Pierwszy na oko dobija siedemdziesiątki. Trzyma się jednak nie najgorzej, bo liczy już przeszło osiemdziesiąt wiosen. Czyściutki, pracowity. Ani śladu siwych włosów. Wybredny pod każdym względem. Sknera. W nocy wstaje do lodówki. Lubi zjeść mało, lecz drogo. W potrzebne specjały zaopatruje się poza domem. Pije koniak na poprawę krążenia, ale tylko przed zaśnięciem. Regularnie i w dużych ilościach. Ożywia się wtedy.
Stać go na luksusy. Kawior, szyneczki, specjały znane nam z lepszych czasów. Kiedy zajada, robi to potajemnie, zazwyczaj wtedy, gdy idziemy na telewizję, albo siedzimy w parku, przed wejściem do domu i oczekujemy odwiedzin. Zresztą dla niego każdy pretekst, by coś zjeść, coś, czego mu zazdrościmy, sprawia satysfakcję. Fakt, że nie musi się z nami dzielić, że do ostatniej kruszyny opróżnia swoją część lodówki i odczuwa coś w rodzaju zadowolenia na widok naszych wściekłych spojrzeń, fakt ten pozwala mu żyć wśród nas, ludzi, których nigdy nie rozumiał, których się boi, którzy, jak mawia, osaczają go bez przerwy i bez przerwy czegoś od niego chcą.
W nocy wstaje często. Źle powiedziane; nie wstaje, lecz zrywa się z przerażeniem. Ma wówczas dziki, rozbiegany, spłoszony wzrok. Jakby tłumione w dzień zdarzenia ścigały go z intensywnością zwielokrotnioną przez mrok. Trudno zgłębić, czego się boi. Przyjechał z Belgii, gdzie przez większość życia tyrał w kopalni. Ma wysoką emeryturę, co jest powodem zawiści. Z tego powodu widowiskowo, z premedytacją obnosi się ze swoim dobrobytem. Zadziera nosa, jak mało kto. Z upodobaniem podkreśla, że jest finansowo niezależny.
*
Po drugiej stronie Domu mieszka jego brat, zewnętrznie podobny i w tym samym wieku. Też mruk i snob. Poznałem go. Odstaje od reszty mieszkańców. Mawiają o nim, że jest z niego gburowaty, przekorny i zakuty lump. Zawiłe losy oddaliły ich. W młodości pokłócili się o dziewczynę. Jak górale w piosence. Wyjechał z kraju, Brat został w nim. Tu pracował i tu dorobił się przepukliny. Poza oficjalnymi spotkaniami w jadalni, zgodnie unikają kontaktu. Jeśli mijają się na korytarzu, nie patrzą na siebie. Lecz jeden o drugim wszystko wie.