbuj i dużo czytaj. Powodzenia i zdrówka. Krzysztof

 

Od tego momentu był już kroczek do wiersza ale wciąż męczyła mnie myśl po co ? Bawiła mnie ta rozgrywka z Rebilkiem, ale trochę czułam, że przesadzam, że marnuję innym czas. Wiedziałam już, że jestem poetyckim beztalenciem.

Pisałam o tym wiele razy. Na te rozważania o pisaniu założyłam nawet kontener „wokół wiersza”

 

……beczka denaidy zawsze będzie pusta

nie pomoże czytanie i słuchanie bardów

to prawda tak oczywista

aż z humorem granicząca

ale ja się nie śmieję….

 

Drażniłam nimi Jollę, nie znosiła tej tematyki.

Pisałam już coraz dowcipniej i coraz bardziej lubiłam przekomarzać się z innymi bywalcami poemy. Jest takie ruskie przysłowie: z „kim się biję , tego lubię”

 

Rebilk uważa że TWA grafomanów umacnia się a ja goglując, dowiaduję się co to jest TWA.

 

Po pięciu miesiącach pisania przypadkiem zajrzałam na Offtopic, tam dopiero było co poczytać. To forum przeznaczone na luźną dyskusję, taki poemowy Hyde Park. Ile tematów dla moich wierszy np.

 

– Sosna, ogłosiła nabór do Łazów, to spotkanie poetów na łonie natury.

 

Napisałam

Zlot poetów Łazy /z anonimowego źródła/

 

łopot ich skrzydeł na nogi postawił całe wybrzeże

rude chmury na niebie straszną burzę wróżyły

ciśnienie wzrosło wyciskało łzy wzruszenia i deszcz

 

w Łazach zdziwione morze szeroko otworzyło paszczę

taki początek lata „koniec świata” i burzy huk

zderzyła się rzeczywistość z poetyckim polotem

 

tam już dostojny szum sosny do miodu zapraszał

pod ciosem metafor pękało onieśmielenie

w piwie tonęły rozterki i ciężkie nieraz słowa

 

molestowana muza

poczęstowana trunkami obsypywana

nachalną czułością chichotała z ich podrygów

i potykania się o za duże skrzydła

 

w morzu piwa rodziła się nowa poezja

śpiewana pod muzykę wiatru z rana

ptasie pocałunki i cudowny szept fal

 

nie tęsknią do bełkotu grafomana

 

Ho, ho, ho, ho !!! Tuś mi ćwieka Kobieto zabiła! Omal się o własne myśli nie roztrzaskałem. Socjalizują się, a tzn. ? WYPEŁNIAJĄ PODSTAWOWE ZAŁOŻENIA PORTALU SPOŁECZNOŚCIOWEGO. I dobrze. Powinni tworzyć dziennik na gorąco. Byłoby całkiem miło tym, co nie mogą. Napisał Milo

 

Oni byli już zżyci, spotykali się po za poemą. Czułam się tak, jakbym wpychała się na siłę w to zgrane towarzystwo.

Przystopowałam, obserwowałam teraz debiuty, forum i profile. Taki codzienny mój obchód, czułam wszędzie jakąś nerwowość.

 

Poradzę sobie, polubią mnie,

zawsze osiągałam to co bardzo chciałam, na przekór powszechnym opiniom o niemożności.

 

Początek zawsze jest trudny, choćby praca.

Wcale nie było tak łatwo o pracę. Dosyć długo szukałam. Chemików było jak „kusych psów” idiotyczne określenie, ale tak mówiono. Zaczęłam na PKP . Roczny staż na adiunkta KP w zakresie chemicznym. Miałam indeks, zaliczałam egzaminy z całej pragmatyki kolejowej. Zaliczyłam nawet jazdę parowozem jako trzeciak, nie musiałam ale chciałam z ciekawości. PKP, to dobry chrzest.

Kolejarze to byli twardzi ludzie, nauczyli mnie co to jest obowiązkowość, honor, jak dążyć do celu nie depcząc nikogo.

Przypadkiem, wykazałam się zdolnościami plastycznymi i dostępny był dla mnie tak zwany fundusz 005, przeznaczany na kulturę. Dekorowałam sale na różne okazje, a nawet dworzec w ramach dekoracji miasta z okazji przyjazdu kogoś ważnego,

nie pamiętam już kogo. Oczywiście nie sama, tworzyła się grupa o różnych umiejętnościach.

Dodatkowy pieniądz, darmowe przejazdy, mogłam zwiedzać Polskę. Wykorzystałam każdy dzień urlopu na wyjazdy.

W pracy stawałam się widoczna.

Z egzaminami czasem były nerwowe, choć zabawne chwile.Na przykład, próbowałam zdać egzamin z sygnalizacji kolejowej, nie ucząc się jej wcale. Wiedziałam tylko, że semafor ramienny i tarcza zaporowa, to jest tak zwane małżeństwo kolejowe wśród znaków, gdy jemu staje ona się kładzie. Tak żartowali.

Znajomy doradził mi pójść zdawać do zastępcy naczelnika, jest przystępny i nigdy nie ma czasu. Tylko nie idź do naczelnego. Kiedy siedziałam w gabinecie u zastępcy, zadzwonił telefon. Naczelnik taki a taki słucham. Wystraszona chciałam się wycofać ale nie pozwolił, trzymał mój indeks. I zaczął się magielek.

- dwa pomarańczowe światła i górne miga

dwa pomarańczowe?

- tak dwa pomarańczowe

i górne miga?

- tak

no to nie wiem…

Wytrzymał do pięciu znaków i niestety, musiałam nauczyć się sygnalizacji, to też była lekcja.

Nie warto na skróty.

Dwa miesiące stażu w Gdańsku, praktyka w Dyrekcji i w laboratorium mieszczącym się przy stacji kolejki elektrycznej Gdańsk- Stocznia. To z tego laboratorium milicja strzelała do wchodzących z kolejki na wiadukt ludzi, w czasie strajków.

Potem egzamin końcowy, jeden dzień pisemny drugi

dzień ustny.

Wspominam kolej, bo dzięki niej zobaczyłam tak zwany „zgniły zachód”

Dostałam jako wyróżnienie, bilety bezpłatne do Anglii. Mieszkała tam siostra mojej mamy.

To był sierpień 1970, nie było łatwo wyjechać na zachód, nie będąc członkiem partii.

A jednak pojechałam.

Dwa miesiące w Anglii spowodowały, że zaczęłam inaczej patrzeć

na to co dzieje się w kraju. Tam dowiedziałam się szczegółów o Katyniu. Wyczytałam w polskiej gazecie o nadchodzących strajkach w Polsce.

Na kolei przepracowałam sześć lat. To były ważne lata. Tam ukształtował się mój charakter,

stałam się bardziej uparta i nauczyłam się uważnie słuchać ludzi.

Znajomi śmiali się gdy mówiłam że pracuję na kolei. Pytali na którym peronie. Odpowiadałam że tam gdzie większy ruch.

To było… tak dawno.

Dzisiaj, podróżuję wirtualnie, poznaję świat, ludzi,

lubię szczególnie tych upartych, którzy są jak wyzwanie.

Dopóki mam jeszcze poczucie humoru, potrzebuję drobnych przygód

i te daje mi poema.

 

Coraz bardziej interesowali mnie ludzie na tym portalu, rozpoznawałam już ich style pisania, reakcje na krytykę i aktywność na forum.

 

Dalej czytałam dobrą poezję i porównywałam ją z debiutami. Pisałam tylko po to,

by być tu widoczną i żeby nie zawieść mojego już ulubionego krytyka.

 

Był poetą, jego wiersze bardzo mi się podobały. Coraz rzadziej je wstawiał, bo i po co i tak nie otrzymywały rzetelnej oceny, same odwety.

 

Przypomniał mi się kawał :

Siedzą na drzewie orzeł i wróbel. Wróbel patrzy na sąsiada i pyta:

 

- ktoś ty?

- orzeł – odpowiada tamten.

po chwili orzeł pyta:

- a ty kto?

na to wróbel:

- ja też orzeł, tylko dużo chorowałem!

 

Od dziś będę orłem, tak postanowiłam i może poetką….to już by było bardzo mocne wyciągnięcie ręki, ale czemu nie próbować.

Te godziny przed komputerem były jak cofanie zegara. Wciągnęła mnie ta zabawa, odmłodniałam a może już

 

Zdziecinniałam do reszty

 

nadal siadam w piaskownicy

a życie wpatruje się we mnie malując

niezdrowy rumieniec

 

co robić samemu

przesypuję bezmyślnie szare ziarenka

po głowie bije mnie chandra łopatką

a znajomi bawią się w chowanego

 

jest kiepsko niedługo stąd wyjdę

może wrócę powietrzem

a moim ciałem będą słowa spisane

niejednemu w myślach po psocę

 

Wiersze na scenie a za kulisami arena.Tam już nie było poezji. Czasem żarty, czasem igrzyska.

Coraz ostrzejsze wątki i coraz więce banów.

 

Oni poważnie a ja BAN-ały

 

Brr…za oknem minusy

oszronione szla b a n y

zamarzają b a n y banany

 

wymiękasz czy kruszejesz

obojętne kochani

auć ślisko … życie jest do bani

 

i konto Reblika poszło w las? przy krótkim banie? Oj...

 

Milo, najpierw zagaił bardzo poetycko:

 

dopóki komentarze nie wiszą pod czerwoną latarnią na baranich jądrach, dopóki nikt nie sprawdza stanu napletka, nie ściera mojego makijażu, by poznać kolor skóry… o ile nikogo w oczy nie kole lira, bądź inny symbol na paszporcie … o ile dyskusja nie unurza się w łajnie do cna – jestem za i popieram swobodę wypowiedzi. to MOJE zdanie.

 

następnie tupnął nogą

 

komuś nie podoba się otwartość krytyki i kpina / nie szyderstwo / z aroganckich, często nie licujących z mianem wierszoklety odpowiedzi na komentarz pod tekstem. nie podobać się może, ale to nie daje prawa do wycinania i wyrzucania, bo tym samym zaprzecza idei wolności słowa nawet jeśli stoi się na straży ładu i moralności. MODERACJA to raczej łagodzenie dyskusji, a nie usuwanie .

Można nie zgadzać się z innymi użyszkodnikami, ale od razu strzelać do dyrygenta?

orkiestra gra a ten sobie a muzom wymachuje.

folklor taki…

w Republice Otwartych Umysłów, a może się mylę.

 

Rebilk był najczęściej banowanym userem. Najwięcej komentował więc najbardziej narażał się na odwety, nie zawsze trzymał nerwy na wodzy, czasem palnął coś ostrzej a moderatorzy chodzili za nim krok w krok. Kilka moderacji i ban.

W następnym wątku sosna spytała : Za co Rebilk dostał bana?!?

 

- jak to za co dostał , za to , ze jest Rebilkiem.

 

Natychmiast wypuście Rebilka!!! :p…….buuu ; precz z uciskiem!

 

Niech żyje wolność słowa! (łejezu, ileż razy można to przerabiać ……….

 

tak se kurna myślę (czasem tak mam po pracy, że może by tak pan i władca banów by się tak mniej- lub więcej- śmiało ujawnił? hmmm?…….wyszłoby to na dobre nam wszystkim (ot co) pokrzyczała Inside

 

kadinsky gorączkował się coraz bardziej

co to do cholery ma znaczyć?!!! poema powstawała jako „republika otwartych umysłów” a nie jakiś pieprzony archipelag gułag.

 

,,Władza”…jakakolwiek ..w nieodpowiednich rękach kończy ,,wolność”…smutno mi ,bo polubiłam ten portal ,a niektórych tu piszących – bardzo….,,A mury runą ,runą…” zanuciła na koniec Meszuge

 

 

Arkadiusz Pink Kuryłowicz – właściciel portalu:

 

Proszę nie zarzucać redakcji lekceważenia użytkowników, gdyż wszelkiego rodzaju polemiki w ulubionym temacie poemowego forum (tak, tak – poema ledwo żyje, watek serwerowy ma niecałe 300 odsłon, wszelkie wątki dotyczące banów w parę dni dobijają tysiąca) kończą się flamem i z uwagi na wyżej wymieniony powód nie maja sensu, bo są czczą gadaniną.

 

Dyskusje ciągnęły się do nocy, czasem aż zbrakło papierosów.

 

Kto poczęstujeee

 

żegnaj trucizno zgranej paczki grabarza

tam pusty dom tu płuc czarna ściana

uścisk twoich ramion mnie dusi

brak w trumnie nerwy zabija

ostatniego zapaliłam od znicza

 

– zdążył wrócić Rebilk: /Wątek trwał… rozciągnął się do 92 wpisów/,

 

Nieważne czy kot jest biały, czy czarny – ważne, żeby łapał myszy. Mamy teraz Redaktora Prowadzącego. I tu jest pies pogrzebany. I wpływu na to nie mamy, ale mamy za to bany. Hehehe.

 

Przykro mi to pisać, ale władza banowania i moderowania ( w takim kształcie jak obecnie) z republiki otwartych umysłów czyni ciemnogród.

Coraz ciemniej w Katedrze Światła.

 

Napisałam Ducha

 

przechadza się duch poświstuje

przysiada w bibliotekach nocą

w torbie skarg dziwne przekazy

poeta słyszy odbiera

 

uśmiecha się gdy widzi zmowę

z przekazów puzzle układa

nieprawdy kruszy się poemat

struna zła brzdęka

 

duch poświstuje giną biblioteki

łąka w chwastach bez znawcy

giną róże

śmiech poety zamiera

 

To była tylko mała burza, następną wywołał Zaan wątkiem:

- Garść pereł w morzu gnoju. Czyli o przyszłości poemy słów kilka…

 

Stanowisko Rebilka było takie:

Jedyne co można zrobić, to jechać po grafomanach równo, bezkompromisowo i – co najważniejsze – nie odpuszczać, NIGDY im nie odpuszczać.

 

Po lekturze tego wątku, napisałam wiersz satyryczny – „Porodówka dla ciekawych twórców” też wywołał dyskusję i śmiech.

 

taki twórca poczęty z poezji

od razu urodzony poeta

poklepywany głaskany

nosi się wysoko

 

tak sobie myślę

gdy będą mu laur na głowę

zakładali czy z drabiny

pożarowej dosięgną

 

chcą płodzić

i na wydzielonej porodówce

wielkie dzieła w bólach rodzić

potrzebna im sterylność

 

by nie zainfekować

poetyckiego smaku

badziewiem miernoty

 

których wątpliwe zdolności

wysoka komisja oceni

wyznaczy do eutanazji

beztalencia

 

ciekawy pomysł na uzdrowienie

chorej poetyckiej

 

podziwiam perły

 

Czytano już moje teksty, nawet w bibliotece.

Pani Cytro, Pani musi mieć duży dystans do swojej poezji. Taka jest delikatna, bez patosu. Potrzeba pisania. Życzę, by się nic nie zmieniło w tym podejściu. Imponuje. Poczytałem sobie trochę i jest mi przyjemnie. O to chyba chodzi.

Czułam się już pewniej, coraz śmielej poruszałam się po portalu, coraz więcej komentowałam, wszędzie spotykałam komentarze Rebilka, najczęściej krytyczne. Był pod wierszami, na forum, odwiedzał też profile.

 

Ten portal żył, był łąką na niej kwiaty, chwasty, pszczoły motyle, nawet gryzonie i Rebilk z kosą.

