Jedna z największych afer finansowych III RP.
Kryminał zrobiła z ,,Poczty Polskiej" , w latach 90-tych, ekipa malwersantów kierowanych przez Grzegorza Szermanowicza. Zbierali kapitał dla Suskiego z Banpolu okradając swoją firmę. Wówczas NIK oszacowała straty na 100 mln zł. Po dekadzie patologicznej transformacji mało zmieniło się na lepsze, nadal ciąży nad państwowym molochem patologiczne zarządzanie. Nowi łajdaczą po starych układach. A związki zawodowe bezczelnie bogacą swoich liderów kosztem szeregowych pracowników. Niedługo żałować będziemy braku interwencji radzieckiej w 1981 roku. Może teraz mielibyśmy bardziej czyste państwo, jak: Czesi, Słowacy, albo Węgrzy.
Były dyrektor generalny Poczty Polskiej Grzegorz Szermanowicz nie chciał rozmawiać z nami na temat Banpolu.
- Ja już w Poczcie nie pracuję - uciął krótko.
- Ale to właśnie wtedy, gdy pan kierował Pocztą, zawierano umowy z Banpolem.
- To nie mój kłopot. Pytajcie nowego dyrektora, to jego zmartwienie.
,,Ujawnione nieprawidłowości dotyczące Gdańska skierowaliśmy do prokuratury w kwietniu ubiegłego roku . Wtedy też nastąpiły pierwsze zmiany na stanowiskach dyrektorów okręgów Poczty i ich zastępców. Następne powiadomienia do prokuratury o przestępstwie z tytułu działania na szkodę Poczty oraz zwolnienia miały miejsce w Katowicach i Olsztynie. Były to te sprawy i zwolnienia, w których jednoznacznie dało się wykazać działanie na szkodę przedsiębiorstwa. Choć należy powiedzieć, że wszystkie okręgi Poczty zawierały umowy ze wspomnianą firmą. Różny jednak był ich zakres i różna odpowiedzialność dyrektorów. Trzeba powiedzieć, że taka była odgórna tendencja i dyrektorzy, chcąc utrzymać pracę, byli w sposób nieformalny poddawani naciskom. Tylko dlatego ta czy inne nieliczne firmy mogły objąć swego rodzaju monopol na pewne sektory usług w Poczcie? Myślę, że nie jest to specyfika wyłącznie Poczty. Tak wielkimi przedsiębiorstwami jest łatwiej sterować, niż kierować, i nie ma w tym paradoksu.,