Moja kobieta

falkon

Od samego rana krząta się po mieszkaniu. Otwiera szafki w kuchni, brzęczy naczyniami. Ja grzecznie udaję, że śpię. W końcu budzik dzwoni i chcę udać się do łazienki. Niestety jest zajęta.

- Kochanie, wstałaś godzinę wcześniej, długo jeszcze?

- Coś niewyraźnie odpowiedziała.

Zaświtało w głowie. Czyżby już PMS? Muszę kupić czekoladę.

 

Przed lustrem stoi. Robi sobie oko, kredką nakłada cienie. Tapeta efektu maskuje mankamenty. Zawsze kiedy ona maluje paznokcie, ja dostaję czkawki i żadne strachy nie pomogą. Tak po prostu mam. Ten zapach tak działa. Podchodzę do okna, otwieram. Ona spokojnie wycina skórki.

 

- Których perfum użyć? Rozciera kropelkę na dłoni, na przedramieniu. Tu by nawet najlepszy pies gończy trop zgubił. Patrzę który flakonik najładniejszy, wybieram. Ja osobiście używam tylko wody po goleniu marki "BRUTAL" - dla prawdziwych mężczyzn.

 

- W tej czarnej sukience będzie mi ładnie?

- Tak, czarne wyszczupla.

Spojrzała wzrokiem Bazyliszka.

- Zaraz mi powiesz, że jestem gruba!

- No wykrztuś to wreszcie.

- Ależ kochanie przestań! Odpowiadam miną prawdomówną.

- Załóż tę sukienkę w kwiatki, z dużymi perłowymi guzikami i mankietami z koronki, jest w halucynogennych kolorach.

- Dałeś mi ją na urodziny dwie dekady temu, nie pamiętasz?

- Ja naprawdę nie mam się w co ubrać!

 

- A buty jakie włożyć?

- Na płaskim, czy koturnie?

- Na płaskim, mówię.

Na wysokiej podeszwie jest trochę ode mnie wyższa.

- Wiesz ile par butów ma Monika Olejnik?

- Ponad dwieście!

- A ja mam kilka starych trepów.

 

Zadzwoniła Kryśka. koleżanka ze szkoły. Będzie ze dwie godziny spokoju. (oby)

 

- Dziś będę w domu późno. Idę na fitness, oznajmiła.

W drzwiach mignęła jej postać w skórzanej kurtce i jeansach.

Całą przebierankę szlag wzięło.

 

Pewnie na bieżni będzie zrzucać masę.

A na fitball-u, formować rzeźbę.

 

Wieczorem wpadła do domu jak bomba. Jestem wykończona i głodna. Cały przedpokój wypełnił się jej żalem.

Pół godziny już je. podsuwam najbardziej kaloryczne kąski, na wzmocnienie organizmu.

- Serniczek jest pyszny, mówię. Czekoladki układam na talerzyku.

Ocknęła się w pewnym momencie.

- Jestem przecież na diecie. Dziękuję już.

Żołądek mi się skurczył..

- Odpocznij, mówię.

- Szyderczo myślę:

Pół godziny dla słoniny, nie zaszkodzi.

Zasnęła.

 

falkon
falkon
Opowiadanie · 6 stycznia 2024
anonim
  • falkon
    Nie mam myślnika u siebie. Dywiz musi wam wystarczyć. NO!

    · Zgłoś · 10 miesięcy
  • lydiadel
    Frazy, frazy, nic nowego tu nie czytam. Brakuje tu jeszcze pare wiców o blondynkach.

    · Zgłoś · 10 miesięcy