Tutaj, prawie wszyscy literaci są niezdrowo popierdoleni. Publikują jakieś swoje grafomańskie majaki oderwane od rzeczywistości, nazywane wierszami, zamiast robić coś sensownego ( np. redagować literaturę faktu, tropić afery i nieprawości władzy). Uprawiany jest dziecięcy eskapizm, jak palenie trawki, nieodpowiedzialny sex, rapowanie, i podobne zajęcia ludzi pogubionych. A trzeba stale zabiegać o wolność jednostki, kiedy wolności od złego nikt nie daje za darmo. Często, pod pozorami demokracji lub zbawicieli świata, panoszą się podejrzane siły, które organizują zniewolenie w systemach pokrętnych praw. Od demokracji przedstawicielskiej do tyranii motłochu, jeden krok. Ludowa demokracja, to najgłupszy ustrój, który zrównuje głosy ignorantów z głosami uczonych. W takim państwie notable stali się lokajami ludu, albo oszustami okupującymi urzędy dla własnych korzyści.
Precz z farsą praworządności, Dosyć aktorów, dosyć klakierów, dosyć animatorów, zakulisowych targów. Jebać teatr ludowej demokracji.