"W Pułtusku na wysokości ul. Wyszkowskiej spacerując wałem przeciwpowodziowym wszedł do rzeki Narew, chcąc wyciągnąć z niej psa, pod którym załamał się lód."
"Według relacji żony, która była świadkiem zdarzenia, mężczyzna utonął"
Nie napisałbym dobrego słowa o działaczach KOR, bo nie ceniłem ich nigdy. Ale napisałem o Janie Lityńskim, który pochylił się nad losem psa. Prawdopodobnie utonęli razem w Narwi.
Niektórzy powiedzą, że – marna śmierć znanego kombatanta, inni powiedzą, że - heroiczne poświęcenie. Osądźcie sami.
Rzadko zdarza się bowiem, aby człowiek stracił życie ratując zwierzaka.
Ludzkość zapewne nie postawi pomnika za szlachetny czyn, bo musiałaby zawstydzić się z powodu hipokryzji. Codziennie przecież zabija zwierzęta na żer, dla podtrzymania ekspansji swojego gatunku.
A, Jan Lityński, pochylił się nad losem tonącego psa.
https://www.youtube.com/watch?v=J1JjOpXsJ7A
Rewolucjonista, który szybko zrozumiał, że dobre skutki dają tylko rewolucje niedokończone, które pozostawiają dawnym przeciwnikom płaszczyznę wolności i udziału w budowaniu nowego ustroju.
Państwowiec uznający nadrzędność państwa i prawa wobec konfliktów, emocji i interesów, bo dobre państwo tworzy ramy wyrażania tych dążeń bez rozbijania wspólnoty, instytucji, pozycji międzynarodowej kraju.