- pewnie waniliowych – pomyślał smok Marcel..... i zanurzył się w otchłań kontenerka budyniów czekoladowych firmy zott...... Jadł z wolna nie śpiesząc się , uważnie mlaskając, nie dając po sobie poznać empirycznej wiedzy że za pół godziny 15 cm nad żwawym jeszcze dupskiem poczuje przygniatającą magmę która przybije go do łóżka na godzinkę....
Generalnie Smok Marcel w królestwie księcia Pepsiego nie miał nic do roboty, miał kontrakt podpisany : pomiędzy 18 a 19.30 miał chodzić nerwowo trząchać głową, mruczeć, tąpnąć co jakiś czas, zakląć, podrapać się tam gdzie mamy zawsze zabraniają się drapać małym chłopcom, miał śmierdzieć, wzniecać kurz, robić hałas, spalić jakąś stodołę (umawiali się wcześniej by gospodarz mógł zabrać sianko, a z ubezpieczenia zwracano z nawiązką że wszyscy gospodarze mieli w okolicach stodoły nówki) , podstawiano mu jakiegoś baranka o godzinie 19.30 a w soboty i święta podstawiano mu dziewicę niby to na pożarcie.. za dziewice uchodziła miejscowa córka Szewczyka Dratewki który niedaleko smoczej groty pobudował pensjonat z oknami na polanę przed grotą. Baa... czasem tam bywał sam książę Pepsin z księżniczką Asjią. Turyści walili drzwiami i oknami, na bazarach sprzedawano pamiątki, takie jak sprzączka od paska Szewczyka Dratewki, resztki po rycerzach, smocze włosy (na potencje), i takie tam... Wzrost PKB był odczuwalny. Okolica opływała w dostatek, smok jako atrakcja sprowadzał jednocześnie gawiedź z dalekich krajów a i odstraszał wszelkie myśli o splądrowaniu księstwa Pepsiego...
A co smok Marceli? Smok Marceli był w głębi ducha marzycielem, leżał po śniadanku na ciepłych kamieniach, gryzł trawkę w paszczy, i żując ja wskazywał sobie chmurki to myśli to wspomnienia......
smok Marcel układał w wolnych chwilach limeryki, pisał baśnie i podania w jednej wersji bajki o sobie wymyślił że Szewczyk Dratewka podsuwa mu owieczkę wypchana siarką i smołą i ale poczciwy Szewczyk powiedział ze to bzdura i kłam i bez sensu i że to naciągana historia i nagadał smokowi żeby tu żadnych tanich historii nie wymyślał bo to poważny interes jest .... no Ale Marcel Nadużywał.... i był chochlikiem.... zmieniały się tylko przedrostki.... a to jako młodzian był postrachem wytwórni wód gazowanych „Landrynka” ogołacając wszystkie zapasy, potem przerzucił się na batoniki „Werniks” ostro szprycowane likierem.. potem płynnie przeszedł na same likiery... potem krzyżówki panoramiczne i teleaudio... wszystko do dna, bez graniczne, do wyczerpania i bez opamiętania...
I żył by tak smok Marcel do dziś dnia gdyby, no właśnie.. jak to w bajkach bywa.. gdyby nie baba....
Kończył właśnie siódmą zgrzewkę budyniu czekoladowego gdy podeszła księżniczka Asjia. Księżniczka Asjia... żyła z ksieciem Pepsinem na kocią łapę... współrządzili Ksiestwem dzięki pomyłce królewskiego notariusza Władysława N. który zamiast scedować wszystkie prawa na Ksieciu Pepsinie, jedynym legalnym potomku Ksiecia Józefa, ustalił prawnie jego konkubinat z nieletnią jeszcze wtedy Asjią (miała niecałe 13 lat) i zarządził współrządzenie, a że nieboszczek Książę Józef miał zwyczaj nie czytać co podpisuje, tuż przed śmiercią ustanowił status Księżniczki Asji na równi ze statusem swojego syna Pepsina... Księżniczka Asjia, była podejrzewana o wpłynięcie na prawnika, przynajmniej tak sądzono po przeczytaniu napisanej przez niego książce o tytule „Lolita” ale to było już dawno temu i nikt teraz do tego nie wraca... Księżniczka Asjia, co by o niej nie powiedzieć.. to nie jest postać tak do końca bajkowa ale postanowiliśmy sobie ją tu z lekka przystosować do tej baśni.....
Powiedzmy była kościstą blondynką o dość wyraźnie zarysowanych szczękach i wysokim policzku.. wiem zdaję sobie sprawę że nie jest to opis do baśni ani nawet szanującego się pornograficznego pisma... ale szacunek dla prawdy nade wszystko.. ta szczęka miała symbolizować zdecydowanie... no i ostro zarysowany podbródek rzecz jasna.
- Ej smoku... jesteś tu gdzieś ćwoku?
- Tak Księżniczko?
- Jest sprawa... masz flaszkę
- Flaszkę? Jedną?
- No dobra flaszkę i ja nie piję...
- No.....Ale za co?
- Pij dowiesz się........
- Eee tak to nie .. jak sobie popiję to jestem łatwy i obiecuję
- Co?
- Np. małżeństwo i pół groty... różne takie tam.... o co biega przenajpowabniejsza Księżniczko?
- No jest sprawa... ale wiesz .... jakby co to nic a nic nie wiesz....
- Ślubuję , słowo smoka..
- Ale masz syf no... posprzątałbyś sobie zarośniesz jak świnia .... ale ale do rzeczy.... musisz uwieść Księcia Pepsina..
- Nie no ciebie to ja zgwałcę i to bez gry wstępnej.. O CO CHODZI... dokładnie musze wiedzieć...
- O pół królestwa...
- Dla mnie? Czy dla ciebie? Przecież ty pół już masz
- Właśnie, tylko pół....Dla mnie oczywiście... a ty sobie będziesz mógł pisać te swoje bajduły.. nawet może je wydam... - tu księżna spojrzała w górę przyglądając się ptakom i bezmiarowi horyzontu...
- Wydasz? .. z OBRAZKAMI? – smok się cały spiął - KOLOROWYMI?
Hmm może....... – tu księżniczka zaczęła przyglądać się swoim paznokciom... kolor Margaret Astor nr 82
- Uwieść powiadasz? Ale.. ja jestem smokiem ale nie dziewicą... jak zdążysz to dziewica ma być jeszcze przez piętnaście minut do pręgierza przywiązana we wsi pod grodem... potem ja mam przylecieć i ją porwać....
- Uwieść powiedziałam? O ja głupia... zwieść miało być..... zrobimy tak.....
.... tu nachyliła się i jednocześnie bezwiednie pokazując smokowi swój trudem zdobyty stanik , ręczna robota rzemieślników ze Szwecji, miseczki D, popłynął potok szeptów.. a źrenice smoka Marcelego zaciskały się bardziej i bardziej...
....
sala tronowa, zza otwartych okien sączy pijany ryk zarzynanego kota (piosenka St. Grzesiuka) : ... tańczy ja nie tańczę...... (kropki oznaczają że ten ktoś nie zna słów i nadrabia monosylabami) .... Spokojnie bo się może skończyć źle... na Gnojnej bawimy się
- Co to tak ryczy?
- Ksiażę Pepsinie, Książę Pepsinie.. smok... – sapiąc podbiegł gorliwy pachołek
- A czego on znowu... nażarł się czego?
- Ach książę Pepsinie... nażarł się owieczek i więcej nie chce.
- Jak to nie chce a co chce?
- Chce krzyżówkę panoramiczną, herbatę jaśminową, zestaw do badmintona i lirę...
- Lirę? A po co mu lira?
- Mówi że będzie śpiewał bo się zakochał w księżniczce której imię zaczyna się na literę A.
- Śpiewał? NA LITERĘ A POWIADASZ? Boże on jest chory... czy lekarz go zbadał?
- Nie... lekarza nie ma bo jest chory
- Aha....
Książę Pepsin zamyślił się głęboko.. pewne jeszcze niekonkretne myśli zaczęły mu krążyć po łepetynie jak piłeczka pomysłowego Dobromira... żyłka zazdrości już pulsowała na lewej skroni... po pół godzinie znowu wpadł życzliwy pachołek
- Książę Pepsinie, Książę Pepsinie.. Księżniczka Asjia...
- Co..też lirę chce?
- Nie biega.. biega wokół pałacu nago i krzyczy: smoku smoku ratuj
- Jak krzyczy?
- Smoku smoku och smoku ratuj – tak dokładnie krzyczy
- Nie no ja zwariuję...... Whisky.... najpierw whisky...
- Już nalewam...Coś jeszcze?
- Każ wydać szybko dwa edykty.. i posłać doboszów ... pisz
SMOKOM ZABRANIA SIĘ ROZMWAIANIA Z KSIĘZNICZKAMI Z IMIENIAMI ZACZYNAJĄCYMI SIĘ NA LITERĘ A. POD KARĄ ADMINISTRACYJNĄ.....
- A drugi edykt?
- Drugi.... no niech to leci jakoś tak:
KSIĘZNICZKOM KTÓRYCH IMIENIA ZACZYNAJĄ SIĘ NA LITERĘ A ZABRANIA SIĘ ROZMAWIANIA ZE SMOKAMI A SZCZEGÓLNIE PROSIĆ ICH O JAKĄKOLWIEK POMOC, KARĄ BĘDZIE DWUMIESIĘCZNY POBYT W ŻOŁNIERSKIEJ STOŁÓWCE I NAKŁADANIE GROCHÓWKI. KARA BĘDZIE PODWOJONA GDY KSIĘŻNICZKA O TAKĄ POMOC POPROSI NAGO.
- przepisz sto razy i porozwieszaj ...
....
Księżniczka z zadowoleniem z okien wieży łapczywie chłonęła widok doboszów z ich monotonnym sylabizowaniem dwóch edyktów.... jej plan się dopiero zaczynał.... wróciła do swojej robótki na pięć szydełek nr 4 i nucąc coś o łódzkich prząśniczkach zatopiła się myślami w niedaleką przyszłość. Uśmiech delikatnie wygładzający ostro zarysowany podbródek wskazywał że ta przyszłość komu jak komu ale samej księżniczce Asjii wyda się świetlana.
....
Przyszłość nadeszła niebawem... Wszystkie księżniczki których imię zaczynało się na literę A zjechały się do stolicznego grodu zwabione ciekawością i ogólną sensacją i chadzały dumne w pełni chwały i czuły się ważne.. Całe miasto było podekscytowane zgadywaniem o co chodzi, wysuwane były tezy że czarownice ze Starachowic przepowiedziały śmierć Smokowi z rąk księżniczki której imię zaczynało się na literę A.. a z drugiej strony spelunki i knajpy huczały od plotek jakoby mafia wymogła edykty na księciu Pepsinie i w księżniczkach przemycano spirytus bez banderol bo smok znany z węchu zawsze bezbłędnie wyczuwał czy traktem ktoś dwuwozym zaprzęgiem z napisem tir nie przewozi spirytu, i nielegalny miał być jego... i teraz mu związano ręce. Przyjechały księżniczki nie tylko których imię zaczynało się na literę A ale również których imię zaczynało się na literkę B. Na literkę H. a nawet Ch.... kilka K. . Smok zaszył się w grocie gdyż co brzydsze księżniczki chcąc dostać się do żołnierskiej stołówki jawnie go nagabywały proszeniem nago o pomoc. W poszczególnych dzielnicach podnosiły się protesty księżniczek na INNE LITERY NIŻ A, nawet te które nie były księżniczkami ale które się tak czuły wzniosły demonstracje.... WSZYSTKI KOBIETY TO KSIĘŻNICZKI..... ponoć pod Lubawą utworzyło się koło męskie które wyartykułowało hasło... RZĄDAMY RÓWNOUPRAWNIENIA... DLACZEGO TYLKO KSIĘZNICZKI.. A MY TO CO?.... Niepokojące wieści płynęły do grodu zewsząd.. zadowoleni byli jedynie kowale którzy podkuwali pocztowe konie... w kraju zaczął się regularny burdel... powaga i autorytet księcia były już tylko iluzoryczny...
...
Zasępiony książę Pepsin siedział na swym tronie, założył koronę tył naprzód bo był piątek (dzień gdzie w sali tronowej można było siedzieć na luzaka) jego czoło posępniało z każdą chwilą gdy co i raz przybywał posłaniec z nową wieścią.... czuł że coś wymyka mu się z rąk... nie wie co.. ale jeśli nie huknie ręką w stół to już na pewno się wymknie. A i już zaczęto szeptać jakoby Książę Pepsin zwariował i chadza nago po pałacu i układa wiersze o szarzyźnie.... Ksiażę Pepsin musiał.. musiał zareagować... a to wszystko przez tą zazdrość i pochopne zadufanie. Przecież tak na logikę ich miłość, smoka i księzniczki Asji była tylko miłością dusz, jakiekolwiek fizyczne zespolenie skończyło by się tragedią... a znając księżniczkę i od tej strony książę wcale nie wykluczał tragedii smoka...
....
Wszedł do komnaty księżniczki Asji... niby to przymierzyć nowe nauszniki...
- Co robić.. lud się burzy.. smok jest traktowany niepoważnie... poobrażały się na mnie wszystkie księżniczki i te na A i te na B na H a nawet na Ch.... że nie wspomnę o tych kilku na K. Musze szybko znaleźć wyjście z sytuacji...
- Zrób turniej – księżniczka Asia mimochodem nie przerywając robótki wyszeptała śpiewnie...
- Turniej? A kto teraz na turniej przylezie.... i co w ogóle... ale masz pomysły.. toż każdy woli smoka obejrzeć przy paleniu stodoły niż jakiś turniej... i odkąd mamy tego Marcelego turnieju żadnego nie było i już nikt nie wie o co tam chodziło....
- No właśnie.... tym bardziej.. - Księżniczka najwyraźniej wyglądała na bardzo zajętą przegryzaniem nitki..
- A gdzie ja teraz rycerzy znajdę.. wszystkie kopie i rynsztunki są albo w muzeach albo poprzekłuwane na metalowe kufle do piwa i stojaki na gazety.. a rycerzy teraz to w królestwie nie ma. Albo pijani albo siedzą po urzędach...
- A kto powiedział że rycerze... księżniczki.. tyle ich teraz masz.. zjechały się z całego świata..
- No mów mów.... – książę Pepsin stanął w rozkroku, twarzą do okna i splótł ręce za sobą.
- Księżniczki na literę A.... będą się pojedynkować ze smokiem.. cała ich energia nie będzie szła w ciebie tylko ukierunkujesz ich aktywność w turniej, i cale społeczeństwo zajmie się tym turniejem a tobie dadzą spokój.
- I co i co? Ale o co będą się pojedynkować? Musi być wygrana...
- O pół królestwa..
- Nigdy...
- Słuchaj ale każdy porządny turniej toczył się o pół królestwa.... nie czytasz bajek? A w ogóle tylko to wytłumaczy dlaczego księżniczki czystej krwi.
- No tak... ale wiesz ja się do swojej połowy bardzo przywiązałem... może niech zagrają o twoją?
- Głupiś.. przecież ja też mam na pierwsze A i jestem księżniczką.. odpada.. nie mogę walczyć o swoją połowę bo ją już mam... musi być twoja.. a zrobimy tak... ułożymy się ze smokiem ja wygram twoją połowę... i będzie jak było... ja ci ją potem oddam ty uratujesz honor.. a swoją droga żeś tą swoją zazdrością sobie narobił problemów ...
- No co.... Świetnie to sobie wymyśliliśmy.... tylko szczegół.. jak ma wyglądać turniej? Smok przecierz jednym beknięciem rozłoży wszystkie księżniczki.
- heh księciuniu najsłodszy rusz łepetyną.
Książę Pepsin poruszał głowa na boki jak Gołota przed walką z Tysonem.. oczy jego były poruszone ale nadal zionęły pustką
- może jakaś gra? a w co może zagrać smok? – księżniczka próbowała zawęzić krąg poszukiwań Księcia
- może w .... w..... ( tu przypomniał sobie że dał smokowi ostatnio dwie nowe rakietki do badmintona) w BADMINTONA?
- Świetnie książę... świetnie.. w formie jesteś... heh nie zginie kraj kiedy ma takiego władcę.....
...
Dobosze nie zdążyli odpocząć, jak tylko wrócili z pierwszego głoszenia zaraz wyruszyli głosić drugie.. nie omieszkali wymusić na księciu kilka nowych warunków socjalnych między innymi butelczyne whisky dziennie – miała być to rekompensata za zdzieranie gardła.. ponoć niepotoknięte czymś szlachetnym, wysychały na wiór, i królewskie słowo traciło na miąższości. No ale Książę miał ważniejsze problemy na głowie ...
Na szczęście rzeczywiście wieść o turnieju uporządkowała gawiedź, księżniczki były zadowolone, historia nabrała ciągłości, lud był rad że będzie nowa rozrywka.. w końcu mecze badmintona ze smokami nie trafiają się często... Smok Marcel ćwiczył siarczyście, darowano mu nawet palenie wsi i pożeranie dziewic, żywił się warzywami, a szczytem extrawagancji u niego to była bułka z bananem... no ale pół królestwa to nie w kij dmuchał.. i nawet taki opój jak smok przejął się rolą...
...
Książę Pepsin ustalił szczegóły ze smokiem Marcelim i z księżniczką Asjią, co do tego kiedy i ile przegra smok z księżniczką decydujący mecz.. Książę obiecał Smokowi dwunastoletnią whisky (miał schowane dwa tiry sześcioletniej które stały od lat sześciu, ukryte na czarną godzinę w królewskich stogach siana)... czekano tylko na wyznaczoną datę turnieju.. Smok w międzyczasie opanował badmintona w sposób perfekcyjny, czego nie można powiedzieć o księżniczkach.. jak grzyby po deszczu w całym państwie powstawały Jedyne Najlepsze Skuteczne Szkoły Mistrzostwa Gry w Badmintona prowadzonych przez Jedynego Mistrza Świata w tą grę... najdłużej zajmowało czasu zrozumienie zasad tej skomplikowanej gry, a potem brakowało czasu na treningi ruchowe a co dopiero mówić o wykładach Strategii Gry... ale wiadomo same szkoły prowadzone były przez jedynie sprytnych ludzi interesu którzy wykorzystali okazję, a zwolnienie z podatku przez księcia za pewne niedouczenie księżniczek też zadziałało swoje... Książe Pepsin spokojnie patrzył w przyszłość
...
W dniu turnieju wszystko wydarzył się zgodnie ze scenariuszem, i kiedy doszło do ostatniej walki miedzy właśnie księżniczką Asją i Smokiem Marcelim i kiedy rzeczywiście Smok Marceli przegrał na punkty, Książę Pepsin odetchnął i wygłosił mowę ostateczną i udekorował zwyciężczynie całując ją w oba policzki... zapadła konsternacja kiedy Książe również chciał pocwałować z rozpędu smoka .. ale potraktowano to jako wypadek z rozemocjowania Księcia. Knajpy i puby tego wieczoru zapełniły się i świętowano zwycięstwo miejscowej księżniczki.
...
- No moja droga spisałaś się świetnie .. Smok zresztą też.. uch na szczęście wszystko po staremu...
- Dałeś temu smokowi Whisky?
- No zaraz każę mu posłać..
- Nie wypada.. powinieneś osobiście się do niego udać przecież uratował ci tyłek..
- No racja racja... zaraz z rana wyruszam.... jeszcze raz dzięki ci Asjiu za wspólne wymyślenie tego, przy kimś taki jak ty łatwiej mi się myśli... do jutra
...
następnego dnia skoro świt Książę Pepsin wyruszył do jamy Smoka Marcelego, a że nie chciał rozgłosu zabrał tylko najniezbędniejszą służbę, chwila jak z radzieckiego filmu propagandowego, całowanie, trzymanie rąk .. znowu całowanie.. poklepywanie po ramieniu... i pożegnanie.. krótko, miło konkretnie książę Pepsin załatwiał takie sprawy, i czym prędzej pragnął wrócić do swojego zamku....
Kiedy mijał rozstajne trzy dęby na skrzyżowaniu zauważył dobosza rozwieszającego ogłoszenie, Nie przypominał sobie żeby ostatnio cos ogłaszał, tym bardziej podszedł do ogłoszenia..
ZGODNIE Z WYNIKAMI TURNIEJU WŁADCZYNIĄ KSIESTWA ZOSTAŁA KSIEŻNICZKA ASJIA, W ZWIĄZKU NA POWYŻSZE WSZYSCY KSIĘCIOWIE KTÓRYCH IMIENIA ZACZYNAJĄ SIĘ NA LITERKĘ P. PROSZENIE SĄ O OPUSZCZENIE KSIESTWA, TYM PANOM DZIĘKUJEMY... W PRZYPADKU ZOSTANIA W KSIESTWIE DŁUŻEJ NIŻ TRZY DNI, UMALOWANEGO I UBRANEGO W SUKIENKE KSIĘCIA TAKOWEGO UMIEŚCI SIĘ W WIĘZIENIU DLA ODSIADUJĄCYCH DOŻYWOTNIO, NA CZTERY DNI POCZYM ODSTAWI SIĘ POZA GRANICE KSIĘSTWA
Podpisano
Księżniczka Asjia, władczyni dwóch połów księstwa...
Książę Pepsin poczuł mrowienie w tyłku i szybciutko podjechał do pałacu, którego mury były zamknięte i tylko wystawiono 3 jego walizki z najpotrzebniejszymi rzeczami w tym szczoteczkę do zębów, a sierżant mający służbę na bramie powiedział ze taki ma rozkaz, go nie wpuszczać i że rzeczywiście za trzy dni jak go znajda w królestwie to.... tu tyłek Księcia Pepsiego znowu zadrżał... i żłożecząc na swoją głupotę szybko oddalił się w kierunku wschodniej granicy gdzie z braku pieniędzy łącznie ze swoimi woźnicą i parobkiem założyli bojsband Just 3, a gdy wyłysiał zaczął grywać w podrzędnych filmach i każdym z nich udawało mu się przemycić słynną kwestię że „co wy kurwa wiecie o zabijaniu” i zbierali pieniądze na zastępy zbrojnych by wrócić i roznieść na mieczach księżnę Asjię, która to zaprosiła do swojego pałacu na miesiąc miodowy wszystkie mieszkanki wyspy Lesbos.. no tak.. ale to już inna bajka...
..
A co ze Smokiem Marcelim? Po wydaniu jego dzieł i po szybkim spostrzeżeni że prawie nikt nie wykupił jego książki. I po skonstatowaniu że stał się pośmiewiskiem, no bo co to za smok co bajki pisze, wykupił cały nakład, bo nie mógł znieść faktu że się to marnuje w księgarniach. Zamknął się w swojej grocie z dwoma tirami whisky płakał rzewną łzą nad utracona przeszłością. Na szczęście dla siebie poznał tam przyjaciela, motyla Krzysztofa z którym to razem układali limeryki, akrostychy, diagonimy, anagramy, jolki (szczególnie układali te jolki właśnie) i krótkie bajki. Tak to czas zaczął im płynąć przyjemnie gdyby nie jedna rzecz, motyl jak to motyl... dużego pęcherza nie ma... co chwila niknął w krzakach... no tak .. ale to też już inna bajka...
...
A jaki morał tej bajki? Heh kto nie przeżyje to nie zrozumie niestety większości morałów jakie niesie życie. Tu można to określić krótko...
Morał pierwszy:
Nie wyrywaj rakietek badmintona i nie graj za kogoś, bo nigdy nie wiesz kto gra, o co i czym... i nigdy niewiadomo kto do końca jest lotką
A drugi ukryty morał?
Zawsze trzeba mieć ukryte... uch.. na czarną godzinę .. parę butelek whisky .... mniam (odgłos gulgotania i pracy jabłka Adama)
A trzeci ukryty morał ?
Nie igraj se smoczkami bo cie mogą orżnąć w badmintona... hehe żartowałem – nie ufaj babom nigdy, szczególnie gdy wydają się że nie wiedzą o co chodzi
(ciągle odgłos gulgotania)
Czwarty morał
Drukuj się i wydawaj tylko w ostatecznosci – inaczej skończysz źle
(odgłos jakby gulgotania ale wolniejszego)
Pionti morałek...
Nie ceruj... hick... sandałek
(odgłos jak wyżej)
SzóSti moRAłeK
MiLUsio – faJniUsio Kofff...HICK...Ane LoOBacHki.....
(tylko odgłos)
....
.........żółty jesienny li.... hick.....ść
(komplet bajek na http://bajeczki.blog.pl)
co ci opowiedzieć Kamillo?