ROK 3333 - Max i Mia wracają z kosmosu
(wersja 20 kwiecień 2021)
Od wieków na ziemi występowało szereg niepokojących zmian, takich jak nadmierne
ocieplenie (wskutek czego nastąpiło topnienie lodów na biegunach), smog, zaśmiecenie
mórz i oceanów oraz nasilające się erupcje wulkanów. Znajdując się w atmosferze
ziemskiej z dużej wysokości można zauważyć, że nasza planeta pokryta jest tylko
dwoma oceanami rozdzielonymi wysokim wypiętrzeniem skalnym powstałym
zapewne od gwałtownego zderzenia płyt tektonicznych i wypływu lawy.
Obszary lądowe zostały zminimalizowane z powodu znacznego podniesienia się
poziomu wody, a małe wyspy całkowicie zalane.
Ze Stanów Zjednoczonych pozostały na widoku Góry Skaliste i wyżyna Kolorado z krainą
kanionów. Wybuch potężnego wulkanu w Yellowstone nie tylko wysuszył jezioro i
rozlewiska, lecz pokrył lawą i popiołem prawie cały pozostały teren (za wyjątkiem części
Alaski) łącznie z Kanadą. Powtórzyło się więc to samo wydarzenie co 50 milionów lat temu.
Z tym, że wtedy teren ten jeszcze nie był głównym obszarem zamieszkania bizonów i wielu
innych unikalnych zwierząt, nie wspominając o tym, że ludzie jeszcze nie istnieli.
Kontynent afrykański też nie został oszczędzony. Pozostały na nim jedynie szczątki
śniegu Kilimandżaro i rozległe pustynie. Nil wysechł, a więc nie było upraw na żyznych
rozlewiskach. Głód i liczne samodyfikujące się wirusy pokonały mieszkańców. Morze
Czerwone stało się stałym złożem solnym i istnienie kanału Sueskiego nie miało
sensu, tym bardziej że wybuch wulkanu na Gibraltarze zamknął cieśninę,
uniemożliwiając wpłynięcie do morza Śródziemnego.
W Europie zaszło wiele różnych zjawisk, ale nie miejsce tutaj i czas aby je omawiać. Z
bliższych spraw można wspomnieć o Bałtyku, zamienionym przez kraje przybrzeżne
na zbiornik opakowań plastikowych i magazyn odpadów jądrowych.
W miastach nie było w ogóle tak kiedyś popularnych osiedli mieszkaniowych,
tylko las wieżowców - wybudowanych nadmiarowo w okresie prosperity -
zamieniających się stopniowo w szkieletowe pustostany z powodu ubywania
mieszkańców, zużycia i braku konserwacji.
Zapanował dyktat wygodnictwa. Nie było chęci do współpracy. Każdemu wystarczał w
zasadzie tylko on sam (plus komputery i gadżety elektroniczne).
Zniknęły ulice. Ruch transportowy odbywał się wyłącznie drogą powietrzną za pomocą
„samochodowych” dronów zasilanych energią kosmiczną. Takie wirtualne ulice nie
wymagały pracochłonnej i kosztownej budowy jak w przypadku rozwiązań
tradycyjnych, tylko odpowiedniej nawigacji przestrzennej. A miejsca w przestrzeni nie
brakowało. Zdrowy rozsądek tutaj więc wreszcie przemówił.
Sklepy i spacery zakupowe w hipermarketach nie miały sensu, bo sprzedaż stacjonarna
zanikła. Wszystkie zakupy realizowano przez internet i dostarczano dronami na dachy
i balkony.
Max osobiście był ciekaw jak wygląda Kraków, z którym związany był od dzieciństwa.
Wiadomo, że natura nie znosi zmian. Miasto miało wygląd zbliżony do tego z X wieku.
Wisła wróciła na stare koryta – otoczyła Zamek Wawelski i płynęła też przez Grzegórzki
ulicą Dietla oraz główną arterią czyli Alejami Trzech Wieszczy.
Nie było już 168 kościołów, tylko jeden katedralny na Wawelu do odprawiania ważnych
uroczystości. Każdy nosił (jak chciał) Boga w sobie i z nim się bezpośrednio komunikował
Osobnicy na ziemi byli bardzo wysocy – o wzroście 230-250 cm – zgodnie z danymi
statystycznymi, że każde sto lat dodawało 7-10 cm. Wysocy ale pochyleni, gdyż kręgosłupy
nie wytrzymywały ciężaru. Tak jakby człowiek wracał do trybu czworonożnego jak w
początkowej fazie swego istnienia! Ciężar ich ciał był znaczny, ponieważ nasycenie
mechaniką sterowaną elektronicznie było ponad miarę. To już były hybrydy - roboty
biologiczne, których mózgi miały bezpośrednie sprzężenie z wbudowaną pamięcią
elektroniczną, a kończyny były reperowane nie operacjami chirurgicznymi lecz dostawą
części zamiennych.
Cechą charakterystyczną tej populacji był całkowity brak osobników niewidomych.
Postęp w neuroprotetyce po roku 2050 był tak znaczny, że nie było problemu z instalacją
nanoelektrod dla wiązki kilku milionów nici nerwowych łączących mózg z okiem
biologicznym lub elektronicznym (w przypadku osobników niewidomych od urodzenia).
Opracowanie tej neuroprotezy rozpoczęto w USA w 2021 roku i kosztowało to kilka
miliardów dolarów. Ta technologia została zastosowana też do leczenia humoidów.
Realizowano więc marzenia neuroinżynierii biologicznej, pracującej nad impulsami mózgu
już od lat 20-tych XX wieku. Postęp w tym zakresie nie był tak szybki jak się spodziewano. Na
początku lat 70-tych XX wieku eksperci Rand Corp. twierdzili, że do 1990 roku
nastąpi bezpośrednie podłączenie komputera do mózgu, zaś jeszcze do roku 2000 powstanie możliwość uczenia się poprzez bezpośrednie utrwalania informacji komputerowych
w komórkach mózgowych. Nie zdawano sobie wówczas sprawy ze złożoności mózgu.
Szacowano, iż zawiera on 8-10 miliardów neuronów, a tymczasem okazało się po roku 2010
że może być ich nawet 100 miliardów! (średnia 86 - nie każdy posiada taką samą ich liczebność).
Wtedy dopiero poznawano biologiczne sieci neuronowe, a przecież tylko od
zrozumienia mechanizmów ich działania i szczegółowej struktury siatki połączeń
można było zacząć myśleć o realizacji tych ambitnych planów.
Pojawienie się szybkich i pojemnych pamięciowo komputerów radykalnie przyśpieszyło te
prace, doprowadziło do wykrycia i zmapowania wielu sieci neuronowych (w 2020 roku
znano tylko 10 z nich) oraz do zbudowania inteligentnych łączy BCI (Brain
Computer Interface) wyposażonych w uczące się sieci. Pomysł Rand Corp. stał się możliwy
do realizacji dopiero w roku 2099 i wtedy w ówczesnych mózgach doliczono się
już 150 miliardów neuronów, które charakteryzowały się dużą zmiennością (30%
komórek obumierało ale i odnawiało się). Zastosowano więc adaptacyjne sieci
samouczące się o zmiennej strukturze.
Po tych dywagacjach techniczno-naukowych wróćmy „na ziemię” (w przenośni i
dosłownie). Mia była szczególnie zainteresowania Europą. Pełny obraz kontynentu
europejskiego był trudny do uchwycenia. Przykładowo, zbudowano kiedyś wiele elektrowni
atomowych, które spełniały swoje role zarówno energetyczne jak i niszczące (w
przypadku awarii rdzenia jądrowego, przy trzęsieniach ziemi i tsunami).
Na niektórych terenach oglądać można było krajobraz „jak po bitwie biochemicznej” – dużo
ofiar mało żywych. Ludzie umierali nie tylko z napromieniowania. Wielu zmarło z zarazy,
braku części zamiennych (z powodu wojny patentowej pomiędzy producentami) albo zmian
klimatu spowodowanych wybuchami na słońcu.
Zawsze istniały elity i masy. Wielu najbogatszych wyprowadziło się z
wieżowcowych apartamentów i przebywa na zbawiennym (bo pobliskim) księżycu oraz na
planecie Mars. Od czasu do czasu słychać międzyplanetarne pojazdy komunikacyjne i
karetki ratunkowe latające pomiędzy nimi. Unikają ziemi jak zarazy i dosłownie mają rację!
...czas leci ….zobaczymy co będzie za następne 3333 lat…..