 

Wypatrzył wszystko, kiedyś wstawił na forum „ciekawostkę”:

komentarz Wojtka Michalca pod wierszem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, /Wojtek nie spojrzał na autora/ i była zabawa

 

- rozumiem Krzysztofie, że nie o komentarz chodzi tylko o sam fakt zaistnienia wśród nas Konstantego, hi hi chichotał Medlek

 

Doceniam sztukę dyplomacji – ciągnął dalej Rebilk

 

Ir: Gałczyński nie odpisał?, to bana mu co za brak kultury

 

- Bo są komentarze, na które tylko trup nie zareaguje.

 

Wystarczy,że przekręci się w grobie – włączyła się meszuge:

Myślę, że po prostu oleje , hehehe. On też ma prawo nie wiedzieć, kto Go komentuje, śmiał się Rebilk hehehehehe.

 

W ten sposób zabawiali się kosztem Wojtka, czym doprowadzali go do białej gorączki i tym samym jego TWA. Było to śmieszne ale budziło niesmak.

 

Milo o Rebilku:

Rebilk ma swoje widzenie świata i poezji i raczej nikomu nie kadzi. taki don chichot i ser lanselot poemowy. daje butlę tranu na przeczyszczenie, gdy się komuś w główce przewracać zaczyna.

 

Poezja i rzeczywistość.

 

Emałgorzata zapraszała wszystkich na swój wieczorek poetycki.

 

• w ten sposób promowano swoje nazwiska, bo poezja często do promowania jeszcze się nie nadawała.

 

Rebilk wyśmiewał wieczorki poetyckie, mówił że najważniejsi na takich wieczorkach są poeci, poezja jest tylko pretekstem aby taki czy inny autor pokazał swoje nietuzinkowe oblicze. a czytanie „takich” wierszy nawet przez osobę utalentowaną głosowo przyprawia nielicznych słuchających o błogi sen.

 

• Dotknął w ten sposób autorkę i całe towarzystwo jej adorujące.

 

Na wieczorku, przy winie, omawiano plan zemsty. Bo w gruncie rzeczy, nie chodziło tylko o poezję, ale i o pozycję na poemie. Jak zniszczyć Rebilka.

 

Napisałam o tym miniaturę literacką.

 

Krytyk który wdepnął w g*wno – zagryziony przez TWA

 

Nielubiany krytyk, tym okropnym słowem określił bełkot pewnej autorki

 

filmik o draństwie

I

akcja w knajpce /wieczorek poetycki/

 

ścieżka sztuki dla sztuki

uwielbienie dla słowa

kwiaty i sława

buzie otwarte zachwytem graffiti na ścianach malowały

rzeczywistość była zasnuta dymem papierosów i kłamstwem

które w czarnej kawie już wirowało wciągając słodycz zemsty

z ust na dno uknutej zmowy

strzelono korkami

zabuzowało sfermentowane świństwo jak początek końca

świtało

puentę światło urwało

 

Zmowa urzeczywistniona. Wspólnymi siłami napisano tekst.

 

II akcja na drodze /wśród debiutów/

wieczorny spacer

nagle

oślepia go ostre światło inwektywą neonu na którym

chamstwo zaszczekało psią mordą

bo autorowi więcej wolno

stanął zaskoczony

wtedy go dopadają

jest ich dużo

gryzą do krwi

wygryzają z wnętrza dumę

ludzkim odruchem broni się

ktoś je odwołuje

Stop.

 

Wojtek Michalec wstawił paszkwil. Chyba jeszcze nie wytrzeźwiał po wieczorku u Małgorzaty, bo tekst był „pożal się Boże” to na pewno nie był wiersz.

 

Rebilk zareagował dość spokojnie:

Ja tego nawet „poeto” nie skomentuję – Ty sam sobie wystawiasz świadectwo. Jedynie wkleiłem ten wiekopomny tekst do Twojego kontenerka – tak, żeby i tam świadczył o Tobie. Słonka. No i bardzo jestem ciekaw, co na to inni Moderatorzy?

 

 

Tekst Michalca wywołał burzliwą dyskusję. Atak jego TWA na Rebilka ciągnął się przez 80 wątków,

 

- bronił się całkiem dobrze, śmiał się im w oczy

 

W końcu naczelny crux kazał Wojtkowi tekst wykasować:

 

Niedźwiedzie nie mogą spać

 

otwieram oczy ze zdziwienia

nowy turniej „żenada” się toczy

gratka dla zdrowych mózgów

rozgrywki karate jęzorów

 

ależ to wspaniała rozrywka

dla natchnionych mas

nowy taniec

pląs oczu bez muzyki

szkoda że nikt nie chce im grać

 

Hehe, poezja zaangażowana, lepiej Cytro w lepszej sprawie się wysilać. Albo podrzemać do wiosny… Czytać i wrócić w lepszej formie, czego naprawdę życzę. Kolorowych snów. Krzysztof

 

Wojtek jeszcze długo wypisywał różne głupstwa w złości, potem odszedł na jakiś czas z poemy.

 

Rebilk, dalej dużo i ostro komentował, aż puściły mu hamulce, przy skrajnie dennej bzdurce

wymskło mu się słowo gówno. Autorka nie zareagowała ale moderatorzy…

 

III

Z otwartymi bliznami

poturbowany nie rezygnuje

wzburzona krew pulsująca w skroniach

urażone ego zatraca instynkt

z niechęcią wchodzi w gąszcz bzdetów

tnie ścieżkę

przedziera się ostatnie cięcie

aj… i w trawę buty wyciera

za późno

zapach dotarł do nozdrzy przyczajonych

ruszyły zadowolone

delektowały się ochłapem białka

nie reagowały na nic

upajając się zapachem oblizywały się

prychały na innych.

broniąc się smutno patrzył na właściciela

ten mamrocząc

w chmurach próbował dosięgnąć siebie

był martwy w środku

krytyk postał jeszcze patrząc z pogardą

i odszedł

widziano go

podobno zmienia się w wampira

koniec

 

 

A tak w ogóle uważam, ze Rebilk odwalał tu brudną robotę (Rebilku wróć…)

 

 

Rebilk odszedł, to duża strata dla poemy. Potem odeszła Jolla , też dobry komentator, ja zaczynam się zastanawiać, czy zostać na takiej poemie, tylko moje odejście to żadna strata. Jestem spokojna z natury ale ruszam, gdy dzieje się jakaś niesprawiedliwość,

zawsze staję w obronie , taką mam naturę.

 

 

Nie może tak być, że słowo gówno, które urosło do monstrum wulgarności, w wierszu nie obraża czytelnika, a obraża autora, użyte w komentarzu , słowo które mówi o wierszu. Trochę to dziwne prawda?

 

Może należało poczekać czy autor poczuł się obrażony, dobrzy krytycy zwykle nie przebierają w słowach, autor mógł się bronić nie zrobił tego czyli przyjął krytykę.

 

Napisałam wtedy małą satyrkę,

tak na kolanie, by odciążyć forum / dyskusja miała już 90 wątków/

 

Moja fantazja

 

cofnął się czas

ktoś nie użył fuj słowa

język elokwencją ukwiecił

bukiecik wręczył

słowo ustroił kwiatowym wiankiem

powiało zachwytu tchnieniem

czy słów więcej trzeba?

czy woni za mało?

ptaszek zapytał

 

szczęśliwa?

mhm – odpowiedziało szczęście

 

czy dalej pisać zamierza?

noo – odpowiedziało

 

i powąchało

 

Ale to nie przerwało dyskusji, ledwie zamknięto jeden wątek a już następny otwierał niedokończoną dyskusję.

 

- Rezygnacja Rebilka jest najbardziej bezsensownym i pesymistycznym finałem jednego spornego moderowania………. W porównaniu z reakcją przy wierszu p. Michalca…..tu nazwano chamstwem jedno słowo, tam CHAMSTWO akceptowano milczącym nie wyciąganiem konsekwencji.

Dlatego nie można tak sobie teraz stwierdzić,… sam sobie zamknął drzwi.

Czasami lepiej mieć święty spokój – REPUBLIKA OTWARTYCH SERC i ZAMKNIĘTYCH OCZU

 

Takimi dużymi literami wyrzuciłam z siebie złość.

 

Rebilk odszedł ażeby uwypuklić śmieszność systemu moderacji tego portalu. Moderacji wysoce nieprzejrzystej, wybiórczej i paradoksalnie- niekonsekwentnej. odszedł, bo jest z tym portalem związany i zależy mu na nim. 

 

Pytam komu potrzebna taka moderacja w której istnieją kółka różańcowe – która działa tylko wybiórczo. To o tym ciągle mówiłam w poprzednim wątku a niektórzy sprowadzali to do problemu gówna. –

 

I o tym mówił Rebilk zanim odszedł.

 

Lenka /moderatorka/ napisała

Cytra, czemu nie założysz własnego portalu poetyckiego? Przecież tutaj jesteś gościem, od niedawna, nie masz nawet funkcji moderatora, ani nie jesteś autorytetem poetyckim. Ja rozumiem, że można mieć parę uwag, ale chyba trzeba troszeczkę znać swoje miejsce w szeregu i mieć szacunek do właścicieli i ich zdania. Z Rebilkiem postaraj się nawiązać kontakt prywatnie, może pokomentuje Twoje wiersze, jeśli go o to poprosisz. Radziła już wściekła.

 

Lenka takie coś przeczytałem i wy…bało mnie w kosmos. miejsce w szeregu? w którym? powiem tak: do kogo te słowa nie byłyby skierowane, to NIE POWINNY PAŚĆ. autor takiego tekstu nie rozumie założeń „republiki obtartych sloganów ” i swoje miejsce też powinien znać. Salut! Milo

Dyskusja rozgrzała się do czerwoności.

 

 

PAX. Powiadam Wam. PAX. Ogłosił Milo

 

Obudziła duchy

 

cytra zagrała chaos

melodią zaklętą dotknęła serca

strach

 

nieprzytomny sen krukiem słów

w noc odfrunął

na ustach smak gorzkich migdałów

 

grała zamąciła w głowach

potem ciszą

pęknięta struna zabrzmiała

 

I natychmiast wszystko ucichło.

 

To było lepsze niż szachy. Śmiałam się z samej siebie. To było coś takiego co trudno ogarnąć. Mówią, media mają na nas wpływ, rozmiękczają nam mózgi. Internet ten dopiero robi z nami co chce, jak polityka z normalnym człowiekiem. Dorośli zacietrzewieni jak dzieciaki, okładaliśmy się łopatkami.

W rzeczywistym świecie mało kto z nas posunąłby się do czegoś takiego. A na dodatek sprawiało nam to przyjemność, lekki dreszczyk emocji, rozładowanie.

Wyrzucaliśmy z siebie swoje racje a te zbierały się w całość i pokazywały swoją siłę.

Liczebność też była ważna, jeden głos nie miał szans, chyba że głos dużego autorytetu, jak Milo ze swoim PAX.

 

Poema przycichła. Rebilk nie wracał. Ja dalej pisałam.

Zima nie odpuszcza

 

cichy szmer modlitwy

puste słowa nie budzą wiosny

nagie drzewa

skulone gołębie na dachu

słońce z wysoka spojrzeniem

wylizuje blizny

po śnie z rozbitego lustra

 

Zastanawiałam się czy, gdyby wiersze szły bez autorów byłyby czytane uważniej, a dopiero w kontenerach by się przypinały do autorów. Wszyscy autorzy mieliby większe szanse na obiektywne komentarze i mniejsze szanse na TWA.

 

Lenka napisała. Jeśli chcesz wiedzieć co sądzą o twoim wierszu, bez oglądania się na twoją osobę, opublikuj coś pod nowym nickiem. To wystarczy.

 

A Jolla rzuciła mi wyzwanie. Cytro… ja się pochwalę…mam niemal pewność że pod innym nickiem również bym cię zdemaskowała. Ale to chyba dobrze…mieć swój rozpoznawalny styl to już jakiś sukces.

 

Musiałam jej udowodnić, że się myli. Stworzyłam klony. Lyssa – była młodziutką zabawną autorką i Kaju, autor który wie co mówi. Co jakiś czas wstawiałam tam teksty zupełnie nierozpoznawalna. Gdy się rozejrzałam zauważyłam że tu dużo osób ma klony.

 

Rebilk wrócił na wiosnę. Powitaniom nie było końca.

 

Że na Poemie dzieją się dziwne dziwności, to oczywista oczywistość. Ale, naprawdę, ja tu za wyrocznię nie robiłem, nie robię i robić nie zamierzam. Powiedział Rebilk

 

Minęła Wielkanoc i nareszcie maj. Pary gruchały ze sobą na profilach aż ogłoszono konkurs o miłości ” Miłość niejedno ma spojrzenie

. Milo70 i już – Sędzia główny / podobno nieprzekupny /

REBILK i MAGDA GAŁKOWSKA

 

Mało było tekstów,konkretnie dwa. Milo denerwował się, wtedy napisałam na kolanie tekścik i wstawiłam jako Lyssa, wiedząc, że nie ma szans. Miłość

 

jaka ty jesteś miłości moja

gorąca czysta czy szalona

grzeszna rozpustna tajemnicza

cudowna i nieodgadniona

 

kocham miłuję wariuję

świat pięknieje

oczy błyszczą

ja ładnieję

 

bo kocham

miłością tak wielką, cudowną

szaloną, gorącą, grzeszną i piękną

skąd tyle miłości w tej jednej miłości.

 

- Kiedyś miałam drugie miejsce w strzelaniu, a było tylko dwóch zawodników, nikt nigdy o to nie pytał i to było fajne. Dziwię się że tak tu mało zakochanych piszących wiersze a może są stremowani, może trzeba było wstawiać wiersze anonimowo. Odezwałam jako Lyssa.

 

- anonimowo to można np. donosić i wiele innych rzeczy. a za słowo bierze się odpowiedzialność . prawda? odpowiedział Milo

 

W debiutach też poszłam po linii miłości i napisałam jako Lyssa zabawny tekścik, Lissa była tą wesołą.

 

To brzmi jak oferta

 

Pokochaj mnie miły

popatrz

w słońcu tak ładnie wyglądam

gorąca choć w ręku trzymam loda

calypso

bo tylko takie lubię

ja same zalety a na mnie super moda

 

pokochaj

lód topi się już w ręce

zgrabna jestem

sto sześćdziesiąt pięć

na szpilkach jeszcze więcej

na pewno dosięgnę twoich ust

wybieraj

same zalety

umiem gotować szeptać czułe słowa

 

zakochaj się we mnie ja szalona

oddam się w twoje ramiona

moje usta posmakuj i resztę

tak niewiele chcę

tylko byś mnie kochał w tym słońcu

w tym słońcu to wymóg jedyny

bo ja o miłości muszę na konkurs

pokochaj mnie miły

 

Jako Kaju:

 

Pod retuszem ślubnej fotografii

 

mój męski świat w twoich oczach

droga gwiazdo prawdy zapudrowanej

to miłość pełna kłamstw słońce

burze i ciągły deszcz słów

 

lubię bajerować popatrz w koło

w ogóle nie ma kłamstw

zniesiono je w katolickim kraju

nie ma świństw korupcji

złodziejstwa i komuny pewnie nie było

 

a miłości wcale nie muszę u ciebie kraść

moją męską chuć uleczą panie

z seksualnego pogotowia

wybieraj

moja piękna feministko

 

a czy to przypadkiem nie ty

jesteś ostatnim kłamstwem?

 

A jako Cytra, napisałam Zadrwiła sztuka,

 

namalowałeś ją na białym płótnie

dodałeś odcień swojego uśmiechu

nie przeraziła jej karykatura

zdziwiona patrzyła na to ujęcie

 

wszystko miała

nawet język giętki

chwaliłeś dobrą perspektywę

 

uwierzyła

zstąpiła z obrazu

pachnąca terpentyną olejami

naiwnością

 

teraz chcesz ją zamalować na szaro

za późno malarzu

nawet czerń zdarzeń nie zniszczy tego dzieła

cielesna materia sztuki

to nie martwa natura

 

Świetnie się bawiłam.

 

W czerwcu zmienił się skład redakcji. Wyłączono też system automatycznego banowania. O blokadach i czasowych banach podejmowała będzie redakcja w drodze głosowania.

 

Zlikwidowano kolory komentarzy. Czyli ta cała awantura o Rebilka przyniosła pozytywne rezultaty.

 

Lato nie było już takie, jak kiedyś na działce. Zachorowała moja mama, coraz mniej miałam czasu na poemę. Mama odeszła w lipcu. Nie mogłam się pozbierać. Pisałam mało, zaczęłam zastanawiać się nad sensem życia. Poczułam się tak jakby nagle przybyło mi sporo lat.

 

przed zaśnięciem

 

obrazy coraz częściej przystają

nikt nie chce zamilknąć gliceryna

pod język daje dużego kopa dlaczego

tylko liście oznaczyłeś kolorami

by znały kolejność spadania

a nam nie chcesz zdradzić kiedy

 

Tego roku odeszło wielu przyjaciół. Poczułam jakąś pustkę

 

Doniczka w oknie”

 

ma imię którego nikt nie używa

mówią ta z drugiego piętra „doniczka w oknie”

w niej kwitnie tylko złość

od bladości po czerwień jak burak

 

podobno pisze

dziś pisała historię bez dat

uciekły

 

chciała przypomnieć życie

pisała darła pisała niszczyła

 

szłam drogą ! drogą szłam !!!

śmierć zarosła wszystkie drogi

nie umiała trafić

na kartkach utrwalał się wykrzyknik

 

Emałgorzata napisała :

dobre! naprawdę podoba mi się – nareszcie tchnie autentycznością ..bez wymuszenia – zmieniłabym szyk 4 wersu od dołu na: śmierć zarosła wszystkie drogi

 

Lubiłam pisać teksty satyryczne , budziłam nimi usypiającą poemę. Albo wiersz albo temat na forum.

 

Mężczyźni -

 

komplementy noszą w kieszeniach spodni

nas częstują nimi jak cukrem konia

jedną ręką podają a drugą przyklepują swoje zadowolenia

anatomii niedowiarki zatraceni w ciągłym udowadnianiu swej męskości

na witaj brzusiu i kłopot z siusiu najczęściej aplikują okłady z „nastki”

 

i połykają niebieski chwilowy napęd

a ty zgaduj czy to naturalny potencjał

 

 

Nie samą poezją człowiek żyje. Takie zabawy jako przerywnik, czytania debiutów, sprawiał, że poprawiały się humory komentującym. Zabawy niczym na balu przebierańców w przedszkolu.

Mieliśmy nie tylko maski ale i sprawne pióra, giętkie języki i wspólną chęć do przepychanek ze śmiechem. To przyciągało nas ku sobie, tworzyło jakąś bliskość.

Takie hahaha hihihi oznaczało że bawimy się razem dobrze. Zapominaliśmy rzeczywistość, bo każdy ma w realu jakieś zmartwienia. Wyluzowani wracaliśmy do debiutów.

Wszyscy mówią,

że w ich wierszach peel to bohater zmyślony. Kiedy czytałam całą bibliotekę danego autora, składałam jego postać, czytałam o jego problemach, w każdym wierszu zdradzał cząstkę siebie,

właściwie wyrzucał z siebie to co boli zapakowane w pokręcone słowa.

Tak piszą debiutanci.

Trzeba pisać bardzo długo by się od tego uwolnić. Wytrawni, współcześni piszą neutralnie, temat i dokładne przemyślenia, sami stoją z boku albo są tak głęboko w środku że trudno ich dostrzec.

Ja też pisałam całą sobą,

aż wyłaziłam z każdego wiersza. Próbowałam inaczej lecz wtedy wychodziła satyra.

Wszystkie uczucia pchały się na papier. Niecierpliwość to moja zła cecha. Taki wiersz powinien poleżeć w przechowalni, dojrzeć do wyjścia na światło dzienne, lecz u mnie gorący pchał się na scenę. Tak mam do dzisiaj. Najwięcej ich powstawało gdy coś głęboko przeżywałam.

 

Pod koniec lata, dostałam złą wiadomość, syn stracił pracę i miłą wiadomość z Irlandii, że zostanę babcią.

Cieszyliśmy się bardzo, szkoda że Marta była tak daleko ale robiła dużo zdjęć, więc byliśmy na bieżąco z wszystkim co u niej się działo. Dziecko miało się urodzić na same święta, planowaliśmy polecieć do nich na wiosnę, bo Tadeusz narzekał na kręgosłup i liczył że do wiosny poprawi swoją kondycję. Na zimę wrócił do domu syn. Był nam potrzebny. Trzeba było nosić opał na drugie piętro i palić w piecach. Mieszkaliśmy w starej kamienicy. Piękne duże mieszkanie, wada – piece.

Tadeusz przestał chodzić na spacery a był takim codziennym wędrowniczkiem, czuł się coraz gorzej. Dostał skierowanie na badania. Wykryto podejrzane zmiany. Nie chciałam martwić Marty, była wysoko w ciąży i źle ją znosiła. Powiedziałam jej dopiero gdy urodziła. Byliśmy dziadkami.

Z jednej strony radość z drugiej tu na miejscu strach. Pewnego dnia sparaliżowało go od pasa w dół. Jeździliśmy od szpitala do szpitala.

 

Dlaczego już zgaszono nadzieję

 

księżycu garbaty nie twoje zmartwienie

wędrujesz ulicami światła białą plamą

czas łasi się do ciebie jak kot

gdy skleja godziny w dźwięk dzwonu

 

szara koperta pali ręce jeszcze świąteczne

gwiazdy kapią światłem na ulicę

na moście aleja aniołów trąbiących szczęście

dziś przecież nie jest trzynasty ani piątek

 

Ten wiersz przysiadł się do mnie w tramwaju, w szarej kopercie był wyrok. Pytałam lekarza co dalej, odpowiedział…dalej to umieranie.

 

Zastygła rzeczywistość

 

niedowierzająco spoglądam w niebo

dlaczego tak bez znieczulenia

cisza Boga i twój bezgłośny

krzyk rozmywa się pośród szumu dnia

 

świadomość boli gorzej niż oddech

palce nie zamykają już ust noc

układa łzy a dzień wymusza uśmiech

drżący w świetle jak ćma

 

Marta chciała przylecieć z malutkim Jasiem do Polski ale Tadeusz jej zabronił, powiedział żeby nie narażała dziecka, jest za wcześnie.

Ostatnie dni.

Przez całe życie nie usłyszałam tyle co wtedy – kocham, kocham, kocham. Myślałam że zwariuję. Odganiał mnie od siebie kazał pisać , musiałam wydrukować mu wszystko co dotychczas napisałam. Oceniał i też był surowym krytykiem. Pisałam i płakałam ale dla niego zawsze miałam uśmiech. Co u Marty, wciąż pytał, więc gdy

chwilę nie dzwoniła ani nie pisała na gg , nie wiedziałam co mam mu opowiadać, zmyślałam.

 

Odganiaj moje chore strachy

 

zamiast koperty niebieski zimny ekran

słowa zaplątały się gdzieś w sieci

ciśnienie jak alpinista to tylko telefon

/tania słuchawka/na chwilę przestał szeptać

 

zadrapała w gardle zamyślona cisza

lęki karnie nie dotykają twarzy

dwa głębokie oddechy uśmiech i dalej

jeszcze wcześnie nie śpij wibruje sms

 

przylecę tatku poczekaj

 

Ale nie poczekał. Znowu szpital. Wyproszono mnie z sali na moment wizyty lekarza. Po pięciu minutach

wyszła pani doktor i oznajmiła….no i umarł. To był najgorszy styczeń mojego życia.

 

miłość z czasem rozleniwia się

ale coraz bardziej splata dłonie

tyje album czułe gesty srebrne złote gody

 

Eros jest tylko półbogiem

jedną nogą tu a drugą po tamtej stronie

na przecięciu śmiertelności

 

ogromny jest świat a życie takie krótkie

ktoś odchodzi ktoś zostaje

i tyle słów niewypowiedzianych

 

tęsknoty długo jeszcze spowiadają się

cmentarnym kamieniom

a miłość z wolna odchodzi

 

Nie chciałam nikogo widywać. Zamknęłam się w domu, tylko ja i Internet. Portal pozwalał mi się wyluzować, tam byłam w innym świecie, bez kłopotów, w towarzystwie, czasem nawet śmiech rozciągał mi usta. Zawsze mogłam wyłączyć komputer kiedy mi się znudzili.

 

Niepokojąca cisza cmentarza

 

słońce dziś zaćmiło urok płomienia znicza

błąkało się po nagrobkach

wyznaczając linie czasu minionego

 

tajał śnieg i spływał jak zmrożony płacz

tyle tu niewyczerpanego kochania

 

wiatr wywoływał w kwiatach dreszcze

przesłanych dotyków pożegnania

 

żalem są tu wydeptane ścieżki

moi cisi tak smutno być

żywą wśród nieżywych

 

Zostałam sama, a życie ośmieliło się i śmigało mnie batem na każdym kroku. Najpierw mieszkanie. Okazało się że w urzędzie wydano nam zaświadczenie o decyzji, nie decyzję. Takie świstki wydawano przez rok i teraz ci sami urzędnicy ich nie uznają. Procedury. Gdy słyszę to słowo to prawie szczekam. Buty zdzierałam chodząc po urzędach. Wieczorem siadałam i ze złością pisałam takie teksty.

 

Pierwsza lekcja pokory

 

nie umarłam chociaż bardzo chciałam

ciśnięta znowu na początek pozbierałam się

i ruszyłam w labirynt urzędów

by sprawdzić pozycję na jakiej istnieję

 

ot urzędy pełne bzdurnych nowości

są coraz doskonalsze a petent co drugi to głąb

na naiwne pytania

garść cynicznej obojętności chociaż

urzędnicy bardziej poukładani

na korytarzach nadal szeleszczą przekleństwa

 

czekanie wyciszyło mnie do temperamentu

gołębia gdy myślami wycierałam okna

zauważyłam że tu w ogóle nie ma uśmiechów

 

urząd to powaga wyjałowionych z myślenia procedur

i w dobie komputerów papierkowy pic

 

Musiałam udowodnić prawie od wojny historię zamieszkania, metryki, dokumenty, czarna magia ja nigdy się tym nie zajmowałam.

 

Śladami naszego bytowania

 

w dokumentach

pełnych jeszcze śmiertelnego szeptu

chciałam uaktualnić naszą historię

 

pewnie mieszkałam tylko w tobie

gałęzią drzewa

a przyroda to nie jest sprawa jednej rośliny

 

cholerna biurokracja

z innej planety paranoja

do decyzji potrzeba stu pieczątek

 

nie byłam ślimakiem

ani urojona

 

kobieto rozsierdzona jak pies z najeżonym grzbietem

twoja mała arkadia nie była za plecami odnajemcy

odnajdzie się kiedy minie zła godzina

 

życie jest banalnie anonimowe

jak mieszkanie w którym się toczy

wszędzie brak pieczątek

 

Potrzebowałam się wygadać. Wyrzucić swoją złość. Ubezpieczenie zwlekało z wypłatą a ja wchodziłam w długi.

Druga lekcja pokory /rodzi złość/

 

ścieżkę wydeptałam biegając

przed karnymi odsetkami

spełnić swój obowiązek świadczenia

 

w dłużnych mi instytucjach wszędzie węże

z zamkniętymi odbytami syczą wiją się

i kręcą terminami

 

dziury pozatykałam kredytem i ze złością

na palcach liczę dni od raty do raty

palce mam już wyćwiczone

 

może ja goła a wy błaznowie

stwardniali jak monety i głusi

 

na ulicy coraz głośniejszy stuk

obcasami wybija bieda

a was nadyma nasz grosz panowie

 

czas dotknąć rzeczy szpilką

 

Tam kłopoty a tu….kiedy byłam dłużej nieobecna pytano na profilu: Wróbelku, co z tobą? Brakuje nam Ciebie. Inside.

Takie wpisy cieszyły. Znaczyły, że jestem już trybikiem tej społeczności.

Pisałam ale nadal zastanawiałam się, po co i dlaczego to robię, dlaczego wystawiam pod publikę te marne teksty.

Z uporem opukuję ściany wiersza

 

piszę wiersz

nieporadnie dobrane słowa

układające się w białą kapitulację

 

gdy gwałtownie przełykam nie

idą bez maski po bandzie

i brną

w wylewną konfesję

nie wychodzą poza granice mojego języka

 

wciąż niepewne swojego statusu

próbują dostać się w świat wiersza

 

W naturze człowieka zakodowane jest chwalenie się tym co zrobiliśmy, piszący nie są odosobnieni.

Pisanie do szuflady jest ok. ale w końcu trzeba to pokazać. Nie chwalimy się tylko ilością pieniędzy na koncie.

Wiersze to sztuka, którą trzeba pokazać, potrzebuje aplauzu, inaczej ginie w starych zeszytach a pisanie się znudzi.

Można pokazywać ją w wąskich kręgach, jeżeli mamy komu, nie zainteresowani będą mieli głupawe uśmieszki. Internet otworzył szuflady, wpuścił poezję pod strzechy. Ludzie dotąd nie zainteresowani, nagle ją odkrywają,

Trafia do wnętrza, czują jej moc. Wiedzą o tym politycy, coraz częściej cytują wieszczy dla podniesienia siły swojej wypowiedzi.

W każdym człowieku jest trochę poezji, tylko nie każdy potrafi ją z siebie wydobyć i bardzo różnie ją przyjmuje. Tak jak muzykę. W jednym uchu zmieści się tylko dico-polo w innym muzyka poważna, tylko znaleźć swoją. Internet pozwolił poezji wyjść z niszy

ale też zrobił z niej papkę.

Portale literackie są dla ludzi zainteresowanych pisaniem, pozwoliły na nową zabawę dla ciut –inteligentów. Jestem poetą – nie ważne że bez talentu. Piszę, bawię się w wersyfikację i już. Gdyby wszystkim ludziom dać instrumenty, pewnie też wielu by uwierzyło, że umie grać. Ale z tej powszechności jest korzyść, masa wyłania talenty.

 

.

Po katastrofie w Smoleńsku Poema jak wszystkie portale została zasypana wierszami o tragedii Smoleńskiej.

Katastrofa lotnicza a ja za m-c miałam lecieć do Irlandii na chrzciny wnuka. Bałam się lotu a teraz jeszcze bardziej.

 

Liczę dni

 

polecę zanim nastroje zamkną mi drzwi

przecież gdy było źle zawsze budził mnie dzień

kocham kuszenie

mówię tak i dobre perfumy dławią apatię

 

zapachniała codzienność

tylko ten strach

na zakurzonym niebie

maluje wciąż nowe linie nieznanych wrażeń

 

 

Twórczość mimowolna – nie kochałam własnych słów.

