Kursor miga coraz szybciej, odmierzając czas stracony na to durne siedzenie. Po kolejnych minutach zaczynasz się zastanawiać czy nie dać sobie spokoju i nie zacząć się uczyć na jutrzejszy sprawdzian. Jednak wolisz siedzieć niż wziąć się za książki. Podkręcasz muzykę, licząc na jakiś nagły impuls, albo chociaż na chwilkę zapomnienia. Gdy to nie daję rezultatu dodajesz jeszcze trochę decybeli, kończy się na tym, że wpada jakiś domownik i każe ściszyć.
Wtedy już kompletnie nie wiesz co z sobą zrobić. Wstajesz, idziesz do kuchni, pijesz cokolwiek co wpadnie ci w ręce. Wracasz i znów kilka minut gapisz się w ekran. Potem zaczynasz robić zupełnie niepotrzebne porządki na dysku. Znów wstajesz i idziesz sprawdzić co w telewizji. Jak zawsze nic, albo jakaś chora telenowela. Wracasz z mocnym postanowieniem pisania. Sprawdzasz jeszcze jaka jest pogoda za oknem, ale nawet ciemności, które już dawno zapadły nad światem nie pomagają. Znów wracasz przed monitor. Jednak gdy kursor miga kilka razy w wyrzutem, już całkiem się poddajesz. Kończy się na tym, że zaczynasz grać w sapera, albo w inna głupią grę. Z pisania nici.
W takich właśnie chwilach powstają tego typu teksty....