Dwaj bracia

Marek Jastrząb

Pierwszy na oko dobija siedemdziesiątki. Trzyma się jednak nie najgorzej, bo liczy już przeszło osiemdziesiąt wiosen. Czyściutki, pracowity. Ani śladu siwych włosów. Wybredny pod każdym względem. Sknera. W nocy wstaje do lodówki. Lubi zjeść mało, lecz drogo. W potrzebne specjały zaopatruje się poza domem. Pije koniak na poprawę krążenia, ale tylko przed zaśnięciem. Regularnie i w dużych ilościach. Ożywia się wtedy.

 

Stać go na luksusy. Kawior, szyneczki, specjały znane nam z lepszych czasów. Kiedy zajada, robi to potajemnie, zazwyczaj wtedy, gdy idziemy na telewizję, albo siedzimy w parku, przed wejściem do domu i oczekujemy odwiedzin. Zresztą dla niego każdy pretekst, by coś zjeść, coś, czego mu zazdrościmy, sprawia satysfakcję. Fakt, że nie musi się z nami dzielić, że do ostatniej kruszyny opróżnia swoją część lodówki i odczuwa coś w rodzaju zadowolenia na widok naszych wściekłych spojrzeń, fakt ten pozwala mu żyć wśród nas, ludzi, których nigdy nie rozumiał, których się boi, którzy, jak mawia, osaczają go bez przerwy i bez przerwy czegoś od niego chcą.

 

W nocy wstaje często. Źle powiedziane; nie wstaje, lecz zrywa się z przerażeniem. Ma wówczas dziki, rozbiegany, spłoszony wzrok. Jakby tłumione w dzień zdarzenia ścigały go z intensywnością zwielokrotnioną przez mrok. Trudno zgłębić, czego się boi. Przyjechał z Belgii, gdzie przez większość życia tyrał w kopalni. Ma wysoką emeryturę, co jest powodem zawiści. Z tego powodu widowiskowo, z premedytacją obnosi się ze swoim dobrobytem. Zadziera nosa, jak mało kto. Z upodobaniem podkreśla, że jest finansowo niezależny.

*

Po drugiej stronie Domu mieszka jego brat, zewnętrznie podobny i w tym samym wieku. Też mruk i snob. Poznałem go. Odstaje od reszty mieszkańców. Mawiają o nim, że jest z niego gburowaty, przekorny i zakuty lump. Zawiłe losy oddaliły ich. W młodości pokłócili się o dziewczynę. Jak górale w piosence. Wyjechał z kraju, Brat został w nim. Tu pracował i tu dorobił się przepukliny. Poza oficjalnymi spotkaniami w jadalni, zgodnie unikają kontaktu. Jeśli mijają się na korytarzu, nie patrzą na siebie. Lecz jeden o drugim wszystko wie.

 

Marek Jastrząb
Marek Jastrząb
Opowiadanie · 26 marca 2024
anonim