One były dziwne, czyżbym była taka jak one – szalona. Czasem patrzę na nie milcząc, czasem rozmawiam o nich ze sobą.

Piszę to co czuję, piszę szybciej niż rozumiem, niż przetrawię swoje myśli. Może to przez samotność.

Republika – przecież jej nie ma. A może na tym to polega. Jesteśmy tam w innym świecie, dalekim od rzeczywistości i kiedy ktoś zderzy się z drugim, reagujemy tak inaczej. Burzliwe wiry tam są normalne, chcemy ciszy a ciszy wytrzymać nie możemy.

Wchodzimy w cudze wersy, dotykamy czyjąś miłość, czasem ból czy tajemnice i nasza krew pulsuje inaczej.

Gasimy niejednego autora za niekontrolowane, zapalające się niedorzeczne zestawienia słów. Tyle może krytyka. Ale my wszyscy to aktorzy, komedianci wściekli na siebie że to tylko jest grą.

 

Wystawi cię do wiatru

 

wariatka w sukience ze słońca

wciąż tańczy aż myśli wyrywa

a podmuch jej tańca poraża

sentymentalnie oplata

śmieszna szalona

spotkałeś ją

każdy spotyka jakąś szurnietą

 

zastanawiasz się czy cię rozumie

kiedyś na wyobraźni cień tupała

dziś słucha

zdjęła ostatnie retro

i z miną buntu do wiatru twarz wystawia

a ten wyje zanosi się od śmiechu

zmyślając jej partyturę

 

gdy księżyc splącze jej włosy

taką to już na stos

myśli że prawdę tańczy

najadła się blekotu i gada

że między prawdą

a fałszem falowanie odbiera

wciąż pisze nuty tych fal

i szczypie złą aurę

 

za głośne szaleństwo

taką na stos

 

Kiedyś pokazał się Crux z wątkiem: Poemo – kocham Cię bo nie da się ot tak przejść obok niej obojętnie. zatem proszę Was –

dbajcie o Poemę. ma tyle wad, ale jest zacna i piękna. i taka pogubiona. cudowna jesteś Poemo

Zawsze się wraca, bo to miejsce ma klimat. Uczy pokory… i wytrwałości, Pas de deux

Niezwykłe miejsce ..tak, tu naprawdę się wraca – albo po prostu – stąd się nie odchodzi.

 

Gdybym

 

gdybym była młoda

całowałabym was chłopcy

jeszcze we mnie to napięcie

jak w człowieku

 

pełna klasy i wdzięku

stokrotki w wierszach wąchała

tylko jej śmiech czymś

się zachłysnął

 

spakowane ma życie

przykurzone sprzęty

samotna wdowa na miękkim dnie

 

Poemę kochali wszyscy, aż puchła od sentymentów, była powierniczką tylu tajemnic ukrytych w wierszach. Tu wśród poezji kwitły też skrywane miłości.

Nie zamierzam zmieniać sposobu komentowania, nie zamierzam oszczędzać grafomanów, nawet jeżeli miałem przyjemność z nimi kiedyś tam się napić.

Doceniam życie towarzyskie Poemy, ale interesują mnie jednak bardziej wiersze.

Próby pouczeń, co mi wypada a co nie wypada nie interesują mnie w najmniejszym stopniu. Zwłaszcza, że takich ocen dokonują najczęściej osoby, których poetyckie dokonania poniżej nawet disco-polo. Odpowiedział Rebilk

 

Autentyczne /miłość dwojga poetów/

 

ostatni raz widziałam ich

na skraju tamtego snu

on jeszcze budował zwariowane mosty

ona owija się nim jak kocem do spania

 

jako powierniczka ich tajemnicy

zapisywałam tylko westchnienia

 

ginęły

powoli stawały się mrzonką

gasnącą świecą

nie rozumiem dlaczego szybciej

poszli w diabły niż w inne sny

 

z chłodnej pustki wyniosłam szczęśliwy czas

wyzbierałam porzucone w jesiennych liściach

słowa z domyślnych ust

 

były jakieś inne

 

porozbijane jak skorupy przez przemijanie

posklejam je w wersy

 

tylko tyle zostało

 

 

Wojny pod wierszami trwały coraz bardziej zaciekłe. Coraz więcej banów. Histeria portalu rosła. Pod głupotą, namaszczona pewność, że trzeba ograniczać swobodne wypowiadanie się dla dobra wspólnego. Nie tolerujemy słów, zamiast – nie obrażamy autorów. A Rebilka uważano już co najmniej za terrorystę z netowym majchrem.

Bardzo widowiskowe były te wojny o poprawność wyrażania się, wycinano brzydkie wyrazy, banowano autorów

i lała się wirtualna krew.

Obrońcy swobody na czele Rebilk – naprzeciw obrońcy czystości pod przywództwem Brozik vel przyczajona tygrysica w niewidzialnej czapce. Ja ze swoją niespokojną naturą, od poprawności zawsze miewałam mdłości, nie miałam więc kłopotów wyboru.

 

tu jak w orwelowskim świecie w poprawności

też można wpaść między śliny pawie

i inne różne objawy ludzkiego popuszczania

żeby tylko nie kopali się poniżej pasa….zaciskałam kciuki

 

Portale produkują rzesze średnio piszących. Czy robią złą czy dobrą robotę. Czy utrzymywanie w przekonaniu, że każdy może być pisarzem, poetą, że wystarczy nauczyć się zasad pisania, podglądać innych, próbować do skutku. W ten sposób powstaje tysiąc wierszy jako tako poprawnych a gdzie sztuka, do niej potrzeba trochę więcej.

Ale nawet gdy masowo produkują grafomanów, dają ludziom zajęcie, oderwanie od seriali, pisanie rozwija. Portali jest mnóstwo o różnym poziomie. Są takie na których pieszczą się po tyłkach i takie gdzie jest produkcja wierszy klonów pod styl komentującego, sztuczne pod publikę. A przecież wiersz nie jest budowlą na niby, potrzebuje utalentowanych architektów jeżeli ma być na wieki.

 

świat wśród ikonek

 

Gdy oddychasz wirtualnym tlenem, nie czujesz ciepła. Masz własne id, jak kod genetyczny

ale jesteś bez twarzy. Wklejasz sobie sztuczną i wędrujesz po ścieżkach dostępu przez cały świat. Nie boisz się światła ani przestrzeni. Całkiem przyjemna jest też palcująca mowa, klawisze aż pomrukują z zadowolenia. W czyjąś twarz rzucasz przeróżne teksty. Spotykasz bajeczki, czasem widzisz błysk noża, ostrzonego nienawiścią dla zabicia twojej racji.

Trwa karnawał w swobodnej twórczości więc i ty płodzisz i pasiesz brzuch portalu literackiego. A rodzi się coś na kształt wiersza. Często żałosna fałszywka z poplątanymi jelitami. Bywa, że wyskoczy z łóżka pieprzyłem, pieprzyłem, woła i wciąż chce żreć nowe słowa. Inna w foliowe laurki pakuje uczucia.

I tak świat miga milionem oczu , serce bije tempem kilobajtów w miarę naszego wymądrzania.

Nie jest to kraina doskonałości.

 

Na konkurs o filmie w wierszach, napisałam wiersz o Ani z Zielonego Wzgórza który nie podobał się pewnej Ani, bo wzięła jego treść do siebie. Wywiązała się dyskusja w której ujawniłam moje klony.

- Ponieważ nawiązałam do cytatu„ "tam gdzie przebywa Ania nie ma mowy o nudzie”, moja Ania jest bardziej współczesna pewnie jest częścią tamtej, tylko tamte czasy nie pozwalały jej się ujawnić. Co innego dzisiaj. Może powinnam napisać książkę mam już tytuł „Wyszła Ania z Ani” jak Lyssa z Cytry

 

- Lyssa to ta weselsza ja , czyli ta druga….Jak u Ani, ujawniłam ją i przypięłam do swojego profilu.

 

To wyszło tak spontanicznie ale nie taki był mój zamiar, wiersz jak wiersz kto chce niech się pod niego podstawia, wiem jest słaby, myślałam że warsztaty to coś innego niż ścieżka którą spływają debiuty, że tu pracuje się nad techniką ale widzę że to jest to samo co debiuty. Jaki w tym sens?

Wiersz ten uzasadniłam sto razy ale nie przeszedł przez cenzurę

 

Dostałam wiadomość na pocztę

 

..przykro mi „A jeśli chodzi o bana, to dostajesz właśnie formalne ostrzeżenie. Przykro mi, nie chciałam się do tego posuwać, ale nie dajesz mi wyboru. Wierszem o Ani z zielonego wzgórza. ” Lena/moderator/

 

- I ban na rok

 

- Ania na Wzgórzu została a ja dostałam kopa. Wzgórze jest i będzie a Ania nie jest wieczna Młodzież dzisiejsza już jej nie czyta.

 

 

Bajki starej wrony

 

Wróbel jest małym ptaszkiem

ale ma wątrobę i żółć” – przysłowie

 

jak u Andersena stara wrona z bajki

inne życie gdy marzenia wyszły ze snów

i w słowach mnie przywiązały jak psa

skamlałam

bo mózg inaczej już zachowany

 

przeterminowany

wymaga większego nakładu sił

 

kiedy zabrano mi zabawki

świat mi zawirował

udowadniając teorię Kopernika

 

taka nierozsądna siwowłosa wojowniczka

mająca chyba ze sto lat

nie biega za szybko

 

zmuszona

uruchomiłam podstarzałą inteligencję

i wypychałam z szuflady

rozkładające się już myśli

 

Lyssa na razie ma gryzaki

kaju wydoroślał

a jestem zbiorem istnień które

śmierć kiedyś pozbiera i scali w duszę

esencję tego kim jestem bez masek

 

Ban na rok, wydawał mi się taki niesprawiedliwy. Nie miałam żadnego zmoderowanego komentarza. A wiersz, nawet gdy Brozik utożsamiła się z Anią z zielonego wzgórza, moim zdaniem paszkwilem nie był., bo jak wtedy nazwać tekst który wystawił Wojtek Michalec. On jeszcze znalazł obrońców i nie został ukarany.

Zabolało mnie to ale to było też nowym doświadczeniem.

Teraz rozumiałam co czują zbanowani userzy, kiedy nie mogą się bronić, zdani na widzimisię kogoś w redakcji.

 

Zrozumiałam co czuł Rebilk po tamtej nagonce, zrozumiałam jego reakcję na polującą moderację.

Czuł rozgoryczenie, za troskę o poziom portalu otrzymywał cały czas kopniaki.

Jego irytacja kumulowała się, wtedy wybuchał ale i tak dość oględnie wyrażał swoje zdanie. Ja na jego miejscu pewnie bym klęła jak szewc.

 

Ban ten uświadomił mi, że jestem już uzależniona od internetu, od portalu. Chociaż nie miałam powrotu, codziennie tam zaglądałam to było silniejsze ode mnie.

Stałam się więźniem samej siebie.

Trudno opuścić więzienie, trzeba zrzucić maski, netową skórę, to tak jak z papierosami albo gorzej…komputera nie wyrzucisz.

Uzależnienie – ile trzeba silnej woli by nie klikać w poemę. Trzeba czekać aż organizm sam odrzuci ten nałóg. Nic nie daje stawianie sobie sztucznych barier w rodzaju dziś wychodzą i nigdy się już nie pojawię. Wiem co mówię, próbowałam.

 

Nowoczesna odmiana patriotyzmu

 

nie zakazujcie palić emerytom

nawet w miejscach publicznych

od dymu umrą

taniej

i szybciej

niż niepalące grubasy

i inni śmiertelnie zdrowi rodacy

 

zrozumiałam jak hamuję loty Polski

będę palić i jeszcze wypiję

ku chwale ojczyzny”

to patriotyczna postawa

moi przodkowie żyli prawie do setki

 

gdy z dymem puszczę system nerwowy

spopielcie doczesną powłokę

zostanie tylko duch czysty

wychowałam już wolność w sobie

 

dymne znaki i pety na drodze dowiodą

że serca seniorów żarzą się jeszcze

ten żar na końcu papierosa to troska

patriotyzm dowodzi się nie tylko krwią

 

uświadamiam was

 

śmierć szybka jednego seniora

to sprawa ogólnopolska

i patriotyczna

 

________________________________________

 

Zbanowana poczułam, że sieć jest narzędziem tortur.

 

za szybą tłum

ma zbiorowe wizje innego świata

tu dalej to samo

miejsca najbliższe

ograniczone

myśli tylko lokalne

 

Ban sprawił mi ból. Postanowiłam, że koniec z portalem i pisaniem. Tym bardziej jednak tam zaglądałam. Nadmiar wolnego czasu był moim przeciwnikiem nie do pokonania. Do tego grafomania, następny mimowolny przymus. Podwójne uzależnienie – byłaby to tragedia ale w moim wieku to nałogi nikomu nie szkodzące, a mi dające radość, pobudzające pamięć, rozwijające. 

 

Po miesiącu redaktor zdjął mojego bana.

 

Od komputera oderwały mnie kłopoty. Nie byłam w stanie utrzymać mojego mieszkania. Musiałam na gwałt zamienić je mniejsze. To nie było proste, bo mieszkanie nie miało centralnego ogrzewania. Zaleta to przestrzeń i położenie ale propozycje były beznadziejne.

Mnie gonił czas. W końcu udało mi się oddać je miastu za mniejsze w bloku ale do całkowitego remontu. Byłam przerażona, jak temu podołam. Co zrobić z nachomikowanym dobytkiem. Zamieniałam się na mieszkanie o połowę mniejsze. Tam miałam Trzy komórki i dwie piwnice, przepełnione do drzwi. To wszystko trzeba usunąć i w międzyczasie remontować nowe. Pomagał mi syn, wyszedł już ze szp[talnego odwyku, robił naprawdę dużo. Był prawdziwą „złotą rączką”

 

Życie według miary/ przeprowadzka/

 

wiem że wdzięk starości

to podniesiona głowa

może gdyby nie karmiono mnie

kłopotami tak często

 

mam czkawkę

i za dużo myślę

 

w kartonach

między szkłem i albumami

spakowany cały mój potencjał

 

a świat możliwości

kruszy się już w palcach

pieniądze wróblem w garści

odleciał

cały ładunek łaski losu

 

dokąd jeszcze

 

daleko i blisko jest bardzo ładnie

inne kolory

zapachy

ułożą się nowe rysy twarzy

nikt nie zauważy smutku

 

W urzędach wszędzie słyszałam – takie są procedury, to było jak mantra. Dostałam powiadomienie, że jest już dla mnie decyzja na nowe mieszkanie, tylko brakuje mojego podpisu. Natychmiast pojechałam i złożyłam swój podpis. Pani urzędnik obejrzała dokument i schowała pod biurko. Jeszcze kaucja, niemała suma, jak na moją kieszeń.

Niestety nie mogę wręczyć jeszcze tej decyzji,orzekła, aż nie zda pani kluczy od starego mieszkania.

Nie mogłam zdać tamtego mieszkania, bo musiałam wyremontować nowe, według listy wskazówek urzędu. Cały remont kapitalny, elektryka, wymiana okien i ogólny remont. Dopiero po odbiorze przez fachowców mogłam tam zamieszkać.

Przyszły opłaty, okazało się że muszę zapłacić za dwa mieszkania od momentu podpisania decyzji. Kiedy oponowałam, że skoro nie mogłam mieć decyzji na dwa mieszkania, dlaczego mam płacić za dwa, usłyszałam – takie są procedury. Wszędzie rządzi groteska.

