Jak zejść z linii strzału

A Raskolnikowski

 

PRL

...Elka Elka czy pamiętasz — Milicja była obywatelska, my mniej, dużo mniej. Na dachu nie było koca, czy zdradziłaś — nie wiem, przestali przesłuchiwać. Za każdą wyrwaną z uchwytu czerwoną flagę, po trzy pały — mówił, patrząc mi w oczy, zastępca komendanta. Jak mus to mus, bij pan. Wpierw się przejdziesz z sierżantem i wszystkie policzysz, wkładając je na miejsce — oczywiście. Później nie będziesz w stanie. Miał rację, nie miałem siły, bycie bitym jest bardzo męczące...

 

90"

"Iść ciągle iść w stronę słońca" — Kto by się spodziewał, że jego położenie zafałszowano za pomocą luster.

 

Transformacja ustrojowa, biegała jak szalona a ja z nią, współbieżnie i z podobnym skutkiem. Siedem kilo, wyrok za przemyt podobny. Ojciec usiadł obok mnie i zaczął płakać. Na pożegnanie wykrztusił: doroślejesz, już cię nie poznaję. Umarł dwa miesiące później. Dziś wiem, co miał na myśli. Stanie się dorosłym, oznacza nic wiecej jak stworzenie w sobie osoby, która się pozbywa siebie. Wiec, pozbywałem się siebie, nie patrząc na to, że w łasym na uroki beztroskiego życia życiu, zapadają się inne, często niewinne...

 

 

Miasto naturalnym środowiskiem.

Morganatyczne związki Heleny z wypełniaczami doprowadziły go do szaleństwa.

Daj popróbować niezamężnej — prosił.

- Nie mam dla ciebie!

- Daj, proszę — oddam ci.

- Nie ma takiej możliwości.

- To podwieź mnie tu kawałek, mam fanty.

- Jakie?

- Dwudziestodolarówki. Podwójnych Orzeł — Pięć sztuk.

- Bitki?

- Nie wiem, sam sprawdzisz.

- Wszystkie pięć gonisz?

- Tak.

- Wsiadaj. Gdzie mam jechać?

- Kawałek, tu na Stogach, przy plaży.

Zatrzymaj się, wyłącz silnik i zgaś światło — powiedział.

- Długo?

- Pięć minut. Mam je schowane w zaroślach.

Wrócił za dwie, przystawiając mi do głowy P-64. Chłopak chce to, co mam w kieszeni. A ja chcę życie, ale nie takie, które mnie czeka po oddaniu zawartości kieszeni. Sytuacja patowa, biorąc pod uwagę, niestabilność emocjonalną przeciwnika. Jednak przyglądając się bliżej, rozsądniej byłoby dla niego, mnie zastrzelić i wtedy opróżnić kieszenie. Wiadomo, nie chce mnie zabić, ale może to zrobić ze strachu, przez przypadek, z chęci przelania czary goryczy. Chłopaka częściowo (po macoszemu) wychowywała ulica, skąd trafiał do więzienia, prawdziwej matki, która ratuje mu życie za każdym razem, gdy jest w kłopotach. Negocjuj teraz z takim.

Oczywiście, człowiek z przystawionym pistoletem do głowy, nie ma czasu na takie rozważania. Ma natomiast wystarczająco dużo czasu, aby odsunąć głowę z linii strzału.

 

A Raskolnikowski
A Raskolnikowski
Opowiadanie · 16 września 2021
anonim