Jest nieruchomy. Oczy wypalone, tępo świdrują przestrzeń. Mają wyraz bezwyrazowy. Czyta; lub sprawia wrażenie, jakby na chwilę oderwał wzrok od książki. Książka jest nieporęczna i spoczywa na czymś w rodzaju sztalug.
Za oknem świeci słońce, w kącie stoi łóżko nakrapiane purpurą, fotel emanuje żółcieniami, lecz dominującym kolorem jest bezwzględne panowanie szarości, które wyodrębniają głębię dywanu i małego biurka.
Obraz jest olejny, lecz mężczyzna siedzi obojętny na technikę jego wykonania. Nad głową wisi mu kosa, on jednak ma usta zacięte, wąskie. Czoło ma skupione, wysokie, przeorane frasunkami, ręce żylaste, mistrzowsko pociągnięte bezbarwnym lakierem. Kosa nie spada, tylko biurko jest coraz mniej malachitowe, a coraz mocniej hebanowe, jak filmy Bergmana.