 

Do nieba dwójkami emeryci

 

ostatni uderza w mur

staje się drogą poplątaną

nowym fragmentem świata obcego

wśród reklam

gdzie wszystko szeroko otwarte

tylko spróbuj

bez pieniędzy wejść

 

uśmiecham się do pań z urzędów

coraz gorliwsza w słowach

i mniej szczera

klucze śmiechem brzęczą

a sto diabłów za mną się ugania

 

szczytem marzeń starych ludzi

schwytanych w komunalny mini dobro -byt

jest ciepło i balkon

ten kawałek własnego nieba

 

Więc i na poemie nie powinno mnie nic dziwić.

Mieliśmy rootów których opiekuńcza dłoń chroniła grafomanów tłumiąc krytykę, nazywając ją chamstwem. Mieliśmy moderatorów, jak pieski, jednych gryzły drugich lizały. Wybiórcze banowanie na przykład

banowany na rok Lichtenstein, odżywa jako XL, po czym dostaje bana na rok, ale to nie koniec cyrku, bo XL odżywa jako Xiaze, po czym znów dostaje bana na rok. Jakby tej żenady było mało, ban zostaje mu cofnięty i on wypowiada się na temat niestosowności zachowań innych Userów.

 

 

Rebilk odchodził i wracał. Nastała era ix-ów, co nie poprawiło nastrojów na poemie. Ciągłe spory z xiaze i xlaxem, a to o za ostrą krytykę Rebilka, a to o komentarze do komentarzy. Powoli brzydła mi poema.

 

Co do komentarzy, to nie oszukujmy się, że po n-tym cacanym ten sam autor nie pokaże, gdzie ma czytelnika /i nie będzie to aleja chwały/.

Bywa, że jasne określenie procederu zmusi do zastanowienia się. Jeśli zadziała z korzyścią dla czytelnika, to ok. Powtarzam. Możemy się ze sobą nie zgadzać, ale tylko z klasą. Podpowiadał Milo

 

Zgadzałam się z nimi, te kłótnie do niczego nie prowadziły. Zamyśliłam się, po co mi ta poema. Tyle kłopotów w realu, po co to czytam, jeszcze sobie dokładam pigułek do złego humoru. Ale nadal pisałam i wystawiałam teksty.

 

Życie nie jest poezją

 

miał być najpiękniejszy

pięknie się formował

dziecięce rymy odliczanek

w słońcu jak bańki mydlane pękały

metafory kochania skrzypiały na śniegu

i fajerwerki narodzin rozświetliły

radością połowę wiersza

układał się w strofy jak należy

 

rozciągał się i skracał wersy

bo często gubił się rytm

następne strofy były już melodyjne

aż wkradła się przedwczesna puenta

znieruchomiał

tak niewiele brakowało do końca

 

osamotnione słowa ginęły

część odnalazł w moim wnętrzu

spróbował stać się sztuką

układając

w ostatniej strofie przejęzyczenia

odwrócenia sensu bzdety jak spowiedź

w kalambury

 

osadzony w realiach dzisiejszego życia

z uśmiechem mi szepce

z wszystkich twoich braków

brak słów

to jest najlepsze

 

 

Halinko! I te chwile są cholernie ważne. A to, że z pochwałami jestem ostrożny ma swój plus – u mnie pochwała i ochy achy są prawdziwe, a nie z sufitu czy lizusostwa . I tak uważam, że Twoje teksty są ciekawsze i niejeden bufon powinien zwrócić na nie baczniejszą uwagę zamiast kombinować i szyć grube komentarze.

U Ciebie treść jest ważna i czekam na chwilę, gdy podasz ją „w pakiecie” ze wszystkimi smaczkami. Posłodził troszkę Milo chyba wyczuł jaki mam nastrój.

 

tylko ciasno pod sufitem

 

zaczęło się od przeprowadzki

od pomysłów jak duże zmieścić w małym

pozbierać pamięć po szafach szufladach

smutna psia wierność do miejsca

ale psi spryt pierwszy przy drzwiach

ze swoją z miską

jeden krok

i Qua sera sera….

 

już czujesz nowy zapach

smakuje najpierw to potem tamto

w nowej przestrzeni wszystko pod ręką

siedząc w wannie można otworzyć drzwi

lub wizerunek pociachać

ta/k/ luzikowo-współcześnie

skonać dziarsko lub podążyć dalej

 

 

 

Rebilk nie chciał się w nic angażować w żadne zabawy, konkursy, uważał, że ta Poema to już nie jest ta Poemka którą lubił.

Napisałam : • Rebilku,

kiedy się rejestrowałeś, nie tylko poema była inna i Ty byłeś inny.

A ja się tu bawię i dziś weszłam, żeby wam powiedzieć że bardzo was lubię. Mila za jego wiersze i za pewne słowa o powrotach.

Rebilka za celną krytykę.

Jeszcze Jolę, za pewność siebie której ja nigdy nie miałam, ta twoja nieprzysiadalność najlepsza metafora. Wasze zdrowie, dzisiaj mam święto.

 

 

 

W tej ciągłej atmosferze konfliktów, poczułam pierwsze znużenie, przestałam archiwizować swoje wiersze na twardym dysku, są tylko w poemowej bibliotece. Coraz częściej pisałam bezpośrednio bez brudnopisu. Nie czułam już dreszczyku tremy. Komputer powoli stawał się zwykłym meblem. To było przesilenie.

Takie nastroje miewałam coraz częściej. Zrozumiałam że w wirtualnym świecie można wszystko, skakać z dachu, sięgać po gwiazdy. Na portalu literackim można być bohaterem gry komputerowej zwanej poezją. Wszystko jest iluzją, imitacją. Tylko nie można za bardzo się szamotać, by przekonać się czy znajdujemy się w prawdziwym czy fikcyjnym świecie bo można stracić głowę. W tym fikcyjnym środowisku można uwierzyć we własny talent, ale też można produkować zło, wyobraźnia pozwala działać mając za nic wszystkie kodeksy. Zmieniałam się.

 

obciach

 

długi czas zaciskałam zęby kiedy

usuwałam zwęglone wersy myśląc

że to sadystyczna przyjemność

rozciąga krytykom wargi

 

dziś na popasie jednym ruchem

z żywych zdań sama tnę bezsens

i często spotykam swój śmiech

gdy słyszę kaleką melodię

 

ostatnio coś się dzieje z moją gębą

szpara ust coraz szersza

język szorstki i ostry jak nóż

 

szybko brzydnę

 

Rebilk kiedyś dowcipny, wesoły ale to było dawno. Teraz na portalu był najostrzejszym krytykiem. Zdawkowymi komentarzami odrzucał, wszystkie bzdurne teksty. Cały czas walczył o kondycję poemy. Był kosiarzem, kosił grafomanię ale pochylał się nad każdym kwiatkiem. Zarzucano mu że nie uzasadnia swoich ocen. Wkurzał się wtedy i polecał jako lekturę

„Pocztę poetycką” Szymborskiej w tym zbiorze, komentarzy do tekstów poetów amatorów

można zobaczyć jak poetka „jechała” po grafomanach, bez skrupułów, nie siliła się na merytoryczne komentarze.

Kategorycznie oznajmił, że nie zmieni sposobu komentowania, do Matki Teresy mi daleko. prawdę mówiąc mało mnie obchodzi, czy po moich komentarzach ktoś ucieka z Poemy.

 

Grafomani mieli na jego kota z awataru alergię. Był pod ciągłą obserwacją moderatorów, chyba mieli dyżury.

 

Ostatnio, po ciągłych moderacjach jego komentarzy, reagował coraz bardziej nerwowo, i coraz częściej znikał. Nie nadążałam za nim, cały czas sprawdzałam czy odszedł, czy znowu go zbanowano. Bałam się że dostanie bana permanentnego, więc napisałam modlitwę, niech czytając wznoszą modły.

 

Na posługi stróża /nie anioła/

 

daj mu Panie cierpliwość

daj anielską

z piór

by nie był taki rogaty

by szanował i złych

dla możliwości ćwiczenia

daj mu

cierpliwość świętą

by widział ludzi z lepszego profilu

szczodrze mu daj

by dnia

nie otwierał mu nóż

i ćwicz go

ćwicz

wszelkimi sposobami

ważne głębokie oddechy

bo z zimnej strony

serce mu pęka

 

 

Dlaczego go lubiłam?

 

Był moim pierwszym przeciwnikiem w tej poemowej zabawie. Zostałam tu, by mu udowodnić, że napiszę wiersz. Potem polubiłam go, za jego spontaniczność, odwagę i koci charakter. Dobrze sobie dobrał awatar. Kiedy robił sobie dłuższe przerwy od poemy, autentycznie tęskniłam. On naprawdę kochał poemę , mówił o niej poemka.

 

Kiedy go nie było, robiło się za cicho, aż nudnie. Wywoływałam wtedy małą burzę na forum

dla zabawy, takie sprawdzenie listy obecności.

 

Na przykład wątkiem: cisza na forum

Słyszałam jak mak rośnie, moderatorzy zanudzeni spali – więc napisałam ” opowiadanie o normalności” Kiedy zaglądałam na forum zawsze były nowe dyskusje, przyzwyczaiłam się – nie zawsze się włączałam, czytałam i śmiałam się wymyślając repliki. Aż ucichło.

 

Czekałam cierpliwie. Miałam już w głowie zapas replik gotowych do użycia, bo znałam na pamięć dyskusje kto wystąpi i co odpowie.

Nagle zachciało się wszystkim ciszy. Byłam zła, panowała cisza a ja chciałam ukręcić jej kark. Coraz bardziej wkurzona – pomyślałam „nudne towarzystwo” – muszę zrobić coś i zobaczymy wy „porządni” i „cisi” – za kotem będę tęsknić na złość

 

ależ nie trzeba tęsknić…ze śmiechem odezwała się Jola

Powoli nakręcałam sprężynę:

 

Nikt nie potrafi tak zabawnie jak on. Kiedy trollował to mu zwracałam uwagę i nie kłócił się A kłótnie w kometarzach do końca nie zginęły, przesadzasz. Tylko forum ucichło bez niego, ale widzę, że nie wszyscy są na miejscu, brakuje Lenki.

Tylko sprawdzam obecność, już śmiałam się w kułak.

 

Jednych ucieszę, innych zasmucę… ale żyję i mam się naprawdę dobrze, hehehe… i zamierzam jeszcze lepiej. – znalazł się Rebilk

 

- cytry granie wywołuje duchy, ale nie myślałam, że uda mi się wywołać ciebie. haha

 

- A już zaczynało mi się podobać…znalazła się Lenka

 

Wasza uciecha, wszystkim się udziela , napisałam na zakończenie zabawy. Coś jest w tym graniu cytry, wznieca chaos lub szczęście- teraz chyba jedno i drugie.

Ktoś chce spokoju jak w domu a nie potrafi poskromić swojej reakcji, dziwne.

Wypisano tu tyle o grafomani – przymus pisania.

 

A jak nazwać przymus, stałego zespołu, reagowania na każdy impuls do kłótni,

O sobie też myślę bo też to robię. ha ha – stały zespół – może nam trzeba dać jakieś kolory.

 

odzwierzęce charakterki /felietonik/

 

wszyscy modlili się tak

Niechaj tego kogoś trafi szlag”

a ja

Niech żywcem go wezmą do nieba”

skutek ten sam

 

Bywa że charakterek, ma dużo wad, na ten przykład koci. Osobnik drapie, taka jest jego natura. Kocha wolny świat i dlatego i jeszcze z wielu innych powodów przekracza granicę etyki.

Może wpływ mają cięte osy i zasieki z trujących ziół, a może chce tylko pójść, tam gdzie nikt inny nie chadzał. Czasem ta granica się przesuwa, była i zawsze jest zależna od punktu odniesienia.

 

Przekroczenie granicy to najgłupsza zbrodnia karana. Etyka wyznacza i zajmuje się sprawą. W koło tworzy się holding cukru i zasypuje ślady. Przedawkowani euforią dopiero po jakimś czasie rozumieją jak dużo gorszy jest charakterek świński i inne odzwierzęce.

A na cukrze już wtedy gęsto porasta badziew niekontrolowany i ulega mutacjom.

 

Więc te modlitwy Miły Boże

nie tak dosłownie…albo trochę chociaż odczekaj.

 

 

Komentarze – kto tu ma rację.

 

Zanalizujmy reakcje userów na pierwszy lepszy gniot, który nazwano wierszem. Powstał ze zgwałconej poezji, drogą grafomanii. Urodził się w bólach ale jakoś stanął, w rozkroku z podniesioną głową, niepewny zerka na widownię.

 

- Rebilk – syknął bękart, nie raczej by powiedział bełkot i nie pomylił się. Spłodzony z matki poezji, ojciec polot nieznany.

 

- xiaze, pogłaskał wiersz po główce, podziwiał za wygląd. Pachniesz podobnie jak Poświatowska, szepnął. Kłamał i zerkał na autora.

 

- xlax, zauważył, że wiersz ma braki, nie ma ikry, ale nie pozwoli go poniżać przez Rebilka.

z niechęcią, jednak przytulił bełkocik.

 

- Mithil – spojrzał i aż podskoczył, bzdura, kropkował i cedził mądre słowa. Szczerze ganił pustogłowie, krytykował za kanciastość.

 

- Milo – by zrobić z ciebie coś na kształt wiersza, dożo pracy włożyć by trzeba, czasem warto, choć z takiego pustaka wątpię.

 

- Jola, ja tu tylko buty widzę i całkiem ładne podeszwy.

 

- cytra, ujdzie tytuł ale brak mu treści.

 

Dalej, jazgot, maskarada uśmiechów, wyrywali go sobie inni, żałowali, przytulali, całowali

miernotę i z rozpędu autora, a to nie jemu trzeba dogadzać.

 

Tak mniej więcej to wyglądało. Mądry autor wybierał, ale wrażliwiec, najczęściej skakał na pierwszą krytykę. Padały ostre słowa i zajęcie miała moderacja.

Cały czas się zastanawiam, czy na takim portalu rzeczywiście chodzi o wiersze czy bardziej o rozgrywki. Zabawne walki o strzępy marzeń.

Potem przyszedł czas zmian wizerunku Poemy.

 

Poema

 

ukształtowano cię w brązie

pięknymi słowami wypełniono wszystkie zakamarki

tysiące ekranów uśmiechów grymasów

nocne spacery po bibliotekach świeciło słońce

i padał deszcz

były radości i to była poema

 

odziana w sztywne szaty

nowoczesne na miarę dzisiejszą

w chaosie wypustek tiuli

zginęła kibić giętka teraz

dumna i sztuczna niedotykalska

 

wiem że nocą w snach

po kryjomu szatę zdejmujesz

serce ci wtedy łomocze echem dawnych dni

dotykasz strof zanurzasz się w nich

i tak zostajesz do rana

 

kiedy świt ugładza ptakom nastroszone pióra

budzi cię mgła kołysząc przed nosem

nową sukienką

 

komu te szaty były potrzebne

poezja jest szatą najlepszą

niech ich dunder świśnie

albo kot po oczach drapnie

przecież byłaś doskonała

 

To już jest ogólnokrajowy bełkot. Szerokim potokiem płyną książki poetyckie, ogłupiały czytelnik traci zaufanie do ofert i lasy topnieją. Niechęć wywołana masowością, czytanie „ja twoją ty moją”, spłaszcza poezję. Piszą przedstawiciele wszystkich zawodów, dla relaksu, jest wielkie parcie na taką terapię. Na przykład motywy ludzi w podeszłym wieku, jak ja, którzy zastanawiają się kto będzie ich pamiętał. Dla nich wirtualna rzeczywistość jest wyzwoleniem a poezja to nowe życie, wśród drzew i ptaków, których dotąd nie dostrzegali chociaż ogród był im znany.

