Literatura

Biblioteka Problemów Istotnych (opowiadanie)

Marek Jastrząb

 

Staraniem sponsorów pisma Wiedza Chodnikowa powstała na naszym wydawniczym rynku oficyna wspomniana w niniejszym tytule. Jej założeniem jest maksymalna popularyzacja nauki odpadowej.

 

To z jej podręczników dowiedziałem się o Tąpielicach Sromotnikowych, futrzakach mających wypadowe bazy za kaloryferami. To on otworzył mi oczy na rzeczywisty świat Makrelownic Zbrojnych żyjących pod szafami. To dzięki niemu poznałem intymne życie Beznosych Słonic. A teraz mam niepowtarzalną szansę zaznajomienia się z obyczajami kangura p.

*

Jak o tym świadczą prześwietlone zdjęcia satelitarne oraz nie przeprowadzone wykopaliska, tereny podmokłe i porosłe wysokopienną trawą, zamieszkane były przez przodka obecnych plecakowych. Ale odkąd zamiast desek ze świeżo ściętego drzewa kładziemy klepkę parkietową i inne badziewie, kangur p. zmniejszył swoją występowalność.

*

Różnił on się od aktualnie żyjących nie tylko wielkością i owłosieniem, ale tym, że zamiast plecaka, nosił na brzuchu urządzenie inkubacyjne i przetrwalnikowe podobne do sakwy, w której przebywały jego pociechy.

Wzrostu był dwumetrowego, futro miał gęste i lśniące, a dolne kończyny ciut za duże. Z tego powodu nie nadawał się do życia na skromnym terenie, ponieważ gdzie by się nie położył, tam wszędzie wystawał. Siłą rzeczy więc powściągnął swoją objętość.

 

Początkowo zamieszkiwał w lesie. Ale że las dostarczał mu pożywienia w ilościach głodowych i że pojawił się jego odwieczny wróg naturalny, mrówka falista, stworzonko wyjątkowo wstrętne, ledwo widoczne i wąsate przy grdyce, opuścił niegościnne knieje i zadomowił się w kurnych chatach naszych pradziadów. Zrazu przeszkadzał mu dym z palenisk, lecz wkrótce przystosował się i do tej niewygody.

*

Omawiana pozycja jest przewodnikiem po królestwie zwierząt. Ale myliłby się ten, kto chciałby znaleźć w nim opis stworzeń wybitnie standardowych. Tego rodzaju stereotypowe organizmy są umieszczone w mniej poważnych wydawnictwach.

 

Jej autorzy koncentrują się na formach występujących z rzadka. Dopiero co odkrytych, lecz już fascynujących. To oni, w wyniku długoletnich badań, rozszyfrowali kangurzy język plecakowca i dokonali jego podziału na normalny i wzniosły.

 

Pierwszy, używany podczas zdobywania pokarmu i wędrówek za nim, nie był znany węższemu ogółowi uczonych. Drugi, będący w stadium zanikowym dodatnim, znalazł zastosowanie podczas uprawiania miłosnych gier w krzesanego.

*

Dziwnie tajemnicze i jakże mało rozpowszechnione zwierzę (kangur p.) przybyło w nasze strony razem z taborami Ziemniaków Kwarcianych. Egzystuje w szparach niewypastowanych podłóg. Żeruje wyłącznie w księżycowe noce. Nie cierpi Mrówek Falistych, które, ze złośliwą zajadłością, niszczą mu zapasy na zimę.

 

Pożytku z tego kręgowca nie da się stwierdzić ani na lekarstwo, lecz wśród naukowców i na ten temat rozpętały się awanturki. Jedna frakcja była przeciwna jakiemukolwiek przesądzaniu sprawy i twierdziła, że tak wyprzedził on ludzką ewolucję, że zanim człowiek dorośnie do ich poziomu i będzie mógł go docenić, miną miliony lat.

 

Frakcja druga wolała schować głowę w piasek i orzec, że skoro nie można przyznać słuszności tej hipotezie, najrozsądniej będzie poczekać na rozwój wypadków.

 

Trzecia, radykalna, opowiadająca się za Prawami Kangura Do Walizki, Neseseru i Plecaka, była za wspomaganiem całego gatunku, ale do głosu doszła Liga Obrony Plugastwa, a z nią żartów nie ma: rozprawiła się zarówno z kunktatorami, jak z radykalnymi zwolennikami torbacza.

*

Pod hasłem Kangur też Człowiek odbyły się liczne manifestacje. Ich natychmiastowym rezultatem było kategoryczne domaganie się uznania go za podosobę skrzywdzoną i szykanowaną niesłusznie.

Następnym, było sporządzenie memoriału uwypuklającego dotychczasowe zaniedbania i uchybienia na odcinku znajomości problemu. W memoriale tym zawarty był postulat odnośnie należytego traktowania zwierząt nieprzydatnych z winy Naczelnych.

 

Musimy to sobie jasno powiedzieć: nie kto inny, ale człowiek jest odpowiedzialny za ich wszeteczny tryb życia. Tępiony na każdym kroku, nie ma zabezpieczonych warunków rozpłodowych i zmuszony jest do spółkowania doraźnego, przyspieszonego i powierzchownego, co prowadzi do lękliwej postawy wobec otoczenia, drgawek i nieuzasadnionych tików.

 

W tym miejscu autorzy zwracają naszą uwagę na niesłychaną elastyczność kangura p. Zależnie od sytuacji, potrafi on stanąć do walki z przeszkodami.

 

My, ludzie, nie tylko powinniśmy się wzorować na jego umiejętnościach i wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski, ale też winniśmy zastanowić się nad przyznaniem mu miana pierwszego zwierzęcia obdarzonego inteligencją.

 

Oto dowody.

 

Niemodną i mało praktyczną torbę na brzuchu, zastępuje eleganckim plecaczkiem, co ułatwia mu żerowanie i sprawia, że potomstwo nie dynda z przodu.

 

Kaliber naszego terytorium spowodował jego miniaturyzację. Dym, że Matka Natura zaopatrzyła go w gruczoły odpowietrzaczowe.

 

Przykłady te, skonfrontowane z definicją braci Turbaczewskich, którzy dokonali epokowego podziału inteligencji na tymczasową czynną i tymczasowo żadną, przykłady te niezbicie dowodzą, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

 

Czy znajdzie się wśród nas śmiałek, który zaryzykuje twierdzenie, że jego plecak nie zmieni się wkrótce w saszetkę? A kto zaręczy, że w swojej ewolucji nie dojdzie aż do pugilaresu? Tak, czy siak, inteligencja, której jednym z przejawów jest adaptacyjna umiejętność życia w określonym środowisku, należy nie tylko do nas i z tym faktem przyjdzie nam się pogodzić.

 

Niemal na naszych oczach wali się ostatni bastion naszej dumy. Nie tak dawno temu jakiś kołek podważył oficjalne stanowisko w sprawie usytuowania Ziemi i przedstawił inną wersję obrotów niebieskich ciał. Bałamutna bzdura ta uzyskała posłuch, ale, mówiąc szczerze, odkrycie to podeptało nam samopoczucie, bo okazało się, że wprawdzie centrum nie ma, lecz za to wszędzie mamy zadupie.

 

Potem kolejny kołek obłupił nas z człowieczeństwa i wywiódł nasz herb od małpy. Teraz inteligentny kangur zaczyna wypierać nas z pychy. Do czego dojdziemy, gdy wszystkie zwierzęta sprężą się i zaczną nas tykać?

 

Na to pytanie autorzy nie udzielają odpowiedzi. Przypuszczalnie znajdzie się ona w drugim wydaniu.

 

 

 

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 8 lipca 2024 (historia)

Inne teksty autora

Miłe złego początki
Marek Jastrząb
Metamorfozy
Marek Jastrząb
Globalizacja słów
Marek Jastrząb
Berek
Marek Jastrząb
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca