Autor: cytra - Lyssa
Jestem cytra, za kotarą na tej scenie, wystawię moja ostatnią sztukę. Będzie to przedstawienie z udziałem wielu znanych wam autorów – amatorów, w krótkich epizodach. Będzie to sztuka wielowątkowa. Kolaż, trochę kronika, pamiętnik. Będzie trochę recytacji, coś z moich wspomnień, obserwacji. Muszę kończyć bo za kotarą już tupią debiutanci. Trochę to jeszcze potrwa, dopiero zaczynamy pierwsze próby. Jak to będzie wyglądało? Wystawiam przedwstęp:
Teatr portali literackich
przymknij na moment oczy
słuchaj słów
bo tu one są główną atrakcją
autorzy za kulisami już mają dreszcze
scena jest mała
a między wierszami jeszcze ciągle
szurają wspomnienia
w starych w kapciach
teraz przyszła kolej na kłębek nieszczęść
zablokowane uczucia
rozkładają swobodnie swoje wnętrza
owrzodzone żołądki jelita
i poranione serca
a za kurtyną
niecierpliwi się już kilka zdań blondyny
to dla nich
składa usta jak do nałożenia szminki
tłum fanów szykuje kwiaty
czasem jakiś autor
traci część swojej wypowiedzi
gdy słowa pływają w niej jak odpadki
topiono je kiedyś krytyką
postrzeganą jak męska brutalność
lecz krytykę zabito
krytyką krytyki
opada kurtyna
oklaski
tak w przyjaznej aprobacie
codziennie podziwiamy wzajemnie
swoje niezręczności
Prolog
Kiedyś wszystkie drogi się kończą. Ostatni przystanek emerytura, czas wysiadać. Za horyzontem widać koniec, chociaż tam może być też nowy początek o którym nie wiemy.
Tylko którędy iść dalej, kiedy coraz częściej jest już wszystko jedno, byle z twarzą. Można dziwnym przypadkiem trafić na portal literacki. Kiedy porządkowałam przeszłość /albumy, dokumenty/, przypadkiem natrafiłam na stary zeszyt, chyba
najstarszy, który jakimś cudem przeżył przeprowadzki i gruntowne sprzątania, podniszczony zwykły gruby zeszyt z zapiskami.
Czytałam z ciekawością były w nim różne drogi, które przebiegłam, i te o których kiedyś marzyłam ale z rozpędu minęłam.
Odkopałam w nim swoje stare wiersze.
Ech dziewczyno
ech dziewczyno
ech ty romantyczna istoto
ciebie nic nie przekona
nikt nie ściągnie z obłoków
każde słowo każdy gest
inaczej rozumiesz niż trzeba.
ech dziewczyno
szkoda słów dla ciebie
ty się musisz przekonać
zrobić sto błędów i jeszcze
potknięć drugie tyle a nie wiesz o tym
że teraz są najpiękniejsze
w twoim życiu chwile
jeszcze z głową w chmurach
taka nieuważna
chociaż niby dorosła
i bardzo odważna
śmiej się i baw się
twój wdzięk wabi jak motyle
podpatruj życie z bliska
na latanie czasu tyle
dziewczyno
nie goń za szybko swój los
Tyle lat… I przypomniały mi się słowa Norwida :
„Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie,
Dwie tylko:
poezja i dobroć… i więcej nic…
Umiejętność nawet bez dwóch onych zblednieje w papier”
Jak się znalazłam na portalu literackim?.
Miałam dużo wolnego czasu. Krzyżówki mi się znudziły, potrzebowałam nowego zajęcia na wieczory, bo dzień spędzałam jeszcze na działce. Teraz trochę przynudzę, bo kim ja jestem, kobietą która spełniła swoje obowiązki.
Z pamiętnika
…ssałam mleko spracowanej na tułaczce matki
i chłonęłam strach ojca z oksywskiego piekła
rosłam wśród kwiatów kwitnących jeszcze krwią
moim szczęściem była pajda chleba ze smalcem
i ciepło w zagęszczonym łóżku – rósł już wyż…
historia była ciągłym wiatrem
szeptano ją jak modlitwę
dopiero w szkole wciśnięta w czerwony mundurek
obca – parzyła kłamstwem
w uszach szumiało radio bum bum
kiedy zagrała miłość śpiewał Niemen Bitelsi
zaszalało wnętrze i przestała uwierać kula
która dosięgła młodziutkiego brata matki
mniej krwawił Katyń
i znowu wiatr
tym razem przywiódł zapach wolności
urodziła się nagle z porywu odwagi
pierwsza moja duma i wysoka poprzeczka
do nowej cywilizacji
miałam słabą odporność
zakrztusiłam się powietrzem
które powiało z nowej perspektywy
i dotąd kaszlę
Urodziłam dwójkę dzieci, wychowałam trójkę. Pracowałam trzydzieści pięć lat jako chemik. Po przejściu na emeryturę, chwytałam się jeszcze różnych prac fizycznych przez cztery lata aż organizm powiedział stop. Nagle zdałam sobie sprawę że to już boczny tor z ograniczoną szybkością ruchu. Przysiadłam.
Pułapka
to nie boli
gdy czas orze twarz
to nie boli
gdy sukienki dziwnie się kurczą
ani to
że obcasy się całkiem zdeptały
boli tylko młoda dusza
która uwięzła w pułapce
boli wzrok politowania
gdy się wychyla poza
już nie wypada
Polubiłam komputer. Najczęściej wchodziłam do kurnika w gry. W mojej rodzinie lubiliśmy się bawić, przy każdym spotkaniu jakieś gry, karty, szachy, zawody wędkarskie, rzuty lotkami, lubiliśmy takie rodzinne potyczki Dzieci też się w to wciągnęły. Było gwarno i wesoło.
W kurniku najbardziej lubiłam grać w szachy. Nie byłam za dobra w tej grze ale i nie najgorsza zależało od dnia.
Tam, pierwszy raz zalogowałam się jako cytra.
Tak miała na imię nasza kochana psina, którą przytargała do domu córka, mieliśmy już kota Filipa. Gdy mąż dowiedział się, że to będzie duży pies, myślałam że dostanie apopleksji, /kot też/, Cytra była mieszańcem długowłosego wilka i kaukaza. Szybko rosła. Była przesympatyczna.
Na spacerach, każdy chciał ją głaskać a ona szczęśliwa gapiła się ludziom w oczy.
Marta, tak ma na imię córka, bardzo dużo się nią zajmowała. Szkoliła ją, a ta słuchała i reagowała na każdy jej gest. Nauczyła się nosić w pysku siatkę. Nie znosiła odmowy, szczególnie gdy wyczuła, że idzie na działkę, sięgała po reklamówkę z napojem. Wszyscy ją pokochaliśmy. Mąż też zabierał ją na spacery i był dumny, gdy koledzy podziwiali tak dobrze ułożonego i pięknego psa. Cytra skończyła dwa lata.
I wtedy nadeszły złe czasy.
Zachorowała na padaczkę. Marta jeździła z nią do klinik weterynaryjnych, wydała wszystkie oszczędności, ale ci nie poradzili sobie z tą chorobą. Było coraz gorzej. Atak za atakiem. Męczyła się, nie mogła ani na chwilę zasnąć, nawet po garści luminalu. W którymś ataku oślepła. Marta rozpaczała, a ja z bólem serca musiałam ją przekonać by przerwała psu tą męczarnię. Wiem ile ją to kosztowało ale w końcu dała się przekonać. Płakaliśmy wszyscy, została pochowana na działce, tam gdzie była szczęśliwa.
Potem Filip. Nie chorował, a kiedy źle się poczuł schował się, gdy go znaleźliśmy, było już za późno by go uratować. Pochowaliśmy go w pobliżu Cytry. To była czarna seria złych wydarzeń.
Coraz częściej siadałam przy komputerze.
Dziwne było to, że gdy logowałam się jako cytra, odzywali się do mnie gracze. Przy innym logo milczeli. Zaczęłam z nimi rozmawiać, tak poznałam Natuskę, Nataszę, Rosjankę mieszkającą w Norwegii. Kibicowała mi w grach przez dwa lata. Mąż kupił mi słowniki i rozmawiałyśmy, ja łamaną angielszczyną, trochę po rosyjsku, ona trochę po polsku. Rozumiałyśmy się i było zabawnie. Ustawiała mi gry z mistrzami najczęściej w nocy. Uczyłam się grać i przegrywać.
Niespodzianie Marta, dostała propozycję wyjazdu za granicę, stwierdziła, że chce spróbować, tu miała niskopłatną pracę a tam dobrą propozycję. Nie cieszyłam się, bałam się o nią, ale nie zatrzymywałam.
W 2005 roku wyjechała do Irlandii.
Po krótkim czasie dowiedzieliśmy się, że zabierają nam działkę. Miasto nie wyraziło zgody na dalszą dzierżawę. Czarna seria nie miała końca.
Miałam tam swój raj. Działka była na skraju parku i wszyscy znajomi kończyli spacery u nas, gdzie często dymił grill i zawsze było gwarno.
Ogród ciągle się zmieniał. Miałam dużo pomysłów, nasadziłam mnóstwo wiosennych roślin.
Zima strasznie mi się dłużyła, wszyscy śmiali się ze mnie, pytali czy już grabiłam śnieg, bo widzieli przebiśniegi.
Kiedy zaczynały kwitnąć pierwsze kwiaty na skarpie, nauczycielki z pobliskiej szkoły przychodziły z dziećmi na ogród, na lekcję przyrody. Z żalem go likwidowaliśmy.
Nie napisany wiersz
chciałaś napisać wiersz
mówiłaś jutro najdalej we wtorek
albo w marcu kiedy kwiaty zakwitną
bo teraz miłość cudowna jedyna
popatrz
pierwiosnki już wychyliły głowy
a ty nie piszesz
krokusy wyszły z rozgrzanej ziemi
wiem ale jeszcze nie teraz
napiszę kiedy wszystkie kwiaty zakwitną
kiedy będę leżała na zielonej łące
odurzona zapachem trawy
wiersz kwiatami ułożę, miłością oplotę
będą w nim stokrotki słodkie pachnące maciejki
żółte mlecze i deszczyk majowy
i będzie to wiersz o miłości najczystszej
już lato przeszło nie piszesz
napiszę jesienią, z liści spadających
dywan kolorowych słów ułożę
z suszonych kwiatów płatki na nim rozsypię
i cały będzie oddechem jesiennej miłości
dojrzałej jak jabłka w sadzie
śnieg przykrył liście
przykrył też moje marzenia
Kiedyś w Kurniku na szachach poznałam Pawła,
chłopaka w wieku mojej córki. Lubił ze mną rozmawiać. Wchodziliśmy na szachownicę, ustawialiśmy czas gry na godzinę i rozmawialiśmy
a gra była mało ważna.
Kiedy rozmowy zaczęły schodzić na różne wynurzenia, doszłam do wniosku, że muszę mu powiedzieć o swoim wieku.
Dobrze mi się z nim rozmawiało, nie chciałam tego kończyć.
Był zaskoczony, ale po chwili stwierdził, że te rozmowy są mu potrzebne. Tak przegadaliśmydwa i pół roku. Paweł poszedł do szkoły filmowej,
ożenił się i już nie potrzebował nocnych rozmów. Ale to on popchnął mnie do pisania.
Dowiedziałam się, że jego pasją są filmy.
Nakręcił już kilka, za dwa filmy krótkometrażowe zdobył nagrody. Jedna to wycieczka do Hollywood. Rozmawialiśmy o wierze, o literaturze o filmach. Rozmowy były bardzo szczere. Pokazał mi swoje filmy, miał talent.
Spisywał swoje sny, przesłał mi kilka.
Były jak współczesne bajki, bardzo obrazowe i poetyckie.
Wtedy, wygadałam się, że ja też kiedyś próbowałam pisać, ale głównie wiersze. Nalegał bym je pokazała. Podobały mu się, tak mówił.
Teraz wiem, że to z grzeczności, wtedy nie był szczery.
Marzenia i poezja – taka inna wolność,
pióro dla mojego „ja”.
Może warto spróbować, podyskutować sama ze sobą, jak kiedyś,
gdy miałam … naście lat.
Paweł podsunął mi poemę ale ostrzegł, że mogę spotkać się z ostrą krytyką.
Pamiętaj:
- takie portale uzależniają, gdy poznasz tamtą społeczność i polubisz pisanie.
Miałam tyle wątpliwości
- czy potrafię jeszcze uwierzyć w siebie
- czy potrafię napisać wiersz
- czy potrafię dogonić to co uciekło
- czy potrafię stać się mądrą
….porywasz się z motyką na słońce – Kim ty jesteś kobieto?
________________________________________
jestem aktorką od dramatu do groteski
w krzywym lustrze cieniem
charakterem w masce
śmiechem zastygłym w przerażeniu
sercem drgającym w twej ręce
pięknem
zwykłym człowiekiem z błędami
Zalogowałam się na Poemę, oczywiście jako cytra, awatar szary wróbelek.
KURTYNA W GÓRĘ
Na scenę wypchnęłam pierwsze stare wiersze. Stałam za kulisami stremowana i obserwowałam widownię.
Była dziwne podzielona, wrogo do siebie nastawiona, trafiłam na jakąś wojenkę.
Pierwszy poklaskał Wojtek Michalec, bardzo zachęcał do pisania, lecz lojalnie zaznaczył
że nie jest żadnym autorytetem.
po nim jakiś Rebilk z kocim awatarem burknął:
- koszmar i to tak okropny, że nawet nie ma po co uzasadniać.
Emałgorzata spytała….to jakaś terapia po traumie poemowej? ….bardzo niedojrzałe….proszę skupić się na czytaniu…pisanie odłożyć na później.
I tak się zaczęło…
- weteranie poemy daj spokój, pisał Wojtek do Rebilka….
Cytra pisz i pisz, tylko nie pisz jak Rebilk, bo to by było idiotyczne…to ty będziesz na Olimpie albo nie a nie on, to masz być ty.
Milczałam stremowana, kim oni są i dlaczego tak się nie lubią. W pierwszym odruchu chciałam uciec, ale zaczęłam się rozglądać. Wchodziłam do bibliotek, czytałam. Bez przymusu szkolnego, inaczej odbiera się poezję, chyba otwierało mi się jakieś trzecie oko. To było coś nowego. Poezja skłoniła mnie, bym zajrzała do swojego wnętrza, chociaż to nie był miły widok. Moje ja siedziało skulone w kuckach. Potrząsnęłam nim i pokazałam maskę. Nikt mnie nie zna. Postanowiłam napisać coś nowego i zmierzyć się z nimi.
Wystawiłam kilka tekstów.
Też nijakie bajdurzenia, stwierdził Rebilk
Pisz, pisz, za kulisami szeptał Wojtek,
słuchaj nawet Rebilka, czasem i on ma rację.
- A co to ma znaczyć, słuchaj nawet Rebilka? –wracał zaraz Rebilk.
Głupie to i niesmaczne
zrodzone chyba z jakichś kompleksów a już na pewno nie w tym miejscu
– bo tu ocenia się wiersze, ale z otwartą przyłbicą.
Rad natomiast piszącym raczej niech Wojtuś nie udziela…Dużo na to za wcześnie. Oj dużo.
- Piszę, odpowiedziałam, bo Wojtek mnie zachęcił swoimi komentarzami i za to mu dziękuję. Pisanie sprawia mi przyjemność, może nieudolne, ale próbuję.
To tylko jedno cyberpióro w tłumie debiutów, daj się ptakowi opierzyć, pomyślałam.
Oj Rebilku, jesteś jak czarny król na szachownicy, włączę się do twojej gry i kiedyś doczekam się od ciebie zielonej pochwały. Dojdę do tego bo jestem uparta.
Pisałam i wstawiałam, zaczynało mi się to podobać, ten dreszczyk co napiszą.
Niestety wciąż to samo, Wojtek chwalił, Rebilk krytykował
zjawiali się jak automaty, nie byłam znana, więc mało osób czytało moje teksty. Oni prowadzili swoją wojenkę a ja pisałam głupawe teksty.
wynędzniałe moje ja
podparło się literaturą
moja radosna twórczość
grzecznie prosi krytyka
niech paluchami tak nie przebiera
nie dotyka
bo obnaża moje słabości
w końcu
skrywany wstyd
będę musiała okryć złością
wrzucę słowa bezmyślne
i ruszy
ekspres bez hamulców
który nie ma szans
chyba że
semafory uśmiechami zaświecą
stacje przepraszam minie
kopniaka mojemu ja
czy ironii dać w zęby trzeba
Pod którymś, kolejnym tekstem Wojtek napisał:
Nie pisz pod kota on to na zielono robi tylko pod siebie. Wiersz jest dość uroczo poetycki – jak dla mnie bomba, pisz i pisz.
Pod kota nie pisz,
pod nikogo nie pisz, odpowiedział Rebilk.
A jeśli Twoja przygoda ze słowem pisanym nie jest żartem tylko autentyczną potrzebą (w co nie mam prawa wątpić), to szukaj pomocy w czytaniu prawdziwej, dobrej poezji. Nie muszę chyba, w kontekście zaistniałej sytuacji odradzać Ci sugerowanie się radami bezradnych całkowicie w radzeniu sobie ze słowem bezradnych. Do tego dorosłych a jednak dzieciaków.
A jednak wątpił i miał rację. Kocim węchem wyczuwał grafomana.
Lubiłam Wojtka, ale już coraz bardziej lubiłam Rebilka. Był uparty jak ja. Nie wiedziałam jak mam reagować na ich komentarze, Śnili mi się po nocach. Po kolejnej krytyce Rebilka opisałam w komentarzu mój autentyczny sen…
Śniły mi się wiersze wasze, schodziły ze sceny, smutne, czarne. Bałam się ich,
uciekałam a one jak muszki mnie obsiadały. Oblepiały oczy, usta i wołały:
- winna, kochałem
- winna, zostawiła
- winna, winna
Przekrzykiwały się, a każdy ziajał jakimś żalem. Bałam się strasznie, bo nie dawały się odrzucić. Krzyczałam bezgłośnie. A one
dotykały mnie, przyklejały się do rąk i ust.
Z bezsilności, zaśmiałam się histerycznie.
Zamarły strwożone, patrzyły na mnie i ruszały swoimi mackami przenośni, ale patrzyły zdziwione.
Roześmiałam się znowu, bo miały takie zaskoczone gęby.
Nie wytrzymały, uciekły.
Wtedy zobaczyłam że jeden został
Przyglądał mi się uważnie, był taki mały ale bardzo przepełniony goryczą, że wyglądał jak balonik.
Mrugnęłam do niego - podskoczył.
Pomachałam ręką.
Pokazałam, że ma podskoczyć wyżej, podfrunąć - kiwał głową że nie.
Otworzyłam okno.
I wtedy wiatr porwał go ku niebu.
Wtedy poznałam Milo70 …zaśmiał się
….szanowni poemowicze z przymrużeniem oka i przytupem proszę, choć na chwilę….
Milo wpadł mi w oko, dowcipny, pewny siebie, budził respekt. Ciekawe kim jest. Pisze ładne wiersze.
Powoli miałam dosyć, ale nie chciałam ustąpić, musiałam napisać ten głupi wiersz. Wiedziałam już, że nie wolno mi głaskać kota pod włos,
tak kota, bo tak na niego mówili, przez awatar z kotem.
Ciekawe ile ma lat. Początkowo myślałam, że to jakiś studenciak ale w miarę czytania jego komentarzy doszłam do wniosku, że to jest dojrzały facet.
Napisałam mruczankę
zamknij oczy kocie
wolno mi chcieć pisać
długopis krwią kocią czerwony
narzędzie tortur okrutne układał
języki klaskania poobcina
niech gapi się Wenus
z tramwaju 10
i naga miłość
która po dotknięciu
zapada się w wieczność
gap się i ty z wichru wytańczony
wiem że zaglądasz tu po kryjomu
deszcz monotonnie padał za oknem
ukołysał zielone latarenki
mruczącej białej poduszeczki
akurat napiszesz pomruczał
Wojtek pochwalił, Rebilk nie skomentował.
Napisałam wiersz o młodzieży. Ledwie wstawiłam, napisał – okropna jest ta współczesna młodzież, prawie tak samo jak wierszyki o niej.
Odpisałam – szybki jesteś kocie
Zaśmiał się – wolny kot zdechłby z głodu
Kiedy napisałam w którymś wierszu:
….nie wiedziałam że muzyka cytry
niesie nadzieję lub chaos
zależnie od tego kto na niej gra
nie jestem bardem
nie powinnam na niej grać
oczywiście….zgadzał się z puentą
Wiersz „Nowe babcie” już pochwaliły trzy osoby. Nie wiem, czy to te ich potyczki sprawiły, że miałam coraz więcej czytelników i komentujących a może zaciekawiały już teksty, opinie były różne.
W kolejnym dniu Wojtek napisał mi w profilu:
- Po pierwsze pisz,
- po drugie po trzecie olej krytykę,
- po czwarte nie skupiaj się by było jak u innych
Ty szukaj własnej formy wypowiedzi a własny styl sam przyjdzie … Pamiętaj że nie jest ważne co Ci wszyscy niby „poeci” piszą o Tobie i Twoim poetyckim talencie — ważne że piszą ——- czyli działasz zajmująco na nich
- ale nie pisz jak oni !!!
Pocieszał, zachęcał i drażnił kota.
- Pisz szukaj i pisz – nic nie tracisz a raczej będziesz się rozwijać . Przed ironią cynizmem i zwykłą ludzką podłością się nie ucieknie, dlatego tym dziwadłom należy współczuć. Odrobina komplementów:
Twoje wiersze są lepsze od Rebilkowych
bo są bardziej szczere, mniej udawane, mniej w nich jakiegoś fałszywego intelektualizmu – więc pisz , pisz a szufladę zapełniaj wierszami innych.
A ten wkurzony :
No i ulżył se Wojtuś-”poeta”. A Ty nie pisz, a już na pewno nie publikuj… długo jeszcze. Pozdrawiam serdecznie. Krzysztof.
A to serdecznie aż syczało.
Spasowałam.
Masz rację Rebilk, to moje pisanie dalekie jest od poezji, dziękuję że mi to uświadomiłeś, drażniłeś mnie sposobem krytyki, czasem złościłeś, ale naprawdę cię lubię i lubię twojego kota. Pisać już nie będę ale na poemie zostanę.
Zaczęłam komentować wiersze, ale tylko treść, bo o prawidłowej budowie wiersza nie miałam pojęcia. Niewiele wiedziałam o poezji, Czasem, przeczytałam jakiś tomik. Wszystko można nadrobić, wmawiałam sobie.
Jedyna poezja w moim domu to Kwiaty Polskie Tuwima, które czytałam wiele razy, niektóre fragmenty znałam na pamięć.
….Poezjo! jakie twoje imię? Tworząca?
Cóż ty tworzysz?
Siebie.
Krzesiwem jesteś…i pieśnią pijaną jednocześnie.
A potem samą sobą we śnie.
A potem – o tym śnie wspomnieniem….
W swoim otoczeniu nie miałam nikogo o zainteresowaniach literackich.
Kiedyś byłam molem książkowym, pożerałam wszystko co wpadło mi w ręce, dobra czy licha literatura. Nie interesował mnie autor, tylko treść książki. W tym momencie moje komentowanie było zwykłą bezczelnością. Chociaż starałam się wgłębić w wiersz, zrozumieć, słabo mi to szło. Oględnie odnosiłam się do treści. Uchodziło, bo nie byłam tu jedynym laikiem.
Kiedy przez dłuższy czas nie wstawiłam żadnego tekstu, Rebilk napisał do mnie na profilu:
A Ty, droga Cytro, nie zrażaj się moimi komentarzami. Gdybym miał ochotę wystawiać je sam sobie, byłyby jeszcze bardziej okrutne.
Dziękuję, miły jesteś. Tylko po co???.To twoje pytanie./ Pogłaszcz kotka ode mnie/.
Może będę pisała, chociaż mi to nie wychodzi, naprawdę nie wiem po co, może to już grafomania.
Marzenie co drugiej żony
w lustrze greckie bóstwo wewnątrz
zgniły owoc
stanowczo trzeba go ulepić na nowo
z najlepszej gliny formując wnętrze
muszę dłońmi wygładzić całą drażliwość
i namalować mu nowy uśmiech
czy mi wybaczy gdy język troszkę przytnę?
i koniecznie muszę rozprasować
wszystkie ostre kanty
już nie potrafi studzić wzrokiem kawy
teraz cudowna jest mowa jego oczu
męskie usta są piękne w miękkim uśmiechu
a ręce czułe w dotyku
to cud
Co nie zmienia faktu, że wiersza o tematyce małużeńskiej (hehehe) wstydzić się raczej trzeba. Słonka. Krzysztof
Był ostrym krytykiem, przez to miał wielu wrogów. Kiedyś przeczytałam wszystkie wpisy w jego profilu, niezła lektura.
Dało mi to pewien obraz o nim i o całej tej społeczności.
Miał też swoich wielbicieli, ale większość z nim walczyła, albo kadziła, bo akurat skomentował coś po myśli autora. Zawsze przy nim była Jolla, wyglądało że są parą.
Ceniłam sobie jego krytykę, nawet napisałam mu o tym.
Miło mi, że sobie cenisz. A że się nie zacietrzewiasz i używasz rozumu zamiast odwetu, to miło mi tym bardziej. Pozdrawiam serdecznie. Krzysztof
Przez cały czas zastanawiałam się, czy oni to wszystko traktują poważnie.
- ale dlaczego niektórzy piszą i piszą, skoro ja, laik widzę jak daleko są od poezji.
Jednym słowem portal literacki to takie duże skupisko grafomanów z których czasem wyłaniają się poeci, czyli, grafomania nie jest zła.
Właściwie było mi to obojętne, ja tylko chciałam się zabawić , więc kiedy Wojtek napisał:
- wolałbym byś pisała – bo co to, że to może i marne – ale to Twoje to opisuje świat jaki widzisz i jak go widzisz- na dodatek często u Ciebie klimat nastrój gra rolę. Ty możesz zawsze inspirować innych… Krytykantów olej , oni sami mają jakieś problemy i tak się dowartościowują cudzym kosztem.
znowu wstawiłam tekst, ale po krytyce Rebilka wykasowałam.
A gdzie się podział komentowany ostatnio przeze mnie wiersz? Już pytał.
Byli tacy, którym się podobał, więc, choćby z uwagi na „gust” sojuszników, nieładnie go usuwać.
Komentarze były dla mnie odpowiedziałam.
Komentarze dotyczyły nie Ciebie, ale Twojego bełkotu, Twojej grafomanii, a to różnica.
Pora to zrozumieć.
Grafomania to nieszczęście a bełkot może być różny.- jego słowa
Wtedy napisałam „bełkocik”
myślałam pada, jesienny bełkocik napiszę
zastukały klawisze, z klekotem wychodziły
oczy odwracałam takie durne były
do lustra się wdzięczyły czekały
lustereczko widzisz plotły bez końca
ciekawy ładny, ma klimat i miły
durnym hałasem kota obudziły
bełkociki oblizał się skoczył napuszony
lustro upolował
siedem lat nieszczęścia
rozlazły się po ekranie i poszły
szeptały poezja
Oczywiście ocenił negatywnie – czerwień
Doceniam, właściwie powinienem nawet podziękować. A z tytułem nie sposób się nie zgodzić. Constans.
Spytałam: czy „bełkocik” to ten ładny bełkot, lepszy od grafomani?
Nie.
Jeżeli masz wątpliwości czy bełkocik może być ładny, to powinnaś dojrzeć w końcu do prawidłowej odpowiedzi, burknął wkurzony.
Czerwień – skoczyła Jolla Zabawa skończona, i dla kogo Ty teraz będziesz pisać???
Zdziwiłam się bo jeszcze wczoraj uznawała wiersz za żart. Potem dowiedziałam się że Rebilk odszedł. Miałam wyrzuty sumienia, myślałam że to przeze mnie, do dzisiaj nie wiem dlaczego wtedy odszedł.
Potem wierszyk jeszcze skomentował Z.Derda. Zbyszek, już miał wydanych kilka tomików swoich wierszy, napisał mi:
Cytra… miałem oglądać film… ale jednak postanowiłem przeczytać na chybił trafił jeden z Twoich tekstów… przeczytałem też komentarze… I SŁUCHAJ DZIEWCZYNO… TEN WIERSZ MA CUDNY KLIMAT… a to w Poezji najważniejsze… w Poezji bo jest tekst i odbiór czytelnika – tym razem pozytywny… pewnie… można byłoby się czepiać jak te stare – może nie wiekiem – komentatorki – niech same tak spróbują…
Cytra – tylko zapamiętaj, że teraz poprzeczka podniesiona jest o wiele wyżej… i postaraj się czasami mniej naiwnie… ale bez patosu i słów worków… całuski… Zbych
Nie wiedziałam, czy żartuje sobie ze mnie, czy poważnie tak myślał, chyba to pierwsze. Chociaż…..
Zulaalive też napisał :
Podoba mi się zwiewność specyficzna wiersza i jakoś nawet sam „bełkocik” nie przeszkadza, a nawet zostawia pozytywne wrażenie (nie lubię zdrobnień ogólnie —-> przykre doświadczenia z nader całuśnymi ciotkami).
Może to był już wiersz, ja do dzisiaj o nim mówię wierszyk.
Rebilk dość szybko wrócił, ucieszyłam się, ten portal bez niego był nudny.
Napisałam jesienną chandrę.
brodzę w opadłych liściach
rozdeptuję głupie przemijanie
złością kopię winne kamienie
pieskie życie chandro jesienna
czy ja muszę wciąż pod wiatr
szalikiem dusi mnie przymus
pocieszenie, że wszyscy ,o nie!
ja bardzo stanowczo odmawiam
znam malarza poproszę niech
maluje mi drogę krótką i prostą
pójdę nią może nawet pobiegnę
w ten trudny odcinek do końca
Dostałam sporo pozytywnych opinii, od Milo, Joli, pielgrzyma88, pochwalił nawet Omir Socha który pisał ciekawe wiersze i Rebilk po raz pierwszy napisał :
- Dość ciepło i spokojnie napisane, oprócz środkowej strofki, bardzo poszarpanej. A z zielenią jeszcze trochę poczekam.
podziękowałam
- Nie dziękuj, nie dziękuj, bo wiesz… kot się łasi i zaraz potem znów wyciąga pazurki
A poważnie – myślę, że idziesz w dobrym kierunku. Próbuj i dużo czytaj. Powodzenia i zdrówka. Krzysztof
Od tego momentu był już kroczek do wiersza ale wciąż męczyła mnie myśl po co ? Bawiła mnie ta rozgrywka z Rebilkiem, ale trochę czułam, że przesadzam, że marnuję innym czas. Wiedziałam już, że jestem poetyckim beztalenciem.
Pisałam o tym wiele razy. Na te rozważania o pisaniu założyłam nawet kontener „wokół wiersza”
……beczka denaidy zawsze będzie pusta
nie pomoże czytanie i słuchanie bardów
to prawda tak oczywista
aż z humorem granicząca
ale ja się nie śmieję….
Drażniłam nimi Jollę, nie znosiła tej tematyki.
Pisałam już coraz dowcipniej i coraz bardziej lubiłam przekomarzać się z innymi bywalcami poemy. Jest takie ruskie przysłowie: z „kim się biję , tego lubię”
Rebilk uważa że TWA grafomanów umacnia się a ja goglując, dowiaduję się co to jest TWA.
Po pięciu miesiącach pisania przypadkiem zajrzałam na Offtopic, tam dopiero było co poczytać. To forum przeznaczone na luźną dyskusję, taki poemowy Hyde Park. Ile tematów dla moich wierszy np.
– Sosna, ogłosiła nabór do Łazów, to spotkanie poetów na łonie natury.
Napisałam
Zlot poetów Łazy /z anonimowego źródła/
łopot ich skrzydeł na nogi postawił całe wybrzeże
rude chmury na niebie straszną burzę wróżyły
ciśnienie wzrosło wyciskało łzy wzruszenia i deszcz
w Łazach zdziwione morze szeroko otworzyło paszczę
taki początek lata „koniec świata” i burzy huk
zderzyła się rzeczywistość z poetyckim polotem
tam już dostojny szum sosny do miodu zapraszał
pod ciosem metafor pękało onieśmielenie
w piwie tonęły rozterki i ciężkie nieraz słowa
molestowana muza
poczęstowana trunkami obsypywana
nachalną czułością chichotała z ich podrygów
i potykania się o za duże skrzydła
w morzu piwa rodziła się nowa poezja
śpiewana pod muzykę wiatru z rana
ptasie pocałunki i cudowny szept fal
nie tęsknią do bełkotu grafomana
Ho, ho, ho, ho !!! Tuś mi ćwieka Kobieto zabiła! Omal się o własne myśli nie roztrzaskałem. Socjalizują się, a tzn. ? WYPEŁNIAJĄ PODSTAWOWE ZAŁOŻENIA PORTALU SPOŁECZNOŚCIOWEGO. I dobrze. Powinni tworzyć dziennik na gorąco. Byłoby całkiem miło tym, co nie mogą. Napisał Milo
Oni byli już zżyci, spotykali się po za poemą. Czułam się tak, jakbym wpychała się na siłę w to zgrane towarzystwo.
Przystopowałam, obserwowałam teraz debiuty, forum i profile. Taki codzienny mój obchód, czułam wszędzie jakąś nerwowość.
Poradzę sobie, polubią mnie,
zawsze osiągałam to co bardzo chciałam, na przekór powszechnym opiniom o niemożności.
Początek zawsze jest trudny, choćby praca.
Wcale nie było tak łatwo o pracę. Dosyć długo szukałam. Chemików było jak „kusych psów” idiotyczne określenie, ale tak mówiono. Zaczęłam na PKP . Roczny staż na adiunkta KP w zakresie chemicznym. Miałam indeks, zaliczałam egzaminy z całej pragmatyki kolejowej. Zaliczyłam nawet jazdę parowozem jako trzeciak, nie musiałam ale chciałam z ciekawości. PKP, to dobry chrzest.
Kolejarze to byli twardzi ludzie, nauczyli mnie co to jest obowiązkowość, honor, jak dążyć do celu nie depcząc nikogo.
Przypadkiem, wykazałam się zdolnościami plastycznymi i dostępny był dla mnie tak zwany fundusz 005, przeznaczany na kulturę. Dekorowałam sale na różne okazje, a nawet dworzec w ramach dekoracji miasta z okazji przyjazdu kogoś ważnego,
nie pamiętam już kogo. Oczywiście nie sama, tworzyła się grupa o różnych umiejętnościach.
Dodatkowy pieniądz, darmowe przejazdy, mogłam zwiedzać Polskę. Wykorzystałam każdy dzień urlopu na wyjazdy.
W pracy stawałam się widoczna.
Z egzaminami czasem były nerwowe, choć zabawne chwile.Na przykład, próbowałam zdać egzamin z sygnalizacji kolejowej, nie ucząc się jej wcale. Wiedziałam tylko, że semafor ramienny i tarcza zaporowa, to jest tak zwane małżeństwo kolejowe wśród znaków, gdy jemu staje ona się kładzie. Tak żartowali.
Znajomy doradził mi pójść zdawać do zastępcy naczelnika, jest przystępny i nigdy nie ma czasu. Tylko nie idź do naczelnego. Kiedy siedziałam w gabinecie u zastępcy, zadzwonił telefon. Naczelnik taki a taki słucham. Wystraszona chciałam się wycofać ale nie pozwolił, trzymał mój indeks. I zaczął się magielek.
- dwa pomarańczowe światła i górne miga
dwa pomarańczowe?
- tak dwa pomarańczowe
i górne miga?
- tak
no to nie wiem…
Wytrzymał do pięciu znaków i niestety, musiałam nauczyć się sygnalizacji, to też była lekcja.
Nie warto na skróty.
Dwa miesiące stażu w Gdańsku, praktyka w Dyrekcji i w laboratorium mieszczącym się przy stacji kolejki elektrycznej Gdańsk- Stocznia. To z tego laboratorium milicja strzelała do wchodzących z kolejki na wiadukt ludzi, w czasie strajków.
Potem egzamin końcowy, jeden dzień pisemny drugi
dzień ustny.
Wspominam kolej, bo dzięki niej zobaczyłam tak zwany „zgniły zachód”
Dostałam jako wyróżnienie, bilety bezpłatne do Anglii. Mieszkała tam siostra mojej mamy.
To był sierpień 1970, nie było łatwo wyjechać na zachód, nie będąc członkiem partii.
A jednak pojechałam.
Dwa miesiące w Anglii spowodowały, że zaczęłam inaczej patrzeć
na to co dzieje się w kraju. Tam dowiedziałam się szczegółów o Katyniu. Wyczytałam w polskiej gazecie o nadchodzących strajkach w Polsce.
Na kolei przepracowałam sześć lat. To były ważne lata. Tam ukształtował się mój charakter,
stałam się bardziej uparta i nauczyłam się uważnie słuchać ludzi.
Znajomi śmiali się gdy mówiłam że pracuję na kolei. Pytali na którym peronie. Odpowiadałam że tam gdzie większy ruch.
To było… tak dawno.
Dzisiaj, podróżuję wirtualnie, poznaję świat, ludzi,
lubię szczególnie tych upartych, którzy są jak wyzwanie.
Dopóki mam jeszcze poczucie humoru, potrzebuję drobnych przygód
i te daje mi poema.
Coraz bardziej interesowali mnie ludzie na tym portalu, rozpoznawałam już ich style pisania, reakcje na krytykę i aktywność na forum.
Dalej czytałam dobrą poezję i porównywałam ją z debiutami. Pisałam tylko po to,
by być tu widoczną i żeby nie zawieść mojego już ulubionego krytyka.
Był poetą, jego wiersze bardzo mi się podobały. Coraz rzadziej je wstawiał, bo i po co i tak nie otrzymywały rzetelnej oceny, same odwety.
Przypomniał mi się kawał :
Siedzą na drzewie orzeł i wróbel. Wróbel patrzy na sąsiada i pyta:
- ktoś ty?
- orzeł – odpowiada tamten.
po chwili orzeł pyta:
- a ty kto?
na to wróbel:
- ja też orzeł, tylko dużo chorowałem!
Od dziś będę orłem, tak postanowiłam i może poetką….to już by było bardzo mocne wyciągnięcie ręki, ale czemu nie próbować.
Te godziny przed komputerem były jak cofanie zegara. Wciągnęła mnie ta zabawa, odmłodniałam a może już
Zdziecinniałam do reszty
nadal siadam w piaskownicy
a życie wpatruje się we mnie malując
niezdrowy rumieniec
co robić samemu
przesypuję bezmyślnie szare ziarenka
po głowie bije mnie chandra łopatką
a znajomi bawią się w chowanego
jest kiepsko niedługo stąd wyjdę
może wrócę powietrzem
a moim ciałem będą słowa spisane
niejednemu w myślach po psocę
Wiersze na scenie a za kulisami arena.Tam już nie było poezji. Czasem żarty, czasem igrzyska.
Coraz ostrzejsze wątki i coraz więce banów.
Oni poważnie a ja BAN-ały
Brr…za oknem minusy
oszronione szla b a n y
zamarzają b a n y banany
wymiękasz czy kruszejesz
obojętne kochani
auć ślisko … życie jest do bani
i konto Reblika poszło w las? przy krótkim banie? Oj...
Milo, najpierw zagaił bardzo poetycko:
dopóki komentarze nie wiszą pod czerwoną latarnią na baranich jądrach, dopóki nikt nie sprawdza stanu napletka, nie ściera mojego makijażu, by poznać kolor skóry… o ile nikogo w oczy nie kole lira, bądź inny symbol na paszporcie … o ile dyskusja nie unurza się w łajnie do cna – jestem za i popieram swobodę wypowiedzi. to MOJE zdanie.
następnie tupnął nogą
komuś nie podoba się otwartość krytyki i kpina / nie szyderstwo / z aroganckich, często nie licujących z mianem wierszoklety odpowiedzi na komentarz pod tekstem. nie podobać się może, ale to nie daje prawa do wycinania i wyrzucania, bo tym samym zaprzecza idei wolności słowa nawet jeśli stoi się na straży ładu i moralności. MODERACJA to raczej łagodzenie dyskusji, a nie usuwanie .
Można nie zgadzać się z innymi użyszkodnikami, ale od razu strzelać do dyrygenta?
orkiestra gra a ten sobie a muzom wymachuje.
folklor taki…
w Republice Otwartych Umysłów, a może się mylę.
Rebilk był najczęściej banowanym userem. Najwięcej komentował więc najbardziej narażał się na odwety, nie zawsze trzymał nerwy na wodzy, czasem palnął coś ostrzej a moderatorzy chodzili za nim krok w krok. Kilka moderacji i ban.
W następnym wątku sosna spytała : Za co Rebilk dostał bana?!?
- jak to za co dostał , za to , ze jest Rebilkiem.
Natychmiast wypuście Rebilka!!! :p…….buuu ; precz z uciskiem!
Niech żyje wolność słowa! (łejezu, ileż razy można to przerabiać ……….
tak se kurna myślę (czasem tak mam po pracy, że może by tak pan i władca banów by się tak mniej- lub więcej- śmiało ujawnił? hmmm?…….wyszłoby to na dobre nam wszystkim (ot co) pokrzyczała Inside
kadinsky gorączkował się coraz bardziej
co to do cholery ma znaczyć?!!! poema powstawała jako „republika otwartych umysłów” a nie jakiś pieprzony archipelag gułag.
,,Władza”…jakakolwiek ..w nieodpowiednich rękach kończy ,,wolność”…smutno mi ,bo polubiłam ten portal ,a niektórych tu piszących – bardzo….,,A mury runą ,runą…” zanuciła na koniec Meszuge
Arkadiusz Pink Kuryłowicz – właściciel portalu:
Proszę nie zarzucać redakcji lekceważenia użytkowników, gdyż wszelkiego rodzaju polemiki w ulubionym temacie poemowego forum (tak, tak – poema ledwo żyje, watek serwerowy ma niecałe 300 odsłon, wszelkie wątki dotyczące banów w parę dni dobijają tysiąca) kończą się flamem i z uwagi na wyżej wymieniony powód nie maja sensu, bo są czczą gadaniną.
Dyskusje ciągnęły się do nocy, czasem aż zbrakło papierosów.
Kto poczęstujeee
żegnaj trucizno zgranej paczki grabarza
tam pusty dom tu płuc czarna ściana
uścisk twoich ramion mnie dusi
brak w trumnie nerwy zabija
ostatniego zapaliłam od znicza
– zdążył wrócić Rebilk: /Wątek trwał… rozciągnął się do 92 wpisów/,
Nieważne czy kot jest biały, czy czarny – ważne, żeby łapał myszy. Mamy teraz Redaktora Prowadzącego. I tu jest pies pogrzebany. I wpływu na to nie mamy, ale mamy za to bany. Hehehe.
Przykro mi to pisać, ale władza banowania i moderowania ( w takim kształcie jak obecnie) z republiki otwartych umysłów czyni ciemnogród.
Coraz ciemniej w Katedrze Światła.
Napisałam Ducha
przechadza się duch poświstuje
przysiada w bibliotekach nocą
w torbie skarg dziwne przekazy
poeta słyszy odbiera
uśmiecha się gdy widzi zmowę
z przekazów puzzle układa
nieprawdy kruszy się poemat
struna zła brzdęka
duch poświstuje giną biblioteki
łąka w chwastach bez znawcy
giną róże
śmiech poety zamiera
To była tylko mała burza, następną wywołał Zaan wątkiem:
- Garść pereł w morzu gnoju. Czyli o przyszłości poemy słów kilka…
Stanowisko Rebilka było takie:
Jedyne co można zrobić, to jechać po grafomanach równo, bezkompromisowo i – co najważniejsze – nie odpuszczać, NIGDY im nie odpuszczać.
Po lekturze tego wątku, napisałam wiersz satyryczny – „Porodówka dla ciekawych twórców” też wywołał dyskusję i śmiech.
taki twórca poczęty z poezji
od razu urodzony poeta
poklepywany głaskany
nosi się wysoko
tak sobie myślę
gdy będą mu laur na głowę
zakładali czy z drabiny
pożarowej dosięgną
chcą płodzić
i na wydzielonej porodówce
wielkie dzieła w bólach rodzić
potrzebna im sterylność
by nie zainfekować
poetyckiego smaku
badziewiem miernoty
których wątpliwe zdolności
wysoka komisja oceni
wyznaczy do eutanazji
beztalencia
ciekawy pomysł na uzdrowienie
chorej poetyckiej
podziwiam perły
Czytano już moje teksty, nawet w bibliotece.
Pani Cytro, Pani musi mieć duży dystans do swojej poezji. Taka jest delikatna, bez patosu. Potrzeba pisania. Życzę, by się nic nie zmieniło w tym podejściu. Imponuje. Poczytałem sobie trochę i jest mi przyjemnie. O to chyba chodzi.
Czułam się już pewniej, coraz śmielej poruszałam się po portalu, coraz więcej komentowałam, wszędzie spotykałam komentarze Rebilka, najczęściej krytyczne. Był pod wierszami, na forum, odwiedzał też profile.
Ten portal żył, był łąką na niej kwiaty, chwasty, pszczoły motyle, nawet gryzonie i Rebilk z kosą.
Wypatrzył wszystko, kiedyś wstawił na forum „ciekawostkę”:
komentarz Wojtka Michalca pod wierszem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, /Wojtek nie spojrzał na autora/ i była zabawa
- rozumiem Krzysztofie, że nie o komentarz chodzi tylko o sam fakt zaistnienia wśród nas Konstantego, hi hi chichotał Medlek
Doceniam sztukę dyplomacji – ciągnął dalej Rebilk
Ir: Gałczyński nie odpisał?, to bana mu co za brak kultury
- Bo są komentarze, na które tylko trup nie zareaguje.
Wystarczy,że przekręci się w grobie – włączyła się meszuge:
Myślę, że po prostu oleje , hehehe. On też ma prawo nie wiedzieć, kto Go komentuje, śmiał się Rebilk hehehehehe.
W ten sposób zabawiali się kosztem Wojtka, czym doprowadzali go do białej gorączki i tym samym jego TWA. Było to śmieszne ale budziło niesmak.
Milo o Rebilku:
Rebilk ma swoje widzenie świata i poezji i raczej nikomu nie kadzi. taki don chichot i ser lanselot poemowy. daje butlę tranu na przeczyszczenie, gdy się komuś w główce przewracać zaczyna.
Poezja i rzeczywistość.
Emałgorzata zapraszała wszystkich na swój wieczorek poetycki.
• w ten sposób promowano swoje nazwiska, bo poezja często do promowania jeszcze się nie nadawała.
Rebilk wyśmiewał wieczorki poetyckie, mówił że najważniejsi na takich wieczorkach są poeci, poezja jest tylko pretekstem aby taki czy inny autor pokazał swoje nietuzinkowe oblicze. a czytanie „takich” wierszy nawet przez osobę utalentowaną głosowo przyprawia nielicznych słuchających o błogi sen.
• Dotknął w ten sposób autorkę i całe towarzystwo jej adorujące.
Na wieczorku, przy winie, omawiano plan zemsty. Bo w gruncie rzeczy, nie chodziło tylko o poezję, ale i o pozycję na poemie. Jak zniszczyć Rebilka.
Napisałam o tym miniaturę literacką.
Krytyk który wdepnął w g*wno – zagryziony przez TWA
Nielubiany krytyk, tym okropnym słowem określił bełkot pewnej autorki
filmik o draństwie
I
akcja w knajpce /wieczorek poetycki/
ścieżka sztuki dla sztuki
uwielbienie dla słowa
kwiaty i sława
buzie otwarte zachwytem graffiti na ścianach malowały
rzeczywistość była zasnuta dymem papierosów i kłamstwem
które w czarnej kawie już wirowało wciągając słodycz zemsty
z ust na dno uknutej zmowy
strzelono korkami
zabuzowało sfermentowane świństwo jak początek końca
świtało
puentę światło urwało
Zmowa urzeczywistniona. Wspólnymi siłami napisano tekst.
II akcja na drodze /wśród debiutów/
wieczorny spacer
nagle
oślepia go ostre światło inwektywą neonu na którym
chamstwo zaszczekało psią mordą
bo autorowi więcej wolno
stanął zaskoczony
wtedy go dopadają
jest ich dużo
gryzą do krwi
wygryzają z wnętrza dumę
ludzkim odruchem broni się
ktoś je odwołuje
Stop.
Wojtek Michalec wstawił paszkwil. Chyba jeszcze nie wytrzeźwiał po wieczorku u Małgorzaty, bo tekst był „pożal się Boże” to na pewno nie był wiersz.
Rebilk zareagował dość spokojnie:
Ja tego nawet „poeto” nie skomentuję – Ty sam sobie wystawiasz świadectwo. Jedynie wkleiłem ten wiekopomny tekst do Twojego kontenerka – tak, żeby i tam świadczył o Tobie. Słonka. No i bardzo jestem ciekaw, co na to inni Moderatorzy?
Tekst Michalca wywołał burzliwą dyskusję. Atak jego TWA na Rebilka ciągnął się przez 80 wątków,
- bronił się całkiem dobrze, śmiał się im w oczy
W końcu naczelny crux kazał Wojtkowi tekst wykasować:
Niedźwiedzie nie mogą spać
otwieram oczy ze zdziwienia
nowy turniej „żenada” się toczy
gratka dla zdrowych mózgów
rozgrywki karate jęzorów
ależ to wspaniała rozrywka
dla natchnionych mas
nowy taniec
pląs oczu bez muzyki
szkoda że nikt nie chce im grać
Hehe, poezja zaangażowana, lepiej Cytro w lepszej sprawie się wysilać. Albo podrzemać do wiosny… Czytać i wrócić w lepszej formie, czego naprawdę życzę. Kolorowych snów. Krzysztof
Wojtek jeszcze długo wypisywał różne głupstwa w złości, potem odszedł na jakiś czas z poemy.
Rebilk, dalej dużo i ostro komentował, aż puściły mu hamulce, przy skrajnie dennej bzdurce
wymskło mu się słowo gówno. Autorka nie zareagowała ale moderatorzy…
III
Z otwartymi bliznami
poturbowany nie rezygnuje
wzburzona krew pulsująca w skroniach
urażone ego zatraca instynkt
z niechęcią wchodzi w gąszcz bzdetów
tnie ścieżkę
przedziera się ostatnie cięcie
aj… i w trawę buty wyciera
za późno
zapach dotarł do nozdrzy przyczajonych
ruszyły zadowolone
delektowały się ochłapem białka
nie reagowały na nic
upajając się zapachem oblizywały się
prychały na innych.
broniąc się smutno patrzył na właściciela
ten mamrocząc
w chmurach próbował dosięgnąć siebie
był martwy w środku
krytyk postał jeszcze patrząc z pogardą
i odszedł
widziano go
podobno zmienia się w wampira
koniec
A tak w ogóle uważam, ze Rebilk odwalał tu brudną robotę (Rebilku wróć…)
Rebilk odszedł, to duża strata dla poemy. Potem odeszła Jolla , też dobry komentator, ja zaczynam się zastanawiać, czy zostać na takiej poemie, tylko moje odejście to żadna strata. Jestem spokojna z natury ale ruszam, gdy dzieje się jakaś niesprawiedliwość,
zawsze staję w obronie , taką mam naturę.
Nie może tak być, że słowo gówno, które urosło do monstrum wulgarności, w wierszu nie obraża czytelnika, a obraża autora, użyte w komentarzu , słowo które mówi o wierszu. Trochę to dziwne prawda?
Może należało poczekać czy autor poczuł się obrażony, dobrzy krytycy zwykle nie przebierają w słowach, autor mógł się bronić nie zrobił tego czyli przyjął krytykę.
Napisałam wtedy małą satyrkę,
tak na kolanie, by odciążyć forum / dyskusja miała już 90 wątków/
Moja fantazja
cofnął się czas
ktoś nie użył fuj słowa
język elokwencją ukwiecił
bukiecik wręczył
słowo ustroił kwiatowym wiankiem
powiało zachwytu tchnieniem
czy słów więcej trzeba?
czy woni za mało?
ptaszek zapytał
szczęśliwa?
mhm – odpowiedziało szczęście
czy dalej pisać zamierza?
noo – odpowiedziało
i powąchało
Ale to nie przerwało dyskusji, ledwie zamknięto jeden wątek a już następny otwierał niedokończoną dyskusję.
- Rezygnacja Rebilka jest najbardziej bezsensownym i pesymistycznym finałem jednego spornego moderowania………. W porównaniu z reakcją przy wierszu p. Michalca…..tu nazwano chamstwem jedno słowo, tam CHAMSTWO akceptowano milczącym nie wyciąganiem konsekwencji.
Dlatego nie można tak sobie teraz stwierdzić,… sam sobie zamknął drzwi.
Czasami lepiej mieć święty spokój – REPUBLIKA OTWARTYCH SERC i ZAMKNIĘTYCH OCZU
Takimi dużymi literami wyrzuciłam z siebie złość.
Rebilk odszedł ażeby uwypuklić śmieszność systemu moderacji tego portalu. Moderacji wysoce nieprzejrzystej, wybiórczej i paradoksalnie- niekonsekwentnej. odszedł, bo jest z tym portalem związany i zależy mu na nim.
Pytam komu potrzebna taka moderacja w której istnieją kółka różańcowe – która działa tylko wybiórczo. To o tym ciągle mówiłam w poprzednim wątku a niektórzy sprowadzali to do problemu gówna. –
I o tym mówił Rebilk zanim odszedł.
Lenka /moderatorka/ napisała
Cytra, czemu nie założysz własnego portalu poetyckiego? Przecież tutaj jesteś gościem, od niedawna, nie masz nawet funkcji moderatora, ani nie jesteś autorytetem poetyckim. Ja rozumiem, że można mieć parę uwag, ale chyba trzeba troszeczkę znać swoje miejsce w szeregu i mieć szacunek do właścicieli i ich zdania. Z Rebilkiem postaraj się nawiązać kontakt prywatnie, może pokomentuje Twoje wiersze, jeśli go o to poprosisz. Radziła już wściekła.
Lenka takie coś przeczytałem i wy…bało mnie w kosmos. miejsce w szeregu? w którym? powiem tak: do kogo te słowa nie byłyby skierowane, to NIE POWINNY PAŚĆ. autor takiego tekstu nie rozumie założeń „republiki obtartych sloganów ” i swoje miejsce też powinien znać. Salut! Milo
Dyskusja rozgrzała się do czerwoności.
PAX. Powiadam Wam. PAX. Ogłosił Milo
Obudziła duchy
cytra zagrała chaos
melodią zaklętą dotknęła serca
strach
nieprzytomny sen krukiem słów
w noc odfrunął
na ustach smak gorzkich migdałów
grała zamąciła w głowach
potem ciszą
pęknięta struna zabrzmiała
I natychmiast wszystko ucichło.
To było lepsze niż szachy. Śmiałam się z samej siebie. To było coś takiego co trudno ogarnąć. Mówią, media mają na nas wpływ, rozmiękczają nam mózgi. Internet ten dopiero robi z nami co chce, jak polityka z normalnym człowiekiem. Dorośli zacietrzewieni jak dzieciaki, okładaliśmy się łopatkami.
W rzeczywistym świecie mało kto z nas posunąłby się do czegoś takiego. A na dodatek sprawiało nam to przyjemność, lekki dreszczyk emocji, rozładowanie.
Wyrzucaliśmy z siebie swoje racje a te zbierały się w całość i pokazywały swoją siłę.
Liczebność też była ważna, jeden głos nie miał szans, chyba że głos dużego autorytetu, jak Milo ze swoim PAX.
Poema przycichła. Rebilk nie wracał. Ja dalej pisałam.
Zima nie odpuszcza
cichy szmer modlitwy
puste słowa nie budzą wiosny
nagie drzewa
skulone gołębie na dachu
słońce z wysoka spojrzeniem
wylizuje blizny
po śnie z rozbitego lustra
Zastanawiałam się czy, gdyby wiersze szły bez autorów byłyby czytane uważniej, a dopiero w kontenerach by się przypinały do autorów. Wszyscy autorzy mieliby większe szanse na obiektywne komentarze i mniejsze szanse na TWA.
Lenka napisała. Jeśli chcesz wiedzieć co sądzą o twoim wierszu, bez oglądania się na twoją osobę, opublikuj coś pod nowym nickiem. To wystarczy.
A Jolla rzuciła mi wyzwanie. Cytro… ja się pochwalę…mam niemal pewność że pod innym nickiem również bym cię zdemaskowała. Ale to chyba dobrze…mieć swój rozpoznawalny styl to już jakiś sukces.
Musiałam jej udowodnić, że się myli. Stworzyłam klony. Lyssa – była młodziutką zabawną autorką i Kaju, autor który wie co mówi. Co jakiś czas wstawiałam tam teksty zupełnie nierozpoznawalna. Gdy się rozejrzałam zauważyłam że tu dużo osób ma klony.
Rebilk wrócił na wiosnę. Powitaniom nie było końca.
Że na Poemie dzieją się dziwne dziwności, to oczywista oczywistość. Ale, naprawdę, ja tu za wyrocznię nie robiłem, nie robię i robić nie zamierzam. Powiedział Rebilk
Minęła Wielkanoc i nareszcie maj. Pary gruchały ze sobą na profilach aż ogłoszono konkurs o miłości ” Miłość niejedno ma spojrzenie
”
. Milo70 i już – Sędzia główny / podobno nieprzekupny /
REBILK i MAGDA GAŁKOWSKA
Mało było tekstów,konkretnie dwa. Milo denerwował się, wtedy napisałam na kolanie tekścik i wstawiłam jako Lyssa, wiedząc, że nie ma szans. Miłość
jaka ty jesteś miłości moja
gorąca czysta czy szalona
grzeszna rozpustna tajemnicza
cudowna i nieodgadniona
kocham miłuję wariuję
świat pięknieje
oczy błyszczą
ja ładnieję
bo kocham
miłością tak wielką, cudowną
szaloną, gorącą, grzeszną i piękną
skąd tyle miłości w tej jednej miłości.
- Kiedyś miałam drugie miejsce w strzelaniu, a było tylko dwóch zawodników, nikt nigdy o to nie pytał i to było fajne. Dziwię się że tak tu mało zakochanych piszących wiersze a może są stremowani, może trzeba było wstawiać wiersze anonimowo. Odezwałam jako Lyssa.
- anonimowo to można np. donosić i wiele innych rzeczy. a za słowo bierze się odpowiedzialność . prawda? odpowiedział Milo
W debiutach też poszłam po linii miłości i napisałam jako Lyssa zabawny tekścik, Lissa była tą wesołą.
To brzmi jak oferta
Pokochaj mnie miły
popatrz
w słońcu tak ładnie wyglądam
gorąca choć w ręku trzymam loda
calypso
bo tylko takie lubię
ja same zalety a na mnie super moda
pokochaj
lód topi się już w ręce
zgrabna jestem
sto sześćdziesiąt pięć
na szpilkach jeszcze więcej
na pewno dosięgnę twoich ust
wybieraj
same zalety
umiem gotować szeptać czułe słowa
zakochaj się we mnie ja szalona
oddam się w twoje ramiona
moje usta posmakuj i resztę
tak niewiele chcę
tylko byś mnie kochał w tym słońcu
w tym słońcu to wymóg jedyny
bo ja o miłości muszę na konkurs
pokochaj mnie miły
Jako Kaju:
Pod retuszem ślubnej fotografii
mój męski świat w twoich oczach
droga gwiazdo prawdy zapudrowanej
to miłość pełna kłamstw słońce
burze i ciągły deszcz słów
lubię bajerować popatrz w koło
w ogóle nie ma kłamstw
zniesiono je w katolickim kraju
nie ma świństw korupcji
złodziejstwa i komuny pewnie nie było
a miłości wcale nie muszę u ciebie kraść
moją męską chuć uleczą panie
z seksualnego pogotowia
wybieraj
moja piękna feministko
a czy to przypadkiem nie ty
jesteś ostatnim kłamstwem?
A jako Cytra, napisałam Zadrwiła sztuka,
namalowałeś ją na białym płótnie
dodałeś odcień swojego uśmiechu
nie przeraziła jej karykatura
zdziwiona patrzyła na to ujęcie
wszystko miała
nawet język giętki
chwaliłeś dobrą perspektywę
uwierzyła
zstąpiła z obrazu
pachnąca terpentyną olejami
naiwnością
teraz chcesz ją zamalować na szaro
za późno malarzu
nawet czerń zdarzeń nie zniszczy tego dzieła
cielesna materia sztuki
to nie martwa natura
Świetnie się bawiłam.
W czerwcu zmienił się skład redakcji. Wyłączono też system automatycznego banowania. O blokadach i czasowych banach podejmowała będzie redakcja w drodze głosowania.
Zlikwidowano kolory komentarzy. Czyli ta cała awantura o Rebilka przyniosła pozytywne rezultaty.
Lato nie było już takie, jak kiedyś na działce. Zachorowała moja mama, coraz mniej miałam czasu na poemę. Mama odeszła w lipcu. Nie mogłam się pozbierać. Pisałam mało, zaczęłam zastanawiać się nad sensem życia. Poczułam się tak jakby nagle przybyło mi sporo lat.
przed zaśnięciem
obrazy coraz częściej przystają
nikt nie chce zamilknąć gliceryna
pod język daje dużego kopa dlaczego
tylko liście oznaczyłeś kolorami
by znały kolejność spadania
a nam nie chcesz zdradzić kiedy
Tego roku odeszło wielu przyjaciół. Poczułam jakąś pustkę
Doniczka w oknie”
ma imię którego nikt nie używa
mówią ta z drugiego piętra „doniczka w oknie”
w niej kwitnie tylko złość
od bladości po czerwień jak burak
podobno pisze
dziś pisała historię bez dat
uciekły
chciała przypomnieć życie
pisała darła pisała niszczyła
szłam drogą ! drogą szłam !!!
śmierć zarosła wszystkie drogi
nie umiała trafić
na kartkach utrwalał się wykrzyknik
Emałgorzata napisała :
dobre! naprawdę podoba mi się – nareszcie tchnie autentycznością ..bez wymuszenia – zmieniłabym szyk 4 wersu od dołu na: śmierć zarosła wszystkie drogi
Lubiłam pisać teksty satyryczne , budziłam nimi usypiającą poemę. Albo wiersz albo temat na forum.
Mężczyźni -
komplementy noszą w kieszeniach spodni
nas częstują nimi jak cukrem konia
jedną ręką podają a drugą przyklepują swoje zadowolenia
anatomii niedowiarki zatraceni w ciągłym udowadnianiu swej męskości
na witaj brzusiu i kłopot z siusiu najczęściej aplikują okłady z „nastki”
i połykają niebieski chwilowy napęd
a ty zgaduj czy to naturalny potencjał
Nie samą poezją człowiek żyje. Takie zabawy jako przerywnik, czytania debiutów, sprawiał, że poprawiały się humory komentującym. Zabawy niczym na balu przebierańców w przedszkolu.
Mieliśmy nie tylko maski ale i sprawne pióra, giętkie języki i wspólną chęć do przepychanek ze śmiechem. To przyciągało nas ku sobie, tworzyło jakąś bliskość.
Takie hahaha hihihi oznaczało że bawimy się razem dobrze. Zapominaliśmy rzeczywistość, bo każdy ma w realu jakieś zmartwienia. Wyluzowani wracaliśmy do debiutów.
Wszyscy mówią,
że w ich wierszach peel to bohater zmyślony. Kiedy czytałam całą bibliotekę danego autora, składałam jego postać, czytałam o jego problemach, w każdym wierszu zdradzał cząstkę siebie,
właściwie wyrzucał z siebie to co boli zapakowane w pokręcone słowa.
Tak piszą debiutanci.
Trzeba pisać bardzo długo by się od tego uwolnić. Wytrawni, współcześni piszą neutralnie, temat i dokładne przemyślenia, sami stoją z boku albo są tak głęboko w środku że trudno ich dostrzec.
Ja też pisałam całą sobą,
aż wyłaziłam z każdego wiersza. Próbowałam inaczej lecz wtedy wychodziła satyra.
Wszystkie uczucia pchały się na papier. Niecierpliwość to moja zła cecha. Taki wiersz powinien poleżeć w przechowalni, dojrzeć do wyjścia na światło dzienne, lecz u mnie gorący pchał się na scenę. Tak mam do dzisiaj. Najwięcej ich powstawało gdy coś głęboko przeżywałam.
Pod koniec lata, dostałam złą wiadomość, syn stracił pracę i miłą wiadomość z Irlandii, że zostanę babcią.
Cieszyliśmy się bardzo, szkoda że Marta była tak daleko ale robiła dużo zdjęć, więc byliśmy na bieżąco z wszystkim co u niej się działo. Dziecko miało się urodzić na same święta, planowaliśmy polecieć do nich na wiosnę, bo Tadeusz narzekał na kręgosłup i liczył że do wiosny poprawi swoją kondycję. Na zimę wrócił do domu syn. Był nam potrzebny. Trzeba było nosić opał na drugie piętro i palić w piecach. Mieszkaliśmy w starej kamienicy. Piękne duże mieszkanie, wada – piece.
Tadeusz przestał chodzić na spacery a był takim codziennym wędrowniczkiem, czuł się coraz gorzej. Dostał skierowanie na badania. Wykryto podejrzane zmiany. Nie chciałam martwić Marty, była wysoko w ciąży i źle ją znosiła. Powiedziałam jej dopiero gdy urodziła. Byliśmy dziadkami.
Z jednej strony radość z drugiej tu na miejscu strach. Pewnego dnia sparaliżowało go od pasa w dół. Jeździliśmy od szpitala do szpitala.
Dlaczego już zgaszono nadzieję
księżycu garbaty nie twoje zmartwienie
wędrujesz ulicami światła białą plamą
czas łasi się do ciebie jak kot
gdy skleja godziny w dźwięk dzwonu
szara koperta pali ręce jeszcze świąteczne
gwiazdy kapią światłem na ulicę
na moście aleja aniołów trąbiących szczęście
dziś przecież nie jest trzynasty ani piątek
Ten wiersz przysiadł się do mnie w tramwaju, w szarej kopercie był wyrok. Pytałam lekarza co dalej, odpowiedział…dalej to umieranie.
Zastygła rzeczywistość
niedowierzająco spoglądam w niebo
dlaczego tak bez znieczulenia
cisza Boga i twój bezgłośny
krzyk rozmywa się pośród szumu dnia
świadomość boli gorzej niż oddech
palce nie zamykają już ust noc
układa łzy a dzień wymusza uśmiech
drżący w świetle jak ćma
Marta chciała przylecieć z malutkim Jasiem do Polski ale Tadeusz jej zabronił, powiedział żeby nie narażała dziecka, jest za wcześnie.
Ostatnie dni.
Przez całe życie nie usłyszałam tyle co wtedy – kocham, kocham, kocham. Myślałam że zwariuję. Odganiał mnie od siebie kazał pisać , musiałam wydrukować mu wszystko co dotychczas napisałam. Oceniał i też był surowym krytykiem. Pisałam i płakałam ale dla niego zawsze miałam uśmiech. Co u Marty, wciąż pytał, więc gdy
chwilę nie dzwoniła ani nie pisała na gg , nie wiedziałam co mam mu opowiadać, zmyślałam.
Odganiaj moje chore strachy
zamiast koperty niebieski zimny ekran
słowa zaplątały się gdzieś w sieci
ciśnienie jak alpinista to tylko telefon
/tania słuchawka/na chwilę przestał szeptać
zadrapała w gardle zamyślona cisza
lęki karnie nie dotykają twarzy
dwa głębokie oddechy uśmiech i dalej
jeszcze wcześnie nie śpij wibruje sms
przylecę tatku poczekaj
Ale nie poczekał. Znowu szpital. Wyproszono mnie z sali na moment wizyty lekarza. Po pięciu minutach
wyszła pani doktor i oznajmiła….no i umarł. To był najgorszy styczeń mojego życia.
miłość z czasem rozleniwia się
ale coraz bardziej splata dłonie
tyje album czułe gesty srebrne złote gody
Eros jest tylko półbogiem
jedną nogą tu a drugą po tamtej stronie
na przecięciu śmiertelności
ogromny jest świat a życie takie krótkie
ktoś odchodzi ktoś zostaje
i tyle słów niewypowiedzianych
tęsknoty długo jeszcze spowiadają się
cmentarnym kamieniom
a miłość z wolna odchodzi
Nie chciałam nikogo widywać. Zamknęłam się w domu, tylko ja i Internet. Portal pozwalał mi się wyluzować, tam byłam w innym świecie, bez kłopotów, w towarzystwie, czasem nawet śmiech rozciągał mi usta. Zawsze mogłam wyłączyć komputer kiedy mi się znudzili.
Niepokojąca cisza cmentarza
słońce dziś zaćmiło urok płomienia znicza
błąkało się po nagrobkach
wyznaczając linie czasu minionego
tajał śnieg i spływał jak zmrożony płacz
tyle tu niewyczerpanego kochania
wiatr wywoływał w kwiatach dreszcze
przesłanych dotyków pożegnania
żalem są tu wydeptane ścieżki
moi cisi tak smutno być
żywą wśród nieżywych
Zostałam sama, a życie ośmieliło się i śmigało mnie batem na każdym kroku. Najpierw mieszkanie. Okazało się że w urzędzie wydano nam zaświadczenie o decyzji, nie decyzję. Takie świstki wydawano przez rok i teraz ci sami urzędnicy ich nie uznają. Procedury. Gdy słyszę to słowo to prawie szczekam. Buty zdzierałam chodząc po urzędach. Wieczorem siadałam i ze złością pisałam takie teksty.
Pierwsza lekcja pokory
nie umarłam chociaż bardzo chciałam
ciśnięta znowu na początek pozbierałam się
i ruszyłam w labirynt urzędów
by sprawdzić pozycję na jakiej istnieję
ot urzędy pełne bzdurnych nowości
są coraz doskonalsze a petent co drugi to głąb
na naiwne pytania
garść cynicznej obojętności chociaż
urzędnicy bardziej poukładani
na korytarzach nadal szeleszczą przekleństwa
czekanie wyciszyło mnie do temperamentu
gołębia gdy myślami wycierałam okna
zauważyłam że tu w ogóle nie ma uśmiechów
urząd to powaga wyjałowionych z myślenia procedur
i w dobie komputerów papierkowy pic
Musiałam udowodnić prawie od wojny historię zamieszkania, metryki, dokumenty, czarna magia ja nigdy się tym nie zajmowałam.
Śladami naszego bytowania
w dokumentach
pełnych jeszcze śmiertelnego szeptu
chciałam uaktualnić naszą historię
pewnie mieszkałam tylko w tobie
gałęzią drzewa
a przyroda to nie jest sprawa jednej rośliny
cholerna biurokracja
z innej planety paranoja
do decyzji potrzeba stu pieczątek
nie byłam ślimakiem
ani urojona
kobieto rozsierdzona jak pies z najeżonym grzbietem
twoja mała arkadia nie była za plecami odnajemcy
odnajdzie się kiedy minie zła godzina
życie jest banalnie anonimowe
jak mieszkanie w którym się toczy
wszędzie brak pieczątek
Potrzebowałam się wygadać. Wyrzucić swoją złość. Ubezpieczenie zwlekało z wypłatą a ja wchodziłam w długi.
Druga lekcja pokory /rodzi złość/
ścieżkę wydeptałam biegając
przed karnymi odsetkami
spełnić swój obowiązek świadczenia
w dłużnych mi instytucjach wszędzie węże
z zamkniętymi odbytami syczą wiją się
i kręcą terminami
dziury pozatykałam kredytem i ze złością
na palcach liczę dni od raty do raty
palce mam już wyćwiczone
może ja goła a wy błaznowie
stwardniali jak monety i głusi
na ulicy coraz głośniejszy stuk
obcasami wybija bieda
a was nadyma nasz grosz panowie
czas dotknąć rzeczy szpilką
Tam kłopoty a tu….kiedy byłam dłużej nieobecna pytano na profilu: Wróbelku, co z tobą? Brakuje nam Ciebie. Inside.
Takie wpisy cieszyły. Znaczyły, że jestem już trybikiem tej społeczności.
Pisałam ale nadal zastanawiałam się, po co i dlaczego to robię, dlaczego wystawiam pod publikę te marne teksty.
Z uporem opukuję ściany wiersza
piszę wiersz
nieporadnie dobrane słowa
układające się w białą kapitulację
gdy gwałtownie przełykam nie
idą bez maski po bandzie
i brną
w wylewną konfesję
nie wychodzą poza granice mojego języka
wciąż niepewne swojego statusu
próbują dostać się w świat wiersza
W naturze człowieka zakodowane jest chwalenie się tym co zrobiliśmy, piszący nie są odosobnieni.
Pisanie do szuflady jest ok. ale w końcu trzeba to pokazać. Nie chwalimy się tylko ilością pieniędzy na koncie.
Wiersze to sztuka, którą trzeba pokazać, potrzebuje aplauzu, inaczej ginie w starych zeszytach a pisanie się znudzi.
Można pokazywać ją w wąskich kręgach, jeżeli mamy komu, nie zainteresowani będą mieli głupawe uśmieszki. Internet otworzył szuflady, wpuścił poezję pod strzechy. Ludzie dotąd nie zainteresowani, nagle ją odkrywają,
Trafia do wnętrza, czują jej moc. Wiedzą o tym politycy, coraz częściej cytują wieszczy dla podniesienia siły swojej wypowiedzi.
W każdym człowieku jest trochę poezji, tylko nie każdy potrafi ją z siebie wydobyć i bardzo różnie ją przyjmuje. Tak jak muzykę. W jednym uchu zmieści się tylko dico-polo w innym muzyka poważna, tylko znaleźć swoją. Internet pozwolił poezji wyjść z niszy
ale też zrobił z niej papkę.
Portale literackie są dla ludzi zainteresowanych pisaniem, pozwoliły na nową zabawę dla ciut –inteligentów. Jestem poetą – nie ważne że bez talentu. Piszę, bawię się w wersyfikację i już. Gdyby wszystkim ludziom dać instrumenty, pewnie też wielu by uwierzyło, że umie grać. Ale z tej powszechności jest korzyść, masa wyłania talenty.
.
Po katastrofie w Smoleńsku Poema jak wszystkie portale została zasypana wierszami o tragedii Smoleńskiej.
Katastrofa lotnicza a ja za m-c miałam lecieć do Irlandii na chrzciny wnuka. Bałam się lotu a teraz jeszcze bardziej.
Liczę dni
polecę zanim nastroje zamkną mi drzwi
przecież gdy było źle zawsze budził mnie dzień
kocham kuszenie
mówię tak i dobre perfumy dławią apatię
zapachniała codzienność
tylko ten strach
na zakurzonym niebie
maluje wciąż nowe linie nieznanych wrażeń
Twórczość mimowolna – nie kochałam własnych słów.
One były dziwne, czyżbym była taka jak one – szalona. Czasem patrzę na nie milcząc, czasem rozmawiam o nich ze sobą.
Piszę to co czuję, piszę szybciej niż rozumiem, niż przetrawię swoje myśli. Może to przez samotność.
Republika – przecież jej nie ma. A może na tym to polega. Jesteśmy tam w innym świecie, dalekim od rzeczywistości i kiedy ktoś zderzy się z drugim, reagujemy tak inaczej. Burzliwe wiry tam są normalne, chcemy ciszy a ciszy wytrzymać nie możemy.
Wchodzimy w cudze wersy, dotykamy czyjąś miłość, czasem ból czy tajemnice i nasza krew pulsuje inaczej.
Gasimy niejednego autora za niekontrolowane, zapalające się niedorzeczne zestawienia słów. Tyle może krytyka. Ale my wszyscy to aktorzy, komedianci wściekli na siebie że to tylko jest grą.
Wystawi cię do wiatru
wariatka w sukience ze słońca
wciąż tańczy aż myśli wyrywa
a podmuch jej tańca poraża
sentymentalnie oplata
śmieszna szalona
spotkałeś ją
każdy spotyka jakąś szurnietą
zastanawiasz się czy cię rozumie
kiedyś na wyobraźni cień tupała
dziś słucha
zdjęła ostatnie retro
i z miną buntu do wiatru twarz wystawia
a ten wyje zanosi się od śmiechu
zmyślając jej partyturę
gdy księżyc splącze jej włosy
taką to już na stos
myśli że prawdę tańczy
najadła się blekotu i gada
że między prawdą
a fałszem falowanie odbiera
wciąż pisze nuty tych fal
i szczypie złą aurę
za głośne szaleństwo
taką na stos
Kiedyś pokazał się Crux z wątkiem: Poemo – kocham Cię bo nie da się ot tak przejść obok niej obojętnie. zatem proszę Was –
dbajcie o Poemę. ma tyle wad, ale jest zacna i piękna. i taka pogubiona. cudowna jesteś Poemo
Zawsze się wraca, bo to miejsce ma klimat. Uczy pokory… i wytrwałości, Pas de deux
Niezwykłe miejsce ..tak, tu naprawdę się wraca – albo po prostu – stąd się nie odchodzi.
Gdybym
gdybym była młoda
całowałabym was chłopcy
jeszcze we mnie to napięcie
jak w człowieku
pełna klasy i wdzięku
stokrotki w wierszach wąchała
tylko jej śmiech czymś
się zachłysnął
spakowane ma życie
przykurzone sprzęty
samotna wdowa na miękkim dnie
Poemę kochali wszyscy, aż puchła od sentymentów, była powierniczką tylu tajemnic ukrytych w wierszach. Tu wśród poezji kwitły też skrywane miłości.
Nie zamierzam zmieniać sposobu komentowania, nie zamierzam oszczędzać grafomanów, nawet jeżeli miałem przyjemność z nimi kiedyś tam się napić.
Doceniam życie towarzyskie Poemy, ale interesują mnie jednak bardziej wiersze.
Próby pouczeń, co mi wypada a co nie wypada nie interesują mnie w najmniejszym stopniu. Zwłaszcza, że takich ocen dokonują najczęściej osoby, których poetyckie dokonania poniżej nawet disco-polo. Odpowiedział Rebilk
Autentyczne /miłość dwojga poetów/
ostatni raz widziałam ich
na skraju tamtego snu
on jeszcze budował zwariowane mosty
ona owija się nim jak kocem do spania
jako powierniczka ich tajemnicy
zapisywałam tylko westchnienia
ginęły
powoli stawały się mrzonką
gasnącą świecą
nie rozumiem dlaczego szybciej
poszli w diabły niż w inne sny
z chłodnej pustki wyniosłam szczęśliwy czas
wyzbierałam porzucone w jesiennych liściach
słowa z domyślnych ust
były jakieś inne
porozbijane jak skorupy przez przemijanie
posklejam je w wersy
tylko tyle zostało
Wojny pod wierszami trwały coraz bardziej zaciekłe. Coraz więcej banów. Histeria portalu rosła. Pod głupotą, namaszczona pewność, że trzeba ograniczać swobodne wypowiadanie się dla dobra wspólnego. Nie tolerujemy słów, zamiast – nie obrażamy autorów. A Rebilka uważano już co najmniej za terrorystę z netowym majchrem.
Bardzo widowiskowe były te wojny o poprawność wyrażania się, wycinano brzydkie wyrazy, banowano autorów
i lała się wirtualna krew.
Obrońcy swobody na czele Rebilk – naprzeciw obrońcy czystości pod przywództwem Brozik vel przyczajona tygrysica w niewidzialnej czapce. Ja ze swoją niespokojną naturą, od poprawności zawsze miewałam mdłości, nie miałam więc kłopotów wyboru.
tu jak w orwelowskim świecie w poprawności
też można wpaść między śliny pawie
i inne różne objawy ludzkiego popuszczania
żeby tylko nie kopali się poniżej pasa….zaciskałam kciuki
Portale produkują rzesze średnio piszących. Czy robią złą czy dobrą robotę. Czy utrzymywanie w przekonaniu, że każdy może być pisarzem, poetą, że wystarczy nauczyć się zasad pisania, podglądać innych, próbować do skutku. W ten sposób powstaje tysiąc wierszy jako tako poprawnych a gdzie sztuka, do niej potrzeba trochę więcej.
Ale nawet gdy masowo produkują grafomanów, dają ludziom zajęcie, oderwanie od seriali, pisanie rozwija. Portali jest mnóstwo o różnym poziomie. Są takie na których pieszczą się po tyłkach i takie gdzie jest produkcja wierszy klonów pod styl komentującego, sztuczne pod publikę. A przecież wiersz nie jest budowlą na niby, potrzebuje utalentowanych architektów jeżeli ma być na wieki.
świat wśród ikonek
Gdy oddychasz wirtualnym tlenem, nie czujesz ciepła. Masz własne id, jak kod genetyczny
ale jesteś bez twarzy. Wklejasz sobie sztuczną i wędrujesz po ścieżkach dostępu przez cały świat. Nie boisz się światła ani przestrzeni. Całkiem przyjemna jest też palcująca mowa, klawisze aż pomrukują z zadowolenia. W czyjąś twarz rzucasz przeróżne teksty. Spotykasz bajeczki, czasem widzisz błysk noża, ostrzonego nienawiścią dla zabicia twojej racji.
Trwa karnawał w swobodnej twórczości więc i ty płodzisz i pasiesz brzuch portalu literackiego. A rodzi się coś na kształt wiersza. Często żałosna fałszywka z poplątanymi jelitami. Bywa, że wyskoczy z łóżka pieprzyłem, pieprzyłem, woła i wciąż chce żreć nowe słowa. Inna w foliowe laurki pakuje uczucia.
I tak świat miga milionem oczu , serce bije tempem kilobajtów w miarę naszego wymądrzania.
Nie jest to kraina doskonałości.
Na konkurs o filmie w wierszach, napisałam wiersz o Ani z Zielonego Wzgórza który nie podobał się pewnej Ani, bo wzięła jego treść do siebie. Wywiązała się dyskusja w której ujawniłam moje klony.
- Ponieważ nawiązałam do cytatu„ "tam gdzie przebywa Ania nie ma mowy o nudzie”, moja Ania jest bardziej współczesna pewnie jest częścią tamtej, tylko tamte czasy nie pozwalały jej się ujawnić. Co innego dzisiaj. Może powinnam napisać książkę mam już tytuł „Wyszła Ania z Ani” jak Lyssa z Cytry
- Lyssa to ta weselsza ja , czyli ta druga….Jak u Ani, ujawniłam ją i przypięłam do swojego profilu.
To wyszło tak spontanicznie ale nie taki był mój zamiar, wiersz jak wiersz kto chce niech się pod niego podstawia, wiem jest słaby, myślałam że warsztaty to coś innego niż ścieżka którą spływają debiuty, że tu pracuje się nad techniką ale widzę że to jest to samo co debiuty. Jaki w tym sens?
Wiersz ten uzasadniłam sto razy ale nie przeszedł przez cenzurę
Dostałam wiadomość na pocztę
..przykro mi „A jeśli chodzi o bana, to dostajesz właśnie formalne ostrzeżenie. Przykro mi, nie chciałam się do tego posuwać, ale nie dajesz mi wyboru. Wierszem o Ani z zielonego wzgórza. ” Lena/moderator/
- I ban na rok
- Ania na Wzgórzu została a ja dostałam kopa. Wzgórze jest i będzie a Ania nie jest wieczna Młodzież dzisiejsza już jej nie czyta.
Bajki starej wrony
„Wróbel jest małym ptaszkiem
ale ma wątrobę i żółć” – przysłowie
jak u Andersena stara wrona z bajki
inne życie gdy marzenia wyszły ze snów
i w słowach mnie przywiązały jak psa
skamlałam
bo mózg inaczej już zachowany
przeterminowany
wymaga większego nakładu sił
kiedy zabrano mi zabawki
świat mi zawirował
udowadniając teorię Kopernika
taka nierozsądna siwowłosa wojowniczka
mająca chyba ze sto lat
nie biega za szybko
zmuszona
uruchomiłam podstarzałą inteligencję
i wypychałam z szuflady
rozkładające się już myśli
Lyssa na razie ma gryzaki
kaju wydoroślał
a jestem zbiorem istnień które
śmierć kiedyś pozbiera i scali w duszę
esencję tego kim jestem bez masek
Ban na rok, wydawał mi się taki niesprawiedliwy. Nie miałam żadnego zmoderowanego komentarza. A wiersz, nawet gdy Brozik utożsamiła się z Anią z zielonego wzgórza, moim zdaniem paszkwilem nie był., bo jak wtedy nazwać tekst który wystawił Wojtek Michalec. On jeszcze znalazł obrońców i nie został ukarany.
Zabolało mnie to ale to było też nowym doświadczeniem.
Teraz rozumiałam co czują zbanowani userzy, kiedy nie mogą się bronić, zdani na widzimisię kogoś w redakcji.
Zrozumiałam co czuł Rebilk po tamtej nagonce, zrozumiałam jego reakcję na polującą moderację.
Czuł rozgoryczenie, za troskę o poziom portalu otrzymywał cały czas kopniaki.
Jego irytacja kumulowała się, wtedy wybuchał ale i tak dość oględnie wyrażał swoje zdanie. Ja na jego miejscu pewnie bym klęła jak szewc.
Ban ten uświadomił mi, że jestem już uzależniona od internetu, od portalu. Chociaż nie miałam powrotu, codziennie tam zaglądałam to było silniejsze ode mnie.
Stałam się więźniem samej siebie.
Trudno opuścić więzienie, trzeba zrzucić maski, netową skórę, to tak jak z papierosami albo gorzej…komputera nie wyrzucisz.
Uzależnienie – ile trzeba silnej woli by nie klikać w poemę. Trzeba czekać aż organizm sam odrzuci ten nałóg. Nic nie daje stawianie sobie sztucznych barier w rodzaju dziś wychodzą i nigdy się już nie pojawię. Wiem co mówię, próbowałam.
Nowoczesna odmiana patriotyzmu
nie zakazujcie palić emerytom
nawet w miejscach publicznych
od dymu umrą
taniej
i szybciej
niż niepalące grubasy
i inni śmiertelnie zdrowi rodacy
zrozumiałam jak hamuję loty Polski
będę palić i jeszcze wypiję
„ku chwale ojczyzny”
to patriotyczna postawa
moi przodkowie żyli prawie do setki
gdy z dymem puszczę system nerwowy
spopielcie doczesną powłokę
zostanie tylko duch czysty
wychowałam już wolność w sobie
dymne znaki i pety na drodze dowiodą
że serca seniorów żarzą się jeszcze
ten żar na końcu papierosa to troska
patriotyzm dowodzi się nie tylko krwią
uświadamiam was
śmierć szybka jednego seniora
to sprawa ogólnopolska
i patriotyczna
________________________________________
Zbanowana poczułam, że sieć jest narzędziem tortur.
za szybą tłum
ma zbiorowe wizje innego świata
tu dalej to samo
miejsca najbliższe
ograniczone
myśli tylko lokalne
Ban sprawił mi ból. Postanowiłam, że koniec z portalem i pisaniem. Tym bardziej jednak tam zaglądałam. Nadmiar wolnego czasu był moim przeciwnikiem nie do pokonania. Do tego grafomania, następny mimowolny przymus. Podwójne uzależnienie – byłaby to tragedia ale w moim wieku to nałogi nikomu nie szkodzące, a mi dające radość, pobudzające pamięć, rozwijające.
Po miesiącu redaktor zdjął mojego bana.
Od komputera oderwały mnie kłopoty. Nie byłam w stanie utrzymać mojego mieszkania. Musiałam na gwałt zamienić je mniejsze. To nie było proste, bo mieszkanie nie miało centralnego ogrzewania. Zaleta to przestrzeń i położenie ale propozycje były beznadziejne.
Mnie gonił czas. W końcu udało mi się oddać je miastu za mniejsze w bloku ale do całkowitego remontu. Byłam przerażona, jak temu podołam. Co zrobić z nachomikowanym dobytkiem. Zamieniałam się na mieszkanie o połowę mniejsze. Tam miałam Trzy komórki i dwie piwnice, przepełnione do drzwi. To wszystko trzeba usunąć i w międzyczasie remontować nowe. Pomagał mi syn, wyszedł już ze szp[talnego odwyku, robił naprawdę dużo. Był prawdziwą „złotą rączką”
Życie według miary/ przeprowadzka/
wiem że wdzięk starości
to podniesiona głowa
może gdyby nie karmiono mnie
kłopotami tak często
mam czkawkę
i za dużo myślę
w kartonach
między szkłem i albumami
spakowany cały mój potencjał
a świat możliwości
kruszy się już w palcach
pieniądze wróblem w garści
odleciał
cały ładunek łaski losu
dokąd jeszcze
daleko i blisko jest bardzo ładnie
inne kolory
zapachy
ułożą się nowe rysy twarzy
nikt nie zauważy smutku
W urzędach wszędzie słyszałam – takie są procedury, to było jak mantra. Dostałam powiadomienie, że jest już dla mnie decyzja na nowe mieszkanie, tylko brakuje mojego podpisu. Natychmiast pojechałam i złożyłam swój podpis. Pani urzędnik obejrzała dokument i schowała pod biurko. Jeszcze kaucja, niemała suma, jak na moją kieszeń.
Niestety nie mogę wręczyć jeszcze tej decyzji,orzekła, aż nie zda pani kluczy od starego mieszkania.
Nie mogłam zdać tamtego mieszkania, bo musiałam wyremontować nowe, według listy wskazówek urzędu. Cały remont kapitalny, elektryka, wymiana okien i ogólny remont. Dopiero po odbiorze przez fachowców mogłam tam zamieszkać.
Przyszły opłaty, okazało się że muszę zapłacić za dwa mieszkania od momentu podpisania decyzji. Kiedy oponowałam, że skoro nie mogłam mieć decyzji na dwa mieszkania, dlaczego mam płacić za dwa, usłyszałam – takie są procedury. Wszędzie rządzi groteska.
Do nieba dwójkami emeryci
ostatni uderza w mur
staje się drogą poplątaną
nowym fragmentem świata obcego
wśród reklam
gdzie wszystko szeroko otwarte
tylko spróbuj
bez pieniędzy wejść
uśmiecham się do pań z urzędów
coraz gorliwsza w słowach
i mniej szczera
klucze śmiechem brzęczą
a sto diabłów za mną się ugania
szczytem marzeń starych ludzi
schwytanych w komunalny mini dobro -byt
jest ciepło i balkon
ten kawałek własnego nieba
Więc i na poemie nie powinno mnie nic dziwić.
Mieliśmy rootów których opiekuńcza dłoń chroniła grafomanów tłumiąc krytykę, nazywając ją chamstwem. Mieliśmy moderatorów, jak pieski, jednych gryzły drugich lizały. Wybiórcze banowanie na przykład
banowany na rok Lichtenstein, odżywa jako XL, po czym dostaje bana na rok, ale to nie koniec cyrku, bo XL odżywa jako Xiaze, po czym znów dostaje bana na rok. Jakby tej żenady było mało, ban zostaje mu cofnięty i on wypowiada się na temat niestosowności zachowań innych Userów.
Rebilk odchodził i wracał. Nastała era ix-ów, co nie poprawiło nastrojów na poemie. Ciągłe spory z xiaze i xlaxem, a to o za ostrą krytykę Rebilka, a to o komentarze do komentarzy. Powoli brzydła mi poema.
Co do komentarzy, to nie oszukujmy się, że po n-tym cacanym ten sam autor nie pokaże, gdzie ma czytelnika /i nie będzie to aleja chwały/.
Bywa, że jasne określenie procederu zmusi do zastanowienia się. Jeśli zadziała z korzyścią dla czytelnika, to ok. Powtarzam. Możemy się ze sobą nie zgadzać, ale tylko z klasą. Podpowiadał Milo
Zgadzałam się z nimi, te kłótnie do niczego nie prowadziły. Zamyśliłam się, po co mi ta poema. Tyle kłopotów w realu, po co to czytam, jeszcze sobie dokładam pigułek do złego humoru. Ale nadal pisałam i wystawiałam teksty.
Życie nie jest poezją
miał być najpiękniejszy
pięknie się formował
dziecięce rymy odliczanek
w słońcu jak bańki mydlane pękały
metafory kochania skrzypiały na śniegu
i fajerwerki narodzin rozświetliły
radością połowę wiersza
układał się w strofy jak należy
rozciągał się i skracał wersy
bo często gubił się rytm
następne strofy były już melodyjne
aż wkradła się przedwczesna puenta
znieruchomiał
tak niewiele brakowało do końca
osamotnione słowa ginęły
część odnalazł w moim wnętrzu
spróbował stać się sztuką
układając
w ostatniej strofie przejęzyczenia
odwrócenia sensu bzdety jak spowiedź
w kalambury
osadzony w realiach dzisiejszego życia
z uśmiechem mi szepce
z wszystkich twoich braków
brak słów
to jest najlepsze
Halinko! I te chwile są cholernie ważne. A to, że z pochwałami jestem ostrożny ma swój plus – u mnie pochwała i ochy achy są prawdziwe, a nie z sufitu czy lizusostwa . I tak uważam, że Twoje teksty są ciekawsze i niejeden bufon powinien zwrócić na nie baczniejszą uwagę zamiast kombinować i szyć grube komentarze.
U Ciebie treść jest ważna i czekam na chwilę, gdy podasz ją „w pakiecie” ze wszystkimi smaczkami. Posłodził troszkę Milo chyba wyczuł jaki mam nastrój.
tylko ciasno pod sufitem
zaczęło się od przeprowadzki
od pomysłów jak duże zmieścić w małym
pozbierać pamięć po szafach szufladach
smutna psia wierność do miejsca
ale psi spryt pierwszy przy drzwiach
ze swoją z miską
jeden krok
i Qua sera sera….
już czujesz nowy zapach
smakuje najpierw to potem tamto
w nowej przestrzeni wszystko pod ręką
siedząc w wannie można otworzyć drzwi
lub wizerunek pociachać
ta/k/ luzikowo-współcześnie
skonać dziarsko lub podążyć dalej
Rebilk nie chciał się w nic angażować w żadne zabawy, konkursy, uważał, że ta Poema to już nie jest ta Poemka którą lubił.
Napisałam : • Rebilku,
kiedy się rejestrowałeś, nie tylko poema była inna i Ty byłeś inny.
A ja się tu bawię i dziś weszłam, żeby wam powiedzieć że bardzo was lubię. Mila za jego wiersze i za pewne słowa o powrotach.
Rebilka za celną krytykę.
Jeszcze Jolę, za pewność siebie której ja nigdy nie miałam, ta twoja nieprzysiadalność najlepsza metafora. Wasze zdrowie, dzisiaj mam święto.
W tej ciągłej atmosferze konfliktów, poczułam pierwsze znużenie, przestałam archiwizować swoje wiersze na twardym dysku, są tylko w poemowej bibliotece. Coraz częściej pisałam bezpośrednio bez brudnopisu. Nie czułam już dreszczyku tremy. Komputer powoli stawał się zwykłym meblem. To było przesilenie.
Takie nastroje miewałam coraz częściej. Zrozumiałam że w wirtualnym świecie można wszystko, skakać z dachu, sięgać po gwiazdy. Na portalu literackim można być bohaterem gry komputerowej zwanej poezją. Wszystko jest iluzją, imitacją. Tylko nie można za bardzo się szamotać, by przekonać się czy znajdujemy się w prawdziwym czy fikcyjnym świecie bo można stracić głowę. W tym fikcyjnym środowisku można uwierzyć we własny talent, ale też można produkować zło, wyobraźnia pozwala działać mając za nic wszystkie kodeksy. Zmieniałam się.
obciach
długi czas zaciskałam zęby kiedy
usuwałam zwęglone wersy myśląc
że to sadystyczna przyjemność
rozciąga krytykom wargi
dziś na popasie jednym ruchem
z żywych zdań sama tnę bezsens
i często spotykam swój śmiech
gdy słyszę kaleką melodię
ostatnio coś się dzieje z moją gębą
szpara ust coraz szersza
język szorstki i ostry jak nóż
szybko brzydnę
Rebilk kiedyś dowcipny, wesoły ale to było dawno. Teraz na portalu był najostrzejszym krytykiem. Zdawkowymi komentarzami odrzucał, wszystkie bzdurne teksty. Cały czas walczył o kondycję poemy. Był kosiarzem, kosił grafomanię ale pochylał się nad każdym kwiatkiem. Zarzucano mu że nie uzasadnia swoich ocen. Wkurzał się wtedy i polecał jako lekturę
„Pocztę poetycką” Szymborskiej w tym zbiorze, komentarzy do tekstów poetów amatorów
można zobaczyć jak poetka „jechała” po grafomanach, bez skrupułów, nie siliła się na merytoryczne komentarze.
Kategorycznie oznajmił, że nie zmieni sposobu komentowania, do Matki Teresy mi daleko. prawdę mówiąc mało mnie obchodzi, czy po moich komentarzach ktoś ucieka z Poemy.
Grafomani mieli na jego kota z awataru alergię. Był pod ciągłą obserwacją moderatorów, chyba mieli dyżury.
Ostatnio, po ciągłych moderacjach jego komentarzy, reagował coraz bardziej nerwowo, i coraz częściej znikał. Nie nadążałam za nim, cały czas sprawdzałam czy odszedł, czy znowu go zbanowano. Bałam się że dostanie bana permanentnego, więc napisałam modlitwę, niech czytając wznoszą modły.
Na posługi stróża /nie anioła/
daj mu Panie cierpliwość
daj anielską
z piór
by nie był taki rogaty
by szanował i złych
dla możliwości ćwiczenia
daj mu
cierpliwość świętą
by widział ludzi z lepszego profilu
szczodrze mu daj
by dnia
nie otwierał mu nóż
i ćwicz go
ćwicz
wszelkimi sposobami
ważne głębokie oddechy
bo z zimnej strony
serce mu pęka
Dlaczego go lubiłam?
Był moim pierwszym przeciwnikiem w tej poemowej zabawie. Zostałam tu, by mu udowodnić, że napiszę wiersz. Potem polubiłam go, za jego spontaniczność, odwagę i koci charakter. Dobrze sobie dobrał awatar. Kiedy robił sobie dłuższe przerwy od poemy, autentycznie tęskniłam. On naprawdę kochał poemę , mówił o niej poemka.
Kiedy go nie było, robiło się za cicho, aż nudnie. Wywoływałam wtedy małą burzę na forum
dla zabawy, takie sprawdzenie listy obecności.
Na przykład wątkiem: cisza na forum
Słyszałam jak mak rośnie, moderatorzy zanudzeni spali – więc napisałam ” opowiadanie o normalności” Kiedy zaglądałam na forum zawsze były nowe dyskusje, przyzwyczaiłam się – nie zawsze się włączałam, czytałam i śmiałam się wymyślając repliki. Aż ucichło.
Czekałam cierpliwie. Miałam już w głowie zapas replik gotowych do użycia, bo znałam na pamięć dyskusje kto wystąpi i co odpowie.
Nagle zachciało się wszystkim ciszy. Byłam zła, panowała cisza a ja chciałam ukręcić jej kark. Coraz bardziej wkurzona – pomyślałam „nudne towarzystwo” – muszę zrobić coś i zobaczymy wy „porządni” i „cisi” – za kotem będę tęsknić na złość
ależ nie trzeba tęsknić…ze śmiechem odezwała się Jola
Powoli nakręcałam sprężynę:
Nikt nie potrafi tak zabawnie jak on. Kiedy trollował to mu zwracałam uwagę i nie kłócił się A kłótnie w kometarzach do końca nie zginęły, przesadzasz. Tylko forum ucichło bez niego, ale widzę, że nie wszyscy są na miejscu, brakuje Lenki.
Tylko sprawdzam obecność, już śmiałam się w kułak.
Jednych ucieszę, innych zasmucę… ale żyję i mam się naprawdę dobrze, hehehe… i zamierzam jeszcze lepiej. – znalazł się Rebilk
- cytry granie wywołuje duchy, ale nie myślałam, że uda mi się wywołać ciebie. haha
- A już zaczynało mi się podobać…znalazła się Lenka
Wasza uciecha, wszystkim się udziela , napisałam na zakończenie zabawy. Coś jest w tym graniu cytry, wznieca chaos lub szczęście- teraz chyba jedno i drugie.
Ktoś chce spokoju jak w domu a nie potrafi poskromić swojej reakcji, dziwne.
Wypisano tu tyle o grafomani – przymus pisania.
A jak nazwać przymus, stałego zespołu, reagowania na każdy impuls do kłótni,
O sobie też myślę bo też to robię. ha ha – stały zespół – może nam trzeba dać jakieś kolory.
odzwierzęce charakterki /felietonik/
wszyscy modlili się tak
„Niechaj tego kogoś trafi szlag”
a ja
„Niech żywcem go wezmą do nieba”
skutek ten sam
Bywa że charakterek, ma dużo wad, na ten przykład koci. Osobnik drapie, taka jest jego natura. Kocha wolny świat i dlatego i jeszcze z wielu innych powodów przekracza granicę etyki.
Może wpływ mają cięte osy i zasieki z trujących ziół, a może chce tylko pójść, tam gdzie nikt inny nie chadzał. Czasem ta granica się przesuwa, była i zawsze jest zależna od punktu odniesienia.
Przekroczenie granicy to najgłupsza zbrodnia karana. Etyka wyznacza i zajmuje się sprawą. W koło tworzy się holding cukru i zasypuje ślady. Przedawkowani euforią dopiero po jakimś czasie rozumieją jak dużo gorszy jest charakterek świński i inne odzwierzęce.
A na cukrze już wtedy gęsto porasta badziew niekontrolowany i ulega mutacjom.
Więc te modlitwy Miły Boże
nie tak dosłownie…albo trochę chociaż odczekaj.
Komentarze – kto tu ma rację.
Zanalizujmy reakcje userów na pierwszy lepszy gniot, który nazwano wierszem. Powstał ze zgwałconej poezji, drogą grafomanii. Urodził się w bólach ale jakoś stanął, w rozkroku z podniesioną głową, niepewny zerka na widownię.
- Rebilk – syknął bękart, nie raczej by powiedział bełkot i nie pomylił się. Spłodzony z matki poezji, ojciec polot nieznany.
- xiaze, pogłaskał wiersz po główce, podziwiał za wygląd. Pachniesz podobnie jak Poświatowska, szepnął. Kłamał i zerkał na autora.
- xlax, zauważył, że wiersz ma braki, nie ma ikry, ale nie pozwoli go poniżać przez Rebilka.
z niechęcią, jednak przytulił bełkocik.
- Mithil – spojrzał i aż podskoczył, bzdura, kropkował i cedził mądre słowa. Szczerze ganił pustogłowie, krytykował za kanciastość.
- Milo – by zrobić z ciebie coś na kształt wiersza, dożo pracy włożyć by trzeba, czasem warto, choć z takiego pustaka wątpię.
- Jola, ja tu tylko buty widzę i całkiem ładne podeszwy.
- cytra, ujdzie tytuł ale brak mu treści.
Dalej, jazgot, maskarada uśmiechów, wyrywali go sobie inni, żałowali, przytulali, całowali
miernotę i z rozpędu autora, a to nie jemu trzeba dogadzać.
Tak mniej więcej to wyglądało. Mądry autor wybierał, ale wrażliwiec, najczęściej skakał na pierwszą krytykę. Padały ostre słowa i zajęcie miała moderacja.
Cały czas się zastanawiam, czy na takim portalu rzeczywiście chodzi o wiersze czy bardziej o rozgrywki. Zabawne walki o strzępy marzeń.
Potem przyszedł czas zmian wizerunku Poemy.
Poema
ukształtowano cię w brązie
pięknymi słowami wypełniono wszystkie zakamarki
tysiące ekranów uśmiechów grymasów
nocne spacery po bibliotekach świeciło słońce
i padał deszcz
były radości i to była poema
odziana w sztywne szaty
nowoczesne na miarę dzisiejszą
w chaosie wypustek tiuli
zginęła kibić giętka teraz
dumna i sztuczna niedotykalska
wiem że nocą w snach
po kryjomu szatę zdejmujesz
serce ci wtedy łomocze echem dawnych dni
dotykasz strof zanurzasz się w nich
i tak zostajesz do rana
kiedy świt ugładza ptakom nastroszone pióra
budzi cię mgła kołysząc przed nosem
nową sukienką
komu te szaty były potrzebne
poezja jest szatą najlepszą
niech ich dunder świśnie
albo kot po oczach drapnie
przecież byłaś doskonała
To już jest ogólnokrajowy bełkot. Szerokim potokiem płyną książki poetyckie, ogłupiały czytelnik traci zaufanie do ofert i lasy topnieją. Niechęć wywołana masowością, czytanie „ja twoją ty moją”, spłaszcza poezję. Piszą przedstawiciele wszystkich zawodów, dla relaksu, jest wielkie parcie na taką terapię. Na przykład motywy ludzi w podeszłym wieku, jak ja, którzy zastanawiają się kto będzie ich pamiętał. Dla nich wirtualna rzeczywistość jest wyzwoleniem a poezja to nowe życie, wśród drzew i ptaków, których dotąd nie dostrzegali chociaż ogród był im znany.
Ile razy można wybebeszać wilka
kiedyś skończy się czas czerwonego kapturka
wtedy w tej samej bajce dostaniesz angaż
na rolę babci wiecznie zjadanej przez wilka
z innej bajki do lasu przybiegną z koszyczkami
córki synki i wnuczki
bo smacznym kąskiem jest babcina renta
i całkiem spora chatka
wilk polubił smak młodego kapturka
teraz połyka nawet dziwki przebrane
przy drogach kuszące
i wszyscy czekają
niech w końcu tę babcię czas schrupie
by raz na zawsze zakończyć idiotyczną bajkę
Pod wierszami cały czas trwała wojna. Rebilk prowadził jakieś rozgrywki, często był tak rozjuszony, że nie panował nad słowami. Po kłótni zbanowany. Na forum znikały wątki. Zrobiło się nerwowo. W Redakcji były tylko dwie osoby. Potrzebne były zmiany. I styczeń 2012
Zmiany Redakcji Poemy
Do głosu doszła najsilniejsze grupa z poemy, grupa która przez cztery lata próbowała zmienić sposób komentowania Rebilka.
Jakoś od razu nie pasowała do nich Pavana i miałam rację, po krótkim czasie zrezygnowała i Naczelną została Emałgorzata.
Te Lepsze
bodaj by im nogi spuchły myślałam
odkąd się wzięły
nie androidy je przyniosły ani komety
pewnie jak zło wyrosły z woli szatana
odkryją na nowo koło /mruczałam/
z dwoma kołkami wyznaczą nam horyzonty
szlag trafił zapomniane biblioteki
ze strzępów forum
widać że mroczne czasy bywały
grzmiące gęby ostre pióra
na słowo kot zawsze ptaki głośno krzyczały
i seppuku było
awatary duszków jak drzewa umierały
a złe wiersze
nigdy nie umiały pływać
patrzę po skosie
czasem warto się roześmiać
koło też jest okręgiem ograniczone
nawet to najlepsze
- Problemem nie jest fakt, że rozgrywki istnieją, ale że każdemu wydaje się, że gra w ekstraklasie. Samo istnienie lig nie jest złe, w przeciwieństwie do tego, że drugoligowcom wydaje się, że mogą być mistrzami...
-Ja nie gram - biegam dookoła boiska, bo piłka na "ałcie" Tak naprawdę mogę tylko stwierdzić, że poema funkcjonuje raczej jako zjawisko towarzyskie. Powiedział Milo
W pajęczynie tolerancji
jest czas na rogate młode ślimaki
na bezpiecznej ścieżce
tupią też jeże
i stare rozumy dokądś się spieszą
jest coraz ciemniej
mówią już jesień
słowa jak suche liście spadają
i szeleści
kaskada zakrzepowa
ile etykiet pokryła warstwa potulności
przytulamy te jeże są zabawne
takie myszo-kaktusy
-Priorytetem Prowadzącej i niektórych rootów, stała się poprawność, góruje nad jakością, nawet nad zdrowym rozsądkiem
Zrobiono z Poemy błazeński cyrk i to jest tylko i wyłącznie wina części redakcji. - zamiata niewygodną dla siebie prawdę pod dywanik, zawieszając pośpiesznie wątki. Są też tu (tak ostatnio aktywni "poeci"), którzy nie widzą niczego złego ani po stronie redakcji, iksów itp., itd. Mnie to już jednak, na szczęście, przy obecnej konstelacji rootów nie dotyczy...odchodzę napisał Rebilk
Zostaw chociaż kilka wierszy
„Magdalena umiała czekać
ubierała się w święty spokój” Rebilk
nie mogę uwierzyć że ot tak odejdziesz
pod pachą wiersze w których
siebie wyrażałeś
zostaw je
bo w pamięci zostaniesz niemy
a kot gdzieś się zawieruszył
tak często za skórę szarpany
i jego koniec
łopata i piach…bach / back space/
a jednak oczy zaciskasz
bo to zaczyna boleć
kochana pieprzona poema
obśliniona kręcąca się w kółko
postękuje jak zgarbiona staruszka
pamięta
jak zdrowo turlałeś wiersze
wywołując burzę komentarzy
ożywiała się wtedy na moment
byłeś fundatorem tylu emocji
wszyscy odchodzili
ale ty zawsze wracałeś
Złośliwości pożegnalnych nie było końca, ale nie wszystkim podobała się taka poema.
-mam wrażenie, że mówiąc o rodzinnej atmosferze opisujecie relacje w kręgach radia Aryja. bóg z nami, ale ich, czy nasz? Spytał Milo
-Powstał Portal poetycki z urzędem bez poczucia humoru. Wszystko jest poprawne, suszenie zębów, proszę, dziękuję, zapraszam- redakcja dwoi się i troi a poema smutna. Wpadają tu różni ludzie z tekstami jak po pieczątkę i cicho siedzą w poczekalni.
Dlaczego tak się dzieje? spytałam
-Portal to tylko miejsce na wiersze i dyskusje a nie na wieczną imprezę. Poszukaj cytro żywych poetów w swojej okolicy, może na jakąś kawę i pogawędkę się umówicie? Pozdrawiam Lenka</strong>
-Znam żywych poetów, znudzonych wieczorkami, tam jeszcze większe ochy i achy, ludzie ze sklaskanymi dłońmi, tam się wiersze tylko podobają. Odpowiedziałam.
A w tym czasie na moim profilu pojawił się wpis Milo:
trzymaj się. ja odpadam..... .....zakończyłem przygodę z tym miejscem / przynajmniej w tej formie /, bo największy sentyment nie zmusi mnie do zmiany przekonań i systemu wartości. znajdę sobie jakąś inną przystań.
Kto jak kto ale on najdłużej trzymał się tego miejsca. Dużo czasu poświęcił poemie. Przetrwał tyle składów redakcji, pomagał Tomkowi gdy ten był praktycznie był sam, dlaczego teraz? Ponuractwo !!!
Słyszę jak redakcja wszędzie tylko ściera kurze, czy to oddział zakaźny? byłam już na obserwacji...nowy plac zabaw.....cisza...tylko reprymendy... bujajcie się tu sami....
- ..jasne!...wspierajmy chamstwo i hipokryzję!...jeszcze wykrzyknęła Sue
Zawsze chodziłam śladami Milo i to on zainspirował ten wiersz. Było mi smutno.
Kto uwolnił to licho
wspominam pewnego szarego wróbla
niepozorny gadatliwy zaglądał w okno biblioteki
już wtedy zło stopniowo uwalniało się z fikcji
wykorzystało skłonności do figli
uzewnętrzniały się z głębi duszy
duch prędko nabierał ciała wdział maskę licha
tylko nie miał dostępu do zmysłów
wygrażał wolnej woli sumieniu
gdy nabrał osobowości nakręcał go już każdy ruch
stawał się nieobliczalny
patrzył na wszystko z innego punktu widzenia
cierpiał przegrywając nie lubił mojego westchnienia
stawał wtedy na krawędzi by poczuć lizanie strachem
stał i kiwał się godzinami
zepchnęłam go
miał małe ostre pazurki
Na widocznym miejscu pojawił się baner"Komentuj. Nie obrażaj".
Moderacja pracowała bez przerwy, oczywiście wybiórczo. Jednych wypowiedzi kasowano innych informowano …”aj nieładnie” tak delikatnie traktowano lubianych autorów.
Komentuj, nie obrażaj, przecież komentujemy wiersz, jak można obrazić wiersz. Gdyby na tym banerze było…komentuj tylko wiersz, to miało by to sens, ech…poema to wielki balon wypchany liryką na uwięzi absurdu. W rzeczywistym świecie to samo, świat staje na głowie.
Genialny song
myślisz że siwa głowa
jest pełna lęku
niech cię zdziwi
z kupy gnoju
song
my te Polske budowali
w czynie społecznym
tak senior se duma
wracając z MOPSu
a unia
nas równa do gówna
wyczyść spluwę
po prośbie chodź
bałwanom
obnaż krosty
i wypłosz
skrzydlate stada
miłosnych słów
wyrzygaj słodycz
lukrowaną
senior
dupę rusz
melodię
grają puste kiszki
klątwy
w ustach nie trzymaj
daj głos
vipy
vipeczki
senior skumał
już nuci prostaczy song
Gdzie jest Milo do cholery???!!! Ludzie co z wami nie tak???!!! Lizidupstwo lizidupstwem ale żeby się pozbyć najlepszego autora????!!!!! No i Freud vel Kant, młody dobrze zapowiadający się gdzie jest? Co to kurna jest, piaskownica czy polactwo????? Spytała Claudia
naczelni
nerwowym zalepiają uszy usta
gdy głośniej dźwięczą aluzyjne słowa
związują ręce które się nie głaszczą
bo odruch obronny silniejszy od człowieka
Powiedziałam jej o Milo.
No to Cytro droga nic już nie kumam Na litość boską co tu się wydarzyło, że Milo złożył takie dramatyczne "oświadczenie"??? Ludzie do cholery, o co tu biega??? Nie można Poemy kosić jak jakiegoś trawnika, równo....
W jednym z wątków Szanowna Pani Naczelna napisała:"Dodam tylko od siebie, że jeśli Państwu tak źle na Poemie, to nikt tu nikogo siłą nie trzyma - chyba, że jest to siła przyzwyczajenia. Sieć internetowa jest rozległa jak step i z pewnością są miejsca gdzie i malkontenci znajdą dla siebie jakieś dające im więcej satysfakcji ustronie. "..............A więc, jest dobrze...a może i lepiej. Uśmiechajmy się do siebie, poklepujmy nawzajem, nie twórzmy fermentu...a jak nie, to droga wolna. Milo wybrał wolność............. powiedział Mithril
Kiedyś kiedy wstawiłam wiersz , Milo napisał dziękuję i to zaczyło więcej niż sto pochwał.
Napisałam ławka
niebieska może to ta od Maneta
wśród słów pełnych znaczeń
kokietuje pod brązową ścianą
usiądź zaczytany
rozpieszczaj
pazur czy pocałunek
na poręczy satysfakcja
jak żebrak ta moja ławka
Rebilk napisał Krótki i treściwy list otwarty do PINKA właściciela Poemy
Na zakończenie spytał:
Tak widziałeś, drogi Pinku, Poemę, zakładając ją 10 lat temu? Z Republiką Otwartych Umysłów ma dziś ona tyle wspólnego, co mazurki Szopena z majteczkami w kropeczki. Majteczki w kropeczki są fajne, podobają się milionom... tak jak gówno podoba się milionom much, ba, jest ich ulubioną karmą. Viva demokracja poemowych much!!!
W końcu na list odpowiedział Pink
Drogi Krzyśku, zaglądam od czasu do czasu na Poemę, i zapewniam, że również obserwuję prace redakcji. I zapewne z przykrością dla Ciebie przyznać muszę, że w pełni zgadzam się przyjętą przez nich linią postępowania.
Dziekuję, że raczyłeś odpowiedzieć, poznałem Twoje zdanie i z przykrością dochodzę do wniosku, że szybko na lepsze się nie zmieni... Pozdrawiam Cię Arku serdecznie, życząc też sobie, abym potrafił tę sytuację przetrwać i doczekać lepszych czasów.- odpowiedział Rebilk
hipotermia
tu nie miało być szkieł ani kluczy
tylko lampy i światło księżyca
znowu są poranione nogi
o okruchy z jakiejś urojonej nadzie
wiatr owiewa chłodem
drżą mięśnie sinieją policzki
wkoło strzelają puszki
trwa wojna
szare płaszcze przemykają pod ścianą
to zwykłe sprawy późnozimowe
"jak być człowiekiem spytał nastroszony ptak"
jak być ptakiem spytałam ja
Wszyscy poznani, zmieniali się na niekorzyść, czy zrzucali maski, czy zakładali nowe? Rebilk, stawał się czarnym charakterem.
Diaboliczność władzy jest taka sama jak w realu. W ciasnocie reguł, zawsze dochodzi do przepychanek i ci którzy swobodniej wyrażają swoje myśli, muszą być eliminowani, by nie burzyli spokoju władzy. Ciasnota jest po to by dawała ciepełko tym milczącym i chwalącym.
Republika otwartych Umysłów - „wspólnie tworzona” to tylko slogany. Chociaż często podnosiłam brwi w zdziwieniu albo krzywiłam się widząc głupotę, to było ciekawe doświadczenie. Odkryłam na nowo poezję, wprawiłam swoje pióro, przyhamowałam uciekającą pamięć. Chyba nie przestanę pisać bo świat literacki jest fantastyczny, można tyle naciągać, przekłamywać zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Ale za prawdę ludzi niszczą.
netowa skóra i pióra
w grafolandii piszący
jak ptaki w uniesieniu rozkładają skrzydła
widzą więcej opisują strach rozpalają ogień
i gaszą
ich pióro zapisuje nowego człowieka
tylko po co
ta myśl czająca się
jest jak czyhanie na samego siebie
Z płodnego pióra
dusza moja
bezproblemowo się zapładniała
czułam natchnienie
i w głowie zamęt
płodziłam a krytyk
oceniał
twórczość bezpłciowa
wiersze
powinny mieć osobowość
może to konflikt jakiś-tam
albo wiek mojej weny
niewiele urosły
cztery lata
a żaden
poezji do pięt nie sięga
pewnie zwinniejsza jest klawiatura
lecz na klepanie wena się wzdraga
czy odejdę od pióra
jak mi dzisiaj ktoś doradzał ?
Takie potyczki są na każdym literackim portalu.
Poema została wyczyszczona. Zmieniono też jej wizerunek.
Jest to moje subiektywne odczucie, widzenie. Multum krwi z pogryzionych jęzorów i zakalcowy torcik z poezji.
"My tęsknimy za nimi, oni tęsknią za nami".
Ale nie wolno się przyznać,
o nie! Powiedziała Lenka
Kiedy wystawiłam pierwsze wiersze, byłam zwykłym szarym wróblem. Chciałam tylko poznać opinię o swoich tekstach. Portal literacki, powinien rozwinąć moje pisarstwo, owszem nabrałam wprawy dużo pisząc, ale są też skutki uboczne przebywania na takim portalu. W dyskusjach wyostrzyły mi się riposty a gdy zaczęłam czynnie uczestniczyć w życiu tej społeczności wplątywałam się w spory, pyskówki zmieniłam się.
Rozmawiałam wierszami, lubiłam żywe tematy.
Kto uwolnił to licho?
________________________________________
wspominam pewnego szarego wróbla
z pierwszego awataru
niepozorny gadatliwy zaglądał
w okno biblioteki
już wtedy zło stopniowo uwalniało się z fikcji
wykorzystało skłonności do marzeń i figli
uzewnętrzniały się z głębi duszy
duch prędko nabierał ciała
wdział maskę licha
tylko nie miał dostępu do zmysłów
wygrażał wolnej woli
sumieniu
gdy nabrał osobowości
nakręcał go już każdy ruch
stawał się nieobliczalny
patrzył na wszystko z innego punktu widzenia
cierpiał przegrywając
nie lubił mojego westchnienia
stawał wtedy na krawędzi by poczuć
lizanie strachem
stał i kiwał się godzinami
zepchnęłam go
miał małe ostre pazurki wróbla
Dużo osób opuściło poemę, jedni zbanowani/ tych, ostatnio było za dużo/ inni zniechęceni, ponieważ zaczęło obowiązywać nowe prawo …. klaszcz z nami, albo wypierdalaj, jak powiedział Milo.
Zmieniono wizerunek poemy, zaróżowiła się, awatary dostały pękate usteczka, zaczęły się też problemy techniczne. To też spowodowało że odeszło wielu, ale i zaczęło przybywać nowych użytkowników, poemę zalała fala grafomanii, głaskanej teraz, same ochy i achy, buziaczki tu i na profilach. Miłość do autorów rozkwitła a poezja ginęła.
12 lipca 2012 narodził się nowy poetycki portal POEMART.PL Strefa wolnej krytyki bez cienia wątpliwości. Milo stworzył namiastkę dawnej poemy dla tych którzy nie mieli już powrotu na poemę, dla tych którzy chcą się rozwijać bez tych wszystkich zakazów, nakazów, portal gdzie można powiedzieć wszystko nie obawiając się moderacji, banów bo takowych tu nie ma. Wstawił brązowe tło, odrzucony na poemie kolor, czym naraził się właścicielowi poemy, który uważał to za kradzież wizerunku poemy. Czy można ukraść kolory tęczy?
http://www.poemart.pl to serwis, gdzie można zajmować się twórczością i wymieniać, informacjami o tym, co ciekawe, opiniami o wszelkich objawach sztuki bez napinania się.
W listopadzie 2012r Rebilk na poemie dostał bana permanentnego… "Konto użytkownika Rebilk zostało zablokowane bezterminowo. Właściciel konta uważał Poemę za dno, więc na pewno nie jest mu z tego powodu przykro."
Zupełnie nie tak
________________________________________
to było zimne cięcie
najważniejsza dla ciała
spadła
i nawet nie zabolało
ulubione miejsce znikło
zanim spadło ostrze
gapie spojrzeli po sobie
lecz tylko lato się burzyło
czekało
zmieniało długość cienia
pokazując surowo czas
może to był poeta
mówili szalony
Na forum ukazał się wątek: Stara Gwardia Poemy - prawda czy szkodliwy mit ?
- czy możemy rzeczywiście mówić o dawnej elicie użytkowników Poemy czy tylko o byłych i obecnych userach tego portalu ?
- Odezwałam się:
można kochać poezję, ale tą miłość niszczą takie portale, pozornie rozwijają ale niszczą cierpliwość, romantyzm, brutalnością prawdy.
Kiedy mija pierwsza fascynacja środowiskiem piszących, jedni się zniechęcają i potrafią odejść, inni chcą coś zmienić, walczą o poezję z grafomanią jak Mithril, Rebilk, Milo.
Wszystko zależy od postawy Redakcji od tego co jest ich priorytetem ilość czy jakość. Tu wybrano ilość, więc myślę, że nie prędko wrócą....
Cytro - nie heroizowałbym działań wymienionych przez Ciebie, byłych użytkowników.
ktoś mnie kiedyś wspierał
w cieniu można zobaczyć dużo
nawet jak wrony udają anioły
wszędzie toczy się jakaś gra
w papilotach cherubinów o satysfakcję
bo nie zawsze chodzi o zwycięstwo
wystarczy
że inni przegrywają
dzisiejsze gwiazdy świecą krótkim światłem
wysokich ambicji
i nikną jak gwiazdozbiór stopa orła
przedtem rozgniótłszy człowieka
jak pustą puszkę od piwa
a wrony kraczą
następny
następna
- Odpowiedziałam: świadome to były odwety krytykowanych autorów a nie krzywdzenie, przez dosadne czyli mocne, nie pozostawiające złudzeń, wątpliwości, wyrażanie prawdy o tekstach.
- Jestem za powrotem 'starej gwardii'. Ale możemy sobie tylko pogdybać... odezwał się xlax
- i Lenka dowcipnie: Mam problem. Nie wiem czy brać na poważnie takiego jednego użytkownika Poemy. Jest tutaj 4 lata, a przez 3 ostatnie marudzi, że dawniej było lepiej.
Udanej niedzieli życzę całej naszej elicie.
Więc i ja nie byłam dłużna:
kraczące elity
my wszyscy decydujemy o kształcie
kraczą wczuwając się w swoje powołanie
wszyscy tworzymy
wszystko dla kra…ju
potrafił chrypieć wroniec na maszcie
gdy flagę wolności opuszczano
te ptaszyska źle mi się kojarzą
chociaż kraczą z coraz większą gracją
z pełnym dziobem uprzejmości
każdy z szajką swoich
po raz kolejny
a wychodzi
że ja wiecznie zrzędzę
patrzę tylko w talerz
"Pod niebem, co jesiennym siąpi kapuśniakiem,
Na sejm zlatują wrony w żałobnym zespole"
- Gdyby nie atmosfera jaką ostatnio stworzono na poemie nikt by nie odchodził i nie byłoby pomysłu na inny portal – odezwałam się znowu
Milo pomagał ale ile można wytrzymać. Milo, stworzył miejsce gdzie można pracować nad własnym pisaniem,
dla ludzi którzy po ostatniej nawałnicy banów nie mieli gdzie tego robić..
Dla tych którzy nie chcą ograniczeń wypowiedzi, ustawiania ich po kątach przez obecne redaktorki. Ja postanowiłam po powrocie z banicji nie rezygnować do końca z poemy, by móc od czasu do czasu wypowiedzieć się na forum. Mam tu cały zbiór moich tekstów i niech tu zostaną tak długo jak ja tu zostanę.
Dziś jest tu komplet osób z klubu miłujmy się, brakuje tylko Michalca.
Powiedziałam to na pożegnanie. Leciałam właśnie do córki do Irlandii. Oderwałam się od internetu, chcę pobawić się z wnukami. Trafiłam na chrzciny drugiego wnuka.
Po powrocie zaczęłam pisać u Milo, tak bardzo chciałam żeby ten jego portal się rozwinął. Przybywało starych znajomych, poezja tu była na odpowiednim poziomie. Ale na poemie miałam swoją bibliotekę, zaglądałam tam, poprawiałam swoje wiersze. Czasem odzywałam się na forum. Czułam, że już nie jestem tam mile widziana i to mnie złościło i prowokowało do małych odwetów.
Pomimo wysiłków redakcji poema upadała. Zalewała ją grafomania. Lepiej piszący jeden po drugim odchodzili.
Zaskoczyła mnie choroba, udar jeden po drugim. Wystraszyłam się trochę, ale wyszłam z tego, tylko na jak długo? Po powrocie ze szpitala od razu usiadłam i spróbowałam napisać wiersz, stwierdziłam że głowa w porządku i ucieszyłam się.
Gałązka wiśni w pękniętym wazonie
nowy dom przywarł już do serca
tylko żyły za bardzo skrzepły i za dużo
niepotrzebnych słów krąży w nich na marne
chociaż pachnie kwiatem wiśni i jakiś brzozowy las
nie widać w nim mnie
piszę niezdarnie bo palce
znów pokaleczył głóg
z krzewu który wyrósł z szorstkiej pestki
wkładanej pod duszę do krwi
jest duszno a chłodne krople potu
jak wymuszony termoobieg
wcale nie zasypiam uczę się milczenia
oczy zamknięte widzą tylko jeden punkt
ale ta cisza jakoś inaczej boli
jestem tak blisko nieba
a oglądam się i wzdycham
choć wcześniej mówiłam że nie żal
potem ktoś w kontrastach odnalazł
rozproszony w rezygnacji życiorys
scerował rzeczywistość i połączył mózg z umysłem
w otchłani intelektu znowu rodzi się wiersz
i nie jest modlitwą
przypomina mi jak pachnie bez
zostawiam go w tym miejscu
na biurku krytyka
lirycznie
umówiłam się z głową
czyli rozumnie
tlen za prawidłowe kąciki ust
przytaknęła skwapliwie śmiejąc się półgębkiem
zapomniałaś
powiedziała
przytaknęłam bezmyślnie
kawały…durny umyśle!
nie jestem pewna czy to kres
nadal pisze się jakiś rozdział
jeszcze czekaj kostucho
nie ścinaj drzewa
które nie wyszumiało wszystkich spraw
będziesz musiała mnie związać
usta zamknąć ręce spętać
Boga się nie boję on dobry
obłaskawiam diabła
by nie wodził już na pokuszenie
w niechęci kolejnego dnia
pamiętasz
jaka przyszłam skromna cicha
krzywym lustrem ta zabawa
- Zastanawiam się czasami czy userzy Poemy, chcieliby podzielić się z innymi swoją drogą do poezji. Jak długo piszą, dlaczego piszą, czego oczekują od czytelnika, jaki czytelnik jest według nich potrzebny ich pisaniu, odezwała się Małgorzata Zakrzewska, Redaktor Naczelna.
I w ten sposób narodził się pomysł napisania Grafolandii.
Zastanawiałam się tylko czy na poemie, czy u Milo. Wybrałam portal u Mila, chciałam napisać moją prawdę o pobycie na poemie a ta mogła się nie spodobać każdemu. Chciałam napisać co takiego znajdują na portalu literackim wiekowe kobiety co je tu zatrzymuje.
to nie tylko uwiąd starczy powoduje, że człowiek warczy
________________________________________
świat się skurczył i robi perskie oko z ekranu
do tych co szukają nowego miejsca
stare kobiety zapyziałe
dotąd podcierające wszystkim tyłki
jak południce tu wpadają ze swoim rymowanym słowem
z włosem rozwianym budząc śmiech
niezrażone krytyką przywdziewają maski i piszą
swoje pieśni pogrzebowe w tym miejscu wybranym
wśród piór much i gówna rozgrzane zdejmują
swoje ciemne wyblakłe szaty
podniecone poezją i furkotem krytyki
na kocich łbach piszącego tłumu
uśmiechają się i ładnieją
Jest wiele powodów, kontakt z ludźmi z poezją, ćwiczenie pamięci, to jest ważne, ogólnie rozwój. Potyczki z młodymi i nie tylko, pozwalają sprawdzić się raz jeszcze, takie wyjście z domu bez wychodzenia. Idealne lekarstwo na depresję.
Każdą rozterkę można wypisać, poddać pod dyskusję i przegadać smutek.
Na poemie xiaze dziś już /Konto usunięte/
napisał : i nie wiem czy wchodzic pod górę czy schodzic w dół?
Obawiam się, że to ostatni założony wątek, bo moje rozumienie portalu poetyckiego jest jakby diametralnie różne od tego co się tutaj dzieje. Kiedyś zapytałem czy poema ma misję. Przeczytałem w odpowiedzi, że ma.
Dlaczego osoby zarządzające Poemą, celowo nie dostrzegają tego co się tu dzieje.
Spójrzcie na to podwórko z innej perspektywy. Śmieja się na innych portalach z nas. Pora zejść na ziemię. Usłyszałem, że jest marazm, że portal został porzucony, że dogorywa, że uciekli już prawie wszyscy, że to dno…muliste, że para idzie w gwizdek.
Czy rzeczywiście?
To samo xlax:
Moje odczucie jest podobne i nie jest to żadne marudzenie, jak Panie próbują wmówić. Fakty są takie, jak je widać: zniknęli wszyscy "starsi" użytkownicy, mamy zalew żenującymi przedszkolnymi tekstami, portal bardziej zaczyna przypominać "społecznościówkę" i pogaduchy o wszystkim, tylko nie o prawidłowym pisaniu, a recenzje sprowadzają się do stwierdzenia "to jest ładne" a "to mi się nie podoba". Mnie jako dorosłego człowieka z ambicjami zniechęca również taki stan rzeczy (a to dopiero po 2 tatach).
„przestać kadzić grafomanii” o to walczyła stara gwardia, czemu była przeciwna cała obecna redakcja.
- uśmiechnęłam się: Cmok. cmok w każdą czerwoną buźkę xlax
- Jednak tęsknisz Cytra
- Pewnie że tęsknię.... za starą poemą, za wami...
Redakcja pousuwała niektóre wątki z forum w których nie wyglądała najlepiej. W ten sposób dbała o swój wizerunek a mi ubywało materiałów do kolażu.
Moja biblioteka była już dosyć pokaźna ale dobrych wierszy było mało. Podziwiałam innych.
Wciąż nurtował mnie ten temat, czy skupia nas poezja, czy na pewno nie jest to tylko przymus pisania. Myślę, że środowisko ludzi zainteresowanych poezją, to kiełkująca w nas potrzeba jakiejś spowiedzi, to takie przedpole wizyty u psychologa.
Może inni traktują to jak wprawki czy nawet egzamin na miano poety, poema jest nieocenionym wynalazkiem dla wszystkich którzy mają dziś coś do powiedzenia, wierszem czy prozą, ważne że mówią...
Portal literacki, debiuty - sprawdzamy się, w dzisiejszych politycznych smrodach, każdy ruch powietrza to dodatkowy oddech, a że ptaki niepodobne do ptaków i cóż z tego nawet pluszowe cieszą oko.
Droga Cytro - taki ptaszek, który nie lata, też może dać wiele radości, kiedyś napisał mi Rebilk.
U Milo świat przystawał, tam wszystko działo się jak na zwolnionym filmie, za wolno na mój
temperament i nadmiar czasu. Wchodziłam wtedy na poemę, bawiłam się, na przykład kibicowałam wyborom wiersza roku. Redakcja nie popisała się, powtórki głosowania, troszkę się pośmiałam.
-Ostatnio udaje się uniknąć narastania konfliktów bez blokowania kogokolwiek. Myślę, że to spory sukces, wcale nie redakcji, ale użytkowników. Czasem na nerwy pomaga wyciągnięcie wtyczki z kontaktu. – odezwała się Lena
- Ognista polemika to coś, na co stać ludzi z ogniem w sercu. Osobiście - lubię!- Powiedziała Lena. I widzę ją na Poemie. Jeden użyje do tego słówka "sic!", drugi "gówna", a trzeci napisze haiku.
Wiersze powinny inspirować komentujących do wyrażania swoich opinii.
Jeśli w ciągu miesiąca pojawia się kilkanaście dobrych tekstów (patrz: Ciekawe i Promowane) - to naprawdę jest nad czym ogniście dyskutować, jak też i spierać się twórczo
A to, że nie ma kłótni i dyskursów, które do niedawna były swoistym znakiem rozpoznawczym Poemy - mnie osobiście nie przeszkadza i mam nadzieję, że nie tylko mnie
Pozdrawiam
Bezczelna Naczelna
- Gówno prawda - odezwałam się. Ogniście dyskutować na poemie to żart....nie radzę próbować. Dowcipna jest ta Naczelna.
- A co zrobić gdy komuś się wszystko podoba, bo niema pojęcia o poezji, jest bezkrytyczny...spytałam
Czy bezkrytyczność jest trollowaniem? Pytam ogólnie
-Stawianie sprawy ogólnie, jeśli wiadomo, że na wysokim stopniu ogólności jest nierozwiązywalna, to nic innego jak przykład trollowania.
Wskaż konkretny przykład, to postaramy się znaleźć rozwiązanie. – wyskoczyła Lena
- Osoba dużo komentuje, bezkrytycznie to jest trollem? A lizus komentujący, łatwo rozpoznać to też troll. Trollowanie karane jest banicją a co z takimi przypadkami? Spytałam
Stawianie tej sprawy ogólnie jest trollowaniem według ciebie....no to problem. Ognista dyskusja wre – zaśmiałam się…
- Cytro, my kochamy naszych trolli. Zwłaszcza jeśli nie mogą sobie znaleźć swojego miejsca i coś im w życiu doskwiera. odpowiedziała Lena
- Temat był "obrona przed trollami" dlatego chcę uściślić, pojęcie trolla a ty chcesz udowodnić że to ja jestem trollem. Oj Lena, ty się nie zmienisz, ty zawsze będziesz wskazywała mi gdzie moje miejsce...Ale naczelna powiedziała że na poemie dozwolone są ogniste dyskusje a mnie się wydaje że takowych już nie ma bo gasną po twojej odzywce. Kto będzie narażał paluchy na oparzenia.....
- Zastanawiam się skąd w Tobie Cytro te permanentne obawy "o siebie" ?
Wiesz, że strach jako taki nie istnieje, to tylko nasz wybór powołuje go do życia.
Istnieje zagrożenie ale strach jest wyłącznie naszym wytworem Smile
Czego Ty się tak boisz, dlaczego ciągle epatujesz jakąś wręcz histeryczną obawą, że "tu bija".
Tu nie biją, tu jedynie nie pozwalają bić innym - nie widzisz różnicy ?
Szkoda – powiedziała naczelna
- Czyli Lena mnie głaskała , chyba ze mną jest już coś nie tak.
maski, netowa skóra i pióra
________________________________________
w grafolandii piszący jak ptaki
w uniesieniu rozkładają skrzydła
widzą więcej
opisują strach rozpalają ogień i gaszą
ich pióro zapisuje nowego człowieka
tylko po co
ta myśl czająca się
jest jak czyhanie na samego siebie
wciąż wraca
łasi się jak chimera
w moim śnie orzeł uniósł na grzbiecie wróbla
gdy ten siedział osowiały i ćwierkał smutno
wirowali w szalonej igraszce wiatru
tłum patrzył i nagle śmiech
orzeł uniósł wróbla
wróbel dosiadł orła
Tak grałam swoją rolę na poemie do końca. Cytra zły duch poemy.
Na poemę zawitał nowy krytyk Paweł Podlipiak, krytykował przy biurku i ostro komentował debiuty. Podziwiałam go, doskonale kosił grafomanię. Dołączyła Małgorzata Południak, strasznie drażliwa, też komentowała w debiutach ale inaczej niż Podlipiak, typowo po belfersku. Podnosiły się głosy protestów, szczególnie gdy Podlipniak wystawił grafomańskie teksty na faceeboku, redakcja milczała, wyraźnie dała przyzwolenie na to koszenie grafomanii.
Wystawiłam ten wiersz na biurko krytyka, byłam ciekawa reakcji krytyka.
Czy już wzrasta irytacja?
________________________________________
anioły długo krążyły jak wrony
aż usiadły na górze całym hufcem
duchy służebne stały się lewą ręką Pana
gdyby nie mizeria którą przyszło zwymiotować
bo ani anielskie modły ani nowy kosiarz
samym spojrzeniem
nie byli w stanie unieść nielotnych
cięcie boli bo to nie łaskotki
pozostali przerażeni gibają się
jak rezusy w oku kamery
miało być tak sielsko anielsko
nikt nie przeoczy
nic nie zagłuszy
echa tego zbawiania
- Autorka tak ładnie zaczyna – „anioły długo krążyły jak wrony” – przecież to śliczna 11-ka, a potem marnuje cały potencjał takiej frazy. W rezultacie reszta pierwszej zwrotki jest w zasadzie do wyrzucenia , bo za dużo w niej pretensjonalności.
Druga zwrotka jest przegadana – w każdym wersie jest o jedno, dwa słowa za dużo – ale jakoś się porusza.
Kolejne dwie już nie. Zbędne.
Proponuję napisać nowy wiersz z wykorzystaniem frazy – „anioły długo krążyły jak wrony”.
Napisał Paweł Podlipniak. Poprawiłam trochę ten wiersz
- Widzę Cytra, że potrafisz sprawnie pisać dziennik pokładowy tego portalu Pozdrawiam. Podoba mi się ten tekst. Choć pewnie jestem z tych nie lotnych.- napisał PrzeMK_O.
Na poemie wymyślono konkurs poetycki pt. „Czereśnie prosto z drzewa”, związany z najnowszą książką Karola Ketzera pod tym samym tytułem. Czyli promocja książki. Zaciekawiła mnie,
Chciałabym ją przeczytać, chciałam zdobyć ją z autografem autora. Od ręki napisałam wiersz i wstawiłam jako pierwsza.
KONKURS – CZEREŚNIE. Związane szypułką
________________________________________
połknęłam czereśnię i nagle
doznałam jakiegoś olśnienia
jak sprytną przynętą jest owoc tytułowy
soczyste słodkie zapraszam
tak sobie jem…. i wieszczę
uśmiechając się do autora
w pozostałych pstrykam pestkami
- stara wyjadaczka cytra wie, że uśmiechnąć się ładnie do autora to podstawa – zaśmiał się Karol Ketzer.
- I o to chodzi. Nic na to nie poradzę , w starej wyjadaczce wzbudziłeś apetyt...odpowiedziałam.
- pisz, piszcie... więcej, mocniej, szybciej - pisał Unlimited
- tylko nie nakręcajcie cytry, ona i bez tego myśli, że chodzi o to, żeby pisać dużo – apelowała Lena
- cytra myśli,
ale lepiej żebyś nie wiedziała co ...
- gdybym myślała, takie rzeczy jak Ty, to chyba sama bym sobie dała bana. dobrej nocki i
powodzenia w konkursie!
- Oj Lenka, gdybyś ty myślała....
Pani Południak, wstawiała na poemie swoje wiersze, poezja trudniejsza, mało kto tu ją rozumiał, na każdą krytykę skakała jak oparzona, aż znający jej reakcje, zaczęli pisać tylko pochwały. Ponieważ tak reagowała na krytykę swoich wierszy, po starciu z nią na faceeboku, gdy usłyszałam, że mam się leczyć na głowę, postanowiłam troszkę ją podrażnić i wstawiłam w offtopic wątek :Koszenie
P jak mała ostra papryczka
________________________________________
strąciłam nieopatrznie twoją kryształową kulę
pękła aż dziw bierze że nie padał z niej śnieg
bojowo wyminęłaś babona grunt to pewne kroki
skargi za płotem czaty
tam większa możliwość pisania bez klasy
ostrzegały cię
z rozbawieniem robię miny do mojej
zdiagnozowanej przez ciebie głowy
ma się dobrze
gapi się z lustra
dostrzegła też twoje żonkile
z wysoka patrzą na rabatę
Pod wierszem Małgorzaty Południk można było zaobserwować różnice między wzrostem i dostrzeganiem. Np. Taka komosa wysoka silna roślina co ona powie o takiej zwykłej stokrotce...plewi się zbędnie. A co powie stokrotka o komosie....komu ta potrzebna ani ładna ani przydatna. Pani Południk jest bardzo łaskawa, wybacza niezrozumienie, ćwierćinteligentom. Rozumie, że to jest nie do przeskoczenia....widzenie z różnych poziomów.
A wena rży bo ćwiczyć się nie da, ani jednym ani drugim. Czasem zaiskrzy na synapsach....ale by ją wywołać trzeba pisać te wprawki koszone, odrastać coraz mocniejszą ....z samej weny to może przelać się woda i zbierać w piwnicy.
Tak sobie pogadałam przy kawce.
- Nie lać wody, czytać.
Małgorzata POŁUDNIAK, nie Południk – Powiedziała Lena
- O przepraszam, Małgorzata Południak, jestem roztargniona, bo zamyśliłam się...."co kum potrafi, czego żaba nie potrafi" to pytanie do żabologa, zoologa
Czasem czytanie nawet do bólu, nie ukazuje obrazu, rozumiem przy szybkim czytaniu uruchamia się tylko pamięć
impulsywna niewiedza, oglądam słowami ale nie myślę słowami, nie widzę obrazu, widzę puzzle. Piszę komentarz, nie trafiony, wkurzam autora. Sama się wkurzam, że nie czuję smaku, kiedy inni w koło się oblizują.
Idę na drzewo, poczekam na swoją ewolucję
- cytro, masz dziś wenę - korzystaj. "Idę na drzewo, poczekam na swoją ewolucję" – genialne odezwał się xlax
Świadomie wysyłam komunikaty swoimi tekstami, wywieram wpływ na czytelnika, czyli nie jestem małpą, moim świadomym celem jest wiersz. Czy mam szansę napisać wiersze, za komuny mówiono każdy ma szanse ale* nauki radzieckie* dawno padły, w demokracji to inaczej wygląda, testy....może
to różnice stanu emocjonalnego tak zakłócają odbiór, oblałam test na czytelnika....
- Pytanie na śniadanie. Cegła pustakowi nie równa...Dlaczego
dom z pustaków tak mocno stoi...
- bo nie budzi emocji? Spytał Unlimited
- Bo to cud techniki PRLu odpowiedziałam
pustak to tylko garść żużlu i cementu, trochę wytrząsania i gotowe. Cegła to już więcej zachodu.
Emocję budzi wytrzymałość....jak pustak próbuje dorównać cegle. Patrz na rozbiórki
Stara cegła jest jak poezja a pustaka czas skruszy
- A my pyskujemy........a w Konkursie PTWK Najpiękniejsze Książki Roku 2012 Literatura piękna NAGRODY nie przyznano WYRÓŻNIENIA
Czekając na Malinę – Małgorzata Południak- Gratuluję Pani Małgorzato
- Słońce świeci, piję kawę na balkonie i rozmyślam nad snem.
Śniło mi się że jestem małpą
łaziłam po drzewach
drapałam się po pupie świeże ślady
teraz myślę może w tej chwili
mnie małpie śni się że jest człowiekiem
chyba zaczęła się ewolucja
wierzę w Darwina
To był mój ostatni wątek na poemie.
27.05.2013r Szanowna użytkowniczko serwisu Poema
W związku z rażącym naruszeniem regulaminu serwisu Twoje konto zostało zablokowane bezterminowo.
Blokada nie jest działaniem automatycznym, lecz została założona w wyniku obserwacji Twoich zachowań w serwisie……… szkodliwa działalność dla wizerunku portalu…
Tak skończyła się moja przygoda z Poemą, jest mi przykro, ale to było najlepsze wyjście, nie umiałam sama się z nią pożegnać.
Po jakimś czasie właściciel zlikwidował Poemę.
Na gruzach Poemy, z inicjatywy Milo powstał jeszcze Poemax. Pisałam tam, ale o ironio losu dostałam bana permamentnego od Milo.
Niczego już nie muszę
kiedy motyle skończyły swoją misję
porzuciłam lirykę pełną westchnień
zajęłam się polityką
chociaż mówili - złe wiersze niewiele warte
politycznie niepoprawne niebezpieczne
nie przejmowałam się poziomem tej poezji
utożsamianej z błotem
mówili zamknij się ropucho!
pisane źle wyostrzonym piórem satyry
gniewem wzniecały pożary
co we mnie wstąpiło?
przecież mogłam grać lesbijkę kocham kobiecość
mogłam też udawać Żydówkę to nic strasznego
od dawna jadam czosnek
rasistkę bo uwielbiam swoją białą skórę
przez przekorę potknęłam się o własne nogi
i poczułam się ofiarną owcą
do ołtarza zbliżył się naczelny /Milo/
wyglądał jak Mojżesz
błysnęło ostrze
- bardzo bolało
chciałabym wszystko wyrwać z pamięci
ale przy tym wspomnieniu brakuje mi tchu
płuca fałszują jakby zachłysnęły się
wirusowym dechem
chyba za długo uginałam się od nieswoich win
a zło węszyło
nie pomyślałam że w tle czai się bezsens
Zdrówka życzę.
Byłam tam na krótko przed Tobą...później spasowałam, by wrócić pod innym nickiem.
Dla mnie najwartościowszą postaciami byli Milo i Mithril./ Milo był moderatorem, długi czas, na Wywrocie, ale jak zalało ją grafomanią, odszedł. Wielka szkoda/
Mam to szczęście, że nie przywiązuję się do portali i dlatego nie cierpię jak Ty, kiedy coś się rozpada...na własne życzenie.
Dużo zdrowia Cytro i pisz, to się ma pod skórą, a komentarze? Cóż ludzie mają różne gusta, nie należy tylko prowokować.
Uśmiechu życzę :)
sam nie wiem, co o tamtych czasach sądzić.
zachowaj w sobie tylko te dobre wspomnienia. szkoda marnować życie na te gorsze chwile. zdrowia życzę.