 

 

Ile razy można wybebeszać wilka

 

kiedyś skończy się czas czerwonego kapturka

wtedy w tej samej bajce dostaniesz angaż

na rolę babci wiecznie zjadanej przez wilka

z innej bajki do lasu przybiegną z koszyczkami

córki synki i wnuczki

bo smacznym kąskiem jest babcina renta

i całkiem spora chatka

 

wilk polubił smak młodego kapturka

teraz połyka nawet dziwki przebrane

przy drogach kuszące

 

i wszyscy czekają

 

niech w końcu tę babcię czas schrupie

by raz na zawsze zakończyć idiotyczną bajkę

 

Pod wierszami cały czas trwała wojna. Rebilk prowadził jakieś rozgrywki, często był tak rozjuszony, że nie panował nad słowami. Po kłótni zbanowany. Na forum znikały wątki. Zrobiło się nerwowo. W Redakcji były tylko dwie osoby. Potrzebne były zmiany. I styczeń 2012

Zmiany Redakcji Poemy

 

Do głosu doszła najsilniejsze grupa z poemy, grupa która przez cztery lata próbowała zmienić sposób komentowania Rebilka.

Jakoś od razu nie pasowała do nich Pavana i miałam rację, po krótkim czasie zrezygnowała i Naczelną została Emałgorzata.

 

Te Lepsze

 

bodaj by im nogi spuchły myślałam

odkąd się wzięły

nie androidy je przyniosły ani komety

pewnie jak zło wyrosły z woli szatana

odkryją na nowo koło /mruczałam/

z dwoma kołkami wyznaczą nam horyzonty

 

szlag trafił zapomniane biblioteki

ze strzępów forum

widać że mroczne czasy bywały

grzmiące gęby ostre pióra

na słowo kot zawsze ptaki głośno krzyczały

i seppuku było

awatary duszków jak drzewa umierały

 

a złe wiersze

nigdy nie umiały pływać

 

patrzę po skosie

czasem warto się roześmiać

koło też jest okręgiem ograniczone

nawet to najlepsze

 

- Problemem nie jest fakt, że rozgrywki istnieją, ale że każdemu wydaje się, że gra w ekstraklasie. Samo istnienie lig nie jest złe, w przeciwieństwie do tego, że drugoligowcom wydaje się, że mogą być mistrzami...

-Ja nie gram - biegam dookoła boiska, bo piłka na "ałcie" Tak naprawdę mogę tylko stwierdzić, że poema funkcjonuje raczej jako zjawisko towarzyskie. Powiedział Milo

 

W pajęczynie tolerancji

 

jest czas na rogate młode ślimaki

na bezpiecznej ścieżce

tupią też jeże

 

i stare rozumy dokądś się spieszą

jest coraz ciemniej

mówią już jesień

 

słowa jak suche liście spadają

i szeleści

kaskada zakrzepowa

 

ile etykiet pokryła warstwa potulności

przytulamy te jeże są zabawne

 

takie myszo-kaktusy

 

-Priorytetem Prowadzącej i niektórych rootów, stała się poprawność, góruje nad jakością, nawet nad zdrowym rozsądkiem

Zrobiono z Poemy błazeński cyrk i to jest tylko i wyłącznie wina części redakcji. - zamiata niewygodną dla siebie prawdę pod dywanik, zawieszając pośpiesznie wątki. Są też tu (tak ostatnio aktywni "poeci"), którzy nie widzą niczego złego ani po stronie redakcji, iksów itp., itd. Mnie to już jednak, na szczęście, przy obecnej konstelacji rootów nie dotyczy...odchodzę napisał Rebilk

 

Zostaw chociaż kilka wierszy

 

Magdalena umiała czekać

ubierała się w święty spokój” Rebilk

 

nie mogę uwierzyć że ot tak odejdziesz

pod pachą wiersze w których

siebie wyrażałeś

zostaw je

bo w pamięci zostaniesz niemy

 

a kot gdzieś się zawieruszył

tak często za skórę szarpany

i jego koniec

łopata i piach…bach / back space/

 

a jednak oczy zaciskasz

bo to zaczyna boleć

 

kochana pieprzona poema

obśliniona kręcąca się w kółko

postękuje jak zgarbiona staruszka

 

pamięta

jak zdrowo turlałeś wiersze

wywołując burzę komentarzy

ożywiała się wtedy na moment

byłeś fundatorem tylu emocji

 

wszyscy odchodzili

ale ty zawsze wracałeś

 

Złośliwości pożegnalnych nie było końca, ale nie wszystkim podobała się taka poema.

 

-mam wrażenie, że mówiąc o rodzinnej atmosferze opisujecie relacje w kręgach radia Aryja. bóg z nami, ale ich, czy nasz? Spytał Milo

 

-Powstał Portal poetycki z urzędem bez poczucia humoru. Wszystko jest poprawne, suszenie zębów, proszę, dziękuję, zapraszam- redakcja dwoi się i troi a poema smutna. Wpadają tu różni ludzie z tekstami jak po pieczątkę i cicho siedzą w poczekalni.

Dlaczego tak się dzieje? spytałam

 

-Portal to tylko miejsce na wiersze i dyskusje a nie na wieczną imprezę. Poszukaj cytro żywych poetów w swojej okolicy, może na jakąś kawę i pogawędkę się umówicie? Pozdrawiam Lenka</strong>

-Znam żywych poetów, znudzonych wieczorkami, tam jeszcze większe ochy i achy, ludzie ze sklaskanymi dłońmi, tam się wiersze tylko podobają. Odpowiedziałam.

 

A w tym czasie na moim profilu pojawił się wpis Milo:

 

trzymaj się. ja odpadam..... .....zakończyłem przygodę z tym miejscem / przynajmniej w tej formie /, bo największy sentyment nie zmusi mnie do zmiany przekonań i systemu wartości. znajdę sobie jakąś inną przystań.

 

Kto jak kto ale on najdłużej trzymał się tego miejsca. Dużo czasu poświęcił poemie. Przetrwał tyle składów redakcji, pomagał Tomkowi gdy ten był praktycznie był sam, dlaczego teraz? Ponuractwo !!!

Słyszę jak redakcja wszędzie tylko ściera kurze, czy to oddział zakaźny? byłam już na obserwacji...nowy plac zabaw.....cisza...tylko reprymendy... bujajcie się tu sami....

 

- ..jasne!...wspierajmy chamstwo i hipokryzję!...jeszcze wykrzyknęła Sue

 

Zawsze chodziłam śladami Milo i to on zainspirował ten wiersz. Było mi smutno.

 

Kto uwolnił to licho

 

wspominam pewnego szarego wróbla

niepozorny gadatliwy zaglądał w okno biblioteki

już wtedy zło stopniowo uwalniało się z fikcji

wykorzystało skłonności do figli

 

uzewnętrzniały się z głębi duszy

duch prędko nabierał ciała wdział maskę licha

tylko nie miał dostępu do zmysłów

wygrażał wolnej woli sumieniu

 

gdy nabrał osobowości nakręcał go już każdy ruch

stawał się nieobliczalny

patrzył na wszystko z innego punktu widzenia

cierpiał przegrywając nie lubił mojego westchnienia

 

stawał wtedy na krawędzi by poczuć lizanie strachem

stał i kiwał się godzinami

zepchnęłam go

 

miał małe ostre pazurki

 

Na widocznym miejscu pojawił się baner"Komentuj. Nie obrażaj".

Moderacja pracowała bez przerwy, oczywiście wybiórczo. Jednych wypowiedzi kasowano innych informowano …”aj nieładnie” tak delikatnie traktowano lubianych autorów.

Komentuj, nie obrażaj, przecież komentujemy wiersz, jak można obrazić wiersz. Gdyby na tym banerze było…komentuj tylko wiersz, to miało by to sens, ech…poema to wielki balon wypchany liryką na uwięzi absurdu. W rzeczywistym świecie to samo, świat staje na głowie.

 

Genialny song

 

myślisz że siwa głowa

jest pełna lęku

niech cię zdziwi

z kupy gnoju

song

my te Polske budowali

w czynie społecznym

tak senior se duma

wracając z MOPSu

a unia

nas równa do gówna

wyczyść spluwę

po prośbie chodź

bałwanom

obnaż krosty

i wypłosz

skrzydlate stada

miłosnych słów

wyrzygaj słodycz

lukrowaną

 

senior

dupę rusz

 

melodię

grają puste kiszki

klątwy

w ustach nie trzymaj

daj głos

vipy

vipeczki

senior skumał

już nuci prostaczy song

 

 

Gdzie jest Milo do cholery???!!! Ludzie co z wami nie tak???!!! Lizidupstwo lizidupstwem ale żeby się pozbyć najlepszego autora????!!!!! No i Freud vel Kant, młody dobrze zapowiadający się gdzie jest? Co to kurna jest, piaskownica czy polactwo????? Spytała Claudia

 

naczelni

nerwowym zalepiają uszy usta

gdy głośniej dźwięczą aluzyjne słowa

związują ręce które się nie głaszczą

bo odruch obronny silniejszy od człowieka

 

Powiedziałam jej o Milo.

 

No to Cytro droga nic już nie kumam Na litość boską co tu się wydarzyło, że Milo złożył takie dramatyczne "oświadczenie"??? Ludzie do cholery, o co tu biega??? Nie można Poemy kosić jak jakiegoś trawnika, równo....

 

W jednym z wątków Szanowna Pani Naczelna napisała:"Dodam tylko od siebie, że jeśli Państwu tak źle na Poemie, to nikt tu nikogo siłą nie trzyma - chyba, że jest to siła przyzwyczajenia. Sieć internetowa jest rozległa jak step i z pewnością są miejsca gdzie i malkontenci znajdą dla siebie jakieś dające im więcej satysfakcji ustronie. "..............A więc, jest dobrze...a może i lepiej. Uśmiechajmy się do siebie, poklepujmy nawzajem, nie twórzmy fermentu...a jak nie, to droga wolna. Milo wybrał wolność............. powiedział Mithril

 

 

Kiedyś kiedy wstawiłam wiersz , Milo napisał dziękuję i to zaczyło więcej niż sto pochwał.

 

Napisałam ławka

 

niebieska może to ta od Maneta

wśród słów pełnych znaczeń

kokietuje pod brązową ścianą

 

usiądź zaczytany

rozpieszczaj

pazur czy pocałunek

na poręczy satysfakcja

 

jak żebrak ta moja ławka

 

 

Rebilk napisał Krótki i treściwy list otwarty do PINKA właściciela Poemy

 

Na zakończenie spytał:

Tak widziałeś, drogi Pinku, Poemę, zakładając ją 10 lat temu? Z Republiką Otwartych Umysłów ma dziś ona tyle wspólnego, co mazurki Szopena z majteczkami w kropeczki. Majteczki w kropeczki są fajne, podobają się milionom... tak jak gówno podoba się milionom much, ba, jest ich ulubioną karmą. Viva demokracja poemowych much!!!

 

 

W końcu na list odpowiedział Pink

Drogi Krzyśku, zaglądam od czasu do czasu na Poemę, i zapewniam, że również obserwuję prace redakcji. I zapewne z przykrością dla Ciebie przyznać muszę, że w pełni zgadzam się przyjętą przez nich linią postępowania.

 

Dziekuję, że raczyłeś odpowiedzieć, poznałem Twoje zdanie i z przykrością dochodzę do wniosku, że szybko na lepsze się nie zmieni... Pozdrawiam Cię Arku serdecznie, życząc też sobie, abym potrafił tę sytuację przetrwać i doczekać lepszych czasów.- odpowiedział Rebilk

 

hipotermia

 

tu nie miało być szkieł ani kluczy

tylko lampy i światło księżyca

znowu są poranione nogi

o okruchy z jakiejś urojonej nadzie

 

wiatr owiewa chłodem

drżą mięśnie sinieją policzki

wkoło strzelają puszki

trwa wojna

szare płaszcze przemykają pod ścianą

to zwykłe sprawy późnozimowe

 

"jak być człowiekiem spytał nastroszony ptak"

jak być ptakiem spytałam ja

 

 

Wszyscy poznani, zmieniali się na niekorzyść, czy zrzucali maski, czy zakładali nowe? Rebilk, stawał się czarnym charakterem.

 

Diaboliczność władzy jest taka sama jak w realu. W ciasnocie reguł, zawsze dochodzi do przepychanek i ci którzy swobodniej wyrażają swoje myśli, muszą być eliminowani, by nie burzyli spokoju władzy. Ciasnota jest po to by dawała ciepełko tym milczącym i chwalącym.

 

Republika otwartych Umysłów - „wspólnie tworzona” to tylko slogany. Chociaż często podnosiłam brwi w zdziwieniu albo krzywiłam się widząc głupotę, to było ciekawe doświadczenie. Odkryłam na nowo poezję, wprawiłam swoje pióro, przyhamowałam uciekającą pamięć. Chyba nie przestanę pisać bo świat literacki jest fantastyczny, można tyle naciągać, przekłamywać zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Ale za prawdę ludzi niszczą.

 

netowa skóra i pióra

 

w grafolandii piszący

jak ptaki w uniesieniu rozkładają skrzydła

widzą więcej opisują strach rozpalają ogień

i gaszą

ich pióro zapisuje nowego człowieka

tylko po co

ta myśl czająca się

jest jak czyhanie na samego siebie

 

 

Z płodnego pióra

 

dusza moja

bezproblemowo się zapładniała

czułam natchnienie

i w głowie zamęt

płodziłam a krytyk

oceniał

 

twórczość bezpłciowa

 

wiersze

powinny mieć osobowość

 

może to konflikt jakiś-tam

albo wiek mojej weny

niewiele urosły

cztery lata

a żaden

poezji do pięt nie sięga

 

pewnie zwinniejsza jest klawiatura

lecz na klepanie wena się wzdraga

czy odejdę od pióra

jak mi dzisiaj ktoś doradzał ?

 

Takie potyczki są na każdym literackim portalu.

Poema została wyczyszczona. Zmieniono też jej wizerunek.

Jest to moje subiektywne odczucie, widzenie. Multum krwi z pogryzionych jęzorów i zakalcowy torcik z poezji.

 

 

 

"My tęsknimy za nimi, oni tęsknią za nami".

Ale nie wolno się przyznać,

o nie! Powiedziała Lenka

 

Kiedy wystawiłam pierwsze wiersze, byłam zwykłym szarym wróblem. Chciałam tylko poznać opinię o swoich tekstach. Portal literacki, powinien rozwinąć moje pisarstwo, owszem nabrałam wprawy dużo pisząc, ale są też skutki uboczne przebywania na takim portalu. W dyskusjach wyostrzyły mi się riposty a gdy zaczęłam czynnie uczestniczyć w życiu tej społeczności wplątywałam się w spory, pyskówki zmieniłam się.

Rozmawiałam wierszami, lubiłam żywe tematy.

 

Kto uwolnił to licho?

________________________________________

wspominam pewnego szarego wróbla

z pierwszego awataru

niepozorny gadatliwy zaglądał

w okno biblioteki

już wtedy zło stopniowo uwalniało się z fikcji

wykorzystało skłonności do marzeń i figli

uzewnętrzniały się z głębi duszy

 

duch prędko nabierał ciała

wdział maskę licha

tylko nie miał dostępu do zmysłów

wygrażał wolnej woli

sumieniu

 

gdy nabrał osobowości

nakręcał go już każdy ruch

stawał się nieobliczalny

patrzył na wszystko z innego punktu widzenia

cierpiał przegrywając

 

nie lubił mojego westchnienia

stawał wtedy na krawędzi by poczuć

lizanie strachem

stał i kiwał się godzinami

zepchnęłam go

miał małe ostre pazurki wróbla

 

Dużo osób opuściło poemę, jedni zbanowani/ tych, ostatnio było za dużo/ inni zniechęceni, ponieważ zaczęło obowiązywać nowe prawo …. klaszcz z nami, albo wypierdalaj, jak powiedział Milo.

Zmieniono wizerunek poemy, zaróżowiła się, awatary dostały pękate usteczka, zaczęły się też problemy techniczne. To też spowodowało że odeszło wielu, ale i zaczęło przybywać nowych użytkowników, poemę zalała fala grafomanii, głaskanej teraz, same ochy i achy, buziaczki tu i na profilach. Miłość do autorów rozkwitła a poezja ginęła.

 

 

12 lipca 2012 narodził się nowy poetycki portal POEMART.PL Strefa wolnej krytyki bez cienia wątpliwości. Milo stworzył namiastkę dawnej poemy dla tych którzy nie mieli już powrotu na poemę, dla tych którzy chcą się rozwijać bez tych wszystkich zakazów, nakazów, portal gdzie można powiedzieć wszystko nie obawiając się moderacji, banów bo takowych tu nie ma. Wstawił brązowe tło, odrzucony na poemie kolor, czym naraził się właścicielowi poemy, który uważał to za kradzież wizerunku poemy. Czy można ukraść kolory tęczy?

http://www.poemart.pl to serwis, gdzie można zajmować się twórczością i wymieniać, informacjami o tym, co ciekawe, opiniami o wszelkich objawach sztuki bez napinania się.

 

W listopadzie 2012r Rebilk na poemie dostał bana permanentnego… "Konto użytkownika Rebilk zostało zablokowane bezterminowo. Właściciel konta uważał Poemę za dno, więc na pewno nie jest mu z tego powodu przykro."

 

 

 

Zupełnie nie tak

 

________________________________________

to było zimne cięcie

najważniejsza dla ciała

spadła

i nawet nie zabolało

ulubione miejsce znikło

 

zanim spadło ostrze

gapie spojrzeli po sobie

lecz tylko lato się burzyło

czekało

zmieniało długość cienia

pokazując surowo czas

 

może to był poeta

mówili szalony

 

Na forum ukazał się wątek: Stara Gwardia Poemy - prawda czy szkodliwy mit ?

- czy możemy rzeczywiście mówić o dawnej elicie użytkowników Poemy czy tylko o byłych i obecnych userach tego portalu ?

 

 

 

- Odezwałam się:

można kochać poezję, ale tą miłość niszczą takie portale, pozornie rozwijają ale niszczą cierpliwość, romantyzm, brutalnością prawdy.

Kiedy mija pierwsza fascynacja środowiskiem piszących, jedni się zniechęcają i potrafią odejść, inni chcą coś zmienić, walczą o poezję z grafomanią jak Mithril, Rebilk, Milo.

 

Wszystko zależy od postawy Redakcji od tego co jest ich priorytetem ilość czy jakość. Tu wybrano ilość, więc myślę, że nie prędko wrócą....

 

Cytro - nie heroizowałbym działań wymienionych przez Ciebie, byłych użytkowników.

 

 

ktoś mnie kiedyś wspierał

 

w cieniu można zobaczyć dużo

nawet jak wrony udają anioły

 

wszędzie toczy się jakaś gra

w papilotach cherubinów o satysfakcję

bo nie zawsze chodzi o zwycięstwo

wystarczy

że inni przegrywają

 

dzisiejsze gwiazdy świecą krótkim światłem

wysokich ambicji

i nikną jak gwiazdozbiór stopa orła

przedtem rozgniótłszy człowieka

jak pustą puszkę od piwa

 

a wrony kraczą

następny

następna

 

- Odpowiedziałam: świadome to były odwety krytykowanych autorów a nie krzywdzenie, przez dosadne czyli mocne, nie pozostawiające złudzeń, wątpliwości, wyrażanie prawdy o tekstach.

 

- Jestem za powrotem 'starej gwardii'. Ale możemy sobie tylko pogdybać... odezwał się xlax

 

- i Lenka dowcipnie: Mam problem. Nie wiem czy brać na poważnie takiego jednego użytkownika Poemy. Jest tutaj 4 lata, a przez 3 ostatnie marudzi, że dawniej było lepiej.

 

Udanej niedzieli życzę całej naszej elicie.

Więc i ja nie byłam dłużna:

 

kraczące elity

 

my wszyscy decydujemy o kształcie

kraczą wczuwając się w swoje powołanie

wszyscy tworzymy

 

wszystko dla kra…ju

potrafił chrypieć wroniec na maszcie

gdy flagę wolności opuszczano

 

te ptaszyska źle mi się kojarzą

chociaż kraczą z coraz większą gracją

z pełnym dziobem uprzejmości

każdy z szajką swoich

po raz kolejny

 

a wychodzi

że ja wiecznie zrzędzę

 

patrzę tylko w talerz

 

 

"Pod niebem, co jesiennym siąpi kapuśniakiem,

Na sejm zlatują wrony w żałobnym zespole"

 

- Gdyby nie atmosfera jaką ostatnio stworzono na poemie nikt by nie odchodził i nie byłoby pomysłu na inny portal – odezwałam się znowu

 

Milo pomagał ale ile można wytrzymać. Milo, stworzył miejsce gdzie można pracować nad własnym pisaniem,

dla ludzi którzy po ostatniej nawałnicy banów nie mieli gdzie tego robić..

Dla tych którzy nie chcą ograniczeń wypowiedzi, ustawiania ich po kątach przez obecne redaktorki. Ja postanowiłam po powrocie z banicji nie rezygnować do końca z poemy, by móc od czasu do czasu wypowiedzieć się na forum. Mam tu cały zbiór moich tekstów i niech tu zostaną tak długo jak ja tu zostanę.

 

Dziś jest tu komplet osób z klubu miłujmy się, brakuje tylko Michalca.

 

Powiedziałam to na pożegnanie. Leciałam właśnie do córki do Irlandii. Oderwałam się od internetu, chcę pobawić się z wnukami. Trafiłam na chrzciny drugiego wnuka.

 

Po powrocie zaczęłam pisać u Milo, tak bardzo chciałam żeby ten jego portal się rozwinął. Przybywało starych znajomych, poezja tu była na odpowiednim poziomie. Ale na poemie miałam swoją bibliotekę, zaglądałam tam, poprawiałam swoje wiersze. Czasem odzywałam się na forum. Czułam, że już nie jestem tam mile widziana i to mnie złościło i prowokowało do małych odwetów.

Pomimo wysiłków redakcji poema upadała. Zalewała ją grafomania. Lepiej piszący jeden po drugim odchodzili.

 

 

Zaskoczyła mnie choroba, udar jeden po drugim. Wystraszyłam się trochę, ale wyszłam z tego, tylko na jak długo? Po powrocie ze szpitala od razu usiadłam i spróbowałam napisać wiersz, stwierdziłam że głowa w porządku i ucieszyłam się.

 

Gałązka wiśni w pękniętym wazonie

 

nowy dom przywarł już do serca

tylko żyły za bardzo skrzepły i za dużo

niepotrzebnych słów krąży w nich na marne

chociaż pachnie kwiatem wiśni i jakiś brzozowy las

nie widać w nim mnie

piszę niezdarnie bo palce

znów pokaleczył głóg

z krzewu który wyrósł z szorstkiej pestki

wkładanej pod duszę do krwi

 

jest duszno a chłodne krople potu

jak wymuszony termoobieg

wcale nie zasypiam uczę się milczenia

oczy zamknięte widzą tylko jeden punkt

ale ta cisza jakoś inaczej boli

jestem tak blisko nieba

a oglądam się i wzdycham

choć wcześniej mówiłam że nie żal

 

potem ktoś w kontrastach odnalazł

rozproszony w rezygnacji życiorys

scerował rzeczywistość i połączył mózg z umysłem

w otchłani intelektu znowu rodzi się wiersz

i nie jest modlitwą

przypomina mi jak pachnie bez

 

zostawiam go w tym miejscu

na biurku krytyka

 

lirycznie

 

umówiłam się z głową

czyli rozumnie

tlen za prawidłowe kąciki ust

przytaknęła skwapliwie śmiejąc się półgębkiem

zapomniałaś

powiedziała

przytaknęłam bezmyślnie

kawały…durny umyśle!

 

nie jestem pewna czy to kres

nadal pisze się jakiś rozdział

jeszcze czekaj kostucho

nie ścinaj drzewa

które nie wyszumiało wszystkich spraw

 

będziesz musiała mnie związać

usta zamknąć ręce spętać

Boga się nie boję on dobry

obłaskawiam diabła

by nie wodził już na pokuszenie

w niechęci kolejnego dnia

pamiętasz

jaka przyszłam skromna cicha

krzywym lustrem ta zabawa

 

- Zastanawiam się czasami czy userzy Poemy, chcieliby podzielić się z innymi swoją drogą do poezji. Jak długo piszą, dlaczego piszą, czego oczekują od czytelnika, jaki czytelnik jest według nich potrzebny ich pisaniu, odezwała się Małgorzata Zakrzewska, Redaktor Naczelna.

 

I w ten sposób narodził się pomysł napisania Grafolandii.

 

Zastanawiałam się tylko czy na poemie, czy u Milo. Wybrałam portal u Mila, chciałam napisać moją prawdę o pobycie na poemie a ta mogła się nie spodobać każdemu. Chciałam napisać co takiego znajdują na portalu literackim wiekowe kobiety co je tu zatrzymuje.

 

to nie tylko uwiąd starczy powoduje, że człowiek warczy

________________________________________

świat się skurczył i robi perskie oko z ekranu

do tych co szukają nowego miejsca

 

stare kobiety zapyziałe

dotąd podcierające wszystkim tyłki

jak południce tu wpadają ze swoim rymowanym słowem

z włosem rozwianym budząc śmiech

 

niezrażone krytyką przywdziewają maski i piszą

swoje pieśni pogrzebowe w tym miejscu wybranym

wśród piór much i gówna rozgrzane zdejmują

swoje ciemne wyblakłe szaty

 

podniecone poezją i furkotem krytyki

na kocich łbach piszącego tłumu

uśmiechają się i ładnieją

 

Jest wiele powodów, kontakt z ludźmi z poezją, ćwiczenie pamięci, to jest ważne, ogólnie rozwój. Potyczki z młodymi i nie tylko, pozwalają sprawdzić się raz jeszcze, takie wyjście z domu bez wychodzenia. Idealne lekarstwo na depresję.

Każdą rozterkę można wypisać, poddać pod dyskusję i przegadać smutek.

 

Na poemie xiaze dziś już /Konto usunięte/

napisał : i nie wiem czy wchodzic pod górę czy schodzic w dół?

 

Obawiam się, że to ostatni założony wątek, bo moje rozumienie portalu poetyckiego jest jakby diametralnie różne od tego co się tutaj dzieje. Kiedyś zapytałem czy poema ma misję. Przeczytałem w odpowiedzi, że ma.

Dlaczego osoby zarządzające Poemą, celowo nie dostrzegają tego co się tu dzieje.

 

Spójrzcie na to podwórko z innej perspektywy. Śmieja się na innych portalach z nas. Pora zejść na ziemię. Usłyszałem, że jest marazm, że portal został porzucony, że dogorywa, że uciekli już prawie wszyscy, że to dno…muliste, że para idzie w gwizdek.

Czy rzeczywiście?

 

 

To samo xlax:

Moje odczucie jest podobne i nie jest to żadne marudzenie, jak Panie próbują wmówić. Fakty są takie, jak je widać: zniknęli wszyscy "starsi" użytkownicy, mamy zalew żenującymi przedszkolnymi tekstami, portal bardziej zaczyna przypominać "społecznościówkę" i pogaduchy o wszystkim, tylko nie o prawidłowym pisaniu, a recenzje sprowadzają się do stwierdzenia "to jest ładne" a "to mi się nie podoba". Mnie jako dorosłego człowieka z ambicjami zniechęca również taki stan rzeczy (a to dopiero po 2 tatach).

 

 

„przestać kadzić grafomanii” o to walczyła stara gwardia, czemu była przeciwna cała obecna redakcja.

 

 

- uśmiechnęłam się: Cmok. cmok w każdą czerwoną buźkę xlax

- Jednak tęsknisz Cytra

- Pewnie że tęsknię.... za starą poemą, za wami...

 

Redakcja pousuwała niektóre wątki z forum w których nie wyglądała najlepiej. W ten sposób dbała o swój wizerunek a mi ubywało materiałów do kolażu.

 

 

Moja biblioteka była już dosyć pokaźna ale dobrych wierszy było mało. Podziwiałam innych.

 

 

Wciąż nurtował mnie ten temat, czy skupia nas poezja, czy na pewno nie jest to tylko przymus pisania. Myślę, że środowisko ludzi zainteresowanych poezją, to kiełkująca w nas potrzeba jakiejś spowiedzi, to takie przedpole wizyty u psychologa.

 

Może inni traktują to jak wprawki czy nawet egzamin na miano poety, poema jest nieocenionym wynalazkiem dla wszystkich którzy mają dziś coś do powiedzenia, wierszem czy prozą, ważne że mówią...

Portal literacki, debiuty - sprawdzamy się, w dzisiejszych politycznych smrodach, każdy ruch powietrza to dodatkowy oddech, a że ptaki niepodobne do ptaków i cóż z tego nawet pluszowe cieszą oko.

 

Droga Cytro - taki ptaszek, który nie lata, też może dać wiele radości, kiedyś napisał mi Rebilk.

 

U Milo świat przystawał, tam wszystko działo się jak na zwolnionym filmie, za wolno na mój

temperament i nadmiar czasu. Wchodziłam wtedy na poemę, bawiłam się, na przykład kibicowałam wyborom wiersza roku. Redakcja nie popisała się, powtórki głosowania, troszkę się pośmiałam.

 

-Ostatnio udaje się uniknąć narastania konfliktów bez blokowania kogokolwiek. Myślę, że to spory sukces, wcale nie redakcji, ale użytkowników. Czasem na nerwy pomaga wyciągnięcie wtyczki z kontaktu. – odezwała się Lena

 

- Ognista polemika to coś, na co stać ludzi z ogniem w sercu. Osobiście - lubię!- Powiedziała Lena. I widzę ją na Poemie. Jeden użyje do tego słówka "sic!", drugi "gówna", a trzeci napisze haiku.

 

 

Wiersze powinny inspirować komentujących do wyrażania swoich opinii.

Jeśli w ciągu miesiąca pojawia się kilkanaście dobrych tekstów (patrz: Ciekawe i Promowane) - to naprawdę jest nad czym ogniście dyskutować, jak też i spierać się twórczo

A to, że nie ma kłótni i dyskursów, które do niedawna były swoistym znakiem rozpoznawczym Poemy - mnie osobiście nie przeszkadza i mam nadzieję, że nie tylko mnie

 

Pozdrawiam

Bezczelna Naczelna

 

- Gówno prawda - odezwałam się. Ogniście dyskutować na poemie to żart....nie radzę próbować. Dowcipna jest ta Naczelna.

 

 

- A co zrobić gdy komuś się wszystko podoba, bo niema pojęcia o poezji, jest bezkrytyczny...spytałam

 

Czy bezkrytyczność jest trollowaniem? Pytam ogólnie

 

-Stawianie sprawy ogólnie, jeśli wiadomo, że na wysokim stopniu ogólności jest nierozwiązywalna, to nic innego jak przykład trollowania.

 

Wskaż konkretny przykład, to postaramy się znaleźć rozwiązanie. – wyskoczyła Lena

 

- Osoba dużo komentuje, bezkrytycznie to jest trollem? A lizus komentujący, łatwo rozpoznać to też troll. Trollowanie karane jest banicją a co z takimi przypadkami? Spytałam

 

Stawianie tej sprawy ogólnie jest trollowaniem według ciebie....no to problem. Ognista dyskusja wre – zaśmiałam się…

 

- Cytro, my kochamy naszych trolli. Zwłaszcza jeśli nie mogą sobie znaleźć swojego miejsca i coś im w życiu doskwiera. odpowiedziała Lena

 

- Temat był "obrona przed trollami" dlatego chcę uściślić, pojęcie trolla a ty chcesz udowodnić że to ja jestem trollem. Oj Lena, ty się nie zmienisz, ty zawsze będziesz wskazywała mi gdzie moje miejsce...Ale naczelna powiedziała że na poemie dozwolone są ogniste dyskusje a mnie się wydaje że takowych już nie ma bo gasną po twojej odzywce. Kto będzie narażał paluchy na oparzenia.....

 

- Zastanawiam się skąd w Tobie Cytro te permanentne obawy "o siebie" ?

Wiesz, że strach jako taki nie istnieje, to tylko nasz wybór powołuje go do życia.

Istnieje zagrożenie ale strach jest wyłącznie naszym wytworem Smile

Czego Ty się tak boisz, dlaczego ciągle epatujesz jakąś wręcz histeryczną obawą, że "tu bija".

Tu nie biją, tu jedynie nie pozwalają bić innym - nie widzisz różnicy ?

Szkoda – powiedziała naczelna

 

- Czyli Lena mnie głaskała , chyba ze mną jest już coś nie tak.

 

maski, netowa skóra i pióra

________________________________________

w grafolandii piszący jak ptaki

w uniesieniu rozkładają skrzydła

widzą więcej

opisują strach rozpalają ogień i gaszą

ich pióro zapisuje nowego człowieka

 

tylko po co

ta myśl czająca się

jest jak czyhanie na samego siebie

wciąż wraca

łasi się jak chimera

 

w moim śnie orzeł uniósł na grzbiecie wróbla

gdy ten siedział osowiały i ćwierkał smutno

wirowali w szalonej igraszce wiatru

 

tłum patrzył i nagle śmiech

orzeł uniósł wróbla

wróbel dosiadł orła

 

Tak grałam swoją rolę na poemie do końca. Cytra zły duch poemy.

Na poemę zawitał nowy krytyk Paweł Podlipiak, krytykował przy biurku i ostro komentował debiuty. Podziwiałam go, doskonale kosił grafomanię. Dołączyła Małgorzata Południak, strasznie drażliwa, też komentowała w debiutach ale inaczej niż Podlipiak, typowo po belfersku. Podnosiły się głosy protestów, szczególnie gdy Podlipniak wystawił grafomańskie teksty na faceeboku, redakcja milczała, wyraźnie dała przyzwolenie na to koszenie grafomanii.

Wystawiłam ten wiersz na biurko krytyka, byłam ciekawa reakcji krytyka.

 

Czy już wzrasta irytacja?

________________________________________

anioły długo krążyły jak wrony

aż usiadły na górze całym hufcem

duchy służebne stały się lewą ręką Pana

 

gdyby nie mizeria którą przyszło zwymiotować

bo ani anielskie modły ani nowy kosiarz

samym spojrzeniem

nie byli w stanie unieść nielotnych

 

cięcie boli bo to nie łaskotki

pozostali przerażeni gibają się

jak rezusy w oku kamery

 

miało być tak sielsko anielsko

nikt nie przeoczy

nic nie zagłuszy

echa tego zbawiania

 

- Autorka tak ładnie zaczyna – „anioły długo krążyły jak wrony” – przecież to śliczna 11-ka, a potem marnuje cały potencjał takiej frazy. W rezultacie reszta pierwszej zwrotki jest w zasadzie do wyrzucenia , bo za dużo w niej pretensjonalności.

 

Druga zwrotka jest przegadana – w każdym wersie jest o jedno, dwa słowa za dużo – ale jakoś się porusza.

Kolejne dwie już nie. Zbędne.

Proponuję napisać nowy wiersz z wykorzystaniem frazy – „anioły długo krążyły jak wrony”.

Napisał Paweł Podlipniak. Poprawiłam trochę ten wiersz

 

- Widzę Cytra, że potrafisz sprawnie pisać dziennik pokładowy tego portalu Pozdrawiam. Podoba mi się ten tekst. Choć pewnie jestem z tych nie lotnych.- napisał PrzeMK_O.

 

 

Na poemie wymyślono konkurs poetycki pt. „Czereśnie prosto z drzewa”, związany z najnowszą książką Karola Ketzera pod tym samym tytułem. Czyli promocja książki. Zaciekawiła mnie,

Chciałabym ją przeczytać, chciałam zdobyć ją z autografem autora. Od ręki napisałam wiersz i wstawiłam jako pierwsza.

 

KONKURS – CZEREŚNIE. Związane szypułką

________________________________________

połknęłam czereśnię i nagle

doznałam jakiegoś olśnienia

 

jak sprytną przynętą jest owoc tytułowy

soczyste słodkie zapraszam

 

tak sobie jem…. i wieszczę

 

uśmiechając się do autora

w pozostałych pstrykam pestkami

 

- stara wyjadaczka cytra wie, że uśmiechnąć się ładnie do autora to podstawa – zaśmiał się Karol Ketzer.

 

- I o to chodzi. Nic na to nie poradzę , w starej wyjadaczce wzbudziłeś apetyt...odpowiedziałam.

 

- pisz, piszcie... więcej, mocniej, szybciej - pisał Unlimited

 

- tylko nie nakręcajcie cytry, ona i bez tego myśli, że chodzi o to, żeby pisać dużo – apelowała Lena

 

- cytra myśli,

ale lepiej żebyś nie wiedziała co ...

 

- gdybym myślała, takie rzeczy jak Ty, to chyba sama bym sobie dała bana. dobrej nocki i

powodzenia w konkursie!

 

- Oj Lenka, gdybyś ty myślała....

 

Pani Południak, wstawiała na poemie swoje wiersze, poezja trudniejsza, mało kto tu ją rozumiał, na każdą krytykę skakała jak oparzona, aż znający jej reakcje, zaczęli pisać tylko pochwały. Ponieważ tak reagowała na krytykę swoich wierszy, po starciu z nią na faceeboku, gdy usłyszałam, że mam się leczyć na głowę, postanowiłam troszkę ją podrażnić i wstawiłam w offtopic wątek :Koszenie

 

P jak mała ostra papryczka

________________________________________

 

strąciłam nieopatrznie twoją kryształową kulę

pękła aż dziw bierze że nie padał z niej śnieg

bojowo wyminęłaś babona grunt to pewne kroki

skargi za płotem czaty

 

tam większa możliwość pisania bez klasy

ostrzegały cię

z rozbawieniem robię miny do mojej

zdiagnozowanej przez ciebie głowy

 

ma się dobrze

gapi się z lustra

dostrzegła też twoje żonkile

z wysoka patrzą na rabatę

 

Pod wierszem Małgorzaty Południk można było zaobserwować różnice między wzrostem i dostrzeganiem. Np. Taka komosa wysoka silna roślina co ona powie o takiej zwykłej stokrotce...plewi się zbędnie. A co powie stokrotka o komosie....komu ta potrzebna ani ładna ani przydatna. Pani Południk jest bardzo łaskawa, wybacza niezrozumienie, ćwierćinteligentom. Rozumie, że to jest nie do przeskoczenia....widzenie z różnych poziomów.

A wena rży bo ćwiczyć się nie da, ani jednym ani drugim. Czasem zaiskrzy na synapsach....ale by ją wywołać trzeba pisać te wprawki koszone, odrastać coraz mocniejszą ....z samej weny to może przelać się woda i zbierać w piwnicy.

Tak sobie pogadałam przy kawce.

 

- Nie lać wody, czytać.

Małgorzata POŁUDNIAK, nie Południk – Powiedziała Lena

 

- O przepraszam, Małgorzata Południak, jestem roztargniona, bo zamyśliłam się...."co kum potrafi, czego żaba nie potrafi" to pytanie do żabologa, zoologa

 Czasem czytanie nawet do bólu, nie ukazuje obrazu, rozumiem przy szybkim czytaniu uruchamia się tylko pamięć

impulsywna niewiedza, oglądam słowami ale nie myślę słowami, nie widzę obrazu, widzę puzzle. Piszę komentarz, nie trafiony, wkurzam autora. Sama się wkurzam, że nie czuję smaku, kiedy inni w koło się oblizują.

 

Idę na drzewo, poczekam na swoją ewolucję

 

- cytro, masz dziś wenę - korzystaj. "Idę na drzewo, poczekam na swoją ewolucję" – genialne odezwał się xlax

 

Świadomie wysyłam komunikaty swoimi tekstami, wywieram wpływ na czytelnika, czyli nie jestem małpą, moim świadomym celem jest wiersz. Czy mam szansę napisać wiersze, za komuny mówiono każdy ma szanse ale* nauki radzieckie* dawno padły, w demokracji to inaczej wygląda, testy....może

to różnice stanu emocjonalnego tak zakłócają odbiór, oblałam test na czytelnika....

 

- Pytanie na śniadanie. Cegła pustakowi nie równa...Dlaczego

dom z pustaków tak mocno stoi...

 

- bo nie budzi emocji? Spytał Unlimited

 

- Bo to cud techniki PRLu odpowiedziałam

pustak to tylko garść żużlu i cementu, trochę wytrząsania i gotowe. Cegła to już więcej zachodu.

 

Emocję budzi wytrzymałość....jak pustak próbuje dorównać cegle. Patrz na rozbiórki

Stara cegła jest jak poezja a pustaka czas skruszy

- A my pyskujemy........a w Konkursie PTWK Najpiękniejsze Książki Roku 2012 Literatura piękna NAGRODY nie przyznano WYRÓŻNIENIA

 

Czekając na Malinę – Małgorzata Południak- Gratuluję Pani Małgorzato

 

- Słońce świeci, piję kawę na balkonie i rozmyślam nad snem.

Śniło mi się że jestem małpą

łaziłam po drzewach

drapałam się po pupie świeże ślady

teraz myślę może w tej chwili

mnie małpie śni się że jest człowiekiem

chyba zaczęła się ewolucja

wierzę w Darwina

 

To był mój ostatni wątek na poemie.

 

27.05.2013r Szanowna użytkowniczko serwisu Poema

W związku z rażącym naruszeniem regulaminu serwisu Twoje konto zostało zablokowane bezterminowo.

Blokada nie jest działaniem automatycznym, lecz została założona w wyniku obserwacji Twoich zachowań w serwisie……… szkodliwa działalność dla wizerunku portalu…

 

Tak skończyła się moja przygoda z Poemą, jest mi przykro, ale to było najlepsze wyjście, nie umiałam sama się z nią pożegnać.

Po jakimś czasie właściciel zlikwidował Poemę.

 Na gruzach Poemy, z inicjatywy Milo powstał jeszcze Poemax. Pisałam tam, ale o ironio losu dostałam bana permamentnego od Milo.

 

Niczego już nie muszę

 

kiedy motyle skończyły swoją misję
porzuciłam lirykę pełną westchnień
zajęłam się polityką
chociaż mówili - złe wiersze niewiele warte
politycznie niepoprawne niebezpieczne
nie przejmowałam się poziomem tej poezji 
utożsamianej z błotem


mówili zamknij się ropucho!


pisane źle wyostrzonym piórem satyry
gniewem wzniecały pożary

 

co we mnie wstąpiło?
przecież mogłam grać lesbijkę kocham kobiecość 
mogłam też udawać Żydówkę to nic strasznego
od dawna jadam czosnek
rasistkę bo uwielbiam swoją białą skórę
przez przekorę potknęłam się o własne nogi
i poczułam się ofiarną owcą

do ołtarza zbliżył się naczelny /Milo/
wyglądał jak Mojżesz
błysnęło ostrze
- bardzo bolało

 

chciałabym wszystko wyrwać z pamięci
ale przy tym wspomnieniu brakuje mi tchu 
płuca fałszują jakby zachłysnęły się 
wirusowym dechem
chyba za długo uginałam się od nieswoich win 
a zło węszyło 

nie pomyślałam że w tle czai się bezsens

 

 

 

 

 

Cytra
Cytra
Opowiadanie · 11 stycznia 2021
anonim
  • falkon
    Uff! Przebrnąłem przez rzekę wspomnień. Tez byłem na Poemie i Poemax-sie. Obecnie jestem na kilku portalach i powiem ci, że wszędzie jest tak samo, jak opisałaś. Jeśli nie pochwalisz jesteś wrogiem. Dlatego staram się jak najmniej komentować czyjeś wiersze. portale stają się martwe, Ale cóż. Tutaj też są tacy co komentują, mając jedynie na swoim profilu, tylko właśnie komentarze. Nie wiem czy wystawiać ocenę, choć jest kilka ładnych kawałków poezji.

    Zdrówka życzę.

    · Zgłoś · 3 lata
  • Ir
    Jesteś dobrym kronikarzem Poemy:).
    Byłam tam na krótko przed Tobą...później spasowałam, by wrócić pod innym nickiem.
    Dla mnie najwartościowszą postaciami byli Milo i Mithril./ Milo był moderatorem, długi czas, na Wywrocie, ale jak zalało ją grafomanią, odszedł. Wielka szkoda/
    Mam to szczęście, że nie przywiązuję się do portali i dlatego nie cierpię jak Ty, kiedy coś się rozpada...na własne życzenie.
    Dużo zdrowia Cytro i pisz, to się ma pod skórą, a komentarze? Cóż ludzie mają różne gusta, nie należy tylko prowokować.
    Uśmiechu życzę :)

    · Zgłoś · 3 lata
  • Mi Lo
    dobry wieczór.
    sam nie wiem, co o tamtych czasach sądzić.
    zachowaj w sobie tylko te dobre wspomnienia. szkoda marnować życie na te gorsze chwile. zdrowia życzę.

    · Zgłoś · 3 lata
  • Cytra
    Dziękuję, że się odezwaliście. To już stare czasy, zebrałam je w całość. Miło wspominam Poemę, dała mi dużo emocji, rozrywki i tematów do wierszy. Rozmawiałam nimi z czytelnikami. Myślałam, że Poemax będzie przedłużeniem ale to już inna bajka. Pozdrawiam i wam też zdrowia życzę.

    · Zgłoś · 3 lata
  • Mithril
    ...ewokacje są często korzeniami bólu - nie warto na nie marnować dnia.

    · Zgłoś · 3 lata
  • Jacek JacoM Michalski
    Portale to tylko portale ;-) a poetyckie tym bardziej

    · Zgłoś · 